W tym roku zaplanowalam z moim TZ na wakacje wizyte nad wodospadem Niagara, odpoczynek na plazy i (kontrolowane) szalenstwo w kasynach w Atlantic City i odwiedziny NYC.
Oto kilka zdjec z naszego wyjazdu

Zaczlismy od wodospadu Niagara. Po 15 godzinach jazdy (powinnismy dojechac na miejsce w 12 godzin, ale jako ze samochod prowadzila tylko jedna osoba trzeba bylo sie zdrzemnac po drodze) dotarlismy do miasta Niagara Falls. Miasto jest oparte jedynie na turystyce, wiekszosc fabryk w poblizu zostalo zamknietych i ludzie generalnie nie zyja w tych okolicach w luksusie, pracujac za minimalne stawki w hotelach i w jedynym w okolicy kasynie.
Sama okolica jest przepiekna. Na cale szczescie dla przyrody i nieszczescie dla okolicznego biznesu ziemia nalezy do stanu Nowy Jork, ktorego polityka sprowadza sie do zachowania przyrody i nie wydawania pozwolen na rozbudowe w stylu kanadyjskim (czyli na wielkie hotele i kasyna).
Widok z punktu obserwacyjnego.
Rzeka na kilka sekund przed krawedzia wodospadu.
Inny punkt obserwacyjny
Niagara noca jest oswietlona. Tutaj widok na mniejszy wodospad. Nad czescia kanadyjska unosi sie zaznyczaj para wodna i trudno jest zrobic podobne zdjecie...choc na zywo jest zdecydowanie bardziej przytlaczajaca czesc Wodospadu Niagara. (Ktory w rzeczywistosci sklada sie z trzech wodospadow)
Po intensywnym dniu wpadlismy do jedynej otwartej do pozna knajpy...czyli do Hard Rock. Jedzenie maja paskudne, ale udalo mi sie ustrzelic cos Michaelowego
Nastepnego dnia po spacerze nad wodospadem w trakcie ktorej pstryknelismy kolejne bilion fotek...

...wsiedlismy do samochodu i wyruszylismy na poludnie. Po drodze ustrzelilam m.in. taka oto fotke
Jak wiadomo Warszaw w USA dostatek. Ta konkretna okazala sie malenka miescinka skryta w malowniczej dolinie.
Po okolo 9 godzinach jazdy przywitalismy sie z Atlantic City. To kolejne miasto oparte praktycznie tylko na turystyce. Bardzo zadbane, ze swoja slynna (ciagnie sie przez okolo 10 mil) promenada. Wyjatkowosc promenady polega na tym, ze na kazdym metrze kwadratowym cos sie dzieje

No i oczywiscie AC slynie z kasyn, to takie wschodnie Vegas dla Nowojorczykow.
Widok na Broadwalk, czyli na wspomniana promenade z centrum handlowego przy kasynie Ceasars.
Plaza byc moze nie byla najpiekniesza, ale za to sila fala oceanu mnie powalila. Cudowne przezycie potaplac sie w takiej wzburzonej wodzie.
Nasz kolejny punkt to wizyta w NYC. Na cale szczescie dotarlismy tam w niecale 2 godziny. Po przywitalnej drobnej stluczce po wjezdzie do miasta dotarlismy do naszego hotelu i zaczelismy zwiedzac

.
Okolice Radio City Music Hall...
Times Square noca.
Oraz za dnia...
Kazdemu, kto wybiera sie do USA polecam moj osobisty must seen, czyli kawiarnie The View na 48 pietrze hotelu Marriott Marquis w samym sercu Times Square. Obrotowa podloga zatacza 360 stopni w ciagu godziny, co pozwala podziwiac widok Manhatannu w trakcie saczenia drinka (Ja oczywiscie wybralam Manhattan). Oto wnetrza kawiarni i proba ujecia choc czesci widokow.
Sklep Manolo Blahnika na 54tej, czyli uczta dla nozek.
Przed Central Parkiem.
Okolice dawnego World Trade Center. Obecnie nie mozna juz zobaczyc tej dziury o wiezach WTC. 4 lata temu stacja metro WTC byla czynna (wjezdzalo sie dokladnie w samo centrum placu budowy), obecnie na czas budowy wszystko w okolicy jest ogrodzone i zamkniete.
Typowy obrazek na ulicach NYC...
Fantastyczny market w sercu Chelsea, w srodku odbudowanej fabryki.
Bedac w NYC nie mozna zapomniec o spacerze po SoHo.
Generalnie nasza wizyta w NYC tym razem byla bardziej "zrelaksowana"

. Odpuscilismy sobie wiekszosc must seenow, ktore odwiedzilismy kilka lat temu. Dzieki temu udalo nam sie po prostu powloczyc po miescie i nasiaknac jego atmosfera. Nowy Jork zrobil na mnie o wiele mniejsze wrazenie niz w 2004 roku. Choc ma piekne zakatki, to jego brud, straszny balagan w ruchu ulicznym i morze ludzi sprawily ze jako miasto Wielkie Jablko juz do mnie nie przemiawia tak jak kiedys. Mimo to jest to wspaniale miasto, ktore warto odwiedzic

. Tyle z mojej relacji USA AD 2008.[/img]