Ja tylko na chwilę. Ot, żeby zaznaczyć, że Wrocław żyje.
Dzień 1 spotkania. Piątek. (ja, dzina, Buszmen, Laura i Iza)
W "prapoprzedni" piątek pięć sztuk MJówek udało się do "7 kotów".
Z całego spotkania pamiętam głównie jedno zdanie wypowiedziane przez Izę, która jak chyba wszystkim wiadomo jest z pochodzenia Wietnamką.
Tonem, jakim się mówi że trwa jest zielona a niebo niebieskie powiedziała, że w Polsce ją dziwi jedna rzecz: że truskawki jemy na słodko. Z cukrem.
A przecież wiadomo, że truskawki to się je z solą, bo wtedy wydobywa się z nich najlepszy smak.
Dzień 2 spotkania. Sobota. (ja, Buszmen, Laura i chwilę Iza, dzina nie mogła, była w innym mieście)
Tym razem Klub rura i koncert kwartetu jazzowego
Lady Bird Jazz'tet z okazji dni frankofonii we Wrocławiu.
Koncert miał się zacząć o 20.30, ale grupa leciała do wrocławskiej Rury prosto z Paryża, miała jakies samolotowe opóźnienie i ostatecznie koncert się zaczął dopiero gdzieś w okolicach 22.
Był w salce niżej, uznaliśmy jednak, że zostajemy wyżej, bo dobrze słychać i jest wygodniej. I tylko raz po raz stuptywałyśmy popatrzeć, na chwilę przerywając rozmowę.
A o czym rozmawialiśmy nie powiem. Dozwolone od lat 21.
Dzień 3 spotkania. Niedziela. (ja, Buszmen, Laura i dzina, Iza nie mogła, ćwiczyła do koncertu)
Tym razem u Laury.
Nas czworo po jednej stronie pokoju. Na jednym łóżku.
I jeden Michael po drugiej stronie. Na swoim łóżku.
I wszystko jasne.
Raz podczas Take2 coś się zacięło w laptopie.
Akurat po pewnym zdaniu Debbie.
To był czas na refleksję.
A poza refleksją był czas na paluszki, wafelki i chipsy.
To znaczy czas był, dopóki się nie okazało, że jest zmiana czasu i jest o godzinę później niż sie nam wydawało.
Zmiana czasu. No proszę.
To dlatego autobysy nie jeździły tak jak w rozkładzie.
To wiele wyjaśnia.
Dzień czwarty spotkania. Wtorek. (ja, Buszmen i Laura, dzina dogorywała w domu)
Na krótko. Chwila w wesołym miasteczku.
Czas minął nam głównie na oglądaniu ludzi co poszli na karuzelę, gdzie lata się głową w dół i ludzi, co poszli na karuzelę gdzie "nie lata się głową w dół a tylko twarzą do ziemi, a to różnica."
A poza tym ponad tydzień tylko ja z moim Buszmenem.
Opisywać nie będę. Zdjęć tym bardziej nie dam.
Wczoraj rozmawiałyśmy na gg. Następne spotkanie w okolicach weekendu po Świętach.
Może w końcu dopadniemy te krasnoludki. Jestem na nie napalona jak nie wiem.
A teraz au revoir wszystkim. Mam ponadtygodniowe zaległości w forum, jeszcze do końca go nie przeleciałam.