Miejskie legendy czyli horroromania.

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Miejskie legendy czyli horroromania.

Post autor: Erna Shorter »

Zarówno ja, jak i Fanka MJ uwielbiamy tzw. Urban Legends.
Postanowiłyśmy założyć nowy temat i podzielić się Wami wszystkimi mrożącymi krew w żyłach opowieściami, jakie znamy.
Byłoby jeszcze ciekawiej gdybyście i Wy dopisali swoje historie, jeśli jakieś znacie.
Nie chciałyśmy łączyć tego, z podobnym, istniejącym już tematem " Opowieści Szeptane o naszych miastach ", bo dotyczy on konkretnych miast, a to co chcemy przedstawić to po prostu krążące tu i tam, różnego rodzaju przerażające historie.
Swoją drogą warto do niego zajrzeć. Obrazek



Tak może na początek, krótka definicja "Urban Legends" (coby Was doszczętnie nie przerazić :diabel2: )

Miejska legenda (ang. urban legend) - z pozoru prawdziwa informacja rozpowszechniana w mediach, Internecie bądź w kręgach towarzyskich, która budzi wielkie emocje u odbiorców.

Zazwyczaj takie plotki nie mają pokrycia w faktach, jednak ich niezwykła tematyka elektryzuje słuchaczy i prowokuje ich do komentarzy i dalszego przekazania tej informacji. Nie jest to jednakże plotka lokalna, dotycząca lokalnych spraw, lecz dotycząca znanych osób i powszechnych zjawisk, przez co możliwe jest jej rozchodzenie się w obrębie całego kraju lub nawet poza jego granice. Era Internetu, szybkiej wymiany informacji przysłużyła się znacznie szybszemu obiegowi tego rodzaju plotek, obecnych od wieków w grupach społecznych. Miejskie legendy mają charakter podobny do mitu i często są nawiązaniem do wcześniejszych mitów np. legenda o czarnych wołgach porywających ludzi (dzieci) w epoce PRL nawiązuje do mitu o Żydach porywających dzieci po to, by wyssać z nich krew czy o obcych, demonach porywających dzieci. Każda miejska legenda może mieć wiele wariantów.

Miejska legenda w ujęciu memetyki

Z punktu widzenia memetyki miejska legenda jest przykładem replikacji memów. Mem czy mempleks miejskiej legendy jest przekazywany kolejnym osobom, i poprzez to, że tego typu opowieści są niesamowite, ich memy rozchodzą się w sposób epidemiczny. Jednakże w czasie rozchodzenia się miejskiej legendy powstaje wiele ich zmutowanych form, przez co stykanie się danej osoby z kolejną wersją obniża jej wiarygodność i układ społeczny uodparnia się na wirusa danej miejskiej legendy. Niektóre legendy miejskie w swych zmutowanych formach pojawiają się w danym społeczeństwie cyklicznie, niejednokrotnie wywołując panikę.


Cechy typowej miejskiej legendy

anonimowy autor bądź źródło informacji, czasami jednak miejskie legendy przedostają się do mediów

teoretycznie duże prawdopodobieństwo zajścia opisywanego wydarzenia
niesamowita, zaskakująca informacja

dotyczy ważnych spraw w życiu człowieka, takich jak pożywienie, bezpieczeństwo lub znanych w danym społeczeństwie osób

rozbudowana narracja, podkreślająca niesamowitość informacji oraz jej autentyczność

wskazanie na grupę osób, której zależy na ukryciu "prawdy"


źródło : Wikipedia


Pierwsza dawka (na razie lajt):

Czarna Wołga

W latach 60 i 70 XX w. w Polsce niezwykłą popularnością cieszyła się legenda o złowieszczym samochodzie - czarnej wołdze. W zależności od przekazywanych wersji mieli nią kierować księża, zakonnice, wampiry lub też sataniści. Ponoć jeździła ona ulicami miast i porywała dzieci z chodników. Ponoć wyruszała wraz z zachodem słońca, a porwanym dzieciom spuszczała całą Krew w bliżej nieokreślonych celach. Historia ta miała głównie na celu wystraszenie niesfornych dzieci i zatrzymani ich w domu po zmroku, dlatego też może dziwić fakt iż powracająca w latach 90 zmieniona wersja tej opowieści wzbudziła w Polsce powszechne zamieszanie. Wedle nowej wersji ulicami miast kursowało czarne BMW kierowane przez samego diabła. Zatrzymywał on przechodni i pytał która godzina - jeśli nieszczęśnik udzielił odpowiedzi miał on umrzeć następnego dnia właśnie o tej godzinie. Historia ta szybko rozeszła się po całym kraju wzbudzając wiele obaw, głównie wśród ludzi pamiętających jeszcze czasy czarnej Wołgi.

Tancerz z kopytami

W czasach obecnych słuch o tej miejskiej legendzie zaginął już zupełnie, lecz nasze babcie i nasi dziadkowie, którzy żyli w czasach, kiedy to jeszcze grozy nie budzili seryjni mordercy w maskach, złodzieje narządów, czy wymykająca się spod kontroli nowoczesna technologia, a „zwyczajne” diabły, wampiry i duchy, pamiętają ją doskonale. Dziś możemy ją usłyszeć praktycznie tylko od nich, gdyż nie powstała zmodernizowana wersja tej legendy (lub przynajmniej ja nigdy się jeszcze z nią nie zetknąłem). Tak więc przysłuchując się rozmowie naszych babć nieraz możemy usłyszeć: „A tam we wsi to na potańcówkę som dioboł przyszedł!”. Tak krótko można streścić tą historię. Mówi ona o dziewczynie, która spotyka na potańcówce przystojnego chłopaka z bródką. Zaczyna z nim tańczyć i bawi się doskonale aż do momentu, kiedy zauważa, że jej partner ma kopyta zamiast stóp! Z opowieści naszych babć można wywnioskować, iż chodząc na tańce, zanim zaczęły pląsy z jakimkolwiek chłopakiem, to z przerażeniem sprawdzały, czy przypadkiem ich wybranek nie ma pary kopyt…

Koniec Szkoły!

Na jednym z uniwersytetów tradycją stało się otwieranie okien i wrzeszczenie na cały glos studentów świętujących zakończenie sesji. Jednego roku w myśl tej zasady równo o północy studenci otworzyli okna i zaczęli krzyczeć najgłośniej jak tylko mogli. Krzyk trwał i trwał, a kiedy wreszcie wszystko ucichło wrócili spokojnie do swych łóżek, by wyspać się przed jutrzejszym powrotem do domów. Gdy obudzili się rano na terenie całego uniwersytetu była policja - zeszłej nocy nieznany sprawca zgwałcił i zamordował jedną i ich koleżanek. Do makabrycznego zdarzenia doszło o północy - wszyscy myśleli że zamordowana dziewczyna krzyczy ciesząc się z pomyślnego ukończenia sesji…


Upiornego czytania... :diabel:
Ostatnio zmieniony pt, 18 kwie 2008, 18:16 przez Erna Shorter, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
MJfanTASTIC
Posty: 275
Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 1:38
Lokalizacja: kato kato kato:o)

Post autor: MJfanTASTIC »

Erna Shorter pisze:Czarna Wołga
Mnie akurat ta historia jakoś dobrze się kojarzy, bo tak się składa że mój dziadek miał kiedyś czarną wołgę i był postrachem całej okolicy :smiech: Pamiętam, że jak byłam mała to jeździłam często tą wołgą właśnie z dziadkiem albo moim tatą, a dzieciarnia na ulicy reagowała ucieczką nenene bo ta historia naprawdę funkcjonowała! Potem dziadek wołge sprzedał i kupił pomarańczowe auto, no i nie było już tak śmiechowo glupija
Fajowski temat w ogole, też lubie takie historyjki ;-) ;-) jak mi się przypomni jakaś mrożąca krew w żyłach to dopisze!
Ain't no sunshine when he's gone...
Awatar użytkownika
Morfi00
Posty: 173
Rejestracja: śr, 21 lis 2007, 16:27
Lokalizacja: Piła/Szczecin

Post autor: Morfi00 »

aa jak juz jestesmy w takim temacie to na wsi w okolicach Poznania dokladnie nie pamietam gdzie ale to tez od babć i dziadków historia:) w nocy niby kolo 24 jak ktoś szedł lasem koło torów było słychać odgłosy kopyt jakby koń galopował, ludzie mówili że gdy ktoś się odwrócił widział zawsze czarnego kota:)
Obrazek
Awatar użytkownika
Fanka MJ
Posty: 372
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 20:58
Lokalizacja: L.O.V.E.land

Post autor: Fanka MJ »

No to teraz czas na troche mocniejsze... :diabel:
Jeśli ktoś nie lubi takich historii lub jeśli zle na kogoś "działają", niech poprostu nie czyta... :diabel: ;-)


Kto ogladał "Urban Legends", na pewno zna ten motyw...:

Stacja benzynowa

W ulewną noc pewna dziewczyna wracała samochodem do domu. Krople rzęsistego deszczu bębniły o dach jej samochodu i ściekały strumieniami po szybach, wiatr zawodził na zewnątrz a ona przemierzała samochodem drogę pośród gęstych lasów. Wkrótce miała rozpętać się prawdziwa burza. Usłyszała już pierwsze, stłumione odgłosy grzmotów, gdy nagle spiker radiowy przerwał audycję muzyczną by nadać komunikat o niebezpiecznym psychopacie który uciekł z pobliskiego zakładu psychiatrycznego. Dokonał on wcześniej kilku brutalnych morderstw, toteż spiker poważnym tonem pouczył słuchaczy, by ci zamknęli się w swych domach, dopóki policja nie złapie uciekiniera. Dziewczyna zdołała jeszcze przejechać paręset metrów po tym komunikacie, gdy nagle jej auto zaczęło powoli zwalniać i się zatrzymywać…skończyła jej się benzyna! Przerażona dziewczyna wpadła w panikę, gdy nagle tuż za drzewami ujrzała małą stację benzynową i sklepik. Włączyła rezerwę i udało jej się resztkami paliwa wtoczyć wóz na betonowy podjazd. Otworzyła drzwi i wysunęła się z samochodu wprost w mroźny, niemiłosiernie siąpiący deszcz. Zatankowała bak do pełna i szybkim krokiem udała się do sklepiku, by zapłacić za benzynę. Otworzyła drzwi i weszła do mrocznego, oświetlonego zaledwie jedną, psującą się jarzeniówką pomieszczenia. „Zatankowałam i chciałabym zapłacić za benzynę!” zawołała dziewczyna, gdyż pomieszczenie było zupełnie puste. Poczekała chwilę, lecz nie usłyszała żadnej odpowiedzi…Postąpiła kilka kroków naprzód, w kierunku obskurnych drzwi prowadzących na zaplecze. Podeszła do nich i delikatnie nacisnęła klamkę…drzwi skrzypnęły i powoli się uchyliły odsłaniając skąpane w mroku pomieszczenie. Dziewczyna wytężyła wzrok i zobaczyła, że w cieniach pomiędzy półkami ktoś stoi. Wysoki mężczyzna ubrany w roboczy kombinezon wyszedł z cienia i powoli, bez słowa szedł w kierunku dziewczyny. „Kim pan jest?” zapytała dziewczyna. Ręce drżały jej ze strachu. „Ja-a je-ee-estem kie-kierownikiem stacji” wyjąkał nieznajomy. Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem i dostrzegła, że w ręce trzyma on długi nóż…Pobladła i spojrzała przerażeniem na mężczyznę. Ten szybko zorientował się, że dostrzegła ona jego nóż i zaczął wyjaśniać: „to-o ty-tylko…” lecz nie zdołał dokończyć gdyż dziewczyna pędem rzuciła się w kierunku wyjścia. Nieznajomy rzucił się za nią w pogoń. Oboje wypadli ze sklepu wprost w strugi ulewnego deszczu. Przerażona dziewczyna biegła w kierunku swego samochodu słysząc kroki napastnika tuż za sobą. Nieustanne pluskanie ciężkich butów o pokryty kałużami beton zbliżało się coraz bardziej…gdy dziewczyna zdołała dosięgnąć klamki od drzwi swego samochodu. Wskoczyła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi nim mężczyzna zdążył ją dogonić. Szybko wyciągnęła z kieszeni kluczyki i rzucając nerwowe spojrzenia w kierunku nieznajomego, zdołała przekręcić kluczyk w stacyjce. Jednakże on już jej nie gonił - widziała tylko czarny kontur postaci stojący kilka metrów od jej auta wśród siąpiącego deszczu. Światła samochodu rozbłysły, gdy nagle mężczyzna rzucił się w kierunku jej okna, waląc po nim pięściami i krzycząc „O-On….on..!” Jednakże dziewczyna wcisnęła gaz, koła zapiszczały i samochód ruszył pędem przed siebie zostawiając mężczyzną w kombinezonie na podjeździe…Pośród pisku opon i ryku silnika nie zdołała usłyszeć ostatniego zdania, które próbował jej powiedzieć nieznajomy. Na nieszczęście dla niej. Brzmiało ono: „on jest na tylnym siedzeniu!”

Rano policja wezwana przez jąkającego się właściciela stacji znalazła jej samochód kilometr dalej. Szyby spływały krwią, a ciało dziewczyny było zmasakrowane siekierą. Zbiega-psychopaty nie udało się złapać.

Piesek zawsze uspokaja

Pewna starsza pani mieszkała samotnie w dużym domu. Towarzyszył jej jedynie wierny piesek, który spał co noc obok jej łóżka i na dobranoc lizał ją po ręce. Kobieta tak bardzo przywykła do tego zwyczaju, że nie mogła zasnąć dopóki jej pieszczoszek nie wyślinił jej dłoni. Pewnej jesiennej nocy zbudziło ją zawodzenie wiatru i dziwne odgłosy w jej domu… wiatr huczał, targając starymi okiennicami, zegar miarowo tykał w pokoju, a kobiecie wciąż zdawało się, że w jej domu jest ktoś obcy… z przerażeniem wpatrywała się w ciemność jeszcze kilka minut, kiedy to poczuła na swej ręce kojące pociągnięcia języka… odetchnęła z ulgą, przekonana, iż wszystko jest w najlepszym porządku i znów ułożyła się do snu. Tym razem zbudził ją natarczywy dźwięk cieknącego kranu. Miarowe KAP… KAP… KAP dobiegające z łazienki. Staruszka wstała, zapaliła światło i poszła zakręcić kurek. Gdy otworzyła drzwi łazienki jej oczom ukazał się przerażający widok - całe pomieszczenie skąpane było we krwi jej pupilka. Zwłoki psa leżały w wannie, a na lustrze widniał napis wysmarowany jego krwią: „ludzie też potrafią lizać. Wkrótce wrócę po ciebie”. Ktokolwiek to zrobił nie miał już okazji by wrócić - staruszka zmarła na atak serca.

Ukąszenie

Pewna dziewczyna wybrała się w egzotyczną podróż do Afryki. Wakacje mijały jej na poznawaniu nowych kultur i odkrywaniu tajemnic dżungli - wszystko byłoby cudownie, gdyby nie wciąż doskwierające jej insekty, których wszędzie było pełno. A były one do tego stopnia uciążliwe, że po powrocie do domu odkryła małe, swędzące ugryzienie na swym policzku. Nie myśląc zbyt wiele posmarowała je odpowiednią maścią i położyła się do łóżka, by odpocząć po długiej podróży. Niestety minęło kilka dni, a ukąszenie zaczynało jej coraz bardziej doskwierać. Jej policzek zrobił się czerwony i napuchnięty a swędzenie stało się wręcz nie do zniesienia. Zdesperowana dziewczyna stanęła przed lustrem i zaczęła przygniatać policzek w miejscu ugryzienia. Musiała poczuć się bardzo nieswojo, gdy pod uciskiem jej palców skóra pękła, a spod niej wydostały się setki małych pajączków, które szybko rozbiegły się po jej twarzy…

Enjoy ! :diabel:
Obrazek

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....

I'm believer ...:)
Awatar użytkownika
Kasiaaa
Posty: 319
Rejestracja: sob, 22 gru 2007, 16:11

Post autor: Kasiaaa »

Dobre, dobre.
Uwielbiam takie historie...
Zwłaszcza opowiadane w nocy przy świetle świeczki. :diabel:
We can fly, you know. We just don’t know how to think the right thoughts and levitate ourselves off the ground.
Michael Jackson.

loveMJPT
Awatar użytkownika
Jacksomanka
Posty: 447
Rejestracja: śr, 26 gru 2007, 23:37
Lokalizacja: warszawskie okolice.

Post autor: Jacksomanka »

Kasiaaa pisze:Zwłaszcza opowiadane w nocy przy świetle świeczki. Diabełek
To sprawdza się na Halloween. :diabel:
Mimo że wiele już słyszałam, to i tak z chęcią czytam. Uwielbiam !
A teraz jedno, z najbardziej czytanej historii. Mimo że jest bardziej obrzydliwa, niż straszna.

Fast Food.
Pewnego ciężkiego dnia podczas przerwy obiadowej jeden z pracowników postanowił wstąpić do przydrożnej restauracji typu Fast Food. Już sam wystrój pomieszczenia nie przypadł mu do gustu- obskurne ściany z pozrywanymi tapetami, poplamione stoły…Lecz żołądek domagał się stanowczo porcji jedzenia, toteż zmysł estetyki naszego bohatera skapitulował bez walki. Mężczyzna zasiadł przy jednym ze stolików, wziął do ręki menu, rzucił na nie wzrokiem i zamówił porcję frytek z ketchupem. Jedzenie nie było najwyższej jakości, ale ważne że było w ogóle. Toteż mężczyzna nie narzekając zjadł całą porcję i wrócił do pracy. Mijały kolejne dni i wkrótce nadeszły przymusowe badania pracowników. Mężczyzna udał się na nie ze spokojem, gdyż od zawsze był przykładem końskiego zdrowia. Tym większe było jego przerażenie gdy lekarz zakomunikował mu, iż… jest on zarażony wirusem HIV. Nasz bohater stwierdził, iż to praktycznie niemożliwe, gdyż w ostatnim czasie nie odbywał stosunków seksualnych, a już z pewnością nie mieszał swej krwi z krwią osoby zarażonej! Na to lekarz poinformował go, że nie jest pierwszym takim przypadkiem niewyjaśnionego zakażenia, a policja już bada gdzie mogło dojść do nieoczekiwanego zakażenia dużej grupy osób. Kilka tygodni później, bohater już na łożu śmierci przeczytał w gazecie, że ujęto chorego psychicznie pracownika pobliskiego fast food’u który był nosicielem wirusa HIV. Udowodniono mu, iż mieszał swoją krew z ketchupem serwowanym gościom do frytek… ;-)

ObrazekPrzyjrzyjcie się uważnie temu zdjęciu. Przedstawia ono sprawcę wypadku, przewiezionego do szpitala bezpośrednio po owych incydencie. Pod jego łóżkiem leży sobie spokojnie dziewczyna… którą przed kilkoma minutami zabił w wypadku. Legenda głosi, że owa zjawa jest kolekcjonerką dusz, która przychodzi do każdego, kto zobaczył to zdjęcie. Teraz już nie masz odwrotu - jedyną drogą by uwolnić się od klątwy, jest przekazanie tego zdjęcia kolejnym pięciu osobom. W przeciwnym razie najbliższej nocy zjawa upomni się o Twoją duszę, tak jak zrobiła to z kilkoma osobami w teksasie, którzy nie wysłali dalej tego zdjęcia. Wszystkie zostały znalezione rankiem martwe, a sekcja zwłok wykazywała atak serca. Więc nie czekaj, tylko bierz się szybko do roboty, by odpędzić klątwę jeszcze przed zmierzchem![/img]
Ostatnio zmieniony pt, 18 kwie 2008, 19:02 przez Jacksomanka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kadia
Posty: 483
Rejestracja: pn, 25 lut 2008, 19:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Kadia »

Gdy moja mama i jej brat byli mali i jeździli na wakacje do babci na wieś (świętej pamięci prababcia Emilka ;-) ) to wszyscy ją straszyli, że jeśli po zmroku będzie biegać po polu to przyjdą Żydzi i ją porwą :smiech: Ponoć czasami chowali się za drzewami i gdy dzieci przechodziły za blisko strasznych, wielkich "potworów", zza pni wyskakiwali Żydzi i dzieciaka nie ma nenene Ciekawy sposób na zwabienie młodych do domu, zaraz po czarnej wołdze ;-) Mama opowiadała jak to już się ciemno zrobiło i w panice biegła do domu z kuzynostwem :smiech:
[*]
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Post autor: Erna Shorter »

Jeszcze coś ode mnie:

Nakarm mnie...

Pewnego pochmurnego dnia mały Janek siedział na strychu i szperał w pudłach z pamiątkami. Nagle zobaczył małego pieska-robota. Wyglądał on strasznie miała wielkie oczy i ostre kły, ale Janek, jak to małe dzieci ciekawe, nie mógł się oprzeć i wziął go do ręki. W jednej chwili ślepia pieska zaczęły się mienić we wszystkich kolorach, a on usłyszał tylko dwa słowa: NAKARM MNIE, a potem znikł. Rodzina małego Janka szukała go długo, ale ciała nie odnaleziono. Po tym zdarzeniu rodzice Janka wyprowadzili się stamtąd. Dom długo stał pusty, aż do pewnego momentu, gdy wprowadziło się do niego małżeństwo z dzieckiem, mała Gosią. Gosia już po kilku dniach znała wszystkie zakamarki domu oprócz jednego STRYCHU. Więc postanowiła tam zajrzeć. To miejsce nie było wcale niezwykłe. Ale wzrok dziewczynki zatrzymał się na pewnej zabawce, był to piesek. Dziewczynka bez wahania podeszła i wzięła go na ręce. A wnet rozległo sie NAKARM MNIE......

Krwawiący obraz

Rodzinka w składzie: mama, tata, i 5 dzieci zamieszkali w pewnym domu. Ludzie mówili, że w tym domu straszy. Oni się tym zbytnio nie przejęli.
W domu nie było nic prócz jednego, pustego obrazu. Próbowali go zdjąć na różne sposoby, ale nie dało się. Wreszcie dali sobie spokój i zaczęli się rozpakowywać. Co kilka nocy z obrazu spływała krew. W tym samym czasie, ktoś z rodziny umierał. W ten sposób umarło dwoje dzieci - Natalia i Bartek. Oboje mieli po 13 lat. Gdy następnym razem obraz zaczął krwawić, Madzia szła do łazienki. Przechodziła koło obrazu, obraz jak zwykle był czysty - nic nie było na nim namalowane. Tym razem na obrazie był krwawy napis: NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE. Ale ciekawość zżarła Madzię, obejrzała się za siebie i...nic już więcej nie zobaczyła. Ktoś, a raczej coś wbiło jej kuchenny nóż prosto w serce. Zwłoki Madzi przeniesiono do jej łóżka. Następnego dnia rodzice zaczęli wierzyć w klątwę przeklętego domu. Postanowili z pozostałą dwójką dzieci się wyprowadzić. Niestety, znim im się to udało dom stanął w płomieniach. Nic nie ocalało. Jedynie przeklęty obraz wisiał w powietrzu, jakby na niewidzialnej ścianie, z jego ram płynął strumień krwi, a obrazie widniał tylko krzywy, krwawy napis: ŻEGNAJCIE...

Kobieta z cmentarza

W pewnym niewielkim miasteczku znajdował się opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m. od tego cmentarza i widać go z tylnego okna domu.
Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczną kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały same w domu. Koło 12.00 w nocy Megi i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno, a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci, szeroko się uśmiechnęła i rozpłynęła się w powietrzu. Megi wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej pobiegła do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Mara wstała i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie po czym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry, znalazł jej ciało na łóżku,a na ścianie napisane było ludzką krwią: "Niech rodzice lepiej uwierzą!"
Obrazek
Awatar użytkownika
viva201
Posty: 1438
Rejestracja: ndz, 05 sie 2007, 19:35
Lokalizacja: Zebrzydowice/śląsk

Post autor: viva201 »

u mnie na wsi jest taki wielki staw nazywa sie "młyńszczok"
ponoć kiedys był przedzielony groblom(rowem,który rozdzielał jeden staw na dwa)
i kiedys pewien mężczyzna wracał piany do domu szedł i nagle zorientował sie,że jest w połowie młyńszczoka,kiedy sie kapnął,ze jest na środku wody utopił sie, mówiono,ze widział to ktoś inny i opowiedział to następnej osobie
Obrazek
Awatar użytkownika
Fanka MJ
Posty: 372
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 20:58
Lokalizacja: L.O.V.E.land

Post autor: Fanka MJ »

Przypomniała mi się historia, którą niejednokrotnie opowiadała mi Babcia i Tato – historia prawdziwa.
Dawno temu u mnie na wsi, mieszkał sobie taki pan- znajomy mojej Baci, który lubił wypić.
Pewnego dnia wraz z sąsiadem jechał do rzezni aby sprzedać świnie. Sąsiad prowadził traktor, a ten drugi był razem ze świniami w „skrzyni” doczepionej do traktora. Jako że był on pijany, przewrócił się i...już nie wstał. Swinie go otoczyły i zagryzły na śmierć. Mówi się nawet ze po prostu go zjadły, ale nie wiem ile w tym prawdy...
Obrazek

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....

I'm believer ...:)
Awatar użytkownika
MJfanTASTIC
Posty: 275
Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 1:38
Lokalizacja: kato kato kato:o)

Post autor: MJfanTASTIC »

Historyjka z dyskoteki
W sobotni wieczór pewien chłopak wybrał się z kolegami do miejscowej dyskoteki. Wszyscy się tam dobrze znali, on również był stałym bywalcem tego miejsca. Kiedy zabawa rozkręciła się na dobre, w tłumie ludzi zobaczył nową twarz, była to twarz młodej dziewczyny, której nigdy wcześniej nie widział. Przyszła sama i usiadła przy barze, obserwując jak inni się bawią. Postanowił więc do niej zagadać. Kiedy się przedstawił i zapytał jak dziewczyna ma na imię i skąd pochodzi, ona szybko wstała i nie odpowiadając na jego pytania, zapytała czy mogliby zatańczyć?
Bawili się razem przez całą noc niewiele rozmawiając. Nad ranem kiedy już zamykano lokal, on zapytał czy może ją odwieźć do domu, na co ona odparła, że to nie daleko i że wolałaby się przejść na nogach. Kiedy szli razem w kierunku jej domu, zaczęło padać, a ona miała na sobie tylko cienką bluzkę, drżała z zimna, więc chłopak niewiele mysląc okrył ją swoją kurtką. Pożegnali się pod jej domem i gdy zapytał kiedy się znowu spotkają, ona zamilkła, odwróciła się i pobiegła w stronę domu. On zdążył tylko krzyknąć -Hej, a moja kurtka? Niestety nie usłyszała tego. Chłopak był zdziwiony jej zachowaniem, ale pomyślał sobie, że po kurtkę zgłosi się na drugi dzień, przynajmniej będzie pretekst żeby się z nią spotkać:) Tak też zrobił, kiedy nazajutrz zapukał do drzwi jej domu, otwarła mu starsza kobieta. Zapytał, czy zastał prawdopodobnie jej córkę i powiedział, że poznał ją wczoraj na dyskotece i że chciałby odzyskać swoją kurtkę, którą od razu zauważył na wieszaku przy drzwiach wejściowych. Na te słowa, starsza kobieta zbladła i drżącym głosem odpowiedziała, że nie wie skąd jego kurtka znalazła się na wieszaku w jej domu i... że jej córka nie żyje już od dziesięciu lat... a dokładnie wczorajszej nocy minęła rocznica jej śmierci. Zginęła w wypadku samochodowym, kiedy wracała z dyskoteki ze znajomymi...
Ain't no sunshine when he's gone...
Awatar użytkownika
Kingoosia
Posty: 382
Rejestracja: śr, 23 sie 2006, 0:19
Lokalizacja: Łódź/Wrocław/Poznań/Łobżenica/Paryż

Post autor: Kingoosia »

MJfanTASTIC pisze:Chłopak był zdziwiony jej zachowaniem, ale pomyślał sobie, że po kurtkę zgłosi się na drugi dzień, przynajmniej będzie pretekst żeby się z nią spotkać:) Tak też zrobił, kiedy nazajutrz zapukał do drzwi jej domu, otwarła mu starsza kobieta. Zapytał, czy zastał prawdopodobnie jej córkę i powiedział, że poznał ją wczoraj na dyskotece i że chciałby odzyskać swoją kurtkę, którą od razu zauważył na wieszaku przy drzwiach wejściowych. Na te słowa, starsza kobieta zbladła i drżącym głosem odpowiedziała, że nie wie skąd jego kurtka znalazła się na wieszaku w jej domu i... że jej córka nie żyje już od dziesięciu lat... a dokładnie wczorajszej nocy minęła rocznica jej śmierci. Zginęła w wypadku samochodowym, kiedy wracała z dyskoteki ze znajomymi...
Ja znam inne zakończenie, moim zdaniem ciekawsze (nie pamiętam dokładnie, więc trochę podkolorowałam).

Kiedy następnego dnia poszedł do domu dziewczyny po kurtkę, nikogo nie zastał, postanowił więc wrócić do siebie i przyjść za jakiś czas. Najkrótsza droga do jego domu prowadziła przez cmentarz. Kiedy szedł, pewien nagrobek przykuł jego uwagę, koło epitafium widniało zdjęcie dziewczyny łudząco podobnej do tej, która spotkał poprzedniego dnia. Przestraszył się i po chwili zauważył że na nagrobku leży jego kurtka.
To, co jest w nas, będzie i wokół nas.
: )
Awatar użytkownika
Maro
Posty: 2758
Rejestracja: ndz, 23 paź 2005, 11:31
Lokalizacja: ze Szkocji

Post autor: Maro »

Erna Shorter pisze:kursowało czarne BMW kierowane przez samego diabła
Boże.

Pamiętam jak miałem schizy przez to jak byłem mały :surrender:

JAk macie jeszcze jakieś historyjki to zapodajcie,poczytam z chęcią jeszcze.
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Post autor: Erna Shorter »

Maro pisze:Boże.

Pamiętam jak miałem schizy przez to jak byłem mały Poddaję się
Ja też to pamiętam, po nocach nie spałam i bałam się wychodzić z domu. Powtarzałam sobie, że jeżeli zatrzyma się przy mnie czarna wołga mam brać nogi za pas i uciekać. glupija
Ale takie historie są dobre, na długo zapadają w pamięci. :-)

Maro pisze:JAk macie jeszcze jakieś historyjki to zapodajcie,poczytam z chęcią jeszcze.
Proszę bardzo, ta jest naprawdę przerażająca... :nerwy:


Spotkanie Nocy

Pewnej burzliwej nocy Michał postanowił wybrać się na spacer z psem. Ubrał się ciepło i wyszedł. Kiedy przechodził obok tzw. ''zaułka śmierci'' błysnęło się, a na niebie ukazała się jasna błyskawica. Chłopak w tym momencie patrzył na zaułek i w czasie błysku zobaczył tam czarną rozmazaną postać o błyszczących oczach, krzywo na niego patrzącą. On sam nie wiedział czy jest to zwierzę czy człowiek.. Coraz częściej się błyskało. Chłopak szedł coraz to szybszym krokiem, ponieważ gdy się odwracał podczas błysku ponownie ukazywała się ta sama postać podążająca za nim. Chłopak pobiegł pospiesznie do domu zadzwonił do drzwi ale jego ojciec oglądał mecz i nie usłyszał dzwonka... Chłopak wystraszył się i ukrył się wraz z psem pod balkonem. Usiadł na ziemi (na suchym skrawku) i po drugiej stronie balkonu siedziała ta sama postać spoglądająca coraz to bardziej nieciekawie.Chłopak wystraszony na zabój pospiesznie wszedł do domu przez okno. Rozebrał się i wysuszył kiedy to przypomniało mu się że zapomniał o psie...

Zostawiając otwarte drzwi wyszedł poszukać psa. Tym razem miał latarkę. Przestraszony przeszedł pospiesznym krokiem obok zaułka śmierci. Szybko jednak się cofnął kiedy zobaczył tam swojego psa. Poświecił latarką a zwierzak miał jak by wyjedzone wnętrzności po których nie było śladu... Jak się domyślacie pies nie żył... Zrozpaczony Michał chciał uciekać ale tak go zamurowało że nie miał odwagi. Nagle usłyszał dziwne jakby tupanie...stąpanie kogoś lub czegoś...

Chłopak powoli obrócił głowę gdy jednak to zrobił tupanie ucichło i zobaczył tajemniczą postać stojącą naprzeciwko niego. Chciał poświecić latarką ale najwidoczniej baterie się wyczerpały... Chłopak pobiegł w głąb zaułka. cały czas słyszał, że zabójca biegnie za nim. Nagle Michał wpadł do jakiegoś kanału lub czegoś podobnego. Upadł z wielkim łomotem na stercie worków. Z jednego wystawała ludzka ręka... Chłopak w panice podniósł się ale niestety zaraz potem potknął się o kolejny worek. Upadł głową obok ołtarzyka. Na nim było ciało jakiegoś mężczyzny. Wnętrzności były wyprute na zewnątrz a oczy jakby wypalone. Chłopak poczuł dziwny chłód na karku. Chciał się odwrócić ale niestety, coś mu wbiło w plecy jakby włócznie. Jego ciało odnaleziono nazajutrz w parku w stawie. Przyczyny jego śmierci nigdy nie wyjaśniono ale podobno zrobił to potwór ciemności. Zamieszkuje on ciemne zaułki, kanały i różne inne podziemne miejsca...Ponoć wyjada wnętrzności swoim ofiarom a następnie pakuje ciała w worki i wrzuca do pobliskich stawów. Więc jeśli kiedykolwiek zobaczysz niebieski worek po śmieciach pływający w stawie najlepiej będzie jak już nigdy do tego parku nie wrócisz...
Obrazek
Mandey
Posty: 3414
Rejestracja: pt, 16 lis 2007, 20:14

Post autor: Mandey »

...to i może Ja coś dorzucę... ;-)

Historia Wisielca

Zdarzyło się to w czasie ostatniej wojny. Tuż pod niewielkim laskiem Topole Góry w Piotrkowicach koło Zawichostu wypatrzono wisielca. Kołysał się zaczepiony na gałęzi dzikiej gruszy rosnącej na miedzy. Czubkami butów dotykał wygniecionej trawy. Odcięto go i pochowano pod tamtą gruszą. Próbowano dociekać, czemu śmierć dopadła nieznajomego właśnie pod Topolimi Górami. Niestety nie dowiedziano się nigdy kim był i skąd pochodził. Wielokrotnie też zadawano sobie pytanie, czy założył stryczek własnoręcznie, czy tez założono mu go przemocą. Być może był zdrajcą, a może zdesperowanym Żydem uciekającym z transportu czy okolicznej kryjówki. Ubranie wisielca było zniszczone ale elegantów w czasie wojny nie spotykało się często. Jedna rzecz szczególnie rzucała się w oczy. Wisielec miał niewłaściwie założone buty. Może zaskoczony w śnie zakładał je w pośpiechu? Nic już się nie da wyjaśnić. Ale na źle założonych butach się nie kończy. Dwadzieścia lat po wojnie pewna kobieta wędrowała do domu z niedalekiego miasteczka. Zmierzała przez Topole Góry. W lesie natknęła się na nieznajomego mężczyznę. Zwróciła uwagę, że miał odwrotnie założone buty. Podniosła zdumiony wzrok, aby przyjrzeć się uważniej, ale minął ją pospiesznie. Nie zauważyła więc jego twarzy. Nie znała historii powieszonego, o spotkaniu opowiedziała krewnym. Do domu powracała też inną drogą. Jeden z mieszkańców Piotrowic często zakładał wnyki na zające. Na śniegu śledził zajęcze tropy. W końcu lat sześćdziesiątych styczniowym świtem odkrył ślady odwrotnie założonych butów. Były świeże wyraźnie nocą bowiem spadł śnieg. Ruszył ich śladem i po stu krokach stanął jak wryty. Ślady urywały się pod gruszą, na której przed ćwierć wiekiem zawisnął nieznajomy mężczyzna w źle założonych butach.

Strych

Tym razem opowieść przeniesie nas w inne czasy, czyli do dziewiętnastego wieku. W niewielkim jak na owe czasy Londynie, w ślicznym domku mieszkała szczęśliwa rodzina. Rodzice wraz z trzynastoletnią córką Adrianną. W każde wakacje cała rodzina wyjeżdżała do Danwelt, przytulnej wsi, gdzie mieli letni domek. Dziewczyna lubiła to miejsce, a zwłaszcza strych. Ogólnie mówiąc ulubionym zajęciem Adrianny było czytanie, słuchanie i opowiadanie strasznych opowieści o duchach i innych zmorach. Dziewczynka miała w Danwelt przyjaciółkę, z którą zawsze godzinami przesiadywała na stryszku. Tuż przed wyjazdem na wakacje Adrianna przeczytał książkę o duchach, bardzo jej się podobała ta lektura, a najbardziej fragment, kiedy autor opisuje duchy, i tu przytoczę ten kawałek: „Duchy to twory ożywione, lecz nieżywe. Zazwyczaj są przezroczyste, ale widzimy ich rysy twarzy, które nierzadko są bardzo wyraźne. Oczy ich są pełne tajemnicy, są w kolorze srebra i wzrokiem potrafią zabić nawet najpotężniejszego czarownika. Ich ciało otacza blada poświata, a będąc w pobliżu nich czujemy przeszywające zimno. ”Po przeczytaniu tego pomyślała, że skąd ta osoba może wiedzieć jak wyglądają duchy, czy naprawdę widziała ducha i wie jak czuje się człowiek stojący obok tej postaci. I co to znaczy twór ożywiony, lecz nieżywy? Można by było zadawać na ten temat wiele pytań, ale czy wszystko musi być odkryte? Kilka dni później Adrianna i jej rodzice wyjechali do Danwelt. Jak zwykle dziewczyna poszła do swojej przyjaciółki Sandry, no i razem poszły na stryszek. Tam zobaczyły coś, czego dotąd nie zauważały – trumnę. Stała niepozornie w rogu, była w czarnym kolorze, więc w ciemnym kącie nikt przedtem jej nie zauważył. – Otworzymy ją? – zapytała Adrianna, a Sandra potwierdzająco skinęła głową. Obydwie dziewczynki podeszły to tajemniczej trumny i otworzyły ją. Zobaczyły przezroczyste dziecko ze srebrnymi oczami, które cicho spytało: „Chcecie się ze mną pobawić?”. Zimno ogarnęło ciała przyjaciółek, przyjaciółek tej chwili Adrianna przypomniała sobie książkę, w której przeczytała charakterystykę duchów. Niestety, było już za późno, duch tego dziecka spojrzał im w oczy. Po jakimś czasie Adrianna obudziła się, ale była w jakimś dziwnym miejscu. Było ciemno i ciasno, a dookoła unosiła się wilgotna woń ziemi. Bardzo dziwne było to, że słyszała płacz swoich bliskich, słowa księdza, a nie wiedziała, dlaczego oni tak się zachowują. Wreszcie zrozumiała. Ona nie żyje, teraz jest duchem, po czym przypomniała sobie słowa przeczytane w książce o duchach: „Oczy ich są pełne tajemnicy, są w kolorze srebra i wzrokiem potrafią zabić nawet najpotężniejszego czarownika”…
Szukasz mnie? Znajdziesz mnie tutaj albo tutaj ;)
ODPOWIEDZ