majkelzawszespoko pisze:Silent Hill - Soundtrack
Dziwne to trochę, jak czytam Twoją notkę, co wcale mnie nie zniechęca. Wręcz przeciwnie.
Kupiłem dwa odgrzewane kotlety - reedycję pierwszej płyty
Myslovitz i reedycję pierwszej płyty
Turnaua (jakie on kiedyś z atmosferą płyty nagrywał!). Tak po prostu.
I jeszcze dwie płyty- już nie reedycje, nie pierwsze, a nawet dość nowe.
Nowa płyta Becka.
Miałem frajdę z naklejkami. Zrobiłem 4 wersje okładki i jeszcze trochu zostało, co by na przykład przyozdobić lodówkę. DVD jeszcze nie obejrzałem, muzykę jednak już przerobiłem wielokrotnie. Wcześniejsze
Guero mnie nie urządzało na tyle, by za nie zapłacić, stąd też pewnie tęsknota za nową płytą Becka pozwala mi z
The Information się cieszyć. Nie ma tu już jednak takiej frajdy, jak na
Odelay czy
Midnite Vulturies. Płyta dla tych, co nie kupowali żadnej płyty Becka od 6 lat, a by chcieli.
Zakup nr 4 to muzyka z filmu
S@motność w sieci. Nie wiem, skąd we mnie taki liberalizm co do niedoskonałych filmów. Obejrzałem niedawno ten obraz ponownie- już na małym ekranie i znów stwierdziłem, że mi się podoba. I muzyka mi się podoba. Na tyle, by wydać te 3 dychy. A to rzeczywiście coś, bo od czasów
Akademii Pana Kleksa nie kupowałem muzyki z polskiego filmu.
Choć w sumie mało to polskie. Na płycie wybór kompozycji skandynawskich jazzmanów- głównie Ketil Bjornstad i dwa nagrania Bugge Wesseltoft'a. 11 utworów przede wszystkim na fortepian, czasem pojawia się saksofon, perkusja, gitara, wiolonczela. Odrobina elektroniki; w dwóch utworach wokal. Nie wiem, czy to przejściowe, ale jakoś teraz mam apetyt na taką melancholię.
___________
Żyjemy w pięknych dla muzyki czasach - Artur Rojek