forum.pl

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

Kaem, zauważ, że dzisiaj dziennikarstwo to taki grupowy subiektywizm zawsze. Mnie na studiach uczono, że należy sprawdzać newsa w 3 niezależnych źródłach, ale już na praktykach usłyszałam, że nie ma na to czasu.;p Dziś wszystko leci taśmowo, na żywo, już teraz, powiedz, skomentuj - po naszemu. Każda jedna stacja telewizyjna, radiowa, każde medium ma wytyczoną jakąś swoją własną etykę, swoje własne poglądy, wzory. Tu już nie ma miejsca na obiektywizm, bo subiektywizm wkrada się WSZĘDZIE. I widzowie/słuchacze/czytelnicy w to wszystko wierzą, łykają, osądzają według zasłyszanego tendencyjnego newsa, informacji, czy to z tvn, czy Polsat, czy tv publicznej. Człowiek sam w sobie, jego człowieczeństwo w czystej postaci schodzi na dalszy plan. Liczy się temat, gorący temat, żywe dyskusje, a im więcej mocnych słów, tym lepiej. Jakiś skandal, podejrzenia(nawet niesłuszne), nieprawda!, która potem może być sprytnie odkręcona jako pomyłka... I wszystko gra - kolorowo jak na jarmarku, ludzie się bawią i kupują,co im pasuje.
kaem pisze:Odstręcza mnie radykalna prawica
Mnie też, bo są największymi hipokrytami. Postawa typu: "jestem katolikiem, prawym człowiekiem.... ale Lepper to była populistyczna gnida".

.
Awatar użytkownika
fleurire
Posty: 62
Rejestracja: czw, 28 lip 2011, 14:32
Lokalizacja: Pomorze ,może morze ;))

Post autor: fleurire »

kaem pisze:Po historii z Michaelem mam kompletną niechęć do mediów. Pamiętam, jak informowano w TVN o jego śmierci, a wcześniej o procesie i jak nierzetelni byli w najłatwiej weryfikowalnych doniesieniach.
Dokładnie tak samo jestem nastawiona do mediów. Szczerze mówiąc wciąż na nowo zadziwiają mnie ludzie i źródła z których "pobierają" informacje. Poznaję kogoś nowego ,kto dowiaduje się ,że moim idolem jest Michael i od razu sypie się sterta niewyobrażalnych bzdur. Naprawdę aż strach pomyśleć ,skąd to się bierze :zly: I potem to ogromne zdziwienie ,kiedy zaczynam nakręcać się i opowiadać prawdę.. eh ,szkoda gadać.

Swoją drogą równie bardzo nie ufam wszystkim stronom internetowym typu pudelek, kozaczek i cała reszta. Też nie są zbyt optymistycznie nastawione, nie mówiąc o wszechwiedzących komentujących tam.

Najgorzej jak się trafi na kogoś ,kto usilnie zapiera się przy swoim zdaniu. Wtedy to ja już nie wiem co robić ; (
"(...) many people have options about me and they haven't even met me. They don't even know me (...)"
na zawsze w moim sercu <3.!

"Nie sztuką jest kochać konie ,sztuką jest sprawić ,aby one pokochały Ciebie." Pat Parelli
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

kaem pisze:Trzeba szukać widać innych źródeł, słuchać autorytetów, a wcześniej ich sobie znaleźć, by ubezpieczyć się od manipulacji medialnej. A czasu ciągle brak i ulegamy tym wiadomościom na skróty. Co czytacie? Co oglądacie?

Dzisiejsza pogoń za niusem sprawia, że znamy różne zjawiska płytko, powierzchownie, bo co z tego, że jesteśmy zawsze up to date, jeśli nie znamy genezy, skutków, powiązań, wyjaśnień, dlaczego coś ma miejsce.

Ukradli mi ostatnio w pracy Newsweeka ;] Zawsze leżą jakieś gazety w kuchni, jakieś Metro czy coś, ale niektórzy przynoszą tygodniki, zostawiają rano, czytają podczas przerwy śniadaniowej czy obiadowej, dają czytać innym i przed wyjściem zabierają. No niestety, mój Newsweek (a prenumeratę mam) zniknął. Nie pierwszy raz zresztą, a innej koleżance też kiedyś jej numer Newsweeka zaginął. Uważam, ze to naprawdę obciach, że ludzie pracujący w korporacji podbierają innym gazetę, która kosztuje w kiosku 5 zł, tak samo kradną innym jedzenie z lodówki. Dezaprobatę głośno wśród współpracowników wyraziłam :P Oczywiście nikt się nie przyznał i Newsweeka nie odzyskałam, za to kolega z sąsiedniego Działu wyjął z biurka jeden z numerów New Yorkera, który czasem mu wysyłają przyjaciele z USA i przyniósł mi go na pocieszenie- oddawać nie muszę :)

New Yorkera wcześniej nigdy nie czytałam, choć słyszałam o nim dużo- słynne rysunki Arta Spiegelmana, fakt, że jest to wciąż tygodnik ilustrowany a nie ze zdjęciami (prócz reklam rzecz jasna), snobistyczny, allenowski i taki trochę podobno ą, ę. Co mnie zadziwiło, że artykuły są takie dłuuuuugie, niektóre mają po 10-15 stron. To był akurat numer z października 2010, był bardzo fajny analityczny artykuł, dlaczego media społecznościowe nie zmienią polityki i nie wywołają rewolucji politycznych (pisane przed politycznymi zmianami w Afryce Płn, ale tezy i konkluzje tak dobre i nie do podważenia, że wciąż się nie zdezaktualizowały). Zresztą, pseudo twitterow-fesjbukowa rewolucja w Egipcie na razie skończyła się tym, ze wojsko znów przesunęło termin wyborów z września na listopad i coś czuję, że niewiele z tej rewolucji wyjdzie... Ale ja nie o tym, bo nie każdego muszą interesować stosunki międzynarodowe.

Chodzi o to, że my odwykliśmy od grzebania, badania, analizowania, przewidywania. Dla nas liczy się to, co jest tu i teraz. Czytałam ten art z NY w tramwaju, a jeżdżę pół godziny do pracy, wysiadłam i jeszcze mi kilka akapitów zostało do dokończenia w domu :) To dla mnie było nieprawdopodobne, bo ja zwykle podczas jednej rundy do pracy 1/3 polskiego tygodnika mam już za sobą ;] Jeszcze nie przeczytałam tego całego numeru NY, ale drugi art, który zapadł mi w pamięć pod względem konstrukcji tekstu, opisu zdarzeń i obiektywizmu, opowiadał o głośnej w USA zeszłej jesieni sprawie Rachel Yould. To taka prawie 40-letnia "wieczna" studentka i doktorantka wielu prestiżowych uczelni, która została skazana na kilka lat więzienia za wyłudzanie stypendiów i pożyczek studenckich. Kobieta broniła się podczas sprawy sądowej twierdząc, że całe dziecięce, nastoletnie i też część studenckiego życia była ofiara przemocy ze strony swojego ojca i dlatego nie potrafiła odnaleźć się w dorosłym życiu, jej stypendium w Japonii zamiast roku trwało 7 lat, itd, etc a to była znana postać w środowisku akademików stosunków międzynarodowych, ta laska to absolwentka Oxfordu i Stanforda, w latach 90-tych wróżono jej wielką karierę w organizacjach międzynarodowych.

Ogólnie artykuł opisywał najpierw jej "wersję", czego doświadczała ze strony ojca, potem opisano fakty ustalone przez sąd- w jaki sposób wyłudzała pieniądze posiadając jako ofiara przemocy domowej drugi SSN (social security number, taki NIP-PESEL, w USA można kogoś śledzić w bazach danych po numerze SSN, więc np. ofiary przemocy domowej dostają możliwość uzyskania drugiego SSN-u, żeby ich oprawca nie mógł śledzić ich obecnego życia). Na końcu była wersja ojca i pewne niespójności w jej historii. Ogólnie kończąc ten artykuł nie miałam w głowie żadnego osądu: było słowo przeciw słowu. Nie byłam w stanie stwierdzić, czy ta kobieta faktycznie była tyle lat wykorzystywana, czy wymyśliła to, by uzasadniać swoje oszustwa, mimo że art czytałam z wypiekami na twarzy, taki był ciekawy! Ogólnie zszokowało mnie to, że autor nie opowiadał się po żadnej ze stron, naprawdę. Dawno nie widziałam tak obiektywnego artykułu.

Niestety nie stać mnie na prenumeratę NY, zaprenumerowałam jednak ostatnio również amerykańskie wydanie Newsweeka, bo mi się przyda do pracy magisterskiej. Ogólnie jeśli chodzi o media, uważam, ze warto czytać tygodniki, bo są mniej nastawione na newsy niż gazety codzienne, raczej opisują problemy i analizują niż gonią za najświeższymi nowinkami. Choć jak się czasem widzi polskie wydanie Newsweeka albo nasza rodzimą Politykę, to nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, jakie tematy wymyślają jako rzekome problemy społeczne. Przykład: galerianki. Ludzie, jakiego procenta nastolatek to dotyczy? zrobiono o tym film, w dodatku dość słaby a media wałkowały ten temat kilka tygodni, w tvn24 i gazetach gadające i piszące głowy zastanawiały się, co z tymi naszymi dziećmi się dzieje. No nie powiem, ostrą miałam wtedy śmiechawę ;]

Takie te nasze media. Trzeba mieć swoje wartości, swój światopogląd, dzielić wszystko przez trzy a nawet przez dziesięć. Gorzej, że nie każdemu tak się chce... Tak jak pisze kaem, ja też nie ufam mediom. Śmierć Michaela i to, co się potem działo, otworzyła mi oczy na wiele spraw.
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

A ja tu tylko z rysunkiem. Z Mleczkiem :)

Obrazek

Te trzy to i tak mało. Idealnie jest więcej, szerzej, obiektywniej, tak jak to wyżej pisze Kasia.
Tylko tak mi się jeszcze nasuwa, po co? Ja wiem, że niektórym to jest potrzebne, niektórzy lubią się wczytywać w wieści ze świata, być na bieżąco i tak dalej. I super, bo potem taki oczytany coś czasem podrzuci do przeczytania innemu szarakowi, coś opowie i jest ciekawie.
Też lubię wiedzieć co się dzieje, ale coś za coś.
Doba ma 24 godziny, na tzw życie prywatne pozostaje raptem parę godzin dziennie, z czego część schodzi na obowiązki domowe. Zatem na kształtowanie samego siebie pozostają okruchy. Nigdy nie oglądałam dużo TV, od paru lat w ogóle nie mam telewizora w domu, co gorsze, radia mało słucham, czasem coś o świecie polityczno-społecznym poczytam, ale też nie jakoś namiętnie. Zatem trochę jak w Średniowieczu. No ma to swoje minusy, ale z drugiej strony trudno przegapić istotne informacje. O śmierci Michaela dowiedziałam się bo zadzwonił znajomy, potem z smsów, o wszelkich istotniejszych wydarzeniach na bieżąco ktoś coś mówi w pracy, zresztą i tak zawsze ktoś coś gdzieś wspomni. Nie znam genez, powodów, powiązań na scenie politycznej, jakby ktoś mi zrobił test, to żenada. Ale z drugiej strony, czy to nie jest właśnie jakaś cecha naszych czasów, że trzeba koniecznie być na bieżąco? Bo jak nie, to obciach trochę? Może i obciach, ale śmierć Michaela przeżyłam w swoich czterech ścianach, z muzyką, z własnymi myślami. Ci co byli na bieżąco z doniesieniami pewnie też sporo przemyśleli, ale zaglądając na forum miałam wrażenie, że sporo emocji idzie w kierunku mediów, tego co się mówi, czego nie mówi, że dopiero teraz i że znowu ktoś kłamie. Z perspektywy tych kilku lat bez TV stwierdzam, że niewiele straciłam. Ot, o wszystkim dowiaduję się kilkanaście godzin później niż inni. O Lepperze też. Coś tam sobie poczytałam, ale z braku mediów w domu myśli mi poszły w nieco innym kierunku. Nie wiem, czy to samobójstwo i czy się powiesił (wy pewnie już wiecie :) ), ale jeśli tak, to nie wydaje się Wam, że sposób w jaki się ktoś zabija jest swego rodzaju ostatnia informacją, która ktoś pozostawia? To mogły być tabletki, mógł być strzał, "wypadek" samochodowy, skok z wysokości, no jest w czym wybierać. A samobójstwo wydaje mi się czymś przemyślanym. Wieszanie się kojarzy mi się ze śmiercią bardziej spektakularną, poniekąd konserwatywną (to jedna z najstarszych metod chyba), wymagającą determinacji, jednego konkretnego ruchu (w przeciwieństwie do łykania tabletek, co jest dla mnie bardziej melancholijne). Jeśli informacje o tym, że p.Andrzej Lepper się powiesił okażą się prawdziwe, to w tym jednym akcie zostawił mi więcej ciekawych informacji, a raczej odniesień do przemyśleń, niż kilka dzienników z newsami 24h.

A na pytanie kaema, co czytamy mogę odpowiedzieć nieco nie na temat - znajomy rodziców napisał książkę, zbiór opowiadań, jest ciekawy jak odbierze je młode pokolenie. Przyszło mi reprezentować tęże młodzież :) W drugiej kolejności czeka "Historia Francji". Jak przeczytam to gdzieś oddam, w ramach robienia czystki w książkach. Już się nie mogę doczekać momentu, w którym zabiorę się za coś następnego. Dla odmiany pewnie jakieś wiersze. I nie, nie czytam samych Wzniosłości, w zeszłym tygodniu przeczytałam książeczkę o przygodach dwóch szczurków, przemądrzałego mysiego dziecka i kotki Mruczyldy :) To z kolei napisała koleżanka koleżanki, z czego moja własna koleżanka zrobiła do tego ilustracje. Zamiast czytać o myszkach mogłabym z powodzeniem obejrzeć z dwa wydania wiadomości, ale chyba wolę te myszki. A o doniesieniach z kraju i ze świata dowiem się w pracy lub na dance teamie :) Bo na szczęście inni są bardziej na czasie niż ja :)
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Lokalizacja: spode łba

Post autor: homesick »

MJowitek pisze:Nie wiem, czy to samobójstwo i czy się powiesił (wy pewnie już wiecie :) ), ale jeśli tak, to nie wydaje się Wam, że sposób w jaki się ktoś zabija jest swego rodzaju ostatnia informacją, która ktoś pozostawia? To mogły być tabletki, mógł być strzał, "wypadek" samochodowy, skok z wysokości, no jest w czym wybierać. A samobójstwo wydaje mi się czymś przemyślanym. Wieszanie się kojarzy mi się ze śmiercią bardziej spektakularną, poniekąd konserwatywną (to jedna z najstarszych metod chyba), wymagającą determinacji, jednego konkretnego ruchu (w przeciwieństwie do łykania tabletek, co jest dla mnie bardziej melancholijne). Jeśli informacje o tym, że p.Andrzej Lepper się powiesił okażą się prawdziwe, to w tym jednym akcie zostawił mi więcej ciekawych informacji, a raczej odniesień do przemyśleń, niż kilka dzienników z newsami 24h.

nic w tym ciekawego, powieszenie się jest najczęściej wybieraną formą samobójstwa i najbardziej popularną wśród mężczyzn, zwłaszcza mężczyzn o jego profilu społecznym. kobiety wolą mniej drastycznie i jak to nazwałaś "melancholijnie", ale za to wśród nich z rzadka, ale jednak zdarzają się najbardziej hardkorowe i bolesne formy odebrania sobie życia.
statystycznie Andrzej Lepper mieści się więc w normie.

akaagnes pisze:Mnie też, bo są największymi hipokrytami. Postawa typu: "jestem katolikiem, prawym człowiekiem.... ale Lepper to była populistyczna gnida".
hipokryzją jest też pochylanie się nad każdym po jego śmierci i nagła kłamliwa zmiana postaw, bo tego wymaga norma społeczna.
szacunek zdobywa się swoim życiem, nie wraz z momentem odejścia.

śmierć Leppera taka, a nie inna tylko dopełnia obrazek i jego własną historię, bo tę metaforyczną i dosłowną pętle na szyi sam sobie zacisnął.
tu akurat nie dopatrywałabym się zgubnej roli mediów jako głównego katalizatora. pęd do władzy i pieniędzy, nie patrzenie na środki w osiąganiu celu politycznego, głupota i zachłyśnięcie się chwilowym byciem na szczycie, bolesny upadek i utrata wszystkich przywilejów, długi, procesy, problemy rodzinne...czy to mało?
media już dawno zostawiły Leppera samemu sobie i paradoksalnie to było jego problemem.
kaem pisze:Trzeba szukać widać innych źródeł, słuchać autorytetów, a wcześniej ich sobie znaleźć, by ubezpieczyć się od manipulacji medialnej.
boże broń przed autorytetami w roli zabezpieczenia przed manipulacją.
w ten sposób najłatwiej jej ulec, bo z autorytetem się nie dyskutuje, bo jak taki autorytet wryje się w świadomość społeczną to przez dekady nie można tego wyplenić. nie trzeba już wtedy myśleć w końcu ktoś "większy i mądrzejszy" zrobił to za nas. przykładów nie ma co podawać są aż nadto oczywiste i na tyle "święte", że przytoczenie ich na forum publicznym w negatywnym kontekście jest równoznaczne z linczem.
'the road's gonna end on me.'
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

homesick pisze:hipokryzją jest też pochylanie się nad każdym po jego śmierci i nagła kłamliwa zmiana postaw, bo tego wymaga norma społeczna.
szacunek zdobywa się swoim życiem, nie wraz z momentem odejścia.

Masz całkowicie rację i w związku z tym starożytni Rzymianie wymyślili zasadę: o niedawno zmarłym albo dobrze, albo wcale. Więc może jeśli ktoś nie uznawał Leppera za pozytywną postać, to może chociaż wybierze opcję wcale, wszak nikt peanów na cześć zmarłego wygłaszać nie każe. Media jednak i politycy nie potrafią wybrać opcji wcale, oni albo atakują dalej, albo fałszywie szukają nagłych pozytywów. Przy śmierci prezydenta Kaczyńskiego było to samo.

homesick pisze:boże broń przed autorytetami w roli zabezpieczenia przed manipulacją

Nie chodzi chyba o ślepe słuchanie autorytetów, ale o znalezienie jakiegoś złotego środka. Autorytety są dla mnie autorytetami, bo na nie zważam, interesuję się ich zdaniem, uważam wyrażanie przez nich opinii za ważne, potrzebne i interesujące, choć nie zawsze muszę się z tymi opiniami zgadzać. Nie wymagam tez, żeby autorytety były idealne, znaki drogowe nie chodzą drogami, które wskazują- każdy popełnia błędy (inaczej, jak taki "autorytet" nieustannie piętnuje innych i na tym swoją pozycję zbudował). Ogólnie wymaganie od ludzi, którzy są jakimiś społecznymi autorytetami, żeby byli święci jak aniołowie uważam za przejaw infantylizmu i niedojrzałości, myślenia w kategoriach białe-czarne i "upraszczania" świata,

Ogólnie najbardziej powinniśmy się bać właśnie czytelników jednej książki, jednej gazety, słuchaczy jednej stacji, widzów jednego kanału. Niczym nie różnią się miedzy sobą "wyznawcy Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej, miałam w życiu nieprzyjemność poznać oba rodzaje takich "wiernych".
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Lokalizacja: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

O zmarłych powinno się mówić możliwie jak najbardziej obiektywnie. Kiedy tylko Polskę obiegła informacja, że Lepper nie żyje, od razu zaczęto jego działania oceniać pod dobrym kątem, sąsiedzi przed kamerami wypowiadali się, że to był dobry sąsiad, serdeczny człowiek, nie wywyższał się przed nimi... Wychodzi więc na to, że śmierć nobilituje. Nie wypada już pisać o tym co złe bo jakież to ma znaczenie w obliczu śmierci? Widzę w tym hipokryzję mediów które za życia Leppera przedstawiały go w różnym świetle i w kilku przypadkach zapewne nadpsuły mu krwi, a poza tym tym zawsze taką zmarłą osobistość przedstawia się jako kogoś niedocenionego za życia: "zobaczcie kogo straciliśmy!". Za Lepperem tęsknić nie będę; sama lepiej wiem czyja śmierć jest dla mnie boleśniejsza i żadne pośmiertne pomniki w mediach tego nie zmienią. Całkiem możliwe, że to jego samobójstwo to był akt desperacji. Musiał wplątać się w poważne problemy, a śmierć wydała się najwygodniejszym rozwiązaniem.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
Man in the mirror
Posty: 768
Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08

Post autor: Man in the mirror »

Jesteś pewna, że nie był ,,swoim chłopem" na wsi?
Na wsi pomimo, że plotki to częsty sposób informacji, każdy doskonale się z każdym zna, wierzę akurat w to, że pomógł swojej rodzinnej miejscowości, po to zresztą między innymi się startuje w wyborach, akurat to to, żaden argument dla mnie. Mogli go znać z dobrej strony innej strony.

Już nie przesadzajcie, macie jak media pomysł an kolejne 10 str. bezsensownej rozmowy. Sensacja na siłę, bo człowiek się powiesił, , co najwyżej można nie wiem współczuć, pomodlić się, bój wie co, ale po co do razu robić aferę, rozumiem , że jakoś był z wami powiązany czy coś, skoro w takim szoku jesteście. Jeśli był wam tak bliski, to nie rozumiem czemu tak publicznie się z tym odnosicie.
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Dla mnie media obiektywne nie istnieją. Oglądam wiadomości, rano zazwyczaj mam włączone TVN 24 "na start" (jestem sadomasochistką, więc przy kawie zawsze dobija mnie chamstwo Kuźniara, ale przynajmniej wiem jaka będzie pogoda glupija ). Wieczorem jednak prawie nigdy nie nastawiam już wiadomości, informacje o świecie czerpię głównie z internetu i prasy. Nie wybieram gazet preferujących jedną stronę naszej sceny politycznej. Czytam zarówno Gazetę Wyborczą, jak i Rzeczpospolitą, Newsweeka jak i Wprost. Moim zdaniem manipulacja, którą stosują media, jest w chwili obecnej porażająca. Staram się czytać wszystkie wiadomości po swojemu, nie poddawać się "jedynemu słusznemu" poglądowi. Nawet jeśli w newsach jest ukryty pewien pogląd, staram się nie przyjmować go za własny. Jeśli się nad nim zastanowię, to wyrabiam sobie własną opinię, a jeśli nie mam na to czasu - przyjmuję tę wiadomość z zastrzeżeniem, że nie poddałam jej żadnej weryfikacji. Ponieważ nie mam czasu na sprawdzanie większości treści, a wolne chwile wolę poświęcić odpoczynkowi, często po prostu nie mam wyrobionego zdania na jakiś temat i staram się w tym temacie nie udawać specjalisty.

Smutne jest to, że obecnie media są w stanie zmanipulować większą część społeczeństwa. W Polsce może być im trochę trudniej, bo ludzie od PRLu są nauczeni nie wierzyć wiadomościom. Jednak wydaje mi się, że zastraszającym tempie zmierzamy ku najgorszym wzorcom, gdzie wiedzę o świecie mamy taką, jaką ktoś zdecyduje nam się objawić. Ludzie podświadomie chyba czują, że coś jest nie w porządku, czego efektem ubocznym może być duża popularność teorii spiskowych...
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Lokalizacja: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

Dla mnie media obiektywne nie istnieją.
No właśnie. Ponadto nie mówią wszystkiego co mogłoby poważnie zaburzyć istniejący porządek rzeczy. Kto na przykład tak naprawdę ogłosił światowy "kryzys"? Jakoś tam się wiodło, były problemy takie jak są i teraz i z dnia na dzień "kryzys"? Tak naprawdę to komuś na tym zależy bo ma w tym własny interes. Ale tego media już nie zdradzą. Mówi się to co łyknie w założeniu tzn. zwykły człowiek głupszy od tych co są "na górze".
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
SuperFlyB.
Posty: 393
Rejestracja: ndz, 11 kwie 2010, 22:03
Lokalizacja: z nienacka... a tak naprawdę z Warszawy

Post autor: SuperFlyB. »

kaem pisze:Po historii z Michaelem mam kompletną niechęć do mediów. Pamiętam, jak informowano w TVN o jego śmierci, a wcześniej o procesie i jak nierzetelni byli w najłatwiej weryfikowalnych doniesieniach. TVN jest dla mnie obrzydliwie manipulującą stacją telewizyjną.
Odstręcza mnie radykalna prawica. Odstręczała od lat 90.- jeszcze od czasów AWS, ale jak patrzę jak jej liberalny odłam posługuje się mediami w postaci wspomnianej stacji, to mnie poraża.
??? Przepraszam, ale mainstreamowe media są u nas na maksa "zlewaczałe" ;)

Margareta pisze:Dla mnie media obiektywne nie istnieją.

No właśnie.
To zwyczajnie wynika z natury ludzkiej. Nie wiem czy jest w ogóle możliwe spotkanie człowieka, który jest obiektywny. Sam, gdybym miał możliwość wyrażania swoich poglądów na antenie, zrobiłbym to :)

Margareta pisze:No właśnie. Ponadto nie mówią wszystkiego co mogłoby poważnie zaburzyć istniejący porządek rzeczy. Kto na przykład tak naprawdę ogłosił światowy "kryzys"? Jakoś tam się wiodło, były problemy takie jak są i teraz i z dnia na dzień "kryzys"? Tak naprawdę to komuś na tym zależy bo ma w tym własny interes. Ale tego media już nie zdradzą. Mówi się to co łyknie w założeniu tzn. zwykły człowiek głupszy od tych co są "na górze".
Z kryzysami to jej tak, że są one ogłaszane kiedy indeksy giełdowe "dziwnie" się zachowują, spółki (banki) bankrutują, a ludzie tracą pracę (i pieniądze). Tu nawet nie ma co ogłaszać, bo sami ludzie to odczuwają.
Gorzej, że media zawsze nakręcają panikę (jak to z cukrem u nas było)
Obrazek
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Lokalizacja: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

SuperFlyB. pisze:??? Przepraszam, ale mainstreamowe media są u nas na maksa "zlewaczałe" ;)
Są "zlewaczałe" w sposób tyleż bezmyślny co indoktrynujący - każdy przykład niedoli żeńskiej części populacji podciąga się pod dyskurs roli "płci kluturowej" (po angielsku powiedziałoby się "gender"), feminizm w ogóle bardzo zyskał na popularności, a jeszcze 10 lat temu pisało by się o nim z dystansem by nie rzec, z przekąsem. Czekam na odwrócenie tendencji. Poza tym kiedy jakaś idea, doktryna wejdzie w modę to lansuje się nią jako jedynie słuszną. Brakuje wyważenia, świat zaczyna opisywać się przez jej pryzmat. Co do feminizmu na przykład, ja uważam, że problem jest nieco bardziej złożony niż przedstawiany przez jej pryzmat i nie wszystko da się wytłumaczyć zaszłościami dziejowymi, mizoginizmem czy patriarchatem. Ale to tylko przykład, nie jest moim celem wszczęcie ogólnej dyskusji na ten temat. Chodzi mi o to, że gdyby nastąpiło odwrócenie od feminizmu w stronę antyfeminizmu, to zaczęto by przedstawiać świat przez jego pryzmat. I tak byłoby ze wszystkim. Ponadto każdy system polityczny, nieważne czy demokratyczny, czy niedemokratyczny czy jakikolwiek inny, przedstawia siebie jako jedynie słuszny, a świat dzieli na "swoich" czyli kraje o tym samym systemie i na "obcych" czyli kraje o systemie "niesłusznym". Tak było w poprzednim systemie, tak jest i teraz. Gdybyśmy na przykład na powrót mieli monarchię, to przypisywalibyśmy nasze sukcesy temu, że mamy króla, a porażkę czy to gospodarczą czy jakąkolwiek inną innych krajów upatrywalibyśmy w tym, że oni królów nie mają.
Rzadko rozpatruje się w mediach dany problem wielowarstwowo, w miarę możliwości jak najbardziej bezstronnie, za to non stop poddaje się społeczeństwo jakiejś indoktrynacji. Nieważne w którą stronę.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
SuperFlyB.
Posty: 393
Rejestracja: ndz, 11 kwie 2010, 22:03
Lokalizacja: z nienacka... a tak naprawdę z Warszawy

Post autor: SuperFlyB. »

Margareta o tak. Świat mediów jest jak ta linia ______________, 1-wymiarowy.
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Na jednym z programów informacyjnych w południe wyemitowano program o WikiLeaks. Opisano bardziej charakter działań i ideę, niż same treści. Jeden z domniemanych informatorów, Bradley Manning, został aresztowany przez władze amerykańskie i osadzony w areszcie w Kuwejcie. Czeka na proces. Grozi mu 51 lat więzienia. Postrzega się go za wroga narodu. Przyczynił się on do wycieku informacji, w których ujawnia się min. motywy przyświecające działaniom militarnym w Iraku. Ujawnił min. materiały video, w których amerykańscy żołnierze z pełną świadomością zabijali ludność cywilną i pracowników Reutera. Oskarżany o ujawnienie poufnych dokumentów rządowych uważa się za patriotę. W programie wypowiadał się jeszcze inny człowiek który w ub. wieku ujawnił podobne działania wojsk amerykańskich w czasie wojny wietnamskiej.
Do ujawnienia wszelkich dokumentów przyczyniła się tragedia 9/11, po której bardziej zcentralizowano przepływ dyplomatycznych informacji. Obecny szef i jeden z założycieli WikiLeaks (strony internetowej na której owe materiały zostały opublikowane), Julian Assange, uważany jest przez prawicowych polityków USA za zdrajcę kraju. Pokazano fragmenty ich wypowiedzi dla amerykańskich mediów, gdzie nawoływali Obamę, by wykorzystał CIA, by go aresztowano, a nawet wprost grożąc dopingowali prezydenta, by posłużył się wszelkimi środkami, również nielegalnymi, by Assange'a zastrzelono. To wszystko w otwartej, zwyczajnej dyskusji politycznej.
Prezydent Obama w 2009 roku otrzymał pokojową nagrodę Nobla.

Czy te informacje stawiają w wątpliwość demokrację, w której żyjemy? Moim zdaniem jak najbardziej tak. Inny wątek, ten sam temat. W ostatnich dniach pojawiły się silne protesty tzw. "oburzonych", w odpowiedzi na kryzys bankowy i ekonomiczny, za który płaci społeczeństwo. Ruch zrodził się w Hiszpanii. Wczoraj odbył się przemarsz w Warszawie. Pojawiły się hasła: "Ignoruj media, dowiaduj się sam", Chcemy mieszkań, nie kredytów", Nie tańcz, jak ci zagrają", "Hiszpanio jesteśmy z wami", "Stop tyranii rynku", "Nikt się nie spodziewał polskiej rewolucji" oraz "Stop eksperymentom na społeczeństwie. Szczepienia - ukryte fakty", "My płacimy za wasz kryzys", "Wasze błędy nasza kasa", "Demokracja teraz dla nas", "Nasza władza wciąż nas zdradza", "Precz z bankami ludojadami", "Nasze życie jest wartością" oraz "Kapitalizm - to się leczy", "Władza w ręce ludu" i "Lud zjednoczony nie będzie zwyciężony".

Obie sytuacje świadczą według Was o zmianie porządku politycznego, pozytywnych zmianach społecznych? Stoimy na progu rewolucji? Ja zgłupiałem, gdy zobaczyłem jak bardzo agresywni są politycy amerykańscy potrafiący nawoływać do morderstwa, jak bardzo łamane są prawa człowieka- pomimo ich jawności, bez skrupułów i jak trudno natychmiast coś zrobić, by temu zapobiec. Zastanawiam się, czy te sprawy są znakiem rewolucji i zmian w charakterze rządów współczesnego świata, co sugeruje prof. Brzeziński. Ludzie domagają się większej jawności w rządzeniu, zwłaszcza w sprawach dot. polityki międzynarodowej.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Lokalizacja: spode łba

Post autor: homesick »

kaem pisze:Ludzie domagają się większej jawności w rządzeniu, zwłaszcza w sprawach dot. polityki międzynarodowej.
teraz się domagają, teraz? rychło w czas.
tego typu wieści przebijały się do prasy już kilka lat temu, na bieżąco z trwającą wojną. i jakie było "oburzenie" opinii publicznej, minimalne. co z tajnymi wiezieniami CIA w Polsce, wszyscy się o nich dowiedzieli i co? gdzie te protesty, gdzie walka o informowanie społeczeństwa o działaniach państwa, w którym żyjemy?
siła rażenia tego typu informacji jest już żadna i mocno przeterminowana, dla ludzi liczy się wygoda i jak widzę owych "oburzonych" to śmiać mi się chce. sama nazwa ruchu jest komiczna. idea niby słuszna, ale naiwność i wygodnictwo jakie za tym stoją są rażące. protestujemy, bo dobrano się do naszych pensji, do naszych bezpiecznych kont w banku, kredytów, przywilejów. biedne, rozpuszczone duże dzieci, "oburzone" nieczułym "prawem rynku". brak jakiejkolwiek idei prócz strachu o własny tyłek. a dajżesz spokój z taką rewolucją.
pobiwakują, porobią sobie parę zdjęć do przyszłego rodzinnego albumu i będą mogli się chwalić swoim "aktywizmem" i młodzieńczym buntem.
'the road's gonna end on me.'
ODPOWIEDZ