MJwroc pisze:Gdybym nie pociągnęła za nogawkę menagera Herbiego, nie dostałabym podpisu Grega... Ale to długa historia.
Chętnie bym poczytał więcej o Hancocku. I o Gregu. Gość jest niesamowicie błyskotliwy, co można zobaczyć w reportażach o trasach
Bad i
Dangerous.
Ilu z Was marzył się koncert lubianego artysty na własnym podwórku, we własnym mieszkaniu albo choćby w miejskim Domu Kultury? Mnie wiele razy. I wiele razy rozgrywał się w snach.
Dwa tygodnie temu idąc rano do pracy, zauważyłem na słupie ogłoszeniowym plakat reklamujący koncert Basi. Wróciły wspomnienia. W 1993 roku, kiedy wydała album
The Sweetest Illusion, zdecydowanie była na topie moich muzycznych statystyk.
Dla nieobeznanych- Basia to jedyna polska artystka, nie licząc zespołu metalowego Behemoth albo kompozytorów i muzyków jazzowych (Możdżer, Stańko) czy filmowych (Kaczmarek), która odniosła znaczący sukces za granicą. Jej płyty osiągnęły miliony nakładów i jest rozpoznawalna w USA, Wlk. Brytanii, Francji i Japonii. Większość z Was może znać ją dzięki przebojom
New Day For You,
Baby You're Mine,
Cruising For Bruising,
Drunk On Love czy znane z audycji Marka Niedźwieckiego
Wrong Side Of The Street. Mało? W 1989 roku z topu Billboardu najlepiej sprzedających się płyt jazzowych zrzuciła Quincy Jonesa i jego krążek
Back On The Block, obsypany nagrodami Grammy, w tym tą najważniejszą- Płyta roku.
Basia, wbrew strasznej nazwie jazz, nagrywa bardzo przystępną i lekką odmianę bossa novy, gdzie jazz bardziej uwydatnia się w sposobie śpiewania, nasuwając czasem skojarzenia z naszą Urszulę Dudziak.
Ale wracając do koncertu.. Dwa tygodnie temu właśnie, mijając słup ogłoszeniowy, zobaczyłem jej twarz.
Koncert w Jaworznie- czytam. W Jaworznie? Basia jest z Jaworzna. Koncert w jej rodzinnym mieście (od wielu lat mieszka w Wlk. Brytanii). Muszę tam być!
Ceny bilety też kusiły. Jak Basia była ostatnio w Poznaniu, ceny oscylowały w okolicach 150 zł, tu tymczasem 1/3 tej sumy.
Koncert miał być w sobotę.. Tak przynajmniej mnie się uwidziało. Uwierzyłem last.fm i znajomej. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pojawiając się w Hali Sportowej w Jaworznie, zobaczyłem łyse boisko, z bramkami.
No nieźle- pomyślałem. Za chwilę ustawią krzesła pożyczone z pobliskiej szkoły podstawowej. Wejdzie artystka, ukłoni się ładnie, dostanie laurkę, pouśmiecha się i pójdzie sobie.
- A Pan w jakiej sprawie?- z zamyślenia wybudza mnie ochroniarz. Na koncert Basi..? To jutro!
o_O
"Jutro" pokazało jednak profesjonalizm organizatorów. W ów sali sportowej zmieszczono profesjonalną scenę, z pełnym oświetleniem, nagłośnieniem godnym stadionu i podestem. Basia wystąpiła na koniec, po 2 godzinach biesiadnego śpiewania z Kubanką i Bolkiem. Już na wstępie dostała honorowe obywatelstwo, co ją szczerze wzruszyło- biedna się rozpłakała.
Dawno chcieliśmy Panią zaprosić, ale nikt nie wierzył ze to się uda- usłyszała od miejskich oficjeli.
To pierwsze zaproszenie, które dostałam i od razu się zgodziłam- odparła.
Ale ona wdzięczna, sympatyczna i pogodna. Z bardzo pozytywną energią. Jak i jej muzyka. Liczyłem bardzo na
An Olive Tree, bo jest tam świetna sekcja dęta, a w Jaworznie wystąpiła z big bandem. Jak wiec zapowiedziała ów piosenkę jako open'er całego występu, krzyknąłem z zadowolenia. Cisza.
Yyyyy. Noo dopsz. Mnie tu nie ma.
Fajnie było. Koncert, jakby to Mariurzka ujęła- na sale gdzie kobiety noszą suknie galowe, odbył się wśród sąsiadów i rodziny artystki, w małomiasteczkowej, sielskiej atmosferze. Ona ma szczególne wspomnienia, a ja poczucie uczestniczenia w czymś szczególnym dla Niej.
Pozdrowienia dla a_gador. Ktoś jeszcze był?- bo Jaworzno na forum dość licznie reprezentowane.