Cóż... patrzę na tą "dyskusję" od kilku dni. Zapewne po tym, co powiem, parę osób mnie znielubi, mój post zostanie zgłoszony do moderatora, wyrzucony do kosza a może nawet ryzykuję ostrzeżenie.
Ale po prostu opada mi kopara. Z zażenowania.
@neta pisze:współczuje waszym mężom Poddaję się
Ja też. Tak całkiem na serio. Nie dlatego, że pragniecie się kochać z Michaelem, bo on się Wam podoba. Mnie też się podoba i też uważam, że fajnie byłoby się z nim kochać. Ba, nawet mój mąż o tym wie, że ja tak myślę i się ze mnie podśmiewuje. Nic w tym złego. Fajnie jest sobie czasem pomarzyć, można się tez spotkać z koleżankami co podobnie myślą (a wiem, że Wy takie spotkania macie/ miałyście) i wspólnie sobie pogadać i się powygłupiać. czym innym jest jednak pisanie o tym na ogólnodostępnym forum, gdzie każdy może zajrzeć. Myślę, że to, co panie robicie, to publiczne upokarzanie swoich mężów.
hanka pisze:Początkowo pewnie myślał, ze to dla niego, bo jego imie zaczyna sie na "M"... niestety - bedzie musiał sie napracowac, zeby Michaela czymkolwiek przebić
hanka pisze:aha - mąż kupił mi tego dnia piekne kolczyki z onyksami... ale...co z tego....
Zastanawiam się, co czuliby Wasi mężowie, gdyby to przeczytali. Zastanawiam się, co byście czuły Wy, gdyby wasi mężowie znaleźli sobie jakąś idolkę, dajmy na to Angelinę Jolie i na publicznym forum pisali, że ona jest pierwsza, przed Wami. Że to supermatka, Królowa Matek. Ja jeszcze nie mam dzieci, ale chciałabym kiedyś usłyszeć od mojego męża, że to ja jestem najwspanialszą mamą na świecie. Jakbyście się czuły czytając, że któraś z Was ugotowała jakiegoś tam dnia super obiad, ale, cytuję "co z tego...". Jakby wam było miło, gdybyście miały rocznicę ślubu, ale co z tego, w tym dniu Angie i tak bardziej by się kręciła po głowie Waszym wybrankom niż Wy. I gdybyście przeczytały dywagacje, jakie to ona ma piękne ciało, jak cudownie byłoby się z nią kochać w deszczu, pić drinki leżąc w basenie i mieć z nią dzieci.
Mój mąż też ma swoją artystkę, którą wielbi tak jak ja chyba Michaela, jest wielkim fanem Shakiry. Ja tez bardzo ją lubię i nie mogę się doczekać jej grudniowego koncertu, na który razem jedziemy. Wiem, że ona mu się podoba i pewnie niejedno o niej myśli i ja się wcale nie dziwię, bo to ładna, seksowna i mądra kobieta. Mój mąż też lubi Michaela (nie tylko jako artystę, też jako człowieka), jedziemy razem na zlot i już też z radości przebieram nogami, że będziemy się mogli całą noc razem wyszaleć. Fajnie mieć idoli, inspiracje i różne dzikie fantazje :) Tylko chyba jednak najważniejsza powinna być osoba, której się ślubowało miłość, wierność i uczciwość. I jeśli się z kimś jest, to fantazje fantazjami, marzenia marzeniami, ale publicznie winno dawać się do zrozumienia, że to mąż czy żona są w moim życiu najważniejsi. To się nazywa szacunek. A jeśli tak nie jest, jeśli ktoś jest jednak fajniejszy niż mąż czy żona, to powinno się publicznie na ten temat milczeć. I tu przydaje się jako definicja inne ładne polskie słówko- klasa.
To, co sobie myślicie i o czym rozmawiacie na prywatnych spotkaniach to coś zupełnie innego niż to, co wypada pisać na publicznym forum. Może w odpowiedzi mi odpiszecie, że to tylko takie żarty, głupoty, że przecież jesteście z mężami tytle lat, że może trochę nuda, rutyna a poza tym przecież "ja tylko marze o Michaelu a od męża nigdy nie odejdę, bo go kocham!". Zgoda. Ale wasz wątek czytają ludzie spoza Waszej grupy i mogą wasze wypowiedzi różnie interpretować. Dla mnie (i pewnie nie tylko dla mnie, ale na razie mówię za siebie, może ktoś inny też się wypowie) jest to głupie i żenujące i współczuję Waszym mężom takiego upokorzenia.
A, one more thing. Też się przychylam do propozycji, żeby sobie włączyć Strangera. I pójść się pokochać ze swoim facetem, myśląc o nim i na nim się skupiając. Polecam.