ponieważ już jestem w stanie cokolwiek napisać ( a przynajmniej trafiać w klawiaturę) to zamieszczam upragnioną przez wielu relację z MJOWISKA 2005 oczami bilie_jean. enjoy!
MJOWISKO 2005 czyli Sami Swoi
PROLOG
do docelowego miasta Łódź dotarłam w towarzystwie Kasi vel M.Dż.* i Rafała vel Majkela w Fordzie Sierra vel Speed Demon. podróż generalnie przebiegła bez większych rewelacji poza kosmicznym opóźnieniem, ale to się zdarza. droga była spokojna i przyjemna w rytmie Przygody

(pzdr.dla kumatych) i nic nie wskazywało na to co zdarzy się w samej Łodzi...
p.s. że o złamanym palcu nie wspomnę...
PART I [w Łodzi]
pierwszym miejscem docelowym byl łódzki MDK, gdzie już w towarzystwie Kini wzięliśmy się za produkcję folderów. w między czasie umarłam po raz pierwszy poznając na własne oczy laptopa z blueconnektem własności M.Dż.*. niestety mojego ukradli pod kioskiem...
reszta wieczoru stala pod znakiem zapytania a to co się wydarzyło można spokojnie zawdzięczyć Spontanowi.
może niebędę się wdawać w szczegóły- bo i po co- powiem tylko, że umarłam po raz drugi jak się dowiedziałam że powinnam się zaangażować w Mazowszu (pzdr.dla kumatych)

p.s. pozdrawiam kolegę w koszulce w paski.
PART II [w dzień MJOWISKA...]
sobotni poranek (yyy...powiedzmy) upłynął nam znowu pod hasłem: foldery c.d. i foldery special editions, gdzie pracując w pocie czoła przyliczyliśmy z Majkelem zgona na prymitywnych dwukrzesełkowych łóżeczkach. w takich to warunkach zastała nas kolejna dostawa MJówek w postaci Kaema i Schmittka. następnie zostaliśmy odtransportowani do hotelu "Kinia's nice place" gdzie oczekiwaliśmy wieczora w towarzystwie całej reszty: Klary(Little Devil), Niki(Niki), Anety(anety) i Oli(Matisse J).
później nie pamiętam co się stało, czyli raczej nic ważnego, w każdym razie znaleźliśmy się w kinie, gdzie raczej wszyscy sobotni imprezowicze wiedzą co było...
...no może poza spóźnialskimi (i wcale nie napiszę że chodzi o THRILLERA)
PART III [after party- MJOWISKA impreza główna...]
no więc stało się! cali i zdrowi dotariśmy do miejsca przeznacznia jakim był klubik o wdzięcznej nazwie "After Dark" gdzież to zaczęła się impreza przy gorących rytmach DJ-M.Dż.*

niestety nie da się opisać tego co tam się działo, a jeżeli się da to zdecydowanie Mazi zrobi to lepiej. w każdym razie nie licząc kilku wypadków przy pracy (w tym jednego Maestrowego który zdecydowanie był najbardziej efektowny) impreza zasługuje na miano genialnej z wielu powodów których wymieniać może niebędę bo o czymś zapomnę.
p.s. wielka buźka dla Dirty Diany za komplement- dziękuję bardzo i żałuję że nie było nam dane poznać się lepiej. następnym razem na pewno nadrobię zaległości.
do Dziny: Aniu mam nadzieję że moją prośbę o autoryzację potraktowałaś poważnie...a przynajmniej o to jedno zdjęcie zdecydowanie niepozowane- na takich wychodzę najlepiej...nie ma co.

w tym miejscu pozdrawiam również wszystkich z którymi udało mi się porozmawiać lub nie, ale byli i stworzyli MJOWISKO...dzięki ludzie!
gdzyby nie wy nawet Kinga nie dałaby rady stworzyć MJOWISKA, bo MJOWISKO to ludzie, których dane mi było poznać. może nie wszystkich tak jakbym chciała, ale zawsze....dzięki
PART IV [ta ostatnia niedziela...czyli zbiorowy zgon]
nie pamiętam jak upłynął czas do obiadośniadania, ale chyba mam do tego prawo bo jestem dorosła- chociaż to pojęcie względne przynajmniej wśród MJówek. po kilku odwiedzonych jadłodajniach na Piotrkowskiej ze skutkiem żadnym doszliśmy do ogólnego porozumienia w sprawie posiłku: PIZZA! nie muszę pisać że dojście do tak oczywistego wniosku zajęło nam trochę czasu, więc nie będę. ponieważ w Pizzerii oczy Rafała zaczęły się powiększać do niepokojących rozmiarów mangi

, stwierdził ostatecznie że wraca do Warszawy. po przybyciu na parking czekała na nas niespodzianka..
-"Wiaj w Łodzi!" rzekła M.Dż.* do Klary, gdy dowiedzieliśmy się o kradzieży lusterek od jej samochodu. z takim uszczerbkiem odstawiliśmy Rafała na dworzec i okraszając sobie drogę przekleństwami w wielu językach

ruszyliśmy na komisariat. tam urywa mi się trochę akcja bo zastałam w Speed Demonie razem z Kinią i za usilnym namowom Morfeusza skorzystałyśmy z małej drzemki

. nie wiem co w tym czasie robił Schmittko w samochodzie Klary, ale chyba wszystko żeby nie zasnąć. swoją drogą- Schmiciu nadajesz się na stróża.
resztę pamiętam od momentu widoku głowy Kaema i okrzyku radości: "Mamy zdjęcia!" rany, musielibyście widzieć tą minę i to jeszcze z takiej perspektywy. dla niewtajemniczonych wyjaśniam że chodziło o pierwszą sesję na komisariacie. po tak wyczerpującym dniu ruszyliśmy na zakupy...do Tesco...
tego co tam się działo nie byłby w stanie opisac nawet Mazi. migawki:
-monwalk z wózkiem sklepowym- niezapomnianie wrażenie w wykonaniu Kasi

-"Chyba zarąbałem komuś wózek?"- rzekł Schmittko z miną pokerzysty po mojej lewicy prowadząc go z zakupami pana w niebieskiej koszuli. ciekawe czemu jak go odbierał miał taką niewyraźną mię i robił to tak ostrożnie? mniejsza o to. pozdrawiamy pana.
-"Fajną mam kiełbaskę?"- Kaem wymachując pętkiem krakowskiej (czy jakiejś tam innej kiełbasy, w każdym razie podsuszanej) bez komentarza.
-"Łał, jakie fajne majtki..."-by Klara
-nie muszę chyba pisać o reakcji Kasi na stoisko z piłkami do kosza i hasłem:JAM! Kasiu, wiesz że to nie jest do końca normalne...
-oczywiście trzeba wspomnieć również o bitwie na orzechy w którą to Schmittko wczuł się zdecydowanie najbardziej.
-"ja chcę breezerka...dlaczego nie ma mojego breezerka...mamusiu breezerka...buuu..."by M.Dż.*
-"No to co? Następny zlot organizujemy w Tesco?"- Kinia
Kiniu- taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!
aha, w międzyczasie uwolniliśmy jeszcze jeden wózek sklepowy i zostaliśmy honorowymi członkami Ligi Wyzwolenia Wózków Sklepowych. zawsze to jeden dobry uczynek więcej.
zbiorowy zgon dokonał się wieczorem. nie pytajcie jak bo nie pamiętam.

wiem tylko że podczas tamtego wieczoru umarłam kilka razy pod rząd i poznałam tajemniczego Moderatora. pamiętam jeszcze taniec w śpiworku by Schmittko- tego się nie da zapomnieć. ponadto cytowany przez Kaema text o Jezusie- takie cuda wychodzą jak MJówki wieczorową porą biorą się za rozmowy na poważne tematy. swoją drogą coś w tym musi być, bo czym jesteśmy jak nie jednym wielkim poczuciem humoru?

pamiętam jeszcze jak Kaem pisał posta, po czym legnął jak długi na dywanie i zapytał: "Kto zrobi ze mną X?"- do tej pory nie wiem co miał na myśli.
Kiniu- brava za cierpliwość- należy ci się jakiś order bo zdecydowanie nie każdy by to wytrzymał.
PART V [czyli dlaczego nie lubimy poniedziałków...]
poniedziałek zaczął się kolejną drastyczną pobudką w wykonaniu Kaema- wierzę że chciałeś dobrze.
dzień miał upłynąć pod hasłem: "W poszukiwaniu straconych lusterek" i w sumie tak też się stało zachaczając po drodze o komisariat, z powodu włamania do Kasinej bryki. niestety biedni złodzieje musieli zadowolić się 2 żetonami do wózków sklepowych (znowu te wózki) w czym jednym plastikowym

mają szczęście że nie wzięli moich okularów bo bym zabiła...
dzięki zaangażowaniu Mystery poszukiwania szkiełek zakończyły się sukcesem. po obiadku który przespałam mogliśmy wracać do Warszawy. tak,tak...Klara nie potrafiła się z nami rozstać i postanowiła Kasi i mnie towarzyszyć w drodze do stolicy razem z resztą polsko- izraelskiej ekipy.
droga do Warszawy przebiegła bez większych rewelacji natomiast po wjeździe do miasta umarłam po raz ostatni. może nie będę opisywać mojego geniuszu, który dostarczył nam tyle radości. no nic, urodziłam się normalna tylko spaczyło mnie środowisko.
EPILOG [czyli podziękowania]
siadeh_- Kiniu, że bez ciebie nie byłoby tego wszystkiego to już wiesz. dziękuję bardzo za to co zrobiłaś i jaka jesteś. tak jak pisałam order za cierpliwość i wyrozumiałość. buziaki.
M.Dż.*- Kasiu jesteś cudownym człowiekiem. dlaczego świat się nie składa z samych takich ludzi? bo wtedy musiałby być idealny...albo wszyscy poumieraliby ze śmiechu

. kocham cię jak siostrę której nigdy nie miałam ale to chyba wiesz. dziękuję- tylko tyle przychodzi mi do głowy.
Little Devil- Klaritko nie spodziewałam się że się tak dobrze zrozumiemy. i nie rozpaczaj więcej bo świat nie jest wart twoich łez. wszystko się ułoży- obiecuję. smile.
Nika- jeżeli w Izraelu są sami tacy ludzie to ja się przeprowadzam. nie będę pisać więcej. kiss.
Matisse J, Mystery, Leonessa- dziewczyny jesteście super! liczę na kolejne spotkania (z Iwonką już w krótce)
Anetka- wiesz Anett że bardzo cię lubię i ciężko ci bęzie mnie od tego pomysłu odwieść.
Schmittko- przede wszystkim dzięki Piotruś za Mr.Carrot i taniec w śpiworku...oraz wszystko inne. jesteś kochany!
Kaem- jeżeli wszyscy psychologowie są tacy to kto nas bęzie leczył? who cares! wszystkiego najlepszego i nigdy się nie zmieniaj!

Majkel- oj Rafciu, tyranie ty nasz...chodzący brak komleksów- tak trzymać! aaa...i maluj się częściej. peace.

Willy & Mazi- "Bo ja i Willy to jedność"by Mazi, więc piszę do obydwóch: czeam na was w Warszawie i to że z Legią gracie u siebie nie jest żadną wymówką! bziaki chłopaki.
...oraz całej reszcie za to że są
"Fajowe są te nasze MJówki :]" by M.Dż.*...i też tak uważam!
#silnaja_żena# po zlocie

"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "