Tak a propos wzglednosci. Pamietacie film "Miasto Boga"? (Tym bardziej, ze oparty na autentycznych wydarzeniach) tam to dopiero jest pokazane, ile warte jest życie...dzikie prawo dzungli wsrod dzieciarni i mlodocianych: przemocy, piesci, totalnego bezprawia i skorumpowania sluzby policyjnej...chlopak jednak wyrwal sie z tego "zyciowego dna" dzieki wlasnej determinacji i pasji do fotografii...homesick pisze:wszystko jest wzgledne i zalezy od podejscia i jedna zmiana spojrzenia moze wszystko nagle pzrewartosciowac.
Ile Warte Jest życie ??
Ostatnio zmieniony śr, 07 maja 2008, 19:45 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
- malakonserwa
- Posty: 634
- Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
No to tak jak ja. Różnimy się jedynie poglądem na to co się dzieje "po" śmierci.ale ja nie boje sie smierci jako takiej, boje sie bolu, jak cholera, ale smierc to dla mnie rzecz dosc naturalna.
Tak naprawdę, to całe życie do niej [śmierci] dążymy. Głupio by było, gdyby po tym dotarciu do tego celu była...pustka i koniec.
No, głupio by było

Podobnie jak w filmie "Przeznaczone do burdelu". Wstrząsające.tam to dopiero jest pokazane, ile warte jest życie...dzikie prawo dzungli wsrod dzieciarni i mlodocianych: przemocy, piesci, totalnego bezprawia...chlopak jednak wyrwal sie z tego "zyciowego dna" dzieki wlasnej determinacji i pasji do fotografii...
malakonserwa pisze:Tak naprawdę, to całe życie do niej [śmierci] dążymy.
hehe moj ulubiony cytata z Heideggera ' jestesmy wszyscy bytowaniem ku smierci [...] w obliczu niej jestesmy sami, jest tylko nasza wlasna'
czy jakos tak to szlo :P
a widzisz jak nic nie jest obiektywne, bo dla mnie straszna wioska bedzie jak sie okaze, ze czyms tam jescze po smierci beda mnie zanudzac....no ile mozna...ja chce spokoju, prozni, nicosci..na to czekammalakonserwa pisze:Głupio by było, gdyby po tym dotarciu do tego celu była...pustka i koniec.
No, głupio by było

'the road's gonna end on me.'
- calineczka
- Posty: 118
- Rejestracja: ndz, 03 lut 2008, 20:34
- Lokalizacja: Częstochowa
http://www.wga.hu/frames-e.html?/html/v ... index.html pierwszy obraz - In ictu oculi, jest alegorią życia. Przedstawia kościotrupa z kosą i trumną depczącego globus i wszystko to co człowiek do tej pory zdobył. Prawą ręką gasi świecę, oznaczającą życie, nad nią widnieje napis "in ictu oculi - w mgnieniu oka). Ukazuje, że wszystko ma swój koniec.
Człowiek za życia może mieć pieniądze, sławę, karierę, lecz nie jest to trwałe, przemija. Gdy człowiek żyje goniąc tylko za sukcesem i dobrami materialnymi, tak naprawdę nie ma to znaczenia. Nie ma czasu dla siebie,rodziny,znajomych, a prędzej czy później pamięć o nim zaginie. Bierze udział w bezsensownym wyścigu szczurów, chce być najlepszy. Pragnie by go podziwiano i szanowano. Wszyscy idziemy przez życie nie wiedząc co nas czeka, nikt nie zna przyszłości - to pewne, ale człowiek wie, że jest tylko jednym z wielu stworzeń na ziemi, człowiek ujarzmia zwierzęta, dba o ziemię, sadzi i zbiera plony, ale nie ma żadnego wpływu na żywioły, które w mgnieniu oka mogą zmieść go z powierzchni ziemi, nie wie, czy za rogiem nie czai się ktoś chcący odebrać nam życie, jest słaby, ulega pokusom i za bardzo przywiązuje się do dóbr, zapomina co jest naprawdę ważne, jakimi wartościami powinien się kierować.
Wiem, że jestem jeszcze młoda i dużo przede mną, ale jak na swój wiek, wiele przeżyłam, ale nie zamknęłam się w sobie ,może dlatego, że dzieciom łatwiej jest znieść porażkę i wszystkie złe rzeczy jakie mogą się przytrafić, jest otwarte na świat i żądne przygód. Wiem, że życie nie jest idealne, wszędzie słyszy się o różnych okropnych rzeczach, ale ma ono też wiele zalet, jest mnóstwo drobnych rzeczy, dla których warto żyć. A co z krajami gdzie na co dzień toczy się wojna, ludzie głodują, chorują, ale mimo wszystko są wdzięczni Bogu za życie, codziennie dziękują mu, że wciąż są po tej stronie.
Na koniec - fragment jednego z dzieł Blaisa Pascala odpowiadający temu tematowi i mówiący bardzo dużo o człowieku i jego roli we wszechświecie.
" Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba by cały wszechświat uzbroił się, aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale gdyby nawet cały wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera, i zna przewagę, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic o tym.
Człowiek za życia może mieć pieniądze, sławę, karierę, lecz nie jest to trwałe, przemija. Gdy człowiek żyje goniąc tylko za sukcesem i dobrami materialnymi, tak naprawdę nie ma to znaczenia. Nie ma czasu dla siebie,rodziny,znajomych, a prędzej czy później pamięć o nim zaginie. Bierze udział w bezsensownym wyścigu szczurów, chce być najlepszy. Pragnie by go podziwiano i szanowano. Wszyscy idziemy przez życie nie wiedząc co nas czeka, nikt nie zna przyszłości - to pewne, ale człowiek wie, że jest tylko jednym z wielu stworzeń na ziemi, człowiek ujarzmia zwierzęta, dba o ziemię, sadzi i zbiera plony, ale nie ma żadnego wpływu na żywioły, które w mgnieniu oka mogą zmieść go z powierzchni ziemi, nie wie, czy za rogiem nie czai się ktoś chcący odebrać nam życie, jest słaby, ulega pokusom i za bardzo przywiązuje się do dóbr, zapomina co jest naprawdę ważne, jakimi wartościami powinien się kierować.
Wiem, że jestem jeszcze młoda i dużo przede mną, ale jak na swój wiek, wiele przeżyłam, ale nie zamknęłam się w sobie ,może dlatego, że dzieciom łatwiej jest znieść porażkę i wszystkie złe rzeczy jakie mogą się przytrafić, jest otwarte na świat i żądne przygód. Wiem, że życie nie jest idealne, wszędzie słyszy się o różnych okropnych rzeczach, ale ma ono też wiele zalet, jest mnóstwo drobnych rzeczy, dla których warto żyć. A co z krajami gdzie na co dzień toczy się wojna, ludzie głodują, chorują, ale mimo wszystko są wdzięczni Bogu za życie, codziennie dziękują mu, że wciąż są po tej stronie.
Na koniec - fragment jednego z dzieł Blaisa Pascala odpowiadający temu tematowi i mówiący bardzo dużo o człowieku i jego roli we wszechświecie.
" Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba by cały wszechświat uzbroił się, aby go zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale gdyby nawet cały wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera, i zna przewagę, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic o tym.
- Liberian Girl
- Posty: 315
- Rejestracja: pn, 31 mar 2008, 21:28
Każdy z nas czasem rozmyśla o życiu, o przyszłości i o wszystkim co nas otacza. Nie ma w tym nic złego. Analizując wszystko w pewnym sensie poznajemy świat. Staramy się zrozumieć to co jest dla nas nie jasne. Wgłębiając się w to wszystko dochodzimy do wniosku: Co ja tu właściwie robię? (przynajmniej ja tak czasem mam). W szkole, w szczególności na religii uczą nas że jesteśmy częścią świata, tworzymy go. Czyli jednak jesteśmy potrzebni by ten świat zaistniał. Zostaliśmy stworzeni by czynić dobro – to już weszłam w Biblie.
Ale tak naprawdę ludzka natura nie jest dobra. Mimo że jesteśmy inteligentnymi istotami to taki pies czy jakie kolwiek zwierzę jest od nas lepsze.
Hmm ostatnio wydaje mi się że ja to żyje marzeniami. Każdy sen jest dla mnie czymś realnym. Boje się jednak że to jest nie zawsze pozytywne. Uwielbiam puszczać wodze fantazji dlatego wydaje mi się że życie pozaziemskie istnieje. Może nie w takiej formie jakiej opisują ale istnieje. A czy jest Bóg to jest inna sprawa. Każdy ma swoje indywidualne odczucia na ten temat, których nie powinno się przekreślać.
Ja wierze że istnieje, tylko kieruje się własnymi, wygodnymi dla mnie prawdami.
Wydaje mi się zę trzeba wierzyć w siebie i dać z siebie wszystko, bo zamartwianie się nic nie da. Trzeba iść przez życie z podniesioną głową, kierować się wartościami na jakich nam najbardziej zależy. Wierzyć w swoją siłę, nie tylko ogółu ale i jednostki, jaką jesteśmy.
To takie moje własne odczucia na ten temat. Miałam też fajny tekst gdzieś ale zgubiłam. Jak go znajdę do na pewno wkleję
Ale tak naprawdę ludzka natura nie jest dobra. Mimo że jesteśmy inteligentnymi istotami to taki pies czy jakie kolwiek zwierzę jest od nas lepsze.
To zasługa ludzi że są tacy a nie inny. Oni nas uczą, jacy są dla nas, takimi my się stajemy dla nich. Każdy goni za pieniądzem. Chce to goni i ma do tego prawo, nikt mu nie zabroni. Obrał sobie cel w życiu to do niego dąży.....Poza tym ludzie są wredni,agresywni, w większości przypadków nie życzą sobie tak naprawdę dobrze. Wszystko otulone jest fałszem i zakłamaniem.
Hmm ostatnio wydaje mi się że ja to żyje marzeniami. Każdy sen jest dla mnie czymś realnym. Boje się jednak że to jest nie zawsze pozytywne. Uwielbiam puszczać wodze fantazji dlatego wydaje mi się że życie pozaziemskie istnieje. Może nie w takiej formie jakiej opisują ale istnieje. A czy jest Bóg to jest inna sprawa. Każdy ma swoje indywidualne odczucia na ten temat, których nie powinno się przekreślać.
Ja wierze że istnieje, tylko kieruje się własnymi, wygodnymi dla mnie prawdami.
Wydaje mi się zę trzeba wierzyć w siebie i dać z siebie wszystko, bo zamartwianie się nic nie da. Trzeba iść przez życie z podniesioną głową, kierować się wartościami na jakich nam najbardziej zależy. Wierzyć w swoją siłę, nie tylko ogółu ale i jednostki, jaką jesteśmy.
To takie moje własne odczucia na ten temat. Miałam też fajny tekst gdzieś ale zgubiłam. Jak go znajdę do na pewno wkleję

Tak jak cicha,mam wrażenie że wyjade zaraz z banałem. Ale milczeć tym bardzij nie mogę bo to wprawdzie najwłaściwsze kryterium prawdy ale jedynie w przypadku chęci gadania o Bogu.
Ponoć sekret bycia nieszczesliwym polega na posiadaniu zbyt dużej ilości wolnego czasu który możemy poświecić na zastanawianie sie nad tym czy jesteśmy szcześliwi czy nie. Dużo mądrych głów już próbowało sformułować pzrepis na życie ale jak to mówią, łatwo powiezdieć. Ernest Hemingway stwierdził że życie łamie każdego ale nierzadko w miejscu złamania ludzie są wzmocnieni. Po czym palnął sobie w łeb.
Swiat jest mały jak wielki, a człowiek słaby jak silny. Nie ma takiej siły która może nas zranić tak mocno jak drugi człowiek, ale tylko z jego pomocą może sie znowu podnieść. Może żyjemy po to by znaleźć tego ratownika? a moze po to by uratować kogoś?już nie wiem.
Ponoć sekret bycia nieszczesliwym polega na posiadaniu zbyt dużej ilości wolnego czasu który możemy poświecić na zastanawianie sie nad tym czy jesteśmy szcześliwi czy nie. Dużo mądrych głów już próbowało sformułować pzrepis na życie ale jak to mówią, łatwo powiezdieć. Ernest Hemingway stwierdził że życie łamie każdego ale nierzadko w miejscu złamania ludzie są wzmocnieni. Po czym palnął sobie w łeb.
Swiat jest mały jak wielki, a człowiek słaby jak silny. Nie ma takiej siły która może nas zranić tak mocno jak drugi człowiek, ale tylko z jego pomocą może sie znowu podnieść. Może żyjemy po to by znaleźć tego ratownika? a moze po to by uratować kogoś?już nie wiem.
Tak czytam te wasze wypowiedzi i na pocieszenie serwuje to:
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha.
Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu.
Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to dla ciebie jest jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci się wydaje. Czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
Ja też bardzo czesto rozmyslam na trudne tematy ale u mnie to już problem rozchwianej(żeby nie powiedzieć inaczej)psychiki.Wynurzać sie nie będe ,bo i po co .Poczytajcie moi mili to u góry co się zwie Desideratą tak na poprawę nastroju
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi.
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha.
Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.
Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu.
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa.
Niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa.
Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu.
Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to dla ciebie jest jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci się wydaje. Czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, zachowaj spokój ze swą duszą.
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat.
Bądź pogodny. Dąż do szczęścia.
Ja też bardzo czesto rozmyslam na trudne tematy ale u mnie to już problem rozchwianej(żeby nie powiedzieć inaczej)psychiki.Wynurzać sie nie będe ,bo i po co .Poczytajcie moi mili to u góry co się zwie Desideratą tak na poprawę nastroju


Od czasów gimnazjum ten temat nie jest mi obcy. Temat mojej pracy maturalnej to „Motyw marności w literaturze sztuce” Może to była próba pogodzenia się z przemijaniem i śmiercią. Potem przeczytałem „Cudzoziemkę” gdzie padły słowa „Jak mam umrzeć skoro nie żyłam ja wcale” w zupełności odnosiło się do mojego życia: pustego ludzie w moim wieku bawili się w najlepsze a ja byłem pesymistą w każdym calu. Potem zaczęło mi przechodzić, ale gdy w listopadzie odeszła mama wszystko powróciło. Teraz nie zastanawiam się teraz wiem, że dla jednych to ma sens a dla innych niema. Jedni ŻYJĄ!!!!! a jeszcze inni żyją. Na dłuższa metę to naprawdę potrafi zmęczyć i chce się uciekać ale wszędzie cię to dopadnie.
Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciowąXscape pisze:co w ogóle sądzicie o życiu,o Nas ludziach

A tak na poważniej, życie jest drogą, którą trzeba przejść. Nie żyje się tak po prostu albo zwyczajnie. Wszystko, co dostaliśmy do przeżycia, jest na swój sposób interesujące, ciekawe, a nowe sytuacje wymuszają jakiś typ zachowań i działań. Czasami mówi się: ja w tej sytuacji zrobiłbym to, czy tamto, ja na jego miejscu zachowałbym się inaczej. Myślę, że nikt tak naprawdę nie wie, co zrobiłby, gdyby znalazł się w takiej czy innej sytuacji. Dlatego też nie lubię dokonywać żadnych ocen, wartościując zdarzenia czy zachowania innych ludzi jako dobre czy złe. W wielu momentach życia, także sami dla siebie jesteśmy tajemnicą, nie potrafimy do końca zrozumieć swoich reakcji, nazwać czego tak naprawdę pragniemy, do czego dążymy.
Ja wierzę trochę w Fatum - przeznaczenie. Wydaje mi się że wszystko dzieje się w jakimś celu i wszystko jest potrzebne. My jedynie możemy nie wszystko rozumieć.

Nom. Właśnie. Jak tu zrozumieć życie skoro nie potrafimy zrozumieć praw fizyki określonych przecież wzorami. Ani wzgledności o której wcześniej wspomniała homesick a jeszcze wcześniej Einstein coś o tym mówil:) Mnie przyjaciel dwa dni tłumaczył jak to jest że jeśli by się osiągnęło dostateczną prędkość to możnaby wrócić wcześniej niż się wystartowało i ja do tej pory nie wiem czy to pojmuję.Aisha pisze:My jedynie możemy nie wszystko rozumieć.
Na wszelki wypadek nie rozpędzajcie się za bardzo na rowerach.
zgodnei z zalecieniem przenioslam sie tutaj :)
no wlasnie dlaczego oczekujemy, ze wszystko powinno byc sprawiedliwe i zgodnie z ludzka logika?
nie wazne czy wierzymy czy nie, zycie jest pelne cierpienia. bunt przeciw temu jest naturalny, ale jescze bardziej naturalne jest ono samo.
a to moim zdaniem swietny komentarz
Depeche Mode - Blasphemous Rumours
Girl of sixteen, whole life ahead of her
Slashed her wrists, bored with life
Didn't succeed, thank the Lord
For small mercies
Fighting back the tears, mother reads the note again
Sixteen candles burn in her mind
She takes the blame, it's always the same
She goes down on her knees and prays
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
Girl of eighteen, fell in love with everything
Found new life in Jesus Christ
Hit by a car, ended up
On a life support machine
Summer's day, as she passed away
Birds were singing in the summer sky
Then came the rain, and once again
A tear fell from her mother's eye
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
tylko, ze ja tez staram sie mu smiac prosto w twarz ;)
pozdrawiam :)
wiesz ja zawsze w takich chwilach zadaje sobie zgola inne pytanie, nie dlaczego to mnie spotkalo? ale dlaczego mialoby mnie nie spotkac???Lika pisze:Wiesz co homesick, nie jest ważne jak będziemy sobie to tłumaczyć.homesick pisze:to nie sa boskie plany, a przeplatanie sie losu i ludzkich wyborow, chciala miec dziecko, wiedziala o ryzyku, to bylo dla niej wazniejsze, zeby przezyc cos intensywnego, nawet jak okupi sie to smiercia.Lika pisze:Z całym szacunkiem, ale nie umiem pojąć istoty tych "Boskich planów".
Dlaczego dzieją się takie rzeczy????
Komu to jest potrzebne i po co... żeby choć jedna korzyść z tego wynikała.......
tu nie ma bilansu korzysci i strat...zrobila cos bez czego nie wyobrazala sobie zycia, wiec mysle, ze zrobila dobrze i nie nam tu pytac sie po co i na co i dlaczego.
jak na tak mloda osobe napisala calkiem piekna historie wlasnego zycia, tylko pozazdroscic :)
Można to nazywać ludzkimi wyborami, można boskimi planami.
Dramat bez wątpienia pozostaje dramatem...
Wiara to już insza kwestia i oddzielny wątek, nie na tu i nie na teraz...
Zresztą był gdzieś na forum poruszany.
Ja akurat jestem osobą wierzącą, dlatego spoglądam przez taki a nie inny pryzmat :)
Jednak właśnie takie zdarzenia poddają w wątpliwość słuszność moich własnych wyborów...
Głupia i nikomu niepotrzebna to śmierć.
/ tak tak wiem... codziennie umierają ludzie a to jest, że się tak brzydko wyrażę "przypadek nagłośniony medialnie" - z racji tego, kim była Agata Mróz /
Co nie zmienia faktu, że Bóg musi być okrutny i bezlitosny, skoro odbiera dzieciom matki...
Poza tym dziewczyna była młodziutka, mogła się wykazać, zrobić dla kraju jeszcze coś dobrego...
Wszelkie argumenty przemawiają za tym, że powinna była z tym chole*stwem wygrać!
O chorobie wiedziałam. Myślałam, że da radę!
Jestem pewna, że wszystkie zwycięskie mecze oddałaby za to, by móc patrzeć, jak dorasta jej córka...
Piszesz o wyborach i ryzyku. Samo życie...
Nie chcę oceniać postępowania Agaty.
Ludzie ogólnie mają zadziwiającą wręcz łatwość wydawania sądów o innych - zauważyłam, kiedy zaś na siebie muszą spojrzeć krytycznym okiem, to się "najeżają"...
Nie brakuje zatem wszech-mądrychopinii, że decyzja o dziecku była "egoistyczna", że powinna była z tym poczekać
/ble... ble... ble... jałowe gadanie... /
Ja ją rozumiem i nie potępiam. Moja decyzja w podobnej sytuacji mogłaby być inna... Jej była taka.
Możliwe, iż wiedziała, że nie ma wiele czasu... a bardzo, baaardzo pragnęła poczuć się w pełni dowartościowaną kobietą :)
Może oboje z mężem pragnęli, by została tu jej "cząsteczka", gdyby coś poszło nie tak.... Może było jeszcze milion powodów....
Mam tylko nadzieję, że dziewczynka otrzyma tyle miłości i ciepła, że brak matki odczuje w jak najmniejszym stopniu.
A może kiedyś... jej tata znajdzie inną "mamę", która pokocha małą Liliankę jak własną córkę. Oczywiście z wzajemnością
Ach i muszę Ci powiedzieć, że w pełni się zgadzam z tym co napisałaś.
Również wyznaję podobną zasadę. Jakość bije na głowę ilość.
Jeśli miałabym wybierać, wole żyć krócej... ale intensywniej...
Cieszyć się każdą chwilą /jeżdżąc na MJowiska np ;) /, kto wie ile tych chwil jeszcze naliczono i kiedy wystawią nam za nie rachunek...
Oczywiście nie myślę o jakichś typowo ekstremalnych zachowaniach / chyba, że ktoś lubi.../
Chodzi po prostu o zwykłe poświęcanie się rzeczom, ważnym...
Jakkolwiek pojmujemy istotę sprawy...
Mogą to być przyjaciele, praca, rodzina, wypady na koncerty prawda kaem ;)?, książki...
W moim przypadku, nawet te nieszczęsne nocne spacery za które rodzina już dawno mnie "wyklęła", bo cytuję: "nienormalna jestem", ot co ;)
Może chcieli powiedzieć "niemoralna" - nie wiem :]
Nie wszystko można osiągnąć. Zgadza się.
Pojawiają się bariery, które utrudniają realizację planów. Ograniczenia, czasem bardzo bolesne do przejścia...
Istotne jest, żeby we własnej głowie nie budować sobie wyimaginowanych blokad - a jak już nam narosną co też jest naturze ludzkiej właściwe... , podważać ich fundamenty, tak skutecznie i wytrwale, aż się w pył rozsypią.
Człowiek dużo może, tylko nie zawsze o tym wie :)
Ale to wszystko nadaje się bardziej do tego tematu
Już się rehabilituje i tam - sama sobie dając klapsa ;P odsyłam w razie, gdyby ktoś pragnął kontynuować dyskusję.
Tutaj jednak siatkówka, z całym szacunkiem dla Agatki.
no wlasnie dlaczego oczekujemy, ze wszystko powinno byc sprawiedliwe i zgodnie z ludzka logika?
nie wazne czy wierzymy czy nie, zycie jest pelne cierpienia. bunt przeciw temu jest naturalny, ale jescze bardziej naturalne jest ono samo.
a to moim zdaniem swietny komentarz
Depeche Mode - Blasphemous Rumours
Girl of sixteen, whole life ahead of her
Slashed her wrists, bored with life
Didn't succeed, thank the Lord
For small mercies
Fighting back the tears, mother reads the note again
Sixteen candles burn in her mind
She takes the blame, it's always the same
She goes down on her knees and prays
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
Girl of eighteen, fell in love with everything
Found new life in Jesus Christ
Hit by a car, ended up
On a life support machine
Summer's day, as she passed away
Birds were singing in the summer sky
Then came the rain, and once again
A tear fell from her mother's eye
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
tylko, ze ja tez staram sie mu smiac prosto w twarz ;)
pozdrawiam :)
'the road's gonna end on me.'
Ten fragment przypomina mi się lekcja polskiego (pani N...) i ten tekst, który prawi o tym co:
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
http://www.bloonz.lbl.pl/opracowania/a_ ... syzyfa.htm
Tylko powstrzymanie od rozpaczy pozwala przetrwać beznadziejną sytuację.
I don't want to start any blasphemous rumours
But I think that God's got a sick sense of humor
And when I die I expect to find Him laughing
http://www.bloonz.lbl.pl/opracowania/a_ ... syzyfa.htm
Tylko powstrzymanie od rozpaczy pozwala przetrwać beznadziejną sytuację.
odświeżam bo muszę to gdzieś napisać....ona 22 lata on 20, są świeżo upieczonym małżeństwem z pół rocznym stażem, rodzi im się dziecko, kochana mała kruszynka, która niestety zaraz po porodzie ląduje w inkubatorze....spędza tam miesiąc, rodzice się martwią, pragną aby ich pociecha była zdrowa, po miesiącu wszystko jest ok, wracają w trójkę do domu, cieszą sie sobą na wzajem przez trzy kolejne miesiące. On wychodzi do pracy, ona zostaje z dzieckiem w domu, po południu ona dostaje wiadomość-on zginął w wypadku.....dlaczego? powiedzcie mi dlaczego nie było dane im być razem? po co w ogóle Bóg pozwolił na to aby sie poznali? aby dali życie dziecku, które tak naprawdę nigdy nie pozna własnego ojca? dlaczego źli ludzie mają więcej od nich?Dlaczego gwałciciele, mordercy dostają drugą szansę, a wspaniała młoda kochająca sie rodzina ma to wszystko odebrane? Dlaczego ona musi tak cierpieć? dlaczego Ktoś na to pozwolił? Przecież to tacy młodzi ludzie...ja nie mogę się z tym pogodzić, że już nigdy nie zobaczę ich razem, że młoda, szczęśliwa matka zamiast cieszyć się małżeństwem ma to odebrane. Wiem, że musi umrzeć ktoś, aby narodzić sie mógł ktoś, ale dlaczego w zamian NIEGO, Bóg nie zabrał kogoś innego? kogoś kto krzywdzi innego człowieka, inne dziecko?
Dlaczego mieszasz w to Boga?
Owszem masz do tego prawo jak najbardziej ale...
Inni mogą twierdzić że to zrządzenie losu, przypadek.
Bóg jest niczemu winny. Gdyby dawał życie i je sobie odbierał kiedy chce byłoby to co najmniej dziwne i niezgodne z tym czego od człowieka oczekiwał i co mu w zamian oferowal.
Zawsze tylko Bóg, Bóg, Bóg.
Człowiek ma wolną wolę i ma prawo robić to co mu się rzewnie podoba.
Tak naucza Pismo Święte i jeśli jesteś wierząca i przerobiłaś to powinnaś to wiedzieć. Więc równie dobrze można stwierdzić, że On zrobił
źle bo wsiadł nie o tej godzinie co trzeba do samochodu.
Potocznie nazywane to jest koleją rzeczy lub losu jak kto woli.
To jest tragedia ja to rozumiem każdy z Nas prędzej czy później przeżywa coś o takim wymiarze ale mieszanie w to Boga jest w tym momencie nie na miejscu.
Owszem masz do tego prawo jak najbardziej ale...
Inni mogą twierdzić że to zrządzenie losu, przypadek.
Bóg jest niczemu winny. Gdyby dawał życie i je sobie odbierał kiedy chce byłoby to co najmniej dziwne i niezgodne z tym czego od człowieka oczekiwał i co mu w zamian oferowal.
Zawsze tylko Bóg, Bóg, Bóg.
Człowiek ma wolną wolę i ma prawo robić to co mu się rzewnie podoba.
Tak naucza Pismo Święte i jeśli jesteś wierząca i przerobiłaś to powinnaś to wiedzieć. Więc równie dobrze można stwierdzić, że On zrobił
źle bo wsiadł nie o tej godzinie co trzeba do samochodu.
Potocznie nazywane to jest koleją rzeczy lub losu jak kto woli.
To jest tragedia ja to rozumiem każdy z Nas prędzej czy później przeżywa coś o takim wymiarze ale mieszanie w to Boga jest w tym momencie nie na miejscu.
możesz tak to odbierać, ja odbieram to inaczej widząc jak ona teraz cierpi, przez co przechodzi...i nikogo nie obwiniam, tylko pytam DLACZEGO na to pozwolił? może i było to zrządzenie losu jak mówisz...ale KTOS te zrządzenia musi układać...może diabeł może ktos inny a może Bóg. Dlaczego uważasz,że tak nie może być?
Przecież mówią, ze Bóg jest wszechmogący, że w jednej chwili może zatrzymać świat...więc dlaczego nic nie zrobił?
Przecież mówią, ze Bóg jest wszechmogący, że w jednej chwili może zatrzymać świat...więc dlaczego nic nie zrobił?