Mam często uczucie ,że wszystko to co robią ludzie jest nic nie warte. A nawet jak coś robią to po co ?? Niektórzy ciężko pracują,jeszcze inni całe życie sie kształcą,wyjeżdzją do pracy za granice. Ciągła tyranka i jeszcze raz tyranka. Ale po co to wszystko skoro w każdej chwili może dopaść każdego z Nas jakaś straszna choroba albo po prostu wypadek. Zresztą w kółko słyszy sie tylko o śmierci. W TV,w rodzinnych miastach,wszędzie !!!! Ludzie do tego wszystkiego są ogólnie rzecz biorąc dziwnym gatunkiem. Wcale nie jesteśmy dobrzy tak do końca. Coraz bardziej przekonuje mnie twierdzenie iż wszystko co powstało wokół człowieka ,czyli policja,sądy,szkoła,i inne różnego rodzaju placówki powstały po to aby wpoić bestiom pewne zasady dzięki którym nasza czarna ludzka strona zostanie w dużej mierze poskromiona. Proste przykłady. W obecnym świecie znika taka instytucja która zwie sie Policja. Znika całkowicie i nikt nie sprawuje nad ludzkością nadzoru. Wyobraźcie sobie co zaczęło by sie dziać. Mord za mordem. Nadepnął byś komuś i w taki oto sposób pozbył byś się życia.
Kolejnym oczywistym dla mnie przykładem jest sytuacja następująca : zamykają Ciebie z obcą osobą oraz jakimś członkiem rodziny w pomieszczeniu. Dają Ci broń i mówią : "albo poderżniesz gardło tej osobie albo zginie Twoje dziecko . Wybieraj !!"
Dla mnie reakcja w tym momencie jest oczywista bynajmniej jeśli chodzi o moja osobę.
Do tego wszystkiego człowiekowi wciąż jest wszystkiego mało. Cały czas czasem nawet po trupach goni do celu. Tak jak większość np szefów duzych firm. Wiecznie zabiegani,tysiące telefonów,spraw,zmartwień i do tego kupa kasy w kieszeni ........tylko do cholery co im po tym ?? Jak wygląda ich życie. Nie są to wymyślone przeze mnie sytuacje ale dziś właśnie mój ojczulek opowiadał jak rozmawiał ze swoim kolega który ma naprawdę full kasy,całe życie harował jak dziki wół a teraz nagle zdał sobie sprawę ,ze czas przestać z tym wszystkim bo tak naprawdę nic od życia nie ma.
Poza tym ludzie są wredni,agresywni, w większości przypadków nie życzą sobie tak naprawdę dobrze. Wszystko otulone jest fałszem i zakłamaniem. Dobroć istnieje ale znikoma.
Czasem nawet bogactwo nie pomaga.A czasem nawet potęga danego państwa. Jak chociażby Stanów Zjednoczonych . Mam tu na mysli huragan katrina i zostawionych na pastwe losu ludzi a szczególnie tych gorszej kolorowej kategorii na 5 dni bez jedzenia,wody i picia ,umierających w smrodzie i potwornym upale podczas gdy po tsunami stany wysłały swoją pomoc bodajże na drugi dzień. A nie mogły pomóc własnym obywatelom. Busz pieknie wygłasza orędzie po czym za chwile grypsuje i śmieje się do kamery. (nienawidzę gościa).
Kolejna kwestia to wiara. Ciężko jest wierzyć gdy tak naprawde człowiek sam nie do końca wie w co wierzyć a nawet jak już wierzy to czasem zdaje sobie sprawę z tego ,że ta wiara pomaga mu przetrwać. Czyz nie jest nam łatwiej żyć wierząc i wmawiając sobie ,że po wielkiej niewiadomej jaką jest śmierć będzie coś jeszcze ?? Człowiek jest istota tak zbudowaną ,że nawet posiada potrzebe wiary. I nawet jak jest ateistą to i tak znajdzie się coś w co ten ateista wierzy.
Podsumowując to wszystko nie wiem co tak naprawdę jest warte życie i to co ludzie robią. Czy to może ze mna jest coś nie tak ?? Być moze mam za mało potrzeby wiary w sobie. Czy może trafnie stwierdzam fakty z życia wzięte ?? Czy coś mi umyka .... czegoś nie dostrzegam. Ta paraliżująca niewiadoma czasem bywa silniejsza ode mnie . Oczywiście nie myślę o tym codziennie ale jak już pisałem wcześniej bardzo często mnie nachodzi. Tym bardziej ,że widze to co dzieje sie wokół mnie. Widze jak starsznie mało jest tych pieknych chwil w zyciu kiedy człowiek siada z uśmiechem na twarzy i mówi ,ze warto żyć ,a jak wiele jest tragedii,przykrości,odrzucenia,niezrozumienia i biedy.Niektórzy mawiają ,że dla tych pieknych chwil warto żyć ale czasem nie jest to wystarczajaco przekonywujące.
Napiszcie czy równiez macie podobne myśli,co w ogóle sądzicie o życiu,o Nas ludziach i w końcu co jest warte nasze życie które zresztą możemy stracić w ułamku sekundy. Czasem człowiek zapieprza całe życie a umiera w kilka chwil. Wiec po co tak tyrać ?? I w co wierzyć ??
Ps - Prosze nie odsyłać mnie do psychologa bo jak czytam co napisałem to chyba kwalifikuje się na wizyte.
