Wyznanie antyfanki?
Wyznanie antyfanki?
Dziś mijają dwa miesiące od Jego śmierci. Pełne dwa miesiące. Myślę że to dobry czas żebym się w końcu wygadała, można nawet powiedzieć wyspowiadała. Ciężko mi w ostatnich tygodniach, nie potrafię przejść nad Jego odejściem do porządku dziennego. Nad tym i nad moją hipokryzją... JESTEM HIPORYTKĄ. Fałszywą żmiją. Chcę w tym miejscu opowiedzieć o mojej fascynacji Królem, o moich uczuciach związanych z tym. Jeśli ktoś to przeczyta, mam nadzieję, że postara się mnie zrozumieć, wybaczyć w Jego imieniu...
Odkąd pamiętam słyszałam gdzieś Jacksona. Chodziłam bawić się do koleżanki. Jej nieżyjący już brat miał pokój oblepiony plakatami a z magnetofonu ciągle puszczane były kasety Michaela. Nie lubiłam wtedy Maćka, więc i nie lubiłam Jacksona. Co nie zmienia faktu że cały czas był wtedy ze mną. To opakowania po Jego kasetach służyły mnie i koleżance to nauki całowania. Dzieci mają rożne pomysły. Pewnie dlatego tak bardzo je kochał...Musiał to być śmieszny widok: dwie siedmiolatki, które chcą już być dorosłe i całować się jak te panie na filmach, ćwiczące technikę przez pudełko, ponieważ dotknięcie się ust jest obrzydliwe...dobrze że wiemy to tylko my, no i teraz Ty Czytelniku.
Maciek zmarł, zniknęły plakaty i kasety.
Parę lat później leciał w TVP film. Opowiadał o zespole muzycznym czarnoskórych dzieci. Film bardzo mi się podobał. Na końcu okazało że główny bohater to Michael. Spytałam wtedy mamy: „Jak to jest możliwe? Przecież Jackson jest biały.”. W odpowiedzi usłyszałam, że kasa uderzyła mu do głowy i zrobił sobie masę operacji plastycznych, w tym wybielanie skóry. Był to jeszcze okres wczesnoszkolny, kiedy słowo rodziców było najważniejsze, więc zakodowałam sobie zdanie mamy w głowie.
Przez następnych kilka lat coś słyszałam molestowaniu dzieci i o tym, że mu nos odpada przez operacje. I to była cała wiedza na Jego temat.
Ale opinię miałam wyrobioną: dziwak, który z czasem przez swoje operacje zamienia się pokrakę, wrak człowieka. Szaleniec który lubi się dzieci w inny sposób...
Wszystkie żarty na Jego temat były takie śmieszne! Pokładałam się ze śmiechu gdy na teledysku (chyba Eminema) sobowtór Michaela szukał nosa po pokoju. Prawie sikałam, gdy Igor z kabaretu Paraniernomalni, na koniec skeczu parodiującego Jacksona mówi piskliwym głosem „Kocham wszystkie dzieci”. I te wszystkie zdjęcia na których widać coraz większy upadek...Beczka Śmiechu...
Aż w końcu na którymś z portali plotkarskich parę miesięcy temu przeczytałam że Jackson planuje wielki powrót. Gdzieś w głębi duszy krzyczałam „NIE RÓB TEGO!!!”. Nie chciałam, żeby to nastąpiło. Myślałam, że jeszcze bardziej się pogrąży, że nie jest już w stanie zrobić takiego show jak kiedyś. I nie zrobił....
Piątek, 26 czerwiec 2009 r. zbieram się do pracy. W telewizji w porannych wiadomościach słyszę „...zgon piosenkarza jest dla wszystkich szokiem..” Lecę zobaczyć kto zmarł.... Szok! To niemożliwe! Jak on mógł umrzeć? Prawie niesamowite. Komentarz mamy: „To i tak cud że się wcześniej nie rozsypał”. Śmiech.....
Do teraz mam przed oczami ironiczny sms do koleżanki z pracy: „Król nie żyje! Jestem w żałobie! Kup coś słodkiego po drodze na chandrę :) ''. W końcu każdy powód żeby połasuchować jest dobry.
Pytanie koleżanki na dzień dobry: „naprawdę jesteś taką straszną fanką Jacksona?” oraz moje święte oburzenie „NO COŚ TY!!!”.
Wiadomości w radiu „Król Popu nie żyje....” i moje jęki że znowu nie będą o niczym innym pieprzyć przez cały dzień tylko o tym....
Gdy dziś o tym wszystkim sobie pomyślę mam ochotę walnąć się w łeb na opamiętanie...
W pewnym momencie koleżanka mówi: „Ty chyba faktycznie byłaś fanką Jacksona, bo znasz wszystkie Jego piosenki na pamięć”. A mnie wcięło....przez cały dzień w radiu puszczali utwory Michaela, a ja nieświadomie śpiewałam je pod nosem. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Jak to jest możliwe?
Jest możliwe, bo Muzyka Michaela była ze mną zawsze odkąd pamiętam. I tolerowałam ją, bo piosenki łatwo wpadały w ucho, były przyjemne, melodyjne. Nie przełączałam kanału w radiu gdy je puszczali jak to się zdarza przy innych wykonawcach za którymi nie przepadam.
Weekend spędziłam z pilotem w ręce, przeskakując z kanału na kanał szukając jakiś nowych informacji o śmierci Michaela. Na kanale”E!” trafiłam na dokument o Jego życiu. To z niego się dowiedziałam w jakich latach jaką płytę wydał, jakim fenomenem były jego teledyski, o co chodziło z tym całym molestowaniem, o tym że miał dwie żony, że ma trójkę dzieci, o jego chorobie, o drugiej sprawie dotyczącej molestowania, o tym że później nie mieszkał już na swym ranczu „Neverland”....Po prostu poznawałam go na nowo...
Zaczęło mi go być bardzo żal... Biedny zagubiony człowiek w świecie rekinów...
Szukałam coraz więcej informacji na Jego temat. A gdy do sieci trafił filmik z Jego ostatniej próby popłakałam się. Myliłam się. Miał szansę na wielki powrót. Mógł pokazać tym wszystkim wymoczkom, którzy dziś śpiewają co to znaczy prawdziwy show....
Na pogrzeb czekałam z niecierpliwością. Miałam jakąś irracjonalną nadzieję, że w pewnym momencie wyjdzie i okaże się to wszystko żartem, chwytem marketingowym zrobionym na potrzeby trasy koncertowej.....nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo tego pragnęłam...
Pogrzeb mi się nie podobał. Uważam, że ktoś taki jak On powinien mieć pogrzeb godny Króla: z pochodem, masą ludzi, kwiatów itd. A ta cała farsa z pochówkiem....
Coraz więcej szukałam, oglądałam filmów, słuchałam piosenek... zaczęła się moja obsesja. Inaczej tego nazwać nie mogę.
Czuję się podle. Jestem oszustką. Wiem, że nie mogę, nie mam prawa, nazwać się fanką Michaela. Nie po tym co o nim myślałam. W domu mnie nie rozumieją. Kryję się z tym, że szukam informacji na jego temat, ponieważ ciągle słyszę, że teraz wielce zaczęłam się nim interesować jak już nie żyje... I mają rację... Jestem hipokrytką, dwulicową żmiją. Inaczej nie potrafię o sobie myśleć.
To przez ludzi takich jak ja stał się parodią człowieka...niezrozumiany przez nikogo samotne dziecko w ciele dorosłego mężczyzny....
Dziś, gdy oglądam filmy z jego koncertów, obejmuje swoje fanki... Chciałabym być na ich miejscu. Chciałabym cofnąć się w czasie o jakieś 10-15 lat i być blisko niego, zanim zaczęła się prawdziwa nagonka na niego, zanim jego uzależnienie od leków zniszczyło mu życie. Chciałabym go przytulić, pogłaskać, pocieszyć. Powiedzieć, żeby nie przejmował się tymi głupimi ludźmi i plotkami na swój temat. Chciałabym mu pomóc. Uchronić przed tym co nastąpi w kolejnych latach.
Może za dużo naczytałam się romansideł i marzy mi się rola kobiety ratującej chylącego się ku upadkowi mężczyzny.
Może po prostu rozumiem Go, ponieważ sama jestem jeszcze dużym dzieckiem, który nie chce dorosnąć? Mając 23 lata, patrząc na koleżanki, które mają już mężów i dzieci nie wiem co mam robić w życiu.
A może po prostu zakochałam się w jego słodkim uśmiechu...
http://www.youtube.com/watch?v=cBHGzJad ... re=related
Jeśli doszedłeś do tego momentu to znaczy że poznałeś moją historię. I wybaczyłeś mi w imieniu Michaela oraz jako fan Michaela moje wcześniejsze zachowanie.
You are not alone ….już nie....
Przepraszam że tak późno...
Odkąd pamiętam słyszałam gdzieś Jacksona. Chodziłam bawić się do koleżanki. Jej nieżyjący już brat miał pokój oblepiony plakatami a z magnetofonu ciągle puszczane były kasety Michaela. Nie lubiłam wtedy Maćka, więc i nie lubiłam Jacksona. Co nie zmienia faktu że cały czas był wtedy ze mną. To opakowania po Jego kasetach służyły mnie i koleżance to nauki całowania. Dzieci mają rożne pomysły. Pewnie dlatego tak bardzo je kochał...Musiał to być śmieszny widok: dwie siedmiolatki, które chcą już być dorosłe i całować się jak te panie na filmach, ćwiczące technikę przez pudełko, ponieważ dotknięcie się ust jest obrzydliwe...dobrze że wiemy to tylko my, no i teraz Ty Czytelniku.
Maciek zmarł, zniknęły plakaty i kasety.
Parę lat później leciał w TVP film. Opowiadał o zespole muzycznym czarnoskórych dzieci. Film bardzo mi się podobał. Na końcu okazało że główny bohater to Michael. Spytałam wtedy mamy: „Jak to jest możliwe? Przecież Jackson jest biały.”. W odpowiedzi usłyszałam, że kasa uderzyła mu do głowy i zrobił sobie masę operacji plastycznych, w tym wybielanie skóry. Był to jeszcze okres wczesnoszkolny, kiedy słowo rodziców było najważniejsze, więc zakodowałam sobie zdanie mamy w głowie.
Przez następnych kilka lat coś słyszałam molestowaniu dzieci i o tym, że mu nos odpada przez operacje. I to była cała wiedza na Jego temat.
Ale opinię miałam wyrobioną: dziwak, który z czasem przez swoje operacje zamienia się pokrakę, wrak człowieka. Szaleniec który lubi się dzieci w inny sposób...
Wszystkie żarty na Jego temat były takie śmieszne! Pokładałam się ze śmiechu gdy na teledysku (chyba Eminema) sobowtór Michaela szukał nosa po pokoju. Prawie sikałam, gdy Igor z kabaretu Paraniernomalni, na koniec skeczu parodiującego Jacksona mówi piskliwym głosem „Kocham wszystkie dzieci”. I te wszystkie zdjęcia na których widać coraz większy upadek...Beczka Śmiechu...
Aż w końcu na którymś z portali plotkarskich parę miesięcy temu przeczytałam że Jackson planuje wielki powrót. Gdzieś w głębi duszy krzyczałam „NIE RÓB TEGO!!!”. Nie chciałam, żeby to nastąpiło. Myślałam, że jeszcze bardziej się pogrąży, że nie jest już w stanie zrobić takiego show jak kiedyś. I nie zrobił....
Piątek, 26 czerwiec 2009 r. zbieram się do pracy. W telewizji w porannych wiadomościach słyszę „...zgon piosenkarza jest dla wszystkich szokiem..” Lecę zobaczyć kto zmarł.... Szok! To niemożliwe! Jak on mógł umrzeć? Prawie niesamowite. Komentarz mamy: „To i tak cud że się wcześniej nie rozsypał”. Śmiech.....
Do teraz mam przed oczami ironiczny sms do koleżanki z pracy: „Król nie żyje! Jestem w żałobie! Kup coś słodkiego po drodze na chandrę :) ''. W końcu każdy powód żeby połasuchować jest dobry.
Pytanie koleżanki na dzień dobry: „naprawdę jesteś taką straszną fanką Jacksona?” oraz moje święte oburzenie „NO COŚ TY!!!”.
Wiadomości w radiu „Król Popu nie żyje....” i moje jęki że znowu nie będą o niczym innym pieprzyć przez cały dzień tylko o tym....
Gdy dziś o tym wszystkim sobie pomyślę mam ochotę walnąć się w łeb na opamiętanie...
W pewnym momencie koleżanka mówi: „Ty chyba faktycznie byłaś fanką Jacksona, bo znasz wszystkie Jego piosenki na pamięć”. A mnie wcięło....przez cały dzień w radiu puszczali utwory Michaela, a ja nieświadomie śpiewałam je pod nosem. Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Jak to jest możliwe?
Jest możliwe, bo Muzyka Michaela była ze mną zawsze odkąd pamiętam. I tolerowałam ją, bo piosenki łatwo wpadały w ucho, były przyjemne, melodyjne. Nie przełączałam kanału w radiu gdy je puszczali jak to się zdarza przy innych wykonawcach za którymi nie przepadam.
Weekend spędziłam z pilotem w ręce, przeskakując z kanału na kanał szukając jakiś nowych informacji o śmierci Michaela. Na kanale”E!” trafiłam na dokument o Jego życiu. To z niego się dowiedziałam w jakich latach jaką płytę wydał, jakim fenomenem były jego teledyski, o co chodziło z tym całym molestowaniem, o tym że miał dwie żony, że ma trójkę dzieci, o jego chorobie, o drugiej sprawie dotyczącej molestowania, o tym że później nie mieszkał już na swym ranczu „Neverland”....Po prostu poznawałam go na nowo...
Zaczęło mi go być bardzo żal... Biedny zagubiony człowiek w świecie rekinów...
Szukałam coraz więcej informacji na Jego temat. A gdy do sieci trafił filmik z Jego ostatniej próby popłakałam się. Myliłam się. Miał szansę na wielki powrót. Mógł pokazać tym wszystkim wymoczkom, którzy dziś śpiewają co to znaczy prawdziwy show....
Na pogrzeb czekałam z niecierpliwością. Miałam jakąś irracjonalną nadzieję, że w pewnym momencie wyjdzie i okaże się to wszystko żartem, chwytem marketingowym zrobionym na potrzeby trasy koncertowej.....nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo tego pragnęłam...
Pogrzeb mi się nie podobał. Uważam, że ktoś taki jak On powinien mieć pogrzeb godny Króla: z pochodem, masą ludzi, kwiatów itd. A ta cała farsa z pochówkiem....
Coraz więcej szukałam, oglądałam filmów, słuchałam piosenek... zaczęła się moja obsesja. Inaczej tego nazwać nie mogę.
Czuję się podle. Jestem oszustką. Wiem, że nie mogę, nie mam prawa, nazwać się fanką Michaela. Nie po tym co o nim myślałam. W domu mnie nie rozumieją. Kryję się z tym, że szukam informacji na jego temat, ponieważ ciągle słyszę, że teraz wielce zaczęłam się nim interesować jak już nie żyje... I mają rację... Jestem hipokrytką, dwulicową żmiją. Inaczej nie potrafię o sobie myśleć.
To przez ludzi takich jak ja stał się parodią człowieka...niezrozumiany przez nikogo samotne dziecko w ciele dorosłego mężczyzny....
Dziś, gdy oglądam filmy z jego koncertów, obejmuje swoje fanki... Chciałabym być na ich miejscu. Chciałabym cofnąć się w czasie o jakieś 10-15 lat i być blisko niego, zanim zaczęła się prawdziwa nagonka na niego, zanim jego uzależnienie od leków zniszczyło mu życie. Chciałabym go przytulić, pogłaskać, pocieszyć. Powiedzieć, żeby nie przejmował się tymi głupimi ludźmi i plotkami na swój temat. Chciałabym mu pomóc. Uchronić przed tym co nastąpi w kolejnych latach.
Może za dużo naczytałam się romansideł i marzy mi się rola kobiety ratującej chylącego się ku upadkowi mężczyzny.
Może po prostu rozumiem Go, ponieważ sama jestem jeszcze dużym dzieckiem, który nie chce dorosnąć? Mając 23 lata, patrząc na koleżanki, które mają już mężów i dzieci nie wiem co mam robić w życiu.
A może po prostu zakochałam się w jego słodkim uśmiechu...
http://www.youtube.com/watch?v=cBHGzJad ... re=related
Jeśli doszedłeś do tego momentu to znaczy że poznałeś moją historię. I wybaczyłeś mi w imieniu Michaela oraz jako fan Michaela moje wcześniejsze zachowanie.
You are not alone ….już nie....
Przepraszam że tak późno...
- karolinaonair
- Posty: 80
- Rejestracja: ndz, 09 sie 2009, 12:35
- Lokalizacja: hollyłódź
Twoja historia jest tak naprawdę Wielkim Triumfem Michaela Jakcsona. Tym, że wygrało w tobie dobro. To dobro, które Michael chciał wszystkim pokazywać. Stało się to czego Mike zawsze chciał - by dobro wygrywało.
Wiesz, jest wiele osób podobnych tobie, które teraz zbliżyły sie do Michaela, do jego twórczości, jego spojrzenia na świat i do jego życia.
Każdy kto w przyszłości będzie zgłębiał jego życie i twórczość też przebrnie przez te wszystkie historie i być może dopiero po jakimś czasie pojmie prawdziwy sens. Nigdy na to nie jest za późno.
Teraz gdy odszedł chcemy go bardziej zrozumieć, nie potępić, nie wysmiać. Zrozumieć fascynującą historię jego życia.
Wiesz, jest wiele osób podobnych tobie, które teraz zbliżyły sie do Michaela, do jego twórczości, jego spojrzenia na świat i do jego życia.
Każdy kto w przyszłości będzie zgłębiał jego życie i twórczość też przebrnie przez te wszystkie historie i być może dopiero po jakimś czasie pojmie prawdziwy sens. Nigdy na to nie jest za późno.
Teraz gdy odszedł chcemy go bardziej zrozumieć, nie potępić, nie wysmiać. Zrozumieć fascynującą historię jego życia.

"Kłamstwa biegną sprinty, prawda biegnie maratony" - Michael Jackson
- You_Are_Not_Alone
- Posty: 83
- Rejestracja: śr, 12 sie 2009, 17:27
Ja też zainteresowałam się nim dopiero po śmierci......
Ciesz się, że zmieniłaś zdanie na jego temat. To co napisałaś jest piękne. Na to żeby kogoś pokochać nigdy nie jest za późno.
Będą Ci mówić, że jesteś fałszywa, bo zainteresowałaś się nim po śmierci, ale PRAWDZIWI Fani Michaela Ci wybaczą. Jego Fani są wspaniałymi ludźmi, są wyrozumiali i dobrzy, bo to w końcu Fani Naszego Króla.
WITAM NA FORUM
Ciesz się, że zmieniłaś zdanie na jego temat. To co napisałaś jest piękne. Na to żeby kogoś pokochać nigdy nie jest za późno.
Będą Ci mówić, że jesteś fałszywa, bo zainteresowałaś się nim po śmierci, ale PRAWDZIWI Fani Michaela Ci wybaczą. Jego Fani są wspaniałymi ludźmi, są wyrozumiali i dobrzy, bo to w końcu Fani Naszego Króla.
WITAM NA FORUM

- babybemine
- Posty: 329
- Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 21:27
- Lokalizacja: Szczytno
Witaj! Wydaje mi się, że jesteś cudowną osobą. Taką osobą byl również Michael. Każdy, kto przeczyta Twoją historię, nie powinien czuć do Ciebie jakiegoś żalu, zlości. W końcu: "Życie jest ciężkie i pelne zasadzek". Cieszę się, że zmienilaś zdanie o MJ. Nie jesteś "żmiją". Ty w przypadku innych osób zainteresowalaś się MJ, czytalaś o Nim. I na końcu wyciągnęlaś wlasne wnioski. W wieku 7 lat bardzo trudno jest podejmować za siebie decyzje. Robią to rodzice. Rozumiem Cię. "Każda chwila to szansa aby coś zmienić" - Ty wykorzystalaś ją:) Dziękuję:)
Witamy na forum :) :* :)
Witamy na forum :) :* :)
"W świecie, których tak często spowija mrok, on byl promieniem swiatla, którego będzie nam z pewnością brakowalo"
znam to
ja mam dokładnie to samo co Ty. tak jakbyś opisała moją historię i myślę, że jest więcej takich osób. wstydzę się kochać tego wspaniałego człowieka, z drugiej strony mam wielką potrzebę chłonąć wszystko co jest z nim związane. ale wiesz tak w sumie myślę sobie, że to dla Nas mądra lekcja i wskazówka- nie wierzyć we wszystko co ludzie gadają, bo może to nie być prawdą, a dotyczy to w szczególności ludzi dobrych, wrażliwych i delikatnych- takich jak michael-, a druga wskazówka jest taka, żeby być sobą, a raczej być człowieczym człowiekiem bez względu na wszystko i nie ważne, że powiedzą, że jesteś ekscentrykiem- Ty spojrzysz w lustro i powiesz- jestem dobra i tylko to się liczy. buźka
- Mary_Jackson
- Posty: 97
- Rejestracja: śr, 22 lip 2009, 16:15
- Lokalizacja: Neverland