Hmm od czego by tu zacząć...
Tak wiec mam na imię Wiola, lat 17.
Nigdy nie byłam na koncercie Michaela i nie przeżywałam tego co większość zalogowanych tutaj. No cóż tak już mi było dane, że urodziłam się przynajmniej o 10 lat za późno. :( Pierwszy raz zainteresowałam się Michaelem mając 12 lat. Moja koleżanka (trochę pod wpływem %) zaczęła tańczyć do 'Earth song'. Utwór wpadł mi w ucho i tak pozostała moją ulubioną piosenką. Rok później niechcący wpadłam na filmik z występu Michaela z Britney z 2001r. I tak zaczęłam słuchać jego największych hitów. Znałam większość tych piosenek, ale do głowy nawet by mi nie wpadło, że to są Jego. Nigdy jakoś nie wierzyłam w te całe plotki o Nim. Kiedy na jednym z portali zobaczyłam tytuł 'Michael nie żyje' porostu się popłakałam. Wiedziałam, że jestem wrażliwa, ale nie do tego stopnia, lecz to jakby wypłynęło z mojej podświadomości, z mojego serca, ale to nie to mnie skłoniło do wgłębienia się w jego biografię. To dopiero stało się po obejrzeniu 'słynnego' dokumentu Bashir'a. Nie znając życia Michaela wiedziałam, ze coś mi tu 'śmierdzi'. I zaczęło się przeszukiwanie internetu. Zobaczyłam w M.J. osobę wrażliwą, piękną i kochającą cały świat, a w jego sercu brak jakiegokolwiek zła, gniewu.
Chciałabym mieć tak czystą duszę jak On.
Peace & love .
Pozdrawiam.