Strona 1 z 1

witam.

: pt, 17 lip 2009, 20:06
autor: matuch
Witam wszystkich. Mam na imię Mateusz i jestem świeżo upieczonym maturzystą.

Czego szukam na tym forum? Cóż, sam nie wiem - chyba wsparcia. Jeszcze przed śmiercią Jacksona nigdy nie starałem się "rozglądać" za innymi fanami. W zasadzie całą otoczkę wokół Michaela miałem głęboko gdzieś. Dla mnie liczyła się tylko więź jaka mnie z nim łączyła, zarówno jego twórczość jak i jego prywatna osoba. Dla mnie był on kimś więcej niż idolem, piosenkarzem czy wręcz uogólniając artystą. Był i ciągle jest bliskim członkiem mojej rodziny. Co mi się podoba w Michaelu? Wszystko - i nie jest to przesada. Kupuję go w całości, od stylu przez twórczość po osobowość.

Urodziłem się w 1990 :-/ i wręcz z całego serca zazdrościłem tym wszystkim fanom mogącym na bieżąco śledzić jego karierę,jego triumfy i porażki, mogących żyć obok niego i go wspierać. Moje marzenie, jakim było zobaczenie go na żywo, poznanie go osobiście nigdy się nie spełni.Gdy był on w Polsce chodziłem do podstawówki,nierealne wręcz było bym był na jego koncercie. Niektórzy fani, towarzyszący mu od Thrillera (a nawet wcześniej) patrzą z góry na takich zawodników jak ja (którzy nigdy nie byli na jego koncercie, nie widzieli go na żywo itd) .Ot, "sezonowcy". Jest to w mojej ocenie bardzo krzywdzące. Jak wspomniałem wcześniej bardzo ubolewam nad tym faktem, nad moim nie spełnionym marzeniem które przecież nie spełniło się nie z mojej winy. Ale nie tylko o to chodzi. Gdy po raz n-ty słuchałem jego muzyki w słuchawkach czułem, wiedziałem że gdzieś on tam jest otoczony prze kochającą rodzinę. Teraz czuję przede wszystkim pustkę i jakiś żal do losu którego nie jestem w stanie wytłumaczyć. Mimo iż był tysiące kilometrów ode mnie czułem jego bliskość.

Jego śmierć była dla mnie traumatycznym przeżyciem. Przeżyłem ją bardziej niż śmierć JPII - co u wielu wywołuje oburzenie.Ja uważam inaczej, bo przecież takich odczuć nie "produkuje" się "bo tak trzeba". Michael jest mi dużo bliższy niż większość świata (poza najbliższą rodziną).


Ale może już dość wątku jego przedwczesnego odejścia z tego świata.
Osoby w moim otoczeniu wiedzą kim jestem,kto jest moim idolem. Często pyta się mnie o mój ulubiony przebój. Otóż nie mam takiego. Gdy przesłuchuje wszystkie płyty Michaela każda piosenka jest dla mnie jak bestseller, jak Thriller dla świata. Na ten przykład po raz milionowy zakochałem się na nowo w "Will You Be There" i "Human Nature". Jego muzyką wręcz nie potrafię się znudzić,bo czy można się znudzić dziełem geniusza?

Co do jego oskarżeń o pedofilię.Zawsze wierzyłem i wierze że jest on nie winny. Świat od zawsze starał się deptać indywidualności.Wrażliwość Michaela obróciła się przeciwko niemu. Myślę że nie ma co tego roztrząsać.

Chyba zbytnio się nie rozpisałem.Oczywiście to nie wszystko co mam do powiedzenia na temat MJ. Przepraszam za chaotyczność mojego postu i proszę o wyrozumiałość, jakoś nie potrafiłem inaczej ukazać moich odczuć.To chyba dowodzi tylko jak wielkie uczucia i więzy łączą mnie z MJ? ;-)


Kocham Michaela i będę o nim pamiętać wiecznie.Może spotkam go gdzieś tam u góry?Oby, na takie wydarzenie warto czekać choćby całe życie.

Nie ma drugiego takiego i nigdy nie będzie. :surrender:

: pt, 17 lip 2009, 20:16
autor: Lady_J
matuch pisze: Jacko
Błagam nie mów na Niego Jacko... Michael strasznie tego nie lubił...

matuch pisze:la mnie był on kimś więcej niż idolem, piosenkarzem czy wręcz uogólniając artystą. Był i ciągle jest bliskim członkiem mojej rodziny.
Dla mnie też....

Także nie potrafię się określić w tym, która piosenka jest tą `najulubieńszą, bo wszystkie Jego piosenki są świetne, każda jest wyjątkowa i ciężko wybrać tą jedyną...

Wracając do tematu to - Witam Cię serdecznie ;)

: pt, 17 lip 2009, 21:01
autor: Jeanny100
MOże i pasuje ale On sam nie lubił kiedy tak na niego mówiono.CHyba prasa wymyśliła Wacko-Jacko.
OK.Witamy na forum.

: pt, 17 lip 2009, 21:01
autor: matuch
sam nie wiem co ja mam z tym Jacko :surrender: :surrender:

Początkowo myślałem że to skrót od nazwiska i jest to pozytywny odzew.Dopiero z czasem odkryłem jak bardzo się myliłem :-/

Re: witam.

: pt, 17 lip 2009, 21:54
autor: Oluksandra
matuch pisze:
Jego śmierć była dla mnie traumatycznym przeżyciem. Przeżyłem ją bardziej niż śmierć JPII - co u wielu wywołuje oburzenie.Ja uważam inaczej, bo przecież takich odczuć nie "produkuje" się "bo tak trzeba". Michael jest mi dużo bliższy niż większość świata (poza najbliższą rodziną).
Muszę przyznac, że mnie też ostatnio naszło takie porównanie z JPII. Oby dwaj byli mi bardzo bliscy, chociaż teraz mam wrażenie, że śmierc Michaela bardziej przeżywam. Może dlatego, że był młodszy i mógł jeszcze wiele lat życ? Sama nie wiem.

W każdym razie witam i pozdrawiam! ;)

: pt, 17 lip 2009, 23:24
autor: Madame Tussaud
Witaj!
Miło, że mój rówieśnik myśli tak racjonalnie.Ostatnio rzadko się z tym spotykam.
Osobiście nie cierpię licytacji na śmierci Papieża i Michaela. Są płytkie, tym bardziej, że często od zakochanych w Papieżu ludzi słyszę teksty, że Michael w porównaniu z nim był nikim. Wtedy pytam czy te osoby znają choć jedną zasługę JPII. Okazuje się, że nie mieli pojęcia ani o jego życiu ani o tym, jak wiele zrobił dla świata. Nie wiedzą też najwidoczniej, że dla Papieża żaden człowiek nie był nikim. Wtedy wychodzi z jak wielkimi hipokrytami i głupcami ( nawet nie wiedzą, że Michael kochał dzieci i że im pomagał)mam do czynienia. Smutne:-(

: pt, 17 lip 2009, 23:38
autor: Marie
Witaj.
Kocham Michaela i będę o nim pamiętać wiecznie.Może spotkam go gdzieś tam u góry?Oby, na takie wydarzenie warto czekać choćby całe życie.
Ah, tak. Zobaczyc go tam i poprosic zeby zatanczyl i zaspiewal tylko dla ciebie.
O i poprosic zeby sie usmiechnal, na to warto czekac.

Jak bedziesz chcial kiedys pogadac to pisz pw :)

: sob, 18 lip 2009, 13:57
autor: Basia1992
matuch pisze: Jego muzyką wręcz nie potrafię się znudzić,bo czy można się znudzić dziełem geniusza?
:banan:
Witaj :mj:

: sob, 18 lip 2009, 14:00
autor: Moscan
Witaj ;-)