la_licorne pisze:Prawda. Czy to nie chodziło o złoża ropy naftowej... Choć nie wiem jakby Bush temu zaprzeczał, to właśnie interesowało go najbardziej... On ma gdzieś życie jakichkolwiek ludzi...
Bush chciał usunąć Husajna, wprowadzić w Iraku demokrację, zapewne nie z miłości dla Irackiego ludu, tylko dla własnych interesów. W porządku, zgodzę się. Ale cokolwiek by nie było jego celem, to bardzo się cieszę, że Ameryka zrobiła z Husajnem porządek. Ile milionów ludzi (Kurdów) zagazował Husajn, ilu innych Irakijczyków zabił, zabijał każdego kto mu nie pasował, zabił nawet męża swojej córki i paru innych członków własnej rodziny - robił porządek z każdym kto na niego krzywo spojrzał. Chyba każdy wie jak zwykli Irakijczycy wylegli na ulicę i cieszyli się, kiedy Amerykanie zdobyli Bagdad. Wreszcie pierwszy raz mogli wyjść na ulicę i powiedzieć co myślą. Dlaczego więc zatem w Iraku ciągle nie ma spokoju? Został wybrany rząd, normalni ludzie chcą żyć normalnie, chcą pracować, ale nie mogą. Dlaczego? Nie przez Busha i Amerykanów, ale przez terrorystów. W Iraku nie ma spokoju z winy terrorystów - którzy za wszelką cenę chcą pokazać, że są najwięksi i oni rządzą. Ich celem wcale nie jest służenie Muzułmanom i Irakijczykom. Terroryści w Iraku wcale nie stoją po stronie zwykłych ludzi, nie szanują też wcale swojej religi, bo w atakach zabijają przecież Muzułmanów. Im jest wszystko jedno kogo zabiją, ważne żeby terroryzować i zabijać - to jest chyba ich jedyny cel.Najprostszy przykład tego dlaczego nie stoją po stronie Irakijczyków: - zdetonowali bombę pod siedzibą ONZ, regularnie atakują posterunki policji irackiej, atakują zwykłych Irakijczyków, każdego, kto chce iść do pracy i zacząć żyć normalnie. Oni nie mają żadnego poszanowania dla życia ludzkiego, są zwykłymi przestępcami. I to oni są w Iraku prawdziwym problemem, a nie Amerykanie!
Po drugie (albo po pierwsze) - należy się zastanowić kim są terroryści, a przede wszystkim ich przywódcy.
Są na pewno ludźmi dobrze planującymi, analizującymi, z dużą wiedzą. Nawet powierzchowna analiza ich działań wskazuje, że akcje przygotowują starannie, wcześniej planując najdrobniejsze szczegóły. Ostatni atak na Amerykę wymagał przecież precyzyjnych i skomplikowanych przygotowań obejmujących rozległy zakres różnorodnych przedsięwzięć organizacyjnych, strategicznych, szkoleniowych (w tym ogromnych pieniędzy). Przykładem jednego tylko ich elementu może być ukończenie przez porywaczy specjalistycznych kursów pilotażu samolotów.
Przywódcy organizacji terrorystycznych mają te same cechy co przywódcy sekt. Werbują ludzi (naiwnych bojowników) po czym w odpowiedni sposób kształtują ich osobowość, po to, by później wysłac ich na śmierć. Do spęłnienia tej roli przygotowują ich w następujący sposób: Adepci przechodzą szczególny proces inicjacji, szkoleń i treningów w licznych, niekiedy wysoko wyspecjalizowanych i nowocześnie wyposażonych obozach. Mają tam ćwiczenia w sztuce walki, posługiwaniu się bronią. Żyją odizolowani od świata gdzie są poddawani manipulacjom psychicznym: kontroli zachowania (czemu służą rygorystyczne regulaminy i szczególne rytuały), kontroli myśli (np. za pomocą selekcji dostarczanych informacji i zbiorowej jednostronnej ich oceny) i kontroli uczuć (dzięki wywoływaniu poczucia lęku i zagrożenia, potrzebie spełnienia zemsty, "pogardzie dla śmierci", osłabianiu poczucia winy za zbrodnie i wytwarzaniu poczucia winy za nielojalność wobec swojej grupy itd.). Efektem takich oddziaływań jest podatność na kontrolę umysłu i utrata własnej tożsamości. To jest dokładnie jak w sekcie, bo organizacje terrorystyczne to właśnie sekty. Dlaczego ich przywódcy nigdy nie pójdą na śmierć, dlaczego taki Bin Laden nie wysadzi się w powietrze? Przecież zgodnie z tym co wpaja swoim ludziom, od razu poszedłby do nieba gdzie czeka na niego największa nagroda i szczęście.

Warto dodać, że prawdziwi Muzułmanie nie popierają żadnych ataków terrorystycznych gdyż jest to SPRZECZNE z Koranem.
Jest też drugi rodzaj terrorystów. Są to psychopatyczni zbrodniarze, dewianci o sadystycznych skłonnościach czerpiących satysfakcję z zadawania cierpień innym ludziom (jak Husajn, który wiadomo, miał swoje specjalne sale tortur).
Ale w jakikolwiek sposób terroryzm by się nie objawiał - zawsze jest ZŁEM.
Co do samej Al-Kaidy. Jej celem nie jest zabicie prezydenta czy innych politków, ale zwykłych ludzi, którzy np. jadą do pracy autobusem czy metrem. Są to więc przypadkowe ofiary, ludzie niczemu niewinni i niemający nic wspólnego z polityką. Wysadzają pociągi (Madryt), dyskoteki i hotele (w Indonezji), podkładają bomby w metrze i autobusach (Londyn) czy atakują inne cywilne miejsca i budynki. Im więcej ludzi zginie, tym dla nich lepiej. Poza tym atakują nie tylko chrześcijański Zachód, ale ogólnie: różne cywilizacje, różne kultury. Tak jak już wyżej napisałam, dla nich nie jest ważne czy zabija Chrześcijanina, Buddystę czy Muzułmanina. To jest 'wojna', która służy tylko i wyłącznie im własnym, chorym celom. Tak wygląda ich "dialog" z Zachodem, i ogólnie cywilizacją i demokracją.
A nawiązując jeszcze do ataków na WTC. Ataki z 11 września oczywiście nie były pierwszymi atakami Al-Kaidy, na te budynki. Po raz pierwszy zaatakowali 26 lutego 1993 r. podkładając bombę w samochodzie w garażu pod jedną z wież. Zostało wówczas zniszczonych 6 dolnych pięter. Sporo ludzi zostało rannych, sporo zginęło. Ale zburzyć tego budynku wówczas się im nie udało. Pewnie przez wiele kolejnych lat Bin Laden obmyślał swój inny pomysł na zaatakowanie jeszcze raz - efekt 11 września. I dlatego absolutnie nie zgadzam się z twierdzeniem Majkela, że oni w ten sposób (czyli atakując) bronią się przed obcą kulturą i w ten sposób chcą zwrócić uwagę świata na swoje sprawy. Oni na nic nie chcą zwrócić uwagi, bo przywódcom organizacji terrorystycznych żyje się cudownie. Mają kasy aż za wiele, a życie innych ludzi, w tym życie ludzi w Iraku ich gówno obchodzi. Oni wcale nie walczą o ich prawa czy ich interesy (przynajmniej jeśli chodzi o Al-Kaidę). Bo np. terroryści Czeczeńscy atakujący Rosję, (były chyba ataki m.in. w metrze i w szkole)to zupełnie inna sprawa. Chociaż oczywiście tego terroryzmu również w żadnym stopniu nie popieram, ani nie usprawiedliwiam. Ale ten terroryzm ma tam jakiś swój cel i to nie jest zabijanie ot tak sobie dla przyjemności. Oni faktycznie chcą zwrócić uwagę świata na to jak Rosjanie postępują z Czeczenią. Ale oszczędzę wam i nie będę już pisać o tym wypracowania. Idę spać.