Zdjęcia z wakacji

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Fotki - cudna pamiatka...
Szczegolnie upodobaly mi sie te na tle z amerykanska tecza ;)
thewiz pisze:(...) Hard Rock (...) udalo mi sie ustrzelic cos Michaelowego

Obrazek
A coz tam pisze przy zdjeciu? Dobrze rozczytalam? :knuje:

Michael Jackson is unquestionably one of the most popular artist of all time.
He was the first Black Artist to find stardom on MTV, breaking down boundaries for both his race and for music video as an art form.
These shoes belonged to Michael.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
Jolt
Posty: 25
Rejestracja: sob, 12 lip 2008, 12:03

Post autor: Jolt »

Gdziekolwiek to jest, tych butów już tam za niedługo nie bedzie >DDD
Obrazek
Awatar użytkownika
Jacksomanka
Posty: 447
Rejestracja: śr, 26 gru 2007, 23:37
Lokalizacja: warszawskie okolice.

Post autor: Jacksomanka »

No tak, wycieczką tych wakacji, miałabyć Tunezja.
I tak też się stało.
Tylko najpierw, musieliśmy poczekać sobie 30 godzin na samolot, gdyż było opóźnienie. i tak zamiast o 6:00 wylecieć, wylecieliśmy 30h później czyli o 12:00 następnego dnia.
Było bardzo gorąco, jakto w ciepłych krajach.
Z lotu ptaka, ten kraj wygląda bardzo ładnie, dużo domków i te kolory morza :D
Cudo. Tylko że jak polecisz dalej, to same pola, piasek i susza.
W każdym i owym razie, lotnisko samo w sobie nie daje żadnego uroku, bo jest beznadzejnie że tak powiem. Więc, włażąc na lotnisko nie trzeba się przejmować wyglądem.
Ogółem piękne morze, a niektóre dzielnice to tylko bieda.
Jest taka dzielnica SOUS. Jest to dzielnica nastawiaona na turystów i są dyskoteki i wszystko.
Ja mieszkałam pod tą dzielnicą.
A tu, akurat w porcie El Cantui [ niewiem czy dobrze napisane]
Obrazek
Właśnie. Największego uroku daje właśnie ten oto niedaelko położony od Sous, port.
Ulice są zazwyczaj puste. Poprostu jest droga, po jednej stronei drzewka a po drugiej sklepiki.
Obrazek
Mój hotel był ogromny. Codziennie wieczorem animatorzy pokazywali różne show no i któregoś dnia był Mini Playback Show.
Była m.in: Whitney, Spice Girls, Phantom, Parole parole , no i MJ.
Facet nieźle się musiał napracować żeby tak perfekcyjnie zatańczyć, ale moonwalka nie było.
Nagrałabym filmik, ale mama mi aparat zabrała do pokoju i było po ptakach. Wszyscy potem krzyczeki: Michael! Michael!. No i MJ wygrał.
W hotelu było jako tako, gdyż stołówka i posiłek był morderczy.
Ludzie się zbierali, nakładali ilości wielkie normalnie takie kupy jedzenia i wpiep*z*li. Nie jedli, wpychali.
I zawsze po kolacji, jak się kończyła o 20:00 wszystkie stoliki były zajęte przy scenie i wszyscy ludzie o 20:10 byli już upici do upadłego.
Taaa.
[zdjęcie nie wyraźne, ale mniejwięcej widać :)]
Obrazek
Obrazek
Gdyż w 7 dni można się zanudzić na śmierć, to wybrałyśmy się z moją mamą na wycieczkę na Saharę. Trwała 2 dni.
Najpierw jechaliśmy, aż w końcu dotraliśmy na Saharę.
Pierwsze do zwiedzania było Koloseum. Teoretycznie nie w Rzymie, a w Tunezji. Obrazek
Potem obiad, który składał się z kus kus, takich fajnych kruchych pierogów, tylko w takiej tortilli jakby, ryż , mięso.
Obrazek
Obrazek
A następnie Tarasik widokowy, na Saharę.
Obrazek
Po tym, pojechalismy do prawdziwego domu tunezyjczyka, wykutego w skale. Mieszkali tam sobie dziadkowie, którzy robili placki i chłopczyk z kotkami i nic pozatym.
Spalismy w Oazie, w apartamencikach:)
A wieczorem pojechaliśmy na Wielbłądy.
Posiadalismy stroje, w niebieskich tych nie czapeczkach tylko wiecie. I karawaną po prawdziwej saharze.
I tak wygląda sahara.
Obrazek
Obrazek
A tak ja w tym śpiesznym wdzianku
Obrazek
Rano się obudzilismy i pojechalismy na depresje, a potem największa atrakcja - ekstremalna jazda DŻipami po Saharze, kawałkiem trasy Paryż- Dakar, dojeżdżając do miejsca kręcenia Star Wars"ów z 1995 roku.
Obrazek
A tu Star Wars.
Obrazek
Obrazek
[moja mama]
Następnie:
-Taras widokowy z wypiciem soku Palmowego.
-Obiad
-Jakiś wodospad
- Fabryka dywanów
I powrót do hoteli.
Naprawdę, jeśli chce się zobaczyć Tunezje, to warto się trochę pomęczyć i pojechac na taką wycieczkę :) Polecam.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
No co ? Muszę wam się trochę pokazać :D

A na Lotnisku, tez mieliśmy chyba 2,5 h opóźnienia :-/
Uwielbiam takie widoki :D
Obrazek
Living in a rhythm where the minutes working overtime.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

WIEDEŃ

To nie moje miasto, a miasto Little Devil. Miałem okazję być w nim po raz drugi, wcześniej w połowie dotychczasowego swojego życia, więc kto to pamięta.
Nie najeździłem się wcześniej w swoim życiu po świecie. Większość czasu, z różnych powodów, spędziłem w swoim pokoju i w pobliskim lesie. Dlatego teraz lubię od czasu do czasu pojechać gdzieś, by poczuć, że wszędzie może być dobrze.

Pierwsze moje wrażenie po przyjeździe to takie, że ewolucja idzie jednak w słusznym kierunku. Wiedeń wydaje się być bardzo przyjazny dla człowieka. Wiecie, że ludzie tam, po osiągnięciu dorosłości, otrzymują od państwa mieszkanie spółdzielcze, bez konieczności uiszczania jakiegokolwiek wkładu pieniężnego? Że mają w centrum piękną spalarnię śmieci i nikt nie protestuje, a ona nie zanieczyszcza powietrza? I do tego jest atrakcją estetyczną... Wszędzie jest sygnalizacja świetlna i dźwiękowa- dla niewidzących. Ludzie na ulicy są uprzejmi i chętni by pomóc, ale nie są narzucający. I znają angielski; nie są przekonani o wyższości swojego języka, jak niektórzy Francuzi czy Niemcy. Policja pilnuje i nie ma przebacz, ale nie są rzucający się w oczy i nie wzbudzają strachu. Ceny są w wielu przypadkach niższe niż w Polsce- w odniesieniu do dużych miast. O zabytki dbają i z każdej pierdołki potrafią zrobić atrakcję.
Życie tam wydaje się łatwe i spokojne. Wiedeń nie jest tak przeludniony i przytłaczający, jak Londyn. Jest legancki, dostojny, a bywa fikuśny, jak wspomniana spalarnia śmieci.

Obrazek

Czyż nie przypomnia scenerii z The Wiz?
Albo Hundertwasser Haus:

Obrazek

Komunikacja po mieście jest banalnie prosta. Metro, kolejka naziemna, tramwaje, autobusy- to wszystko opiewa na tygodniową Wochenkarte za 14 Euro. Wszystko szybko, sprawnie. Jest też komunikacja nocna. I znów się będę musiał przestawiać z ichniejszego na nasze, że u nich 10 minut czekania na coś to strasznie długo, a u nas to przecież i kwadrans czekania to szast- prast.

Nie chcieliśmy z Dorotą zwiedzać wszystkiego, bo się nie da- a wybrać to, co interesuje szczególnie.
Przeglądnąłem przewodnik i wynotowałem sobie parę rzeczy.
Zacznę od oczywistości, a później coś bardziej swoistego.

Sercem miasta jest Stephansplatz z kościołem gotyckim św. Stefana. Gotyk jest moją ulubioną epoką w kulturze. Groźny, strzelisty. Piękny. Miał uosabiać ręce złożone do modlitwy, tymczasem dziś kojarzy się z posępnością i potęgą.

Obrazek

Mnie osobiście podoba sie znacznie bardziej Votivkirche, położony niedaleko muzeum Freuda. Kościół został zbudowany z inicjatywy arcyksięcia Ferdynanda Maksymiliana, jako wotum za ocalenie brata, cesarza Franciszka Józefa, z zamachu dokonanego na jego życie.

Obrazek

Obrazek
Obrazek

Co ciekawe, tuż przy Katedrze Stefana, w metro (!), zachowany jest w podziemiach fragment romańskiego kościoła z XIII wieku, odorobinę młodszego, niż kościół św. Mikołaja z mojego Chrzanowa. Niesamowite jest to zderzenie metra ze sztuką średniowiecza.

Drugą oczywistością wiedeńską jest Hofburg, zimowa rezydencja Habsburgów. Duży, rozłożysty budynek, w którym jest mnóstwo wystaw i ekspozycji. Dorota namówiła mnie na tą poświęconą królowej Sisi.
Pewnie większość zna jej historię (dosć często w tv można obejrzeć film oparty na jej życiu)- historię kobiety, która była spontaniczna i próbowała łamać królewskie, sztywne zwyczaje. Naród ją kochał. Taka ichniejsza królowa Jadwiga, Evita czy księżna Diana. Wymęczyłem się na pierwszym piętrze, oglądając w nieskończoność ich zastawę stołową, a nawet tą związaną z toaletą. Szedłem i mruczałem w myślach, ile można oglądać talerze. Na szczęście, dalej jest ciekawiej.
Można wykupić, jak w większości muzeów, przewodnika na słuchawkę, z którą się chodzi.
Niestety nie udało mi się obejrzeć innej wystawy, ze względu na czas, na której mi zależało, a mianowicie wystawy dawnych instrumentów. Pozostaje mi pooglądać je ze strony internetowej, by wiedzieć na czym gra Dead Can Dance, muzycy muzyki dawnej czy choćby Bjork.

Jako miłośnik muzyki nie odpuściłem jednak sobie Domu Muzyki, przy Annagasse. Wyczerpująca, bogata wystawa dotycząca muzyków klasycznych związanych z Wiedniem plus muzyka przyszłości i ekspozycje dotyczące muzyki jako zjawiska słuchowego. Wszystko podane interaktywnie- można dotknąć, poklikać, posłuchać, obejrzeć, doświadczyć.
Muzyka w ogóle była dla mnie punktem wyjścia w zwiedzaniu miasta. Muzyka i psychologia (o tym później). Nie aż tak ważny Parlament czy Ratusz, a odbywające się przy nim koncerty wyświetlane na ogromnym ekranie. Jakże prosty zabieg, a ściągający ludzi na koncerty Bacha, Czajkowskiego czy Quincy Jonesa, by wspomnieć tych dwóch ostatnich, a wiążących się z Michaelem Jacksonem. Naprawdę prosty zabieg, a przyciąga ludzi i daje możliwość wspólnego przeżywania muzyki.
Mnie ucieszył Bach. Nie przepadam za muzyką barokową. Jest dla mnie zbyt koronkowa; na moje ucho chodzi w niej o to, by wszyscy muzycy współbrzmieli, a ja lubię popisy indywidualne. Owszem, współpraca zespołowa, ale z muzykami przeplatającymi się.
Tymczasem Bach mnie zachwycił i odprężył. I była solówka- na klawesynie! Super.

Muzyka też zawiodła mnie na cmentarz. Można być w Wiedniu i nie odwiedzić grobów Bethovena, Straussa, Szuberta, mogiły Mozarta czy Brahmsa? Ciekawe, przy bramie poinstruowano nas, że groby wspomnianych są daleko, przeszło 2 kilometry, a okazały się blisko, tuż przy wejściu.

Obrazek

Skoro już przy nieżyjących, to może odwiedziny w Kriminalmuseum? Trochę na uboczu centrum, obsługiwany przez kobietę, która chyba jest jakby od niechcenia. Taka pewnie tam ma być.
Przegląd co bardziej zapadających w pamięć przestępstw wiedeńskich, od wieków ciemnych po współczesność, z uwzględnieniem wszelkich okrucieństw i narzędzi zbrodni. Mrau!
Może odpuszczę zdjęcia co bardziej nie do wytrzymania.

Obrazek
Obrazek

A tak poważnie, cień ludzki zawsze mnie intryguje, ale po takiej dawce okrucieństwa i zmasakrowanych ciał naprawdę można mieć dość i wątpię, bym się tam wybrał raz jeszcze.
Po takiej fali brutalności potrzebowałem Freuda.

Obrazek
Obrazek

O mało bym się nie załapał na zwiedzenie jego domu i miejsca pracy, na Bergasse. Zygmunt Freud wciąż jest obecny w psychologii, psychoterapii, choć jego poglądy są krytykowane i nieco już zredagowane.
Był rewolucjonistą. Podjął temat seksualności dziecięcej, wielu to oburzało. Trafił w czas- zbliżała się coraz bardziej rewolucja seksualna, a wiktoriańskie zwyczaje zaczęły uwierać swoim ciasnym gorsetem.
Do dziś psychoanaliza w czystej postaci bardzo rzadko jest stosowana. Oczekiwanie przebudowania całej osobowości jest niewykonalne w czasach pośpiechu. Jak najbardziej jednak przetrwało rozumienie zjawisk wiązań dziecko- rodzic poprzez kompleks Edypa/ Elektry, powszechne zjawisko przeniesienia, czyli rzutowania na osoby emocji adresowanych tak naprawdę do obiektów czyli rodziców/ opiekunów; pojęcia nieświadomości i podświadomości, przejęzyczeń, wyparcia, mechanizmów obronnych, popędu libido i śmierci, struktury osobowości- id, ego, superego i jeszcze paru innych magicznych słów, które przeciekły do mowy potocznej.
Pamiętam pierwsze lata studiów i zalew tych wszystkich pojęć, które tak naprawdę ulegają przyswojeniu i stają się jasne dopiero w trakcie praktyk zawodowych.
Imponują mi ludzie rozwijający sie w niekorzystnych dla siebie warunkach. Freud był o tyle niezwykły, że rozwijał się zawodowo w państwie nieprzychylnym Żydom, tuż przed II wojną światową i to w środowisku medycznym, niechętnym rozumieniu problemów psychicznych jako objawów nie mających podłoża organicznego. Długo nie mógł znaleźć odbioru dla swoich poglądów, jak i możliwości rozwoju zawodowego, ze względu na pochodzenie. Mało tego, Freud chciał obalić przekonanie, że histeria jest specyfiką wyłącznie kobiecą, co było z pewnością dla wielu nie do przyjęcia. To mnie skłania do myśli, że może największymi feministami (w rozumieniu wolnościowym i równouprawnieniowym) są mężczyźni?
No i większość swoich teorii studiował na samym sobie. Wyrósł w rodzinie nie będącej ortodoksyjnie żydowską, ale głośno mówił o swoim żydowskim pochodzeniu. Miał konserwatywną naturę, a przyzwolenie dla swobody. A wydaje się taki niedostępny, chłodny i oceniający. Takie ścieranie musi wyzwalać pomysły.
Gdy wyjeżdżał z Wiednia tuż przed falą zamykania Żydów w gettach, a wyjechał dzięki wstawiennictwu z zagranicy, postawił rządowi warunek (!)- umieszczenia od siebie 1 zdania. Na piśmie umożliwającym mu wyjazd, napisał sarkastycznie: Z całego serca mogę polecić usługi gestapo każdemu.
Spotkał się z Salvadorem Dali, pisywał z Einsteinem, miał wsparcie Marie Bonaparte... Wiecie, że imię ma po trzech królach polskich? Miało to symbolizować emigrację jego rodziny, która odbyła sie za czasów Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta i Zygmunta III Wazy, a nasz kraj słynął wtedy z tolerancji religijnej.

ObrazekObrazek

No i oczywiście analiza marzeń sennych. To, co później "kupił" wczesny film niemy. Sztuka później często donosiła się do prac Freuda, a jeszcze bardziej do jego ucznia, C.G. Junga.

Obrazek

Trudno więc nie dowiedzić jego miejsca pracy i zamieszkania, prawda?

Pozostałe miejsca godne zwiedzania... Oczywiście jest Schönbrunn z najstarszym na świecie zoo (niedawno zmarły im rekiny- ze stresu, zmieniano im wodę) i zabawnym labiryntem, Belweder z pięknymi ogrodami, Kahlenberg z pomnikiem Sobieskiego, raj dla dzieci czyli Prater (ktoś wie czy tam był MJ?), motylarnia pełna motyli- jeszcze przy Hofburgu, podziemne jezioro tuż za granicami miasta, pchli targ. Są ulice handlowe- Kartnergasse (skąd przywiozłem nowe Coldplay), Mariehilfestrasse, Graben z obniżkami rzędu 70%, mnóstwo kawiarenek i milion innych atrakcji.

Propos muzyki jeszcze. Czyż frajdą nie jest jechać metrem o takiej nazwie?

Obrazek
Obrazek

Ciekawostka. W metrze pojawiają sie takie naklejki:

Obrazek

Nic nadzwyczajnego i nie pisałbym o tym, gdyby nie było też takich:

Obrazek

Nie ma tak, że facet to ten z laską albo kaleka, a tylko kobiecie z dzieckiem miejsca się utępuje. Jest też ojciec, a i babcie i kobiety- inwalidki. Czyż nie?

Udany tydzień. Jestem pełen podziwu dla harmonii ludzkiej; dla tego, jak dobre warunki państwo może stworzyć swoim obywatelom. Jestem przekonany, że i nas to kiedyś czeka, bo nie ma odporu dla mądrości. Głupota zawsze pada, wcześniej czy później.
A może to tylko kwestia wody? Wiedeńczycy mają bardzo dobrą, czystą wodę, prosto z lodowca.

Obrazek
Seegrotte

To wszystko kosztem koncertu Sigur Ros w stolicy. Ale ściany z tym plakatem coś przypominały:

Obrazek

Pozdrawiam i dziękuję za uwagę tym, którym chciało się czytać.
Ostatnio zmieniony ndz, 24 sie 2008, 20:48 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Robi wrażenie. Pod koniec września także planuję tydzień w Wiedniu - z osobą, która jest również szczerze zauroczona tym miastem. Jestem na etapie wybierania miejsc, które chciałbym zobaczyć, pewnie ten post także się przyda. Oby nic nie pokrzyżowało planów.

Przy okazji. Fajnie, że na forum pojawią się trzy recenzji trzech koncertów Madonny... chyba że Paweł zrezygnował z Berlina, a Ty z Amsterdamu. Wczoraj pierwszy lepko-słodki show zebrał entuzjastyczne recenzje. Dzielnie nie interesuję się, po co psuć sobie niespodziankę.
Awatar użytkownika
malakonserwa
Posty: 634
Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
Lokalizacja: się biorą dzieci?

Post autor: malakonserwa »

kaem, świetna relacja.
Wiedeń jest faktycznie czarujący.
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

AMSTERDAM

...to miasto zderzenia dwóch skrajności. To miasto romantyczne, pełne mostów i kanałów. Z drugiej strony jest wyrachowana, śmiała erotyka i środki psychoaktywne. Ludzie są ciepli, z drugiej strony miasto wydaje się być w zimnych barwach (przez wszechobecną wodę?). Ludzie na ulicy wydają się być otwarci, a okna nie mają zasłon, a tak naprawdę nie tworzą się silne więzi i każdy sobie...

Obrazek

Mam wielkie szczęście znać Małgosię i Magdę, które są fantastycznymi bliskimi mi znajomymi i dzięki nim mogliśmy w pełnym komforcie spędzić 5 dni w stolicy Holandii. Holenderski to dla mnie, podobnie jak węgierski, język w żadnym stopniu nie do opanowania. Jak to dobrze, że Holendrzy to ludzie znający angielski. Na ulicy każdy przeze mnie zaczepiony odpowiadał na moje pytania też w języku angielskim, więc bez obaw w tej kwestii.
Komunikację mają niezłą. Dużo autobusów, tramwajów i pociągów. Metro nie za dobre, ze względu na położenie. Holandia, przypominam, jest w depresji, czyli poniżej poziomu morza. Są za to wyśmienicie przygotowani na powódź. Raz w tygodniu mają alarmy próbne, wszędzie są wały przeciwpowodziowe i inne zabezpieczenia. Nie ma szoku w sytuacji zagrozenia. Za to zupełnie nie są przygotowani na mróz i opady śniegu, które nie zdarzają się często, ale mimo wszystko. Domy wydają się słabe i niestabilne. Nawet i powykrzywiane, jak z klocków, które nie zostały ułożone zbyt dokładnie.
Budynki są wąskie. Jest nawet taka legenda, że pewien pracownik był tak oddany swojemu pracodawcy, że ten powiedział, że spełni każde jego życzenie. Ów pracownik marzył o własnym domu, choćby tak wąskim jak drzwi. I taki dostał...

Obrazek

Słynna dzielnica czerwonych świateł okazała się niewielką uliczką- tak, że można ją przegapić. Wieczorem jest tam dość niebezpiecznie. Na pewno nie polecam robić zdjęć, bo wielce prawdopodobnym jest, że aparat zmieni właściciela. Trudno mi się na ten temat wypowiadać. Na pewno jest to hmmm... niecodzienny pomysł wystawiać prostytutki w witrynach, ale mimo świadomości i otwartosci procederu, dla mnie to jednak zbyt uwłaczające człowiekowi.
Zdjęć nie ma, ale za to mamy fotografię dość nietypowego sklepu z prezerwatywami. Kondom w kształcie słonika, jeża, marchewki, żyrafy, grzybka. Kto co by wybrał?
Prostytucja... Zabawne, bo tuż obok Dzielnicy Czerownych Świateł jest kościół. I jest kościół przerobiony na sklep. Nieźli numeranci... A to pewnie znak laicyzacji społeczeństwa. Jest nawet pomnik ku czci osób związanych z przemysłem erotycznym.

Obrazek
Obrazek

To, co jest specyfiką miasta, obok licznych kanałów, to obrazy. Jest wiele galerii ze sztuką współczesną i klasyczną. Zdecydowanie, jak ktoś jest na zakupie obrazu, polecam zakupy w stolicy Holandii.
No i przede wszystkim Rijks Museum z mnóstwem obrazów z dziełami Rembrandta i Vermeera na czele. Wiele portretów, za którymi nie przepadam, ale też sporo obrazów z pejzażami czy przedstawiającymi różne sytuacje- a takie lubię najbardziej. Piękna alegoria walki protestantów z katolikami- na obrazie przedstawiona jako statki łowiące dusze. Albo samotny jeździec z koniem, obok uschniętego drzewa. Albo jedna ze scenek rodzajowych, rozgrywających się izdebce biednych mieszkańców miasta. Czy też niesamoite uchwycenie żywiołu- morza w czasie sztormu.
Oczywiście jest i Straż Nocna i Mleczarka. Nie było Dziewczyny z Perłą. Przewodnik audio skupiał się głównie na tym, jak malarze uchwycali trzy wymiary i światło, ale można tez było posłuchać o tle historycznym poszczególnych dzieł. Wrażenie robi też gigantyczny dom dla lalek, tworzony z dbałością o szczegół.
Nie ma to jednak, jak zima. Zawsze miałem słabość do obrazów przedstawiających tę porę roku. Jak byłem dzieckiem, wpatrywałem się w taki obraz u jednego z moich wujków za każdym razem, jak go odwiedzałem. W wyobraźni uruchamiałem ten obraz, czyniłem go żywym. Był tajemniczy.
Ten nie jest, ale i tak zrobił na mnie wrażenie.

Obrazek

Propos kanałów jeszcze, wiecie że funkcjonują tam wodne taksówki? Są tez promy, które przewożą samochody w co bardziej oddalonych od centrum rejonach. Taki prom przewozi samochód za 1 euro. W samej nocy kierowcy pozostaje zaplanować podróż przez autostradę, bo prom jeździ do godz. 23.
Małgosia mieszka 50 km od miasta. Jak przemieszcza się autem w zimnych porach roku, to rano może zobaczyć pączki kwiatów w lodzie. Tak ogrodnicy chronią kwiaty przed przemarznięciem. Podobno niesamowity widok. Holandia to przecież też miasto tulipanów.
I rowerów. Tam samochody i piesi mniej znaczą. Rowerzyści to podstawa. Mnótwo ścieżek rowerowych. Rowery są wszędzie. Nawet jest ogromny, kilkupiętrowy parking dla rowerów, który z daleka wygląda jak skup złomu.
Znaki informują, że pić w miejscach publlicznych nie wolno. A może chodzi tylko o napoje w butelce, a wino marki wino w kartoniku by przeszło?

ObrazekObrazek

Warto oczywiście zobaczyć Amsterdams Historisch Muzeum i Stedelijk Museum- gdzie zgromadzone są co ciekawsze dokonania współczesnej sztuki europejskiej; znaleźć się na placu Dam, wpaść do Opery, odwiedzić dom Rembrandta, Anny Frank czy muzeum Van Gogha, zobaczyć niezwykły dworzec kolejowy i zupełnie inny architektonicznie budynek NEMO, zbudowany na kształt statku.
Jest jeszcze jeden symbol miasta, jakże kosztowny- diamenty. Liczne galerie diamentów pojawiają się tu i ówdzie.
No i ostatni symbol Amsterdamu- Heineken, sponsor Open'era.
A jak człowiek sie zmęczy, to warto zjeść sobie śledzika- tu podawanego jak hot dog. Taki lokalny fast food, czyli sposób na głoda.

Magda pobiła na głowę przewodnik Pascala. Zaśmiewaliśmy się często po uwagach Magdy, a co na to Pascal? Małgosia za to dała nam poczuć zdanie znane nam z Czarnoksiężnika z Krainy Oz, że dom jest wszędzie tam, gdzie my.

ObrazekObrazek

To tyle. Pozdrawiam i do następnego w listopadzie, kiedy będę zwiedzać Sztokholm. Ciekawe, jakie będą wrażenia.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Agatka
Posty: 13
Rejestracja: pn, 27 sie 2007, 23:13
Lokalizacja: Dębno

Post autor: Agatka »

z miłą chęcią dodam kilka fotek tylko niech ktoś mi powie jak to zrobić! ;-) :surrender:
"Every day create your history"
Awatar użytkownika
Maro
Posty: 2758
Rejestracja: ndz, 23 paź 2005, 11:31
Lokalizacja: ze Szkocji

Post autor: Maro »

wchodzisz na np. www.fotosik.pl i sobie wrzucasz fotki :)
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Macie jeszcze w głowie ideały z dzieciństwa? Takie różne wyobrażenia o własnej dorosłości, jak jeszcze byliście dziećmi. Na zasadzie obserwacji, jak tato przytula na ulicy swojego syna (żeby nawiązać do Myslovitz, patrona wyjazdu) i przyrzeczenia, że "jak ja będę tatą, to też taki będę"...
Ja kilka pamiętam, a zwykle one przypominają się z zaskoczenia. Z rzadka i niespodziewanie. Działa to tak, że dążę do czegoś uparcie. Jakoś tak, bo tak i koniec. I gdy zaczyna to być uciążliwe, zaczynam się zastanawiać, czemu tak uparcie dążę do tego. I wtedy chwytam tę świadomość- "bo jak byłem dzieckiem, to sobie obiecałem".
Uważaj, o co się modlisz albo jakie masz życzenia. Obiecałem sobie, że będę pracowity. Gdy dorosłi krzyczeli, że się lenię. Teraz pracuję 60 godzin tygodniowo i pracuję porządnie. Obiecałem, że nie będę krzywdził. Oczywiście krzywdzę, ale mam pokutę i zostałem psychoterapeutą, ciąglę uważam i czasem psuję sobie humor. Chciałem być opiekuńczy i bywam nadopiekuńczy. Pragnąłem być ciekawy, bo jak byłem mały, to z różnych powodów taki się nie czułem. Więc spędzam godziny na pisaniu składnych postów, co by jakieś były.

Obrazek

I bardzo chciałem czuć się swobodnie w świecie. Więc jeżdżę i oswajam lęki przed przestrzenią, która przeraża, pociąga, fascynuje.
W tym roku może 3 dni spędziłem w domu przez cały urlop. Sztokholm potwierdza poprzednie wrażenia. Ludzie są agresywni, rywalizujący, egoistyczni, zaborczy. Ale to nie jest już czas Żelaznej Kurtyny, w której część z tego forum dorastała i właściwie to jak twoje życie jest ograniczone nie wynika tyle z zachowań innych, a z tego jak sam je sobie ograniczasz. Nawiązuję do Szwedów, ale też Anglików, Austriaków, Holendrów.. Bo okazuje się, że ludzie są też przyjaźni, weseli. Nie utrudniają, bo nie chcą by im utrudniać. Wszędzie ta sama ciekawość, na ile jesteś na nich otwarty, czy masz coś do powiedzenia- nie tyle, czy wiele wiesz, ale czy umiesz mówić swobodnie. Pieprzyć niegramatyczny angielski. Ważne, by płynnie. Nikt na ciebie aż tak krytycznie i bojowo nie patrzy, bo byś musiał być pępkiem świata (by tak się na tobie koncentrować), a nie jesteś.
Fajne to. Szkoda, że mało czytamy w szkołach lektur typu Pipi Langstrump- o takiej swobodzie z sobą, a karmi się nas egzystencjalizmem, naturalizmem, pozytywizmem, itp.

Obrazek

Było fajnie.

Obrazek
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

Kaem lanie powinieneś dostać za fotki tak małego rozmiaru !
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Nie. To nie sa wakacje.
Ale jednak obcy kraj, obce miasto, obcy jezyk i urok surowej zimy...ale tylko do czasu, bo jak przychodza roztopy, to szaro i ponuro...ale poki mroz, to biel i puch tez sie trzyma ;]

Abo to spokojne miasteczko. Bez szalenstw.

Katedra Protestancka w Abo.
Obrazek

Rowery w stanie spoczynku...jak zasniezone balwanki, ale mlodzi ludzie...dziarsko na nich suna...nawet jesli jest slisko i latwo glebe zaliczyc :wariat:
Obrazek

No i taka ciekawostka...mapa swiata do gory nogami...
Obrazek
Pikaisiin tapamisiin.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
Beti_90
Posty: 386
Rejestracja: śr, 26 sie 2009, 15:04
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Beti_90 »

Tak sobie chodze po forum, bo się nudzę( jakoś nie chce mi sie spać :P), a tu patrze i taki fajny temat ;D Ach ta fotografia, wszędzie za mną chodzi ;P. Więc i ja umieszcze zdjęcia :D

Grecja, Rodos - Prasonisi.
Prasonissi oddziela Morze Egejskie od Morza Śródziemnego. Podczas lata, gdy poziom wody jest odpowiednio niski, Prasonisi jest półwyspem, a kiedy w sezonie zimowym poziom wody się podnosi, grobla zostaje zalana i Prasonisi zamienia się w wyspę. Bardzo ciekawe miejsce i mnóstwo surferów :D
Obrazek Obrazek

Miasto Rodos - Muzeum
Obrazek

A tu sobie taki paw :D
Obrazek

Petaloudes - Dolina Motyli (to na pniu drzewa, na trzecim zdjęciu, to oczywiście one ;D.
Obrazek Obrazek Obrazek

Kolympia
Obrazek

Siedem źródeł - Tunel ( o ile dobrze pamiętam to miał 150 m, a wewnątrz było całkowicie ciemno, szłam po omacku ;D)
Obrazek

Mam jeszcze mnóstwo ciekawych zdjęć z Rodos, widoki i takie tam, ale niestety nie na tym kompie, może innym razem wstawie.
Awatar użytkownika
Sybirra
Posty: 484
Rejestracja: pt, 14 sie 2009, 22:44
Lokalizacja: Rabka

Post autor: Sybirra »

Jakie fajne zdjęcia:))
Ja początkowo myslałam, że muszą być z jakimś Michaelowy wątkiem.
W ogóle fajny temat, też lubię oglądac fotki z wakacji:))
Obrazek
Awatar użytkownika
ugh!
Posty: 21
Rejestracja: pn, 24 mar 2008, 22:49
Lokalizacja: z nibylandii

Post autor: ugh! »

Dzień dobry. Jestem ugh! a niekturzy poznali mnie już od dobrej strony (tej lewej). Mieszkam w Hellu, co niekturym się źle kojarzy. Na ulicy Pszybyszewskiego 6, mieszkania 6, niedaleko wejścia na plażę numer 66.

Obrazek

Moja najbliższa kuleżanka to Marina Helska, mieszka w informacji turystycznej.

Obrazek Obrazek

Wczoraj mieli do mnie przyjechać forumowi kuledzy i kuleżanki, ale ich zbanowali :war:, to nie przyjechaliale moi tatusiowe powiedzieli, że przyjedzie do nas ciocia Mjowitka, pasierb Kałem i wuja sPank. Trudno. Oni są fajni, lecz jacyś dziwni, bo ciągle biegajom, wdychajom ten hel, znaczy jod, i ciągle mówiom, że fajnie. Nie wiem czemu oni tak ciągle biegajom. Może przestraszyli się mojego przyjaciela, który jak ja lubi muszki-bzykuszki:

Obrazek

Widać, że nie są z Hella, bo jak jedliśmy rybuszki, to raz zostawili co najlepsze, a raz chyba schowali. Może na potem? ugh! bardzo lubi rybie flaczki. :zgon: :glupi:

Obrazek Obrazek

Fajnie się za to gra z nimi w skrable. :happy: :happy: Wiedziałem, co to wacek, słowo wyliżą i suty też jest fajniusie.

Obrazek

Raz nawet wygrałem! Zajebioza! Z radości wypuściłem bąka, na co MJowitkowi zabrakło tchu. Aż się zasłoniła:

Obrazek

Jak to napisałem, Pank wyszedł właśnie. Mówi, że go to przerasta. Nie rozumię tego, nobo jak zacząłem jeszcze chwilkę temu śpiewać Ertsong to on zaczoł tanczyć. Bo wiecie, on też lovusia Majkela Jaksona, tak jak ja.

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Idę spać, bo wujek Alfred mnie woła.
Obrazek
Jacko to król muzyki pop przez cały rok i soul! :))))
ODPOWIEDZ