Miejskie legendy czyli horroromania.

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Kasiaaa
Posty: 319
Rejestracja: sob, 22 gru 2007, 16:11

Post autor: Kasiaaa »

Dzięki Erno, że jeszcze pamiętasz o tym temacie japrosic japrosic japrosic
Erna Shorter pisze:Czy to oznaka nowych kłopotów i powrotu Marka...?
tak tak tak! glupija
We can fly, you know. We just don’t know how to think the right thoughts and levitate ourselves off the ground.
Michael Jackson.

loveMJPT
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Post autor: Erna Shorter »

Wiem,że Halloween już minęło,ale wrzucam kolejne 3 historyjki z tej okazji.
Wypada ten temat w końcu odświeżyć. :diabel2:

Obrazek

Ostatnie Halloween

Zbliżało się Halloween. Każda rodzina szykowała się do tego święta. Szykowali cukierki, dynie, którym napawają rozmaite kształty. W końcu nadeszło Halloween. Dzieci biegały w przebraniach od domu do domu. W zabawie uczestniczyła również Natalia i jej brat Jacek. Gdy dochodziła godzina 21.00 dzieci musiały iść do domu-chodźmy na skrót-zaproponowała Natalia-będzie szybciej. Jacek nie spierał się z siostrą. Droga na skróty prowadziła przez nawiedzony cmentarz. Gdy byli w połowie drogi, dzieci usłyszały czyjś śmiech. Rozejrzały się dookoła, ale nikogo nie zobaczyły więc ruszyły dalej. Po chwili ponownie coś usłyszały, ale tym razem Jacek poczuł na sobie lodowatą rękę. Odwrócił się gwałtownie, ale za nim nikogo nie było. Niespodziewanie usłyszeli granie skrzypiec. Spojrzeli w stronę kostnicy, tam o główną ze ścian opierał się mężczyzna w czarnym garniturze, grał na skrzypcach. Niespodziewanie przestał grać, swój wzrok skierował w kierunku dzieci i zaczął wolno do nich podchodzić. Rano dzieci znaleziono na nagrobku. na ich głowy włożone były dynie. Umarły ze strachu. Ich źrenice były szeroko otwarte. Co się stało tamtej nocy na cmentarzu wiedzą tylko one...

Krwista Dama

Wakacje. Czwórka przyjaciół: Ola, Maciek, Mateusz i Zosia postanowili wypocząć na działce Mateusza. Działka była oddalona o 20 km od miasta, w którym przyjaciele mieszkali. Byli rówieśnikami, chodzili do tej samej klasy. Mieli po 17 lat. Jeszcze rok i byliby pełnoletni, ale rodzice każdego z nich zgodzili się, aby na tydzień czwórka przyjaciół mieszkała w przyjaznym domku na działce.
Gdy dojechali na miejsce, Ola, gdy zobaczyła, jak zadbana jest działka i jaki ładny jest domek, ucieszyła się.
- Jak tu pięknie.... Supper...- powiedziała z uśmiechem.
- Zgadzam się, stary.. Zajebiaszczo tu..-dołożył Maciek, klepiąc Mateusza po plecach.- Są na tych działkach jakieś gorące laski??- spytał.
- Ty to ciągle o wyrywaniu lasek..- odpowiedział z uśmiechem w głosie.- Są. Ale mamy przecież towarzystwo.
Zosia zarumieniła się, ale nic nie powiedziała.
- No to chodźmy oglądnąć pokoje..!- zaproponowała Ola, kierując się w stronę domku. Domek był zadbany, biały. Aż prosił się, żeby tam wejść. Wszyscy byli zadowoleni z pokoi. Były 3 pokoje, bo dziewczyny spały razem, a chłopaki oddzielnie. 2 pokoje były małe, a jeden był duży. Rozpakowali się. I postanowili przejść się do działkowego sklepu. Zamknęli domek i poszli razem. Gdy wrócili,posiedzieli trochę na dworze, zrobili grilla. Bawili się w świetle głośnej muzyki młodzieżowej. Było bardzo fajnie. Na stole pojawiło się również piwo, także wszystkim było bardzo wesoło. Około północy było zupełnie ciemno. Ale siedzieli, pili, gadali. Coraz bardziej pijani byli.
Słychać było pasikoniki, które były w pobliżu..
Około godziny drugiej, Zosia zaczęła ziewać.
- Wiecie co.. Mi sięe już spaać chce..- i ziewła.
- Dobra to idź kimać, my tu jeszcze posiedzimy, co nie??- powiedział pijany Maciek, polewając Mateuszowi.- Dobranoc Zosieeńkoo ty moja. Ola została. Dobrze się bawiła.
Tymczasem Zosia, przebrała się w swoją seledynową piżamę i ułożyła się spać. Lecz nie mogla zasnąć, choć była śpiąca. Nagle, zupełnie niespodziewanie poczuła, że coś jej się klei do włosów. Zapaliła światło i spojrzała w lustro. Ujrzała niesamowity widok. Miała włosy całe we krwi...!!
- Co to jest...??!- nikt jej nie odpowiedział. Chciała zejść na dół, aby umyć włosy, ale nie zeszła. Niefortunnie potknęła się na schodach. Straciła przytomność. Przyjaciele nie słyszeli jej. Byli pijani, a muzyka była bardzo głośna. Zosia nie wiedziała, co się z nią dzieje. Gdy odzyskała przytomność, wstała, poszła napisać się wody. Nawet nie zapalała światła. Gdy napiła się, postanowiła zapalić światło, aby poszukać czegoś na ból głowy. Otworzyła szeroko oczy. Zobaczyła, że ,,woda'' którą przed chwilą piła, nie jest wodą. Była czerwona. Jakby krew. Zosia była córką pielęgniarki, więc dobrze wiedziała, że to krew. Przestraszyła się. Uznała, że to urojenia. Była przecież pijana. Ale nie tak bardzo jak reszta. Reszta bawiła się, ale o 4 poszli spać.
Wszyscy obudzili się około godziny 11.
- Ooo jeny..- powiedziała Ola, ziewając głośno i przeciągając się.- Ale się narąbaliśmy wczoraj... Masakra..
- Ale co.. Fajnie było...- dorzucił Maciek.- o 3 Ola się rozebrała do naga.- uśmiechnął się.
- Cooo????!!!- zdziwiła się Ola.
- Żartuje...- odpowiedział Maciek, śmiejąc się.- Wiedziałem, że się nabierzesz.
Zosia nie powiedziała o wczorajszej krwi we włosach i w szklance. Uznała, że to urojenia wywołane przez alkohol.
Wieczorem, około 20.00 cała czwórka postanowiła oglądać film, komedię romantyczną. Kupili chipsy, napoje, paluszki, zasiedli przed wielkim telewizorem i oglądali. Pod koniec filmu Maciek zaproponował, aby iść na imprezę. Kilka kilometrów od działek była bowiem ,,Impreza Wakacyjna''. Ola od razu się zgodziła.
- Tylko się ubiorę i umaluję i idziemy.. Hehe..-powiedziała, wstając.
- A ty nie idziesz??- spytał Maciek Zosię, która widocznie nie cieszyła się z tego, że jej kumple chcą iść na imprezę.
- Nie mam humoru.. Idźcie beze mnie. -oświadczyła.
- A może ja zostanę z tobą..??-zmartwiła się jej najlepsza przyjaciółka.
- Nie.. Po co??
- Źle się czujesz... Zostanę, a chłopacy pójdą sami.-zaproponowała troskliwie Ola. Była gotowa zrezygnować z imprezy dla przyjaciółki.
- Nie ma takiej potrzeby. Dam sobie radę.-rzekła dziewczyna.- Idź i korzystaj z życia...
Chłopacy i Ola poszli na imprezę. Tymczasem Zosia siedziała sama w pokoju, oglądając telewizję. W pewnym momencie usłyszała dziwne głosy. Nie były to głosy wydawane przez ludzi. Jakieś dziwne jęki. Dochodziły z sufitu.
,,O co chodzi??''- pomyślała. Zignorowała to. Pomyślała, że to ptaki. Ale to nie były ptaki.
Zosia była nieco przestraszona... Przypomniała sobie, co działo się poprzedniego dnia. Krew. I teraz te jęki. Nagle zgasł telewizor. Sam. Światła też zgasły. Było zupełnie ciemno.Podeszła do okna i zobaczyła, że w sąsiednich domkach też nie ma prądu.
- Wyłączyli prąd.. Jaki pech..- wzdychnęła, kierując się do schodów, aby zejść i poszukać świeczki. Poruszała się bardzo ostrożnie, nie chciała sobie nic zrobić, szczególnie uważała na schody, żeby nie spaść. Schodząc, trzymała się dwoma rękoma poręczy. Lecz poczuła dłonie na swoich plecach. Poczuła, jakby ktoś próbował ją zepchnąć. Nie mogła się obrócić, bo by spadła. Szybko zeszła. Spojrzała na schody. Nikogo nie zauważyła. Zaczęła szukać świeczki, zapałek. Nie mogła sobie poradzić. Kierując się do kuchni, poczuła, że nadepnęła na coś gęstego. Klejące się ,,coś'' miała pod nogami.. Na dodatek śmierdziało to niesamowicie. Szybko wyszła z tego. Półgodziny później Zosia postanowiła wyjść na dwór. Ostrożnie, powoli nacisnęła na drzwi i... One się otworzyły same. Przestraszyła się i wrzasnęła..
- To my...!!- krzyknął Mateusz.
-Ufff...- Zosia odetchnęła z ulgą.- Prąd wyłączyli.
- Niee.. Coś ty..-odpowiedział Mateusz.- Korki pewnie trzasły. Zaraz to naprawię.
Po chwili prąd się włączył. Zosia obejrzała całe mieszkanie jeszcze raz. Nie było żadnego ,,czegoś'' klejącego, gęstego na podłodze. Ani krwi w szklance. Urojenia?? Wyobraźnia??
Gdy wszyscy leżeli już w łóżkach, Zosia spojrzała na sufit. Wydawało jej się, że na suficie jest krew, która układa się w jakieś słowa ,,Joanne''.
- Ej.. Wy to też widzicie?!!- krzyknęła Zosia, przerażającym głosem. Pokazała palcem na sufit. Był normalny.- Ktoś napisał krwią Joanne!!
- Zosia.. Idź spać.. Znowu masz jakieś urojenia.. -usłyszała.
Poszła spać.
Następnego poranka, jedząc śniadanie Mateusz przyniósł jakąś gazetę.
- Patrzcie, co wyszukałem w szafce..
W gazecie było zdjęcie kobiety, całej we krwi. Pod zdjęciem było napisane.
,, 12 kwietnia 1973 r. w okolicach Warszawy, zginęła 26-letnia kobieta. Została zadźgana nożem przez własnego męża, który był psychicznie chory. Ciała zmasakrowanej kobiety nie odnaleziono. Ostatni raz widziano ją 26 kwietnia, zmarłą, w lesie. Lecz osoba ta nie zawiadomiła ani policji, ani karetki. Ona już nie żyła. Wiadomo tylko, że była bardzo zmasakrowana, cała we krwi. Dużo wycierpiała. Ludzie, którzy mieszkają w tych okolicach nazwali ją ,,Krwistą Damą'', bo podobno jej krew wciąż krąży po świecie.''
Zosia złapała się za głowę...Już wiedziała, że to nie były urojenia.
- Chcę wracać do domu.- oświadczyła.

Szukaj mnie na cmentarzu

W latach 80-tych, w Anglii, żyła sobie kobieta z córką. Kobieta-matka córki, kochała swoją córkę jak nikogo innego. Była gotowa oddać życia za nią. Ojciec 5-letniej Natalie, zmarł w wypadku samochodowym. Kobieta bardzo to przeżyła, ale nie załamała się, bo wiedziała, że ma dla kogo żyć. Żyły skromnie. Matka nie pracowała, tylko zajmowała się Natalie. Poświęcała jej cały swój czas... Dziewczynka była bardzo grzeczna, dobrze wychowana, pomocna i uczynna. Matka nie miały pieniędzy na luksusy, więc dziewczynka pomagała jej, chociaż miała 5 lat. Pewnego dnia, matka, budząc się zauważyła, że jej ukochanej córeczki nie ma w łóżku. Matka i Natalie spały razem,w jednym łóżku, bo chciały być blisko siebie.

- Natalie...!!- krzyknęła, wstając z łóżka. Poszła sprawdzić pozostałą część mieszkania. W łazience jej nie było, w kuchni również, w pokoju też. W mieszkaniu jej nie było. Matka zmartwiła się niesamowicie, bo dziewczynka nigdy nie wychodziła z domu sama, bez zgody swojej mamy. ,,Może się schowała??''- pomyślała kobieta, wzdychając. Przeszukała szafę i inne zakamarki, gdzie mogła być dziewczynka. Nie było jej. ,,Gdzie ona jest??''- spytała kobieta, myśląc, gdzie może być jej dziecko.

Pytała się sąsiadów, przechodniów, czy widzieli małą, 5 letnią dziewczynkę o czarnych włosach i zielonych oczach. Nikt nie widział jej. Matka dziewczynki nie wiedziała, co robić. Szukała po okolicy, ale bez skutków. W końcu przyszła do mieszkania, usiadła na kanapie, łapiąc się za głowę zaczęła płakać, krzyczeć, że jest złą matką, bo nie upilnowała swojego jedynego dziecka.

- Boże... Błagam.. - płacząc, zaczęła wymawiać słowa do boga.- Żeby jej się nic nie stało.. Jestem złą matką, wiem.. Jestem gotowa oddać życie za nią.. Tylko, żeby jej się nic nie stało... Proszę..

Nagle usłyszała głos jej dziecka. Od razu poznała jej cienki, milutki głos.

- Natalie...??- spytała uradowana, rozglądając się wokoło. Nie widziała nikogo.

Usłyszała śmiech jej córki. Był taki radosny, jak zawsze, gdy razem bawiły się. Matka zaczęła obchodzić mieszkanie i szukać dziewczynki, ale nie znalazła jej. W końcu Natalie znowu się odezwała:

- Szukaj mnie na cmentarzu.- odparła. I matka nie usłyszała już więcej ani jej głosu, ani śmiechu. Matka była przerażona. ,,Na cmentarzu...??''- zdziwiła się. Ale była w stanie zrobić wszystko dla swojej córki. Pobiegła na cmentarz. Cmentarz był stary. Była jesień wtedy, więc było szaro, ponuro. Pogoda i klimat cmentarza nie sprzyjały kobiecie, ale nie mogła na to nic poradzić.

Zaczęła biegać po cmentarzu szukając śladu swojej córki.

- Natalie!!! Natalie!! -krzyczała. Nikt nie odpowiedział. Otarła łzy. W końcu z przemęczenia usiadła na ławce, wśród grobów. Spojrzała na groby... Stare, siwe groby, pokryte grzybami i brudem niezbyt ładnie sie prezentowały. Uwagę przykuł jej jeden grób. Był otwarty. Podeszła do niego. Bardzo się bała. Nie wiedziała, co ją czeka. Na grobie było napisane ,,Natalie Cruzzede. Zmarła 18 października 1982r.''. Było to bardzo dziwne, bo tak nazywała się córka kobiety, a data była...tamtego dnia!

Spojrzała w dołek przy grobie. Nic nie było widać.

- Natalie!! Jesteś tam..?? Odezwij się...!!- krzyknęła.

- Mamusiu...- usłyszała głos dochodzący z dołka.- Boję się...

Nie wahając się ani chwili, kobieta wskoczyła do tego dołka. Nigdy nie wyszła z niego. Legenda głosi, że na tym cmentarzu właśnie 18 października, co roku straszą dwie zjawy- kobiety i córki...



To mój 1000 post :p
Obrazek
Awatar użytkownika
Kasiaaa
Posty: 319
Rejestracja: sob, 22 gru 2007, 16:11

Post autor: Kasiaaa »

Erna Shorter pisze:Wypada ten temat w końcu odświeżyć.
Oj wypada. ;-)

Jak to ksiądz na mszy stwierdził... Halloween to dzieło szatana ! :diabel2:
We can fly, you know. We just don’t know how to think the right thoughts and levitate ourselves off the ground.
Michael Jackson.

loveMJPT
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

Post autor: Erna Shorter »

Zapodam tu dwie ostatnie historyjki, a jeśli ktoś z Was będzie miał ochotę niech zapoda coś od siebie, jeśli nie to trudno.



Wampiry

Pewnej nocy w małym miasteczku Tullerow wprowadziła się kochająca rodzina z trojgiem dzieci. Małą Salli, Timem i szesnastoletnią Klarą. Ich nowy dom był wielki i stał na wzgórzu. Rodzina nie wiedziała, dlaczego żaden z ich nowych sąsiadów się nawet nie przywitał, ale nie interesowało ich to zbytnio.

Pierwszy tydzień poświęcali na uporządkowanie domu aż w końcu się zalokowali na stałe. W drugim tygodniu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Pani Melvira ( matka ) gdy rano schodziła do kuchni znajdywała wszystkie garnki zostawione na ziemi. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że w garnkach za każdym razem była krew. Nie ludzka, lecz zwierzęca...

Pewnego razu pan Talar zdenerwował się i schował się do szafy pod zlewem, aby zobaczyć, co takiego się dzieje w nocy. Początkowo nic się nie działo, ale po chwili okazało się, że szuflady same otwierają się i zamykają a garnki jakby jakaś niewidzialna siła ciągła je na środek pokoju. W tym momencie do kuchni zaczęły schodzić się wampiry. Z ust wystawały im kły ociekające krwią. Każde z nich miało jakieś zwierzę i nóż. Wampiry stanęły nad garnkami i zaczęły rozcinać piszczące zwierzęta, których krew skapywała do garnków. Pan Talar poczuł potworny skurcz w nodze. Nie umiał już wytrzymać, dlatego poruszył nogą przewracając stojące obok wiaderko. Wampiry spojrzały w kierunku, z jakiego dochodził brzdęk wiadra. Panu Talarowi mocno zabiło serce. Wampiry otworzyły szafkę i wywlokły z niej mężczyznę...

Rano gdy żona zeszła znowu w kuchni zobaczyła krew w garnkach a na ścianie napis

,,KOLEJNY DOŁĄCZYŁ DO NOCNYCH WĘDRÓWEK. WKRÓTCE BĘDZIE NAS WIĘCEJ"

Nigdzie nie znalazła swojego męża i spanikowana pobiegła po dzieci, ale dzieci w pokoju nie było. Ich bialutka niegdyś pierzyna pokryta była krwią...

Pani, Melvina zadzwoniła po policję, ale ona uznała panią Melvinę za morderczynię swojej rodziny. Uznano, że ukryła zwłoki gdzieś w ogródku. Do dnia dzisiejszego panią Melvinę odwiedzają jej dzieci, ale jedynie w koszmarach, w których wołają ją o świeżą krew..



Wampirzyca

Pewnej nocy zakochana para wybrała się na opuszczony cmentarz. Gdy chłopak zbliżył swoje usta do ust dziewczyny zobaczył, że w krzakach coś się porusza. Poszedł to zobaczyć, lecz niczego tam nie zobaczył. Po chwili kolejny raz coś zaczęło się tam poruszać. Chłopak nie wytrzymał i po raz kolejny poszedł zobaczyć co się tam kryje zostawiając swoją dziewczynę samą siedzącą na nagrobku.

Gdy wraził oznajmiając, że nic tam nie ma zaskoczył go fakt, że nigdzie nie było jego dziewczyn. Na nagrobku jedynie była ogromna plama krwi, która ciągnęła się do kostnic. Drzwi do niego były otwarte.

Na środku stała trumna, była stara ale jej wieko było otwarte. Chłopak spojrzał do trumny i zobaczył w niej ciało swojej dziewczyny. Na jej szyi były dwa ślady ukąszeń wampira. Tętnica dziewczyny była rozszarpana. Gdy chłopak wrócił do domu zadzwonił na policję. Jednak gdy podał imię i nazwisko dziewczyny, którą kochał policja go wyśmiała. Stwierdzili jedynie, że Anna Darlla nie żyje od prawie 50 lat. Została zabita w niewyjaśnionych okolicznościach. Zostawiono ją w trumnie w kostnicy ponieważ nikt nie chciał jej pochować.
Obrazek
ODPOWIEDZ