@neta pisze:Swoją drogą to jeden z porządniejszych artykułów o Michaelu który czytałam.Rzeczowy, konkretny bez bzdur.
No. Za wyjątkiem tego witania się w rękawiczkach i wegetarianizmu, bo obie rzeczy to nieprawda.
@neta pisze:Co do kobiet po trzydziestce to wtedy u większości rośnie apetyt na te sprawy. Znamy już swoje reakcje, potrzeby i dokładnie wiemy czego chcemy i jak to osiągnąć.
Po trzydziestce kobiety się odblokowują i korzystają w pełnej świadomości z seksu który jest coraz lepszy i bardziej wyrafinowany.
Ojej, to za 10 lat mój mąż będzie jeszcze "biedniejszy" niż teraz
Może trochę wspomnień z mojego fanowania, zarówno tego dziecięcego (lata 90-te) i dorosłego (po szoku 25.06) a rzecz dotyczy babć, mam i tak dalej :) Zainspirowałyście mnie!
Babcia, z która mieszkaliśmy i która żyje nadal, mama taty, nie miała nic przeciwko że jej wnuczka i moi znajomi z podwórka szaleliśmy za Michaelem. Mogłam puszczać płyty i kasety na cały regulator, tańczyć po pokoju i takie tam. Dziadek mi wkręcał bajki, że Jackson się wybiera wybielaczem Ace a ja, 7-latka rzecz jasna wierzyłam i mi się to podobało i potem babcia z matką to Ace chowały po szafkach, żebym się nie dorwała

Niestety, druga babcia, już od 9 lat świętej pamięci, mama mamy, która dużo słuchała Radia Maryja kiedyś mnie za Mike'a pojechała.
BABCIA: A Kasiu, jakiej Ty muzyki słuchasz? Bo ja to lubię Irenę Santor, Połomskiego... Ale Ty dziecko nie znasz tego.
JA: No babciu, mu z Ulką i Łukaszem [moi przyjaciele z podwórka] lubimy Michaela Jacksona.
BABCIA: Jackson? Ten pedał? To zboczeniec, dziecko! Jak on się może tak między nogami łapać!
Niestety, nie rozumiałam wtedy co to znaczy pedał, zboczeniec jednak tak, ale pomyślałam sobie wtedy, że trzeba MJ'a słuchać jeszcze częściej na złość babci nie wspominając o tym jaką w małej Kasi radość wzbudzała myśl, że ona i inne dzieci mają w szkole taką bazę, gdzie trenują MJowe ruchy i chwyt za krocze też, a babcia g... o tym wie :)
Ale tak sobie myślę, że może jak Michael umarł to się przyapdkowo gdzieś tam natknął na moją babcię w niebiańskich alejkach i zmieniła o nim zdanie, bo to wszak jednak złota kobita była, odejmując lekkie raidomaryjne skrzywienie :)
Mama moja (44 lata) nie lubiła nigdy Michaela, jak byłam dzieciakiem weszła kiedyś do pokoju jak ja w transie szalałam do remixu HIStory, złapała się za głowę i powiedziała, że to nie jest muzyka. Tata MJ'a słuchał, tata jest fan Thrillera, czasem mnie budziło Billie Jean albo Beat it w weekendy :) Tak w ogóle to śmiesznie było, jak gdzieś przeczytałam, że Michael się urodził w 1958 roku. Dokładnie w tym samym co mój tato. Myślałam sobie wtedy: Boże, Michael jest taki stary jak tata! A wcale tak nie wygląda! Z dzisiejszej perspektywy uważam że mój ojciec się trzyma całkiem dobrze, czego o Jacksonie w ostatnich latach powiedzieć jednak nie można było :P
A po 25 czerwca....:
26 czerwca, popołudnie. Już wiem. Ojciec podłącza się do mnie na gadu. Żadnego "cześć, co słychać, co tam", tylko na wejściu "ale dupa, co nie?". No od razu wiedziałam o co mu chodzi ;] Coś tam powspominaliśmy i jeszcze mi się przypomniało, jak w marcu gadaliśmy o koncertach w O2 i tata sobie wtedy skołował trochę Jackson 5 i Michaela z Motown jakoś tak pod wpływem tego newsa o występach, a ja się śmiałam z niego, że to badziew jest i do historii muzyki to przejdzie jedynie Michael śpiewający jako dorosły (do dziś nie lubię okresu Motown :P) Wieczorem telefon, mama dzwoni. Pierwsza rzecz oczywiście Michael umarł, rozmowa się toczy, mama wrzuca swoje gadki w stylu "sam do tego doprowadził! porypało mu się w głowie od tej sławy i wybielania! No i po co mu to wszystko było?" no i tym podobne teksty. Ja mamę oczywiście kontrowałam, ale prawdziwy obóz reedukacyjny to miała jak przyjechałam na początku lipca na urlop odwiedzić rodziców. Ryczałam, łaziłam po domu bez celu, nie mogłam sobie znaleźć miejsca i oczywiście jej opowiadałam o MJu, że to nie tak, że to media go zniszczyły i w ogóle. W końcu musiałam zrobić to, co miałam najważniejszego do robienia podczas tego pobytu- zlikwidować swój pokój. Dwa miesiące później wychodziłam za mąż, w domu nie mieszkałam 2 lata i rodzice chcieli te meble, niektóre jeszcze takie trochę dziecinne oddać, bo znaleźli taką potrzebująca rodzinę i chcieli kupić nowe i zrobić gościnny. Miałam jeden karton, że mogę sobie zostawić jakieś pamiątki a resztę miałam spakować do kartonu do domu dziecka albo wyrzucić. No to otwieram te zakurzone szafki i znajduję np. encyklopedię Larousse'a, która dostałam na komunię, A tam oczywiście Michael na zdjęciu, gdzieś w dziale muzyka i mi się przypomina, jak się wtedy chwaliłam rodzicom, że Michael jeszcze żyje a już w encyklopedii jest! I inne pamiątki znalazłam, jakieś widokówki stare, pamiętniki, zdjęcia i już się wtedy rozwaliłam totalnie. Siadłam na dywanie i się rozbeczałam, mama wchodzi, znajduje mnie z tą encyklopedią na kolanach, przytula i mówi, że już dobrze, że mama jest i że Michael na pewno przeszedł na tą lepszą stronę. Wiem, to się z perspektywy czasu wydaje głupie, dorosła baba jestem a ryczałam w objęciach mamy jak przedszkolak, ale to było ważne. Potem pojechałam do siebie do Wro, pogrzeb (memoriał) obejrzałam i fiksowałąm tam już kompletnie i mnie luby mój zbierał z podłogi prawie, na następny dzień dzwonię do rodziców i tak sobie gadam z nimi. I tata mi mówi, że mama oglądała pogrzeb MJ'a na tvn24 i ryczała! No aż nie wierzyłam, dał mi ją do słuchawki a ona do mnie: "Dziecko! Bo jak ta córka Luthera Kinga mówiła, że MJ dzwonił do jej umierającej matki i mówił, że się za nią modli na kolanach, to ja już nie wytrzymałam! To był taki dobry człowiek o złotym sercu, kochał dzieci, tyle dla nich zrobił a oni mu co w zamian zgotowali? Co za świat! No ja już nie mogłam wytrzymać i się poryczałam!". Ehhh... cała moja mama ;]
Potem jej dałam kiedyś Oxford Speech przetłumaczoną do przeczytania. Też się oczywiście popłakała. Michaela nadal jakoś nie słucha, ale przekonała się do jego wolnych piosenek (których kolei ja nie trawię), czasem prosi jak ojciec słucha, żeby takie np. Human Nature głośniej dać :P No i wspiera mnie w fanowaniu i takich tam, jak był pierwszy występ wrocławskiego dance teamu to rodzice się dzielnie trzymali na imprezie, to był ich pomysł żeby przyjechać na Memory Night i jeszcze moja mama cały czas ze słonecznikami siedziała i mi je wręczyła na koniec i generalnie jej się podobał nasz występ i część "refleksyjno- żałobna" imprezy też. Heh, nie wspominając że na kartce weselnej mamusia mi napisała, że nam życzy, żeby jego muzyka zawsze rozbrzmiewała w naszym domu :P Kurde, Michael to jednak zmienia mamy :)
A potem mi kiedyś powiedziała, że ojciec wtedy nie siedział z nią i nie oglądał cały czas tego memoriału, tylko mu się nagle uroiło, że musi w piwnicy posprzątać (a wołami się normalnie nie da go do tego zaciągnąć), i przychodził tak co 10 minut zerknąć w telewizor, co się aktualnie dzieje, kto przemawia. A że on rodziny Jacksonów bardzo nie lubi, to chyba musiał jakoś odreagowywać, bo mama mówiła, że za każdym razem co do tej piwnicy schodził, to niemiłosiernie tłukł tam tymi gratami, trzaskał, rzucał, pobojowisko robił a jak się memoriał skończył, to się zasępił, pomarudził coś i spać poszedł o zbyt wczesnej jak na niego porze. No, ale ja nie oczekiwałam, że mój tato się rozpłacze, jak on zawsze wszystko w sobie dusi ;]
Jeszcze następnym razem wam opiszę przypadek sąsiadki mojej babci, która się dziwnym trafem zmajkelizowała, ale teraz to już nie mam siły.