Jako że temat odświeżono to pozwolę sobie dorzucić parę słów od siebie.
Zainteresowałam się Georgem Michaelem kilka lat temu po usłyszeniu nieśmiertelnego
Last Christmas tradycyjnie zapowiadającego nadchodzące święta.
Pierwsze co niestety media wspaniałomyślnie wtłoczyły wszystkim do głowy to orientacja tego artysty, osobiście nie robi mi różnicy co, z kim, kiedy i jak robi GM (jeśli o ten temat chodzi).
Po zapoznaniu się z niektórymi faktami dotarłam do wyjątkowo ciekawej dyskografii, począwszy od
Club Tropicana poprzez
Bad Boys, Everything She Wants, Wake Me Up Before You Go-Go do jego samodzielnych utworów
Faith, Older, Round Here, Jesus To A Child, Amazing.
Wham! prezentował muzykę raczej klubowo-rozrywkową czego znakomicie nadal się słucha pomimo czasu jaki upłynął od powstania, moich faworytów z tego okresu trudno mi wyłuskać. Natomiast GM solo.. Wyjątkowo spodobało mi się
My Mother Had A Brother z powodu ładunku emocji jaki w sobie zawiera,
As - bardzo udany duet i ciekawy pomysł na teledysk,
Freedom 90 swojego czasu (w samą porę) przemówiła do mnie dając trochę do myślenia no i znów ,,przytoczę" teledysk z pomysłem i Naomi Campbell(gdzieś to już widziałam

). Inne oblicze tego artysty, mniej refleksyjne jak w
Shoot the Dog czy
Freeek też przypada mi do gustu.
Uogólniając zarówno George Michael debiutujący w Wham! jak i ten robiący solową karierę na stałe zagościł w gronie moich ulubionych artystów.
Co do singla, o którym pisze Mandey to szkoda, że nie pomyślano o bonusie w postaci
Last Christmas, pierwsza rzecz, że mimo skatowania tego utworu we wszystkich radiostacjach ludzie nadal chętnie słuchają (nutka masochizmu?) i świąteczna płyta byłaby bardziej świąteczna, a drugia, że z pewnością sprzedaż znacznie by wzrosła bo to coś co znają wszyscy (niechby ludzie przy okazji posłuchali czegoś nowego).