Koncerty
Ale z drugiej strony - Queen to nie tylko Freddie Mercury! To też trójka wspaniałych muzyków, z których dwójka za aprobatą trzeciego dalej kontynuuje hasło the show must go on... i dzięki którym utwory zespołu brzmią teraz jeszcze bardziej niesamowicie niż na koncertach w latach osiemdziesiątych. Poza tym nikt nie może im odmówić też talentu wokalnego - szczególnie w utworach, w których śpiewali na albumach za życia Freddiego. Roger brzmi w I'm in love with my car niemal identycznie jak ponad trzydzieści lat temu, a przy tym gra na perkusji dalej nieziemsko. Świetnie wypada Brian w Love of my life. Dla takich chwil warto na takim koncercie być. Pozostaje tylko kwestia Paula Rodgersa - jego głos możemy lubić lub nie, udział możemy oceniać tak a nie inaczej. Zdecydowanie lepiej wypada we własnym repertuarze a w zespole wydaje się być na zasadzie: bo ktoś w końcu musi to zaśpiewać. Ukryć się nie da, że słuchając tych świetnie brzmiących piosenek jak Another one bites the dust czy I want it all zdecydowanie k o g o ś brakuje... Doceniam jednak to, że w żaden sposób nie naśladuje zmarłego wokalisty. Tylko czy nazwa Queen z obowiązkowym dopiskiem + Paul Rodgers jest w takim wypadku na miejscu? Kolejna kwestia dyskusyjna. Ja przynajmniej pojechałbym dlatego, by posłuchać instrumentalistów i zobaczyć chociaż namiastkę zespołu, którego nigdy nie miałem szansy zobaczyć na żywo.Lika pisze:Queen bez F. Mercury'ego jest jak J5 bez Michaela...
Trudno się z Tobą nie zgodzić.Pank pisze: Ale z drugiej strony - Queen to nie tylko Freddie Mercury! To też trójka wspaniałych muzyków (...)
Tylko czy nazwa Queen z obowiązkowym dopiskiem + Paul Rodgers jest w takim wypadku na miejscu?
Ja przynajmniej pojechałbym dlatego, by posłuchać instrumentalistów i zobaczyć chociaż namiastkę zespołu, którego nigdy nie miałem szansy zobaczyć na żywo.
Wiesz, ja zdaję sobie sprawę z tego, że muzycy grupy Queen nie są przypadkowymi muzykami - powiedzmy " z łapanki ". To są doskonali muzycy, multiinstrumentaliści!
Roger Taylor jest bardzo dobrym perkusistą, Brian May doskonałym gitarzystą / btw. głos też ma niezły

Nie neguję tego. Szacunek należy się tym ludziom również za to jak mocne i trwałe podstawy stworzyli.
Przetasowania składu na przestrzeni lat /rok założenia 197? / były w zespole niewielkie. Co nie zdarza się zbyt często. Trzeba to przyznać. Queen swoje miejsce w historii ma. Niepodważalnie!
Jednak dla mnie historia owa dzieli się na dwa etapy. Działalność estradową z Freddie'm, oraz to co dzieje się od czasu jego odejścia... / wliczając jeszcze album Made In Heaven /
Mówi się, że nie ma ludzi nie zastąpionych. Nic bardziej błędnego! Głos /śmiać mi się chce za każdym razem, jak przypominam sobie fragmencik jego biografii i zabawne zdarzenie z czasów szkolnych, kiedy to sflustrowany nauczyciel próbując uspokoić krnąbrnego młodzieńca mówi do Mercury'ego: "Wszystko, tylko nie śpiewaj. Co jak co, ale piosenkarzem, to Ty nigdy nie będziesz... " / osobowość i niepojęta wręcz charyzma wokalisty!
To wszystko przyciągało na koncerty tłumy. To Freddie był siłą napędową zespołu. To dzięki niemu Queen osiągnął taki status, jaki osiągnął. Stał się Ikoną.
Może i jestem ignorantką. Myślę jednak, że gdyby nie było Freddiego, nie byłoby również Queen...
Repertuar zespołu znam dość dobrze. Moja mama była ich wielką fanką. Pamiętam jak płakała usłyszawszy wiadomość o śmierci lidera...
Dobrych muzyków mamy wielu. O frontmanów pokroju Freddiego już znacznie trudniej.
Osobiście uważam, że po śmierci najważniejszego członka zespołu Queen powinien się przemianować. W niezmienionym składzie założyć zupełnie nową kapelę. I zacząć spisywać swoją historię na całkiem czystych kartkach...
Nie raz się zastanawiałam czy o tym myśleli i czemu właściwie tego nie zrobili. Czy nie mogliby wtedy grać starych numerów Queen na koncertach? Przecież Prince kilkakrotnie zmieniał swój artystyczny pseudonim. A może były jakieś inne przeszkody. Ograniczenia prawne? Możliwe, że z szacunku dla Freedie'go, ponieważ - The Show Must Go On. Tylko pytanie, czy to szacunek, czy bardziej wielki obciążający balast w spadku po Freddie'm. Czy zespół sam sobie pętli na szyję nie założył...
Kogokolwiek, nawet dziś - 16 lat po śmierci Mercury'ego nie spytać o Queen, nasunie się jednoznaczne skojarzenie!
Jeśli ktoś ma ochotę wybrać się na ich koncert w Polsce niech korzysta z okazji, skoro jest możliwość. Czemu nie, jeśli komuś sprawi to choć odrobinkę radości.
Ja bym nie poszła, gdyż nieobecność Freddiego Mercury'ego na scenie wraz z zestawieniem nazwy Queen zbyt mocno mnie uwiera... / z całym szacunkiem dla umiejętności i talentu pozostałych członków grupy /
Już teraz życzę Ci Pank udanej zabawy /jeśli info. się potwierdzi/ Szczerze życzę! I czekam na relację z koncertu w tym wątku

"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
I też mi się trudno z Tobą nie zgodzić - w moim przypadku jednak sytuacja na pewno nie będzie mnie aż tak odstraszać od pójścia na koncert. Nawet jeżeli trasy koncertowe z Paulem Rodgersem wydają się skokiem na pieniądze, łatwiejszym czy trudniejszym... bo czy poza niedawno wydanym nagranym dziesięć lat temu No-one But You i w podobnym tonie Say It's Not True, zespół bez Freddiego nagrał coś znaczącego? Może nie chcieli zmieniać nazwy z uwagi na rzeczywisty brak pomysłu na kontynuację. A ilu sympatyków czy fanów Queen, tyle zdań na temat aktualnych poczynań pozostałych członków zespołu. Relacja oczywiście się pojawi. 
A tymczasem w Warszawie pojawi się jeszcze jedna miła postać. Jak występował jako support w 1998 r. z macierzystą formacją, eufemizmem byłoby stwierdzenie, że nie został przyjęty najlepiej. Od tego czasu wydał z tym samym zespołem kilka znaczących płyt, dał jeszcze więcej fajnych koncertów, następnie zawiesił grupę na bliżej nieokreślony czas, a ostatecznie nagrał bardzo przyzwoitą solową płytę. Serj Tankian zagra na żywo już za dwa i pół miesiące w warszawskiej Stodole.

A tymczasem w Warszawie pojawi się jeszcze jedna miła postać. Jak występował jako support w 1998 r. z macierzystą formacją, eufemizmem byłoby stwierdzenie, że nie został przyjęty najlepiej. Od tego czasu wydał z tym samym zespołem kilka znaczących płyt, dał jeszcze więcej fajnych koncertów, następnie zawiesił grupę na bliżej nieokreślony czas, a ostatecznie nagrał bardzo przyzwoitą solową płytę. Serj Tankian zagra na żywo już za dwa i pół miesiące w warszawskiej Stodole.
Najprawdopodobniej pójdę na ten koncert.W czerwcu 2008 roku po raz drugi wystąpi w Polsce Carlos Santana.
Koncert artysty odbędzie się w Warszawie...
Carlos Santana zagra koncert 27 czerwca. Taka informacja znalazła się na oficjalnej stronie artysty. Dokładna lokalizacja nie jest jeszcze znana.
Słynny gitarzysta zagra w Polsce w trakcie europejskiego tournée, promującego kompilacyjny album "Ultimate Santana"
To pierwsza w dyskografii Carlosa Santany retrospektywna składanka nagrań. Na albumie znalazły się jego najsłynniejsze kompozycje instrumentalne oraz piosenki wykonywane z udziałem wokalistów. Zestaw promuje kompozycja "Into The Night" z gościnnym udziałem Chada Kroegera z zespołu Nickelback.
Carlos Santana już raz występował w Polsce. Było to w październiku 1994 roku. Artysta zagrał wtedy na stołecznym Torwarze.

26 czerwiec 2008 The Police w Chorzowie!! :)
Mam nadzieję, że uda mi się pojechać na ten koncert. :)
Wczoraj za to byłam na występie Łowców.B ;)
Kolesie wymiatają, uwielbiam ich!!
Mam nadzieję, że uda mi się pojechać na ten koncert. :)
Wczoraj za to byłam na występie Łowców.B ;)

Hey Joe, where you goin' with that gun in your hand?
Hey Joe, I said where you goin' with that gun in your hand?
I'm goin' down to shoot my old lady
You know I caught her messin' 'round with another man.
Huh! And that ain't too cool.
Hey Joe, I said where you goin' with that gun in your hand?
I'm goin' down to shoot my old lady
You know I caught her messin' 'round with another man.
Huh! And that ain't too cool.
Koncert The Cure w Katowicach zostawił mnie z jednym wrażeniem- jak facet prawie 50-letni potrafi przeszło 3 godziny wymiatać na scenie, zwłaszcza że dzień wcześniej robił to tak samo długo. Nie jestem szczególnym miłośnikiem ich muzyki, ale przy Love Song trudno nie mieć gęsiej skórki.
Fajne jest też to, że zespół w Polsce ma bardzo wiernych i zgranych fanów. Konkurentami chyba są jedynie fani Depeche Mode i... my.

Fajne jest też to, że zespół w Polsce ma bardzo wiernych i zgranych fanów. Konkurentami chyba są jedynie fani Depeche Mode i... my.


Wielki muzyk, kompozytor i poeta, autor takich nagrań, jak "Like A Rolling Stone" czy "Knockin' on Heaven's Door", zagra 7 czerwca w warszawskim klubie Stodoła.
Dylan urodził się w 1941 roku w Minnesocie. Jest zaliczany do grona największych kompozytorów, piosenkarzy i poetów. Ma na swoim koncie dziesiątki nagrań, które są dziś uważane za absolutne klasyki. Za swoje dokonania był nawet nominowany do Literackiej Nagrody Nobla.
Bilety w cenie - uwaga - 260 złotych - już dziś można rezerwować na stronie organizatora koncertu, firmy Live Nation. Recital zaplanowano na 7 czerwca 2008 roku
www.dziennik.pl
I jeszcze Eric Clapton... podobno bilety się kończą. Muszę szybko namówić tatę na ten koncert.
Dylan urodził się w 1941 roku w Minnesocie. Jest zaliczany do grona największych kompozytorów, piosenkarzy i poetów. Ma na swoim koncie dziesiątki nagrań, które są dziś uważane za absolutne klasyki. Za swoje dokonania był nawet nominowany do Literackiej Nagrody Nobla.
Bilety w cenie - uwaga - 260 złotych - już dziś można rezerwować na stronie organizatora koncertu, firmy Live Nation. Recital zaplanowano na 7 czerwca 2008 roku
www.dziennik.pl



I jeszcze Eric Clapton... podobno bilety się kończą. Muszę szybko namówić tatę na ten koncert.
Madonna, Bob Dylan, PJ Harvey, The Police, Massive Attack, Lou Reed, Jens Lekman, Eric Clapton, Morrissey... No no no. 

Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
na PJ bilecik grzeje sie u mnie w szufladzie, ale gdzie ja zgubilam Morrissey'a w miedzy czasie kiedy i gdzie gra.... ?
tylko kurka na Radioglowych nadal trzeba jezdzic na zachod, ale skoro juz nawet Madonna jakims cudem nam sie objawi...to i moze tych dziadow sie wreszcie doczekam na polskiej ziemi i nie bede musiala sie tulac ;)
tylko kurka na Radioglowych nadal trzeba jezdzic na zachod, ale skoro juz nawet Madonna jakims cudem nam sie objawi...to i moze tych dziadow sie wreszcie doczekam na polskiej ziemi i nie bede musiala sie tulac ;)
'the road's gonna end on me.'
Krzysiu chyba zbankrutujeszkaem pisze:Madonna, Bob Dylan, PJ Harvey, The Police, Massive Attack, Lou Reed, Jens Lekman, Eric Clapton, Morrissey... No no no.

Brakuje mi tam tylko jednego nazwiska,wszyscy chyba wiedzą jakiego:)
"Don't know what I've done,everything you've got,things you've done to me are coming back to you" I'm the Blue Gangster