Elvis żyje?

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Sugar
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 08 lip 2007, 10:36
Lokalizacja: orange moon

Post autor: Sugar »

Nie, nie, to absolutnie nie był żaden atak. Rozumiem że lubisz o tym rozmyślać, ja skomentowałam to tak jak to odbieram ;-) Nie jestem wielką fanka Elvisa i akurat w tej kwestii wierzę w jego śmierć.

Peace :banan:
Awatar użytkownika
wapniak72
Posty: 129
Rejestracja: ndz, 29 kwie 2007, 14:41
Lokalizacja: wielkopolskie

Post autor: wapniak72 »

Fanka MJ pisze: Acha, co do stwierdzenia ze " śmierc Elvisa była absolutnie prawdziwa" to nigdy nie mozemy byc niczego całkowicie pewni ;-)
!
Śmierć jest jedyna pewna rzecza, przynajmniej własna. ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Fanka MJ
Posty: 372
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 20:58
Lokalizacja: L.O.V.E.land

Post autor: Fanka MJ »

wapniak72 pisze:Śmierć jest jedyna pewna rzecza, przynajmniej własna. ;)
To ze kiedyś ona nastąpi - to z pewnością pewne ;-)
Obrazek

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....

I'm believer ...:)
Awatar użytkownika
wapniak72
Posty: 129
Rejestracja: ndz, 29 kwie 2007, 14:41
Lokalizacja: wielkopolskie

Post autor: wapniak72 »

Jeżeli mowa o tajemniczej śmierci Elvisa, to warto wspomnieć o zagadkowym zgonie Adolfa Hitlera czy woli walki o zycie Rasputina.
Obrazek
Już od jakiegoś czasu przeczuwał swoją śmierć.

Wszystko zaczęło się od tego, że ojciec jego najgorliwszego przeciwnika - Feliksa Jusupowa był gubernatorem. W jego guberni doszło do zamieszek antyniemieckich, w skutek których został odwołany ze stanowiska. Jego żona i syn obwiniali za to Rasputina. Feliks zawiązał spisek antyrasputinowski, w skład którego wchodzili: Wasilij Makłakow, Władimir Puryszkiewicz, Dmitrij Pawłowicz i Iwan Suchotin.

Najpierw Feliks zaprzyjaźnił się z Rasputinem, często go odwiedzał. Pewnego razu skłonił przyjaciela do odwiedzin u niego w domu, aby poznał jego żonę (która, de facto była na Krymie). Poczęstował Rasputina winem i ciastem z dodatkiem cyjanku potasu, który jednak nawet po godzinie nie zaczął działać. Rasputin narzekał jedynie na lekki ból brzucha. Zrozpaczony Jusupow poleciał do czekających na zewnątrz współpracowników. Podali mu beczkę zatrutego wina. Wino jedynie poprawiło humor Rasputinowi, nie robiąc uszczerbku na zdrowiu. A więcej: Rasputin nakłonił załamanego Feliksa do wyjścia na dwór. Ta część historii tego wieczora nie jest jasna. W każdym bądź razie Feliks nakłonił "przyjaciela" do modlitwy, podczas której strzelił mu prosto w klatkę piersiową. Towarzysze Feliksa spalili ubrania Rasputina i zanieśli do piwnicy, gdzie zostawili. Feliks, nie mogąc opanować wielkiej chęci zobaczenia zwłok Rasputina, pobiegł do piwnicy i rzucił się na ciało. W tej chwili Rasputin otworzył oczy i zaczął dusić zbrodniarza. Feliks zdołał uciec na podwórze. Rasputin goniąc go wygrażał, ze opowie o wszystkim carowej Aleksandrze. Jusupow w szoku oddał cztery strzały, w tym dwa celne: w głowę i plecy. Rasputin padł. Aby upewnić się, że nie żyje, pokopał i pobił pałką policjanta ciało Rasputina, po czym towarzysze Feliksa zawinęli je i wrzucili do przerębla. Zwłoki Rasputina znaleziono po trzech dniach. Sekcja wykazała jednak, że w płucach były pęcherzyki powietrza, co znaczy, że Rasputin wcale nie umarł od trucizny, strzałów czy katowania, ale zwyczajnie od utonięcia. Zdarzyło to się w nocy z 30 na 31 grudnia 1916 roku.

To się nazywa hart ducha.;)
Obrazek
Awatar użytkownika
Lucho
Posty: 67
Rejestracja: pn, 02 lip 2007, 20:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post autor: Lucho »

Rasputinowi podano zatrute rzekomo ciasteczka i maderę, które miał zatruć doktor Stanisław Łazawert, jednak ten, na łożu śmierci przyznał, że nafaszerował je niegroźną substancją (stąd w trakcie sekcji zwłok nie znaleziono trucizny w organzimie), a kiedy to nie poskutkowało, wystrzelono do niego z pistoletu. Ranny Rasputin rzucił się do wyjścia, jednak na podwórzu dosięgły go następne kule.

Cytat z wikipedii.
Awatar użytkownika
Smooth_b
Posty: 668
Rejestracja: pn, 16 lip 2007, 1:50
Lokalizacja: z Los Angeles

Post autor: Smooth_b »

Za kilka dni mija 30 lat (16-go) od śmierci (lub jak kto woli "śmierci") Presleya.Był nawet kilka dni temu na Jedynce jeden z Jego 33 kiczowatych filmów.Nie obejrzałam, bo jakoś czasu nie było, czy co.W ogóle jakoś mi ostatnio daleko do pilota. W każdym razie filmu nie widziałam.Pamiętam jak dość dawno temu puszczali całą serię i jak nie mogłam się doczekać pierwszego z nich. Wiadomo jakie to przeżycie dla 10letniej Smooth_b, kiedy we własnym telewizorze można było patrzeć na samego Elvisa we własnej osobie przez całe półtorej godziny.Tym bardziej, że o necie i o łatwym dostepie do interesujących mnie wtedy rzeczy w tamtym czasie mogłam jedynie pomarzyc.(a net mam dopiero od pażdziernika o zgrozo.. Jeśli ktoś ciekaw).Pamietam, że nie obejrzałam do końca nawet jednego odcinka.Ciekawe czy dlatego, że nudny, czy za dużo szybkich zwrotów akcji. Musze paznać odpowiedż;) dlatego chyba odświeze pamieć jakimś seansem.Ale nie sądzę, zeby reżyser tych filmów stosował jakiś hiczkokowski suspens:)
Anyway Beatles J. Lennon twierdził, że przed Presleyem "nie było niczego" (gruba przesada.Znany był zreszta z niekonwencjonalnych wypowiedzi), i że dzięki Jego "heartbreak Hotel" założył Beatlesów.Tak to już jest, że artysci inspirują się wzajemnie dziełami.Ci najwięksi też, a jakże.Zawsze jest jakas inspiracja. Np Rolling Stones &Chuck Berry.Nawet Jimi Hendrix nie wymyślił elektrycznej gitary, tylko kiedyś pierwszy raz ją usłyszał.I nasz MJ ma coś z Elvisa:)
Chociaż (o ile dobrze wiem) Elvis sam nie napisał ani jednej piosenki to Niewątpliwe Zjawisko.I tak jak myślę, że On jednak nie żyje, to mam nadzieję że pamięć o nim nie umrze.
Awatar użytkownika
viva201
Posty: 1438
Rejestracja: ndz, 05 sie 2007, 19:35
Lokalizacja: Zebrzydowice/śląsk

Post autor: viva201 »

a co powiecie o morderstwie black dhalia?-(elizabeth short?)
Obrazek
Mroczuś
Posty: 307
Rejestracja: czw, 22 gru 2005, 10:57
Lokalizacja: Trójmiasto

Post autor: Mroczuś »

30 rocznica śmierci Elvisa, tak to było woczoraj.
Spoczywaj w pokoju. [*] [*] [*]
Wspaniały człowiek oraz piosenkarz jak na tamte lata, jak widać pamięć o nim będzie wieczna. japrosic
مايكل جاكسون
Awatar użytkownika
wapniak72
Posty: 129
Rejestracja: ndz, 29 kwie 2007, 14:41
Lokalizacja: wielkopolskie

Post autor: wapniak72 »

Dzisaj czytałem, że jedną z wad Elvisa było to, iż pragnął otrzymac oskara, aktor zaś był z niego marny.
Obrazek
Awatar użytkownika
majkelzawszespoko
Posty: 1745
Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
Lokalizacja: Katowice

Post autor: majkelzawszespoko »

no aktorem był strasznie słabym.
człowiekiem z resztą nielepszym.

kandydat do tytułu ćpuna tysiąclecia.
za to mu sie umarło na kiblu. najlepiej. odszedł król, odszedł ze spodniami spuszczonymi do kolan.

ale szacun za muze i lans.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Fanka MJ
Posty: 372
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 20:58
Lokalizacja: L.O.V.E.land

Post autor: Fanka MJ »

Czytałam, ze Elvis nie brał narkotyków- uzaleznil sie natomiast od leków.
Był bardzo porywczy, natomiast nie wiem czy mozna powiedzieć ze był złym czlowiekiem - był poprostu zagubiony, zwłaszcza pod koniec życia...
Ehh zreszta - kto to wie..

R.I.P [*]
Obrazek

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....

I'm believer ...:)
KASIA
Posty: 438
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:08
Lokalizacja: Kraków

Post autor: KASIA »

Nie wiem na jakiej zasadzie oceniacie, jakim Presley był człowiekiem :podejrzliwy:, ale mniejsza z tym. Ja szczerze powiem widziała w życiu tylko jeden film z Elvisem (ale tytułu nie pamiętam, nawet nie pamiętam o czym było, bo dawno widziałam) i mam zamiar to nadrobić, zwłaszcza, że spotkałam się z opinią, że z niego bardzo dobry aktor był. Poniżej fragment książki Deana R. Koontza, o którego talencie i kunszcie literackim mam bardzo złe zdanie i którego książki nałogowo czytam. Fragment pasujący do tematu jak ulał, do forum też pasuje, bo zamianiając w tekscie nazwisko "Presley" na "Jackson" tekst byłby tak samo trafny...

"- Jaka była tragiczna skaza Presleya?
- Nie chciał dorosnąć, a może nie potrafił.
- Czy artysta nie powinien w głębi duszy pozostać dzieckiem?
(...)
- To nie to samo, co ciągle b y ć dzieckiem. Widzisz, młody Elvis pragnął wolności, to była jego pasja,(...). Dzięki swojej muzyce zdobył tę absolutną wolność. Robił, co mu się żywnie podobało. A kiedy zdobył sławę i niezależność, kiedy mógłby być na zawsze wolny... (...) Elvis się zagubił. Sądzę, że pokochał sławę bardziej niż wolność. Prawdziwa wolność, o jakiej mazy człowiek dorosły, to taka, której towarzyszy poczucie odpowiedzialności, a nie ucieczka od niej. Sława to tylko tani bajer. Ten, kto naprawdę cieszy się ze sławy, musi być niedojrzały, nie uwarzasz?(...)
- Elvis wyglądał jak dorosły, mówił jak dorosły...
-... na pewno śpiewał jak dorosły, kiedy był w szczytowej formie.
- Tak, ale pod względem emocjonalnym był opóżniony w rozwoju. Dorosłość to tylko jego kostium, przebieranka.Dlatego zawsze otaczał się tłumem ludzi, tworząc coś w rodzaju chłopięcej bandy i najczęściej jadał kanapki ze smażonym bananem i masłem fistaszkowym, które lubią dzieci. Kiedy chciał pobawić się z przyjaviółmi wynajmował całe wesołe
miasteczka. Nie potrafił się obronić przed naciągaczem pokroju Pułkownika Parkera. (...)... schyłek życia Elvisa pokazuje, ile czycha na nas pułapek... (...)... jak łatwo utracić wolność i nigdy jej już nie odzyskać..."
(Dean R. Koontz "Łzy smoka")
“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”

„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Awatar użytkownika
majkelzawszespoko
Posty: 1745
Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
Lokalizacja: Katowice

Post autor: majkelzawszespoko »

Fanka MJ pisze:Czytałam, ze Elvis nie brał narkotyków- uzaleznil sie natomiast od leków.
elvis brał wszystkie leki świata, na przeróżne choroby.
łącznie z jakąś syntetyczną heroiną, która podawana jest w ostatnim stadium raka.
oszacowano że brał koło 100 pigułek dziennie.
gigantyczna ta liczba ale kto go tam wie.
zrobił z siebie wrak pod koniec życia i osierocił biedną lise.
ObrazekObrazek
Mroczuś
Posty: 307
Rejestracja: czw, 22 gru 2005, 10:57
Lokalizacja: Trójmiasto

Post autor: Mroczuś »

Ja czytałam, że cała prawda na temat śmierci Elvisa będzie znana w 2027 roku. Ciekawe czemu dopiero wtedy. ???
مايكل جاكسون
Awatar użytkownika
Kingoosia
Posty: 382
Rejestracja: śr, 23 sie 2006, 0:19
Lokalizacja: Łódź/Wrocław/Poznań/Łobżenica/Paryż

Post autor: Kingoosia »

majkelzawszespoko pisze:elvis brał wszystkie leki świata, na przeróżne choroby.
łącznie z jakąś syntetyczną heroiną, która podawana jest w ostatnim stadium raka.
oszacowano że brał koło 100 pigułek dziennie.
Ciekawe, skąd bierzesz te informacje. Bo wygląda jakbyś co najmniej Elvisa osobiście znał. Jak o Michaelu piszą rzeczy w stylu "odpada mu nos" to też z taką pewnością o tym opowiadasz? :war:
Mroczuś pisze:Ja czytałam, że cała prawda na temat śmierci Elvisa będzie znana w 2027 roku. Ciekawe czemu dopiero wtedy. ???
Pewnie dlatego, że wtedy będzie koniec świata i Elvis przyjdzie sądzić żywych i umarłych (a przy okazji nam opowie o swoich tajemnicach) :wariat: .


Fanko MJ, mi się bardzo podoba ten temat i muszę za niego podziękować, bo bardzo przydaje mi się do napisania kryminalnego reportażu na polski :cool: . Mam jednak kilka pytań...
Fanka MJ pisze:Jeszcze jedno: Presley w 1975 miał robioną biopsję wątroby. Porównano DNA z tej biopsji z materiałem genetycznym pobranym z autopsji. To były dwa różne DNA...
To jak to jest? Ciało było, czy go nie było? Przecież z figury woskowej by nie pobrali DNA.
Smooth_b pisze:Chociaż (o ile dobrze wiem) Elvis sam nie napisał ani jednej piosenki to Niewątpliwe Zjawisko.I tak jak myślę, że On jednak nie żyje, to mam nadzieję że pamięć o nim nie umrze.
Dla mnie wielki artysta nie może być tylko wykonawcą, ale musi być też kompozytorem. Czytałam o tym, zawsze też sprawdzam autorów piosenek. I rzeczywiście, Elvis chyba ani jednej piosenki nie napisał sam. W niejednej miał udział, np. "Heartbreak Hotel", ale to jednak nie to samo. Dziwne to, ale mimo wszystko, podziwiam go niezmiernie.
To, co jest w nas, będzie i wokół nas.
: )
ODPOWIEDZ