Britney Spears

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

Awatar użytkownika
Lady_Malkavian
Posty: 39
Rejestracja: sob, 18 sie 2007, 21:37
Lokalizacja: Tomaszów Mazowiecki

Post autor: Lady_Malkavian »

to widzę, że się Brit jeszcze bardziej skierowała na muzykę klubową
KOBIETA JEST CUDEM BOSKIM, SZCZEGÓLNIE JEŚLI MA DIABŁA ZA SKÓRĄ
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

"It's Britney, Bitch!", takim wlasnie mocnym i zdecydowanym akcentem zaczyna się nowy, rewelacyjny i ultra przebojowy singiel Britney Spears "Gimme More". Piosenka zaledwie w ciagu 7 dni od premiery radiowej, zostala jedną z najczęściej granych w 2007 roku! Kawalek promuje zupełnie nowy album Britney.
Awatar użytkownika
tancerz
Posty: 1632
Rejestracja: sob, 23 lip 2005, 21:13
Lokalizacja: Jarosław

Post autor: tancerz »

http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
Buszmen

Post autor: Buszmen »

Przesłuchałen cały nowy album Britney i poza całkiem przyjemnym dyskotekowym stylem nie znalazłem nic nadzwyczajnego, co nadawałoby sie na sylwestrowy hit. Zobaczymy ile się pomyliłem ;-)
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Slucham sobie nowej plytki panny Spears i moim zdaniem jest ona lepsza od tego co nagrala wczesniej...choc spodziewalam sie czegos wiecej. Sama nie wiem, moze oczekiwalam glebszych tekstow, jak na dziewczyne ktora przechodzi przez pieklo zadziwiajaca jest ilosc skocznych dyskotekowych piosenek na tym albumie. Gimme More moim zdaniem dalej jest najlepszym kawalkiem na plycie, choc Heaven on Earth i Radar tez moga byc. Brakuje mi ballady, szczegolnie ze moja ulubiona piosenka Britney jest Everytime... procz Toxic i Gimme More to wlasnie Everytime podoba mi sie najbardziej.
Britney wlasnie udzielila wywiadu dla KISS FM, w ktorym poskarzyla sie na nagonke na swoja osobe. I wciaz nie moze odzyskac prawa do opieki nad synami... to naprawde smutne odbierac dzieci matce.
Awatar użytkownika
Krecik
Posty: 106
Rejestracja: śr, 29 sie 2007, 17:04

Post autor: Krecik »

thewiz pisze: Britney wlasnie udzielila wywiadu dla KISS FM, w ktorym poskarzyla sie na nagonke na swoja osobe. I wciaz nie moze odzyskac prawa do opieki nad synami... to naprawde smutne odbierac dzieci matce.
Zwłaszcza, że to prawo prawie zawsze otrzymuje matka, więc pomyślmy kto jest za to najabrdziej odpowiedzialny, to wielkie nieszczęście szkoda tylko, że dla dzeci i to przez głupote ich własnej matki. Co do nowej płyty to odnosze wrażenie, że zosatnie równie szybko zapomniana co się pojawiła, mieliśmy już przykład Michaela, że samo nazwisko nie gwarantuje sukcesu.
Obrazek
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

Maro i reszta załogi nenene . Przykro mi ,że wasze prognozy się nie sprawidziły. Płyta Britney podoba się ludziom którzy wczesniej się z niej wyśmiewali. Wystarczy spojrzeć na komentarze ludzi. Album sprzedaje się jak świeże bułeczki. Britney powróciła. Może nie dla Was ale dla miażdzącej większosci. Pozdrawiam i ciesze się ,że tak właśnie jest.

ps- większosć krytyków wypowiada się na temat płyty w samych superlatywach.
Awatar użytkownika
Sugar
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 08 lip 2007, 10:36
Lokalizacja: orange moon

Post autor: Sugar »

Xscape pisze:Przykro mi ,że wasze prognozy się nie sprawidziły. Płyta Britney podoba się ludziom którzy wczesniej się z niej wyśmiewali. Wystarczy spojrzeć na komentarze ludzi. Album sprzedaje się jak świeże bułeczki.
LOL.
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

"Cynicznie. Bez hamulców. Na plus!" - recenzja infomuzyka.pl

Umawiamy się już na wstępie - nie będzie komentowania Britney pod kątem jej macierzyństwa, pijaństwa, ludzkich wzlotów i upadków. Piszemy o płycie. O naprawdę solidnej, mocnej popowej płycie.
"It's Britney bitch!". No i dobrze, w sumie czemu nie? Lepsze to niż udawanie, że piersi rosną od mleka, a dziewictwo się traci po ślubie. Szczerość stanowi duży atut tego albumu. Britney po wszystkich przejściach, jakie zafundowała sobie w ostatnich latach, powróciła w końcu jako dojrzała, doświadczona kobieta, a nie złote dziecko teen popu.
Zaczyna się doskonale znanym, singlowym "Gimme More". Już wiemy, czego się spodziewać - futurystyczne, przesycone elektroniką, popem i r&b brzmienie. Bez słodyczy i mizdrzenia się. Bez pozowanej niewinności. Oczywiście Britney wciąż daleko do Madonny, jednak brzmi o wiele wiarygodniej w nowym wcieleniu, niż jeszcze kilka lat temu.
Można być niemal pewnym, że teksty, które dostała do wyśpiewania, powstały w wyniku konsultacji z nią. Nie ma już tak dalekiego i uderzającego dystansu pomiędzy słowami a image'm, życiową postawą, a lirycznymi bzdurami. Amerykański sen, o którym Britney śpiewa na początku kawałka "Piece of Me", jest dla niej rzeczywistością. Rzeczywistością, która brutalnie wpłynęła na jej życie, ale z którą w końcu umie się rozliczyć. Ostro, bez kompromisów i z puszczeniem oka do dziennikarzy oraz fotoreporterów. A głos? Hmm. To bardziej warsztat i coś wrodzonego niż niezwykła iskra Boża i strzał z miejsca. Ale to coś jest. Jednym się podoba mniej, drugim bardziej. Producenci płyty wiedzieli o tym. Realizatorzy też. Po raz pierwszy Britney nie wyje, nie wyciąga, nie bawi się w divę. Uwierzcie lub nie - to jest niemały klucz do sukcesu tego wydawnictwa.
Muzyka? Raz lepiej, raz gorzej. Jednak przez całą płytę w dość spójnym klimacie, o którym pisałem już kilka akapitów wyżej. Dyskotekowo, klubowo, ale i dla radia. Trochę w stylu ostatniej Nelly Furtado, ale nie ma się czemu dziwić - za niemal połowę płyty odpowiada podopieczny Timbalanda - Danja. Nie ma w jego bitach nawet odrobiny ciepła, duszy, ale jako popowy produkt przyszłości sprawdza się to doskonale. Hipnotyczne bębny, wbijające się do głowy klawisze, charakterystyczne przeszkadzajki. Timbo dorobił się doskonałego spadkobiercy jego "soundu".
"Blackout" to pop garściami czerpiący z tradycji elektronicznych lat 80., współczesnego r&b. Bez balladowego mizdrzenia się i machania kwiatkami w tle. Britney pomachała tym, co dała jej natura i skalpel, wyciągając przy tym środkowy palec. I, trochę o dziwo, wygrała!
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

Britney zawojowała iTunes! - teraz czas na Billboard?

Wszystko wskazuje na to, iż album BLACKOUT zadebiutuje na liście The Billboard 200 na miejscu 1! Według danych z 31 pażdziernika, krążek sprzedał się do tej pory w ilości 124.000 egzemplarzy! Jest to ponad dwa razy więcej niż obecny lider zestawienia „Carnival Ride" Carrie Underwood (49.000 egzemplarzy). Jive/Zomba ocenia, że album zadebiutuje na liście w ilości od 330.000 do 350.000 sprzedanych krążków. Warto także przypomnieć, że ostatni longplay wokalistki, w 2003 roku zadebiutował również na miejscu 1 zestawienia Bilboard 200 w nakładzie 609.000 sprzedanych krążków...
BLACKOUT podbił już natomiast serwis iTunes i jest obecnie jednogłośnie numerem 1! Po przeboju Gimme More, po szczeblach list iTunes wspinają się już także kolejne hity wokalistki, takie jak Piece Of Me, Radar i Break The Ice!
Awatar użytkownika
Bee
Posty: 84
Rejestracja: ndz, 26 sie 2007, 13:22
Lokalizacja: Warszawa/Neverland Ranch

Post autor: Bee »

Xscape pisze:"It's Britney bitch!". No i dobrze, w sumie czemu nie? Lepsze to niż udawanie, że piersi rosną od mleka, a dziewictwo się traci po ślubie. Szczerość stanowi duży atut tego albumu.

Dlaczego twierdzą, że 'It's Britney, bitch' jest szczere?
Obrazek
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Bo nie jest to "It's Britney baby" . ;-)
Awatar użytkownika
Krecik
Posty: 106
Rejestracja: śr, 29 sie 2007, 17:04

Post autor: Krecik »

Bee pisze:
Xscape pisze:"It's Britney bitch!". No i dobrze, w sumie czemu nie? Lepsze to niż udawanie, że piersi rosną od mleka, a dziewictwo się traci po ślubie. Szczerość stanowi duży atut tego albumu.

Dlaczego twierdzą, że 'It's Britney, bitch' jest szczere?
Jest się czym chwalić :smiech: Pewnie każda prosta dziewczyna z ambicjami, aby poznać chłopca w dresie i BMW marzy aby zwracac się do nie per "bitch". Nie widzicie jaka to paranoja? To nie jest normalna sytuacja, a takie słowa napewno nie powinny zawałdnac opinia publiczna, rodzi to dosc spory niesmak. Płyta nie jest jakaś tragiczna, to trzeba przyznac, mozna ja spokojnie przesłuchcac, ale szczerze mówiac wydaje mi się, ze Britney usuwa sie powoli w cien swoich afer i skandali, a zapomniała o tym co najwazniejsze czyli muzyce.
Obrazek
Awatar użytkownika
Spearmint
Posty: 351
Rejestracja: pt, 16 lut 2007, 20:45
Lokalizacja: Pfff...

Post autor: Spearmint »

Xscape pisze:Bez balladowego mizdrzenia się
Balladowego,tak.Ale nie sposób nie zauważyć tego co wyprawia Britney w swoim teledysku.Ta jej sztuczność...Czegoś takiego nie powinno być na płycie,na której dominuje
Xscape pisze:Szczerość
I nikt mi nie wmówi,że BS,wyglądająca jak panna lekkich obyczajów(przepraszam za wyrażenie) jest
Xscape pisze:dojrzała
.
Bo dojrzałość definiuje się w zupełnie inny sposób.
Zgadzam się z Krecikiem,to jest paranoja.
"I ona , to sztuka
przywróci nam zdolność
i lotu , i mocy , i mocy..."
ODPOWIEDZ