Bee pisze:
Primo: Britney także posiada głos, w swojej mierze, tak, w przeciwnym wypadku nikt nie wpuściłby jej do studia. Sęk w tym, że umie z nim zrobić nic konstruktywnego.
Do studia może wejść każdy, kto tylko chce i posiada pewien zasób pieniędzy (niewielki, naprawdę). Co do tego czy Britney posiada aktualnie głos - możliwe, aczkolwiek nie rewelacyjny, nie będę się o tym rozpisywał (ale czy ten temat nie jest właśnie o tym?

).
Bee pisze:3. Na koncercie śpiewa 3 wcześniej wspomniane utworki z gardło-darciem,
Później też i wychodzi mu świetnie ("Beat It", "Bad" wymagają dużego nakładu wokalnego).
Bee pisze:
5. Czyli Majkel nie potrafi tego zaśpiewać?
6. Nie, no w studiu sobie poradził, więc może jednak.
Śpiewanie w studiu i na żywo - gigantyczna różnica. Wiemy, który take wokalny "Thrillera" trafił na płytę? Spokój studia, skupienie tylko na śpiewaniu, to jest pewna różnica. Nie mówię, że taniec nie jest męczący i nie wpływa na śpiewanie, wpływa. Ale wielu mistrzom zdarza się po prostu albo nie wyciągać wysokich nut, albo śpiewać daną frazę w inny sposób (choćby Freddie Mercury, wokalny mistrz, nikt nie zaprzeczy, że śpiewać nie umiał, ale np. pewne nutki w "Bohemian rhapsody" czy "Somebody to love" na żywca zmieniał).
A co do śpiewania w studio - niedawno David Coverdale (były wokalista Deep Purple, aktualnie w Whitesnake) wydał dwie płyty koncertowe ("In still of the night" i "Live in the shadow of the blues"), na których ten dość zaawansowany wiekowo człowiek śpiewa po prostu niesamowicie. Co się okazało? Gdy oglądamy wersję oficjalną DVD - jest ok. Gdy obejrzymy sobie bootleg - Dave fałszuje jak nie wiadomo co. Wniosek jest prosty: wokale przeszły studyjną obróbkę, gdzie Dave mógł spokojnie, po kilka razy próbować i próbować, by trafić w dźwięk.
I żeby zakończyć - podczas przeszukiwania wszystkich wykonań różnych utworów MJa na żywca, tak naprawdę przyczepiłem się tylko i wyłącznie do tego jednego momentu w "Thrillerze", który MJ jako tako zaśpiewał (w przeciwieństwie np. do Chrisa Browna, który ten moment ominął w swoim wykonaniu). Kocham go i uważam, że jest jednym z najlepszych wokalistów na tej planecie, ale nie istnieje taki wokalista, który choć raz nie popełniłby choćby tyci-tyci błędu.
A czy ten temat nie jest przypadkiem o Britney?;) (od Britney do MJa - wokalna teoria ewolucji?)