jolene_ pisze:Kaem, masz coś, o co mogę zahaczyć, jakie videa, występy? Jakie płyty polecasz?
Ultimate może być na początek. Później, jak zawsze, polecam film
Purple Rain. Jest pełen muzyki. A dalej... Odsłam do postu w tym wątku o całej Jego dyskografii. Są cyferki obok, może coś Ci zasugerują. Co do występów, polecam koncert do trasy
Lovesexy. Krąży pewnie gdzieś w sieci.
Już minęło trochę wody od czasu premiery nowej płyty. Do
Planet Earth już zdąrzyłem się przyzwyczaić i powiem jedno- Prince nagrał po raz kolejny bardzo zgrabny album. Tym razem w ogóle odpuścił sobie elektronikę i w efekcie krążek brzmi jak set koncertowy. Brakuje tylko oklasków. Świetne ustawienie kolejności utworów. Dramturgia open'era
Planet Earth świetnie dopełnia się z prostszymi w wyrazie
Guitar, wysmakowanym, przywołującym nastrój płyty
One Nite Alone Somewhere Here On Earth czy
The One U Wanna C.
Mr. Goodnight pachnie klimatem
Emancipation z 1996 roku i ten klimat jest wporzo.
Chelesa Rodgers wymiata zaś jak mało co i za to Prince ma ode mnie buziaka, jak chce

.
Bardzo zgrabny, sprawnie nagrany krążek. Tak powinny brzmieć albumy spełnionych, prawie 50- letnich muzyków, którzy chcą się jeszcze realizować, a nie chcą dać plamy. Liczę jednak jeszcze na wyzwania, bo tu ich trochę brakuje. Tymczasem niech Prince cieszy się ogólną akceptacją- od publiki i krytyków, bo na nią zasługuje nawet na bieżąco.