Zloty Fanów Na Śląsku (Katowice & Okolice) ;o)
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
:)
Bardzo chętnie...
Ogólnie pasuje mi cały weekend majowy z wyjątkiem poniedziałku :)
Czekam na propozycje,dostosuję się :D
Ogólnie pasuje mi cały weekend majowy z wyjątkiem poniedziałku :)
Czekam na propozycje,dostosuję się :D
- MJfanTASTIC
- Posty: 275
- Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 1:38
- Lokalizacja: kato kato kato:o)
Ja raczej nie dam rady
ale kupaaaa
chyba że jakimś cudem wpadnę na jeden dzionek do Kato hmmm... To ustalajcie ustalajcie
Tak cuś przeczuwałam, że się jakaś schadzka zorganizuje jak mnie akurat nie będzie:o( A jak nie ten tego to przynajmniej mi dupę będziecie mogli obrobić
Aha! Erna - błagam nie dawaj nikomu tego autografu M.Dż.* z ostatniego spotkania
i ewentualnie gdybym się nie zjawiła - życzę udanej schadzki, bawcie się, tańcujcie:) i ogólnie dajcie coś z siebie 




Tak cuś przeczuwałam, że się jakaś schadzka zorganizuje jak mnie akurat nie będzie:o( A jak nie ten tego to przynajmniej mi dupę będziecie mogli obrobić

Aha! Erna - błagam nie dawaj nikomu tego autografu M.Dż.* z ostatniego spotkania


Ain't no sunshine when he's gone...
Re: Katowice -majowy weekend
Eee
Jako, że poniedziałek się Wielkimi Krokami (czyli konien weekendowego weekendu
) zbliża a tu cicho, to zgłaszam się jako chętna ba super kameralną imprezę w składzie: MJowitek i (jak rozumiem) Buszmen, Maro, Ja, Erna
W dniu zwanym środą
Co prawda autobusy nie jedzdzą i nie wiem jak dojade, ale pewnie jakoś
W każdym razie jestem o taka :
Dziękuję za uwagę
Jako, że poniedziałek się Wielkimi Krokami (czyli konien weekendowego weekendu

W dniu zwanym środą

Co prawda autobusy nie jedzdzą i nie wiem jak dojade, ale pewnie jakoś
W każdym razie jestem o taka :

Dziękuję za uwagę

“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
- MJfanTASTIC
- Posty: 275
- Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 1:38
- Lokalizacja: kato kato kato:o)
Dzięka za przechowanieErna Shorter pisze:Spokojnie,trzymam go specjalnie dla Ciebie,tylko nie było okazji,żebym mogła Ci go dac :/. Musimy się kiedyś na kafffkę w tym celu umówić ;)


Czyli wstępny termin spotkania to środa hmmmm...
Ain't no sunshine when he's gone...
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
Co co z jutrem?
Albo inaczej Maro Ty przecież przez cały piątek tej matury nie piszesz, może byś jednak znalazł dla mnie chwilkę?
Bo odpadła właśnie sobota, a zależy mi na spotkaniu.
Odpisujcie
Albo inaczej Maro Ty przecież przez cały piątek tej matury nie piszesz, może byś jednak znalazł dla mnie chwilkę?
Bo odpadła właśnie sobota, a zależy mi na spotkaniu.
Odpisujcie

“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
- MJfanTASTIC
- Posty: 275
- Rejestracja: wt, 13 lut 2007, 1:38
- Lokalizacja: kato kato kato:o)
Ja na pewno się nie zjawię
ale jest romans w postaci takiego małego off topa
Może ktoś miałby ochotkę na warsztaty taneczne 11-13 maja w Zabrzu
??
http://www.opp4.zabrze.pl/
Tego linka podała Anitka z naszego forum, z którą dyskutowałam na temat butów do moonwalk'a:D wiecej na temat tego typu warsztatów poniżej
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... &start=150
Zgłoszenia przyjmują mailowo do 4 maja więc nie ma czasu! Cena jest naprawdę niska i obawiam się, że może już nie być miejsc... ale warto byłoby spróbować
Ewentualnie zawsze mogę jechać sama ale jak sobie wyobrażę, że będzie sama dzieciarnia i ja...
to mi się lekko odechciewa 


Może ktoś miałby ochotkę na warsztaty taneczne 11-13 maja w Zabrzu

http://www.opp4.zabrze.pl/
Tego linka podała Anitka z naszego forum, z którą dyskutowałam na temat butów do moonwalk'a:D wiecej na temat tego typu warsztatów poniżej
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... &start=150
Zgłoszenia przyjmują mailowo do 4 maja więc nie ma czasu! Cena jest naprawdę niska i obawiam się, że może już nie być miejsc... ale warto byłoby spróbować



Ain't no sunshine when he's gone...
Było fajnie, bo i było.
Na mocy nadanej mi przez samą siebie i MJowitka informuję, że IV Katowicki Mini-Zlot już się odbył (z tego miejsca też podszeptuję, coby ładnie było o V pomyśleć
)
Sprawozdanie w telegraficznym skrócie, jako, że MJowitkowe moce magiczne nie podziałały i chora jestem jeszcze bardziej niż byłam.
Nie skłamię pisząc, że frekwencja dopisywała, bo stawili się zgodnie wszyscy, co się stawić mieli, a nawet więcej. Mianowicie byłam ja i był MJowitek. później dołączył też sam Michael.
A wszystko zaczęło się od rzeżuchy, co ją posiałam. Analogicznie z rzeżuchy wyrosło spotkanie na dworcu PKP w Katowicach o godzinie 10.30 czasu naszej strefi czasowej. Z tego miejsca dziękuję PKP za spóźnienia. Drogie PKP, gdyby nie Ty to ja bym siem spóźniła. Dziękuję także Różowemu Beretowi, za bycie z nami. Drogi Berecie, bez Twojej obecności na Jowiciej głowie prawdopodobnie byśmy się nie znalazły.
Po przywitaniu poszłyśmy do jedynego znanego nam w Katowicach miejscu otwartego w niedzielę o godzinie, kiedy normalni ludzie jeszcze śpią. Do Mc'Donalda, skąd po usadowieniu tyłków na kanapie rozsyłałyśmy smsy z wiadomością, że jesteśmy i gdzie się okazało, że MJowitek będzie dłużej niż miałby być. Odpowiedzi na nasze nawoływania były takie, że (kolejność zgodna z szybkością odpowiedzi):
Maro był wczorajszy (znaczy się sobotni)
MJfanTASTIC nie było tam, gdzie byśmy z Jowitą chciały żeby była w chwili nawiązania z nami kontaktu i gdzie ona sama chciałaby być.
Erna miała poślizg czasowy.
Po akcji smsowej okazało się, że komunikacja KASIA->MJowitek i MJowitek->KASIA będzie ustruniona bo KASIA była (jest) zachrupnięta (z gorączką), a MJowitek był (jest) przygłuchy (niewyspany), w dodatku strasznie głośno nam grali i to jeszcze nie MJa
Na to co działo się potem wersie są 2: albo obsługa ma podsłuch przy stolikach, usłyszała skargę i ściszyła, albo uszy nam się przyzwyczaiły.
MJowitek próbował mnie wyleczyć z przeziębienia swoimi mocami, ale teraz jestem tylko dużo bardziej chora niż byłam
To podobno dlatego, że nie było północy. Swoją drogą ciekawe jak takie moce rozróżniają czas, no bo było południe, czyli wskazówka na zegarach pokazywała to samo 12, co pokazuje w razie północy.
Pogadałyśmy ogólnie o dupie Michaela, a potem dołączył Michael. Otóż jak to było:
Na początku był głód i było pragnienie, wtedy to dzięki potężnemu Bogowi zwanemu Pieniądz narodziło się jedzenie i picie, a wraz z nimi serwetki i kubeczki i choć mogłoby się wydawać, że to kubeczki były ważniejsze, to właśnie serwetki odegrały najważniejsze zadanie. Dzięki nieposiadaniu przeze mnie i Jowitę umiejętności sztuki origami i nieumiejętności zrobienia czapeczki powstała czapeczka właśnie. A potem już wszystko poszło samo.

Ale jak to w naszym kraju bywa jeśli chcesz być kimś to musi cię być dwóch. Michael bez wątpienia jest kimś, więc też go było dwóch. O. (Na zdjęciu ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami z damskiej torebki
)

Przed drugą zaczęłyśmy się zbierać, bo miała przyjechać Laura (z Tychów), żeby zabrać MJowitka do Wrocławia, natomiast ja miałam iść na autobus (do Tychów). MJowitek miał być o 14.15 na Placu Andrzeja, a ja 14.20 na Korfantego, nie wiem jak Jowita trafiła, ale mój autobus odjechał, ponieważ używając swojej niezwykłej orientacji w terenie nadłożyłam nam 20 minut drogi (To miał być skrót)
W końcu zostawiłam MJowitka samego, żeby nie spóźnić się na następny autobus. Jako, że nie szłam skrótem doszłam w 5 minut
Koniec końców z Laurą się nie zobaczyłam.
WNIOSKI:
1. Trzeba było brutalnie ścągnąć MJowitka do Tychów.
2.Na dworcu w Ktowicach jest stanowczo za dużo zegarów, co uniemożliwia umówienie się pod zegarem.
3. Magiczne moce mają elektroniczne zegarki.
4. Do Spodka trzeba dobudować jeszcze kilka pięter, tak coby był z daleka widoczny.
5. Dworca nie da się obejść dookoła.
6. Jak KASIA ci mówi, że poprowadzi cię na skróty to jej nie słuchaj.
7. Muszę się z Laurą umówić.
8. Jedziemy z MJowitkiem na zlot wielbicieli sztuki origami.
Na mocy nadanej mi przez samą siebie i MJowitka informuję, że IV Katowicki Mini-Zlot już się odbył (z tego miejsca też podszeptuję, coby ładnie było o V pomyśleć

Sprawozdanie w telegraficznym skrócie, jako, że MJowitkowe moce magiczne nie podziałały i chora jestem jeszcze bardziej niż byłam.
Nie skłamię pisząc, że frekwencja dopisywała, bo stawili się zgodnie wszyscy, co się stawić mieli, a nawet więcej. Mianowicie byłam ja i był MJowitek. później dołączył też sam Michael.
A wszystko zaczęło się od rzeżuchy, co ją posiałam. Analogicznie z rzeżuchy wyrosło spotkanie na dworcu PKP w Katowicach o godzinie 10.30 czasu naszej strefi czasowej. Z tego miejsca dziękuję PKP za spóźnienia. Drogie PKP, gdyby nie Ty to ja bym siem spóźniła. Dziękuję także Różowemu Beretowi, za bycie z nami. Drogi Berecie, bez Twojej obecności na Jowiciej głowie prawdopodobnie byśmy się nie znalazły.
Po przywitaniu poszłyśmy do jedynego znanego nam w Katowicach miejscu otwartego w niedzielę o godzinie, kiedy normalni ludzie jeszcze śpią. Do Mc'Donalda, skąd po usadowieniu tyłków na kanapie rozsyłałyśmy smsy z wiadomością, że jesteśmy i gdzie się okazało, że MJowitek będzie dłużej niż miałby być. Odpowiedzi na nasze nawoływania były takie, że (kolejność zgodna z szybkością odpowiedzi):
Maro był wczorajszy (znaczy się sobotni)
MJfanTASTIC nie było tam, gdzie byśmy z Jowitą chciały żeby była w chwili nawiązania z nami kontaktu i gdzie ona sama chciałaby być.
Erna miała poślizg czasowy.
Po akcji smsowej okazało się, że komunikacja KASIA->MJowitek i MJowitek->KASIA będzie ustruniona bo KASIA była (jest) zachrupnięta (z gorączką), a MJowitek był (jest) przygłuchy (niewyspany), w dodatku strasznie głośno nam grali i to jeszcze nie MJa

MJowitek próbował mnie wyleczyć z przeziębienia swoimi mocami, ale teraz jestem tylko dużo bardziej chora niż byłam

Pogadałyśmy ogólnie o dupie Michaela, a potem dołączył Michael. Otóż jak to było:
Na początku był głód i było pragnienie, wtedy to dzięki potężnemu Bogowi zwanemu Pieniądz narodziło się jedzenie i picie, a wraz z nimi serwetki i kubeczki i choć mogłoby się wydawać, że to kubeczki były ważniejsze, to właśnie serwetki odegrały najważniejsze zadanie. Dzięki nieposiadaniu przeze mnie i Jowitę umiejętności sztuki origami i nieumiejętności zrobienia czapeczki powstała czapeczka właśnie. A potem już wszystko poszło samo.

Ale jak to w naszym kraju bywa jeśli chcesz być kimś to musi cię być dwóch. Michael bez wątpienia jest kimś, więc też go było dwóch. O. (Na zdjęciu ze wszystkimi niezbędnymi rzeczami z damskiej torebki


Przed drugą zaczęłyśmy się zbierać, bo miała przyjechać Laura (z Tychów), żeby zabrać MJowitka do Wrocławia, natomiast ja miałam iść na autobus (do Tychów). MJowitek miał być o 14.15 na Placu Andrzeja, a ja 14.20 na Korfantego, nie wiem jak Jowita trafiła, ale mój autobus odjechał, ponieważ używając swojej niezwykłej orientacji w terenie nadłożyłam nam 20 minut drogi (To miał być skrót)


WNIOSKI:
1. Trzeba było brutalnie ścągnąć MJowitka do Tychów.
2.Na dworcu w Ktowicach jest stanowczo za dużo zegarów, co uniemożliwia umówienie się pod zegarem.
3. Magiczne moce mają elektroniczne zegarki.
4. Do Spodka trzeba dobudować jeszcze kilka pięter, tak coby był z daleka widoczny.
5. Dworca nie da się obejść dookoła.
6. Jak KASIA ci mówi, że poprowadzi cię na skróty to jej nie słuchaj.
7. Muszę się z Laurą umówić.
8. Jedziemy z MJowitkiem na zlot wielbicieli sztuki origami.
“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Hahha, no ja bym tego lepiej nie opisała.
Ale żem ja ambitna, to chciałam się jednak pod tym zegarem spotkać.
Jak się z KASIĄ umawiałam na dworcu, to mi coś piknęło, żeby spróbować.
I spróbowałam.
Wychodzę z pociągu, schodze po schodkach i co widzę?
Zegar!
Dumna jestem z siebie jak nie wiem.
Znalazłam! Znalazłam zegar!
Staje pod nim dumna i się rozglądam.
A tam kilka metrów dalej drugi zegar.
To się skusiłam.
A jak się pod nim stanie, to się widzi kolejne dwa zegary a za węgłem trzeci.
To już nieco zwątpiłam.
Idę tym szlakiem zegarowym idę, az w końcu mignął mi taki duuuży z wyświetlanymi cyferkami.
Jak zahipnotyzowana szłam w jego kierunku.
Ale w tym momencie dopadła mnie KASIA (notabene pomiędzy zegarem piątym a szóstym).
Na szczęście mnie rozpoznała, bo kto wie dokąd bym zaszła....
Ostatnio jak w Katowicach byłam, to Erna zaproponowała cobyśmy się pod zegarem spotkały. Na wieść o tym, że nie wiem gdzie to, ostatecznie przyszła po mnie na peron.KASIA pisze:2.Na dworcu w Ktowicach jest stanowczo za dużo zegarów, co uniemożliwia umówienie się pod zegarem.
Ale żem ja ambitna, to chciałam się jednak pod tym zegarem spotkać.
Jak się z KASIĄ umawiałam na dworcu, to mi coś piknęło, żeby spróbować.
I spróbowałam.
Wychodzę z pociągu, schodze po schodkach i co widzę?
Zegar!
Dumna jestem z siebie jak nie wiem.
Znalazłam! Znalazłam zegar!
Staje pod nim dumna i się rozglądam.
A tam kilka metrów dalej drugi zegar.
To się skusiłam.
A jak się pod nim stanie, to się widzi kolejne dwa zegary a za węgłem trzeci.
To już nieco zwątpiłam.
Idę tym szlakiem zegarowym idę, az w końcu mignął mi taki duuuży z wyświetlanymi cyferkami.
Jak zahipnotyzowana szłam w jego kierunku.
Ale w tym momencie dopadła mnie KASIA (notabene pomiędzy zegarem piątym a szóstym).
Na szczęście mnie rozpoznała, bo kto wie dokąd bym zaszła....
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a