Ostatnio obejrzany film

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Anitka
Posty: 580
Rejestracja: pt, 10 lut 2006, 17:57
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: Anitka »

Ja polecam film "Pręgi"
Polski film z Michalem Żebrowskim, Janem Fryczem i Agnieszką Grochowską.

Nie czytać!Opis filmu
Film opowiada o tragicznym dziecińswie maego chopca, Wojtka(Wacek Adamczyk), którego ojciec często bil, z byle powodu.Dzieciak nie mial matki, a ojciec bil go tak, że pręgi na jego ciele byly niewidoczne.
Gdy chlopiec dorasta zajmuje sie badaniem jakistam skal w jaskiniach czy cos takiego... chodzi o ta, że tam jest samotny, poznaje kibiete(A.Grochowska) ktora znajduje w nim milego chlopca....
No i on ma pozniej dziecko a film konczy si escena, że ta jego dziewczyna weszla do lazienki zrobic test ciążowy, on z nią.... i dalej nie powiem nenene
Pozdrawaim i polecam gorąco

Anitka :wariat:
'Dance for yourself, if someone understands good. If not then no matter, go right on doing what you love.'

* Louis Horst
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Wczorajszy wieczór spędziłem w Krakowie z Kaśką, która łaskawie towarzyszyła mi w ostatnich tygodniach w godzeniu się z tym, co nieuniknione- że ta druga osoba nie kocha albo widzi takie przeszkody, że nie ma szans na dalej. Ona przechodziła to samo, więc towarzyszyliśmy sobie nawzajem. Aż dziw, że to nie przerodziło się w coś nieoczekiwanego.

Są z nas może beznadziejne przypadki- żeby zadurzać się w ludziach poznanych w końcu osobiście, ale zapoznanych wcześniej przez internet... Teraz Katarzyna wyjeżdża na Wyspy, które mają nadprzyrodzoną zdolność pochłaniania przyjaciół. Nie byłaby jednak sobą, jakby nie odeszła z polskim akcentem. W przedostatni (mówiłem, że polski) dzień przed wyjazdem zaciągnęła mnie na przedpremierowy pokaz S@motności w sieci.

Obrazek
filmweb.pl

Niedoskonały film. Dużo skrótów, część bohaterów spłycona i zlekceważona, wciąż polski brak dystansu; brak umiejętnosci do pokazania siebie nie jednowymiarowo (albo groteskowo śmiesznie albo tragicznie) - dystansu moglibyśmy się uczyć choćby od twórców, którzy wygrywają amerykańskie Sundance Festival choć to puszczenie oka pod koniec to pewnie 1 krok ku. I inne jeszcze takie wąty bym mógł wymieniać, tylko czy... Czy filmy z Chyrą mogą być złe? To wreszcie nie polska komedia banałów, to też nie dramat przygniatający swym ciężarem i powagą. A z pewnością nie ekranizacja lektury szkolnej, choć jednak ekranizacja. Nie jest to też kino kameralne. Właściwie to dziwny film. I nie wiem nawet, czy był szczególnie dobry. Wiem jedno- poruszył mnie. Poruszenie poczułem, jak wracaliśmy w milczeniu do domu. Może dlatego, że miał zdolność nazywania tego, co w życiu widza. A za coś takiego to ja wybaczę nawet te pełne dramaturgii wycieczki pod koła pociągu, na wzór Wokulskiego.

Obrazek
filmweb.pl
Awatar użytkownika
Jeanny100
Posty: 2389
Rejestracja: wt, 15 mar 2005, 23:09
Lokalizacja: z kątowni..

Post autor: Jeanny100 »

Przedwczoraj byłam na filmie "Samotność w sieci".Jest to pierwszy film w historii mojego życia na którym zasnęłam.Film po prostu moim zdaniem jest bardzo płytki i nie odzwierciedla uczuć aktorów w nim grających.wogle żenada roku.To dowodzi na to że polskie kino jest nadal w tyle.To chyba tyle.Nie rozumiem jak można wydać tyle kasy na reklamę czegoś co jest tak beznadziejne.Tak na marginesie to nie czytałam tej książki więc moja opinia nie jest dyktowana jakimś rozczarowaniem ze względu na treść książki. :surrender:
Obrazek
__________________
"W zasadzie najważniejsze jest życie.A jak już jest życie,to najważniejsza jest wolność.A potem oddaje się życie za wolność."
Awatar użytkownika
Janet Jackson ;)
Posty: 230
Rejestracja: pn, 14 sie 2006, 19:06
Lokalizacja: Londyn/Białystok

Post autor: Janet Jackson ;) »

polecam polacam pare moich ulubionych filmów(dramaty):
- Amercian history X
- Trainspotting
- Requiem for a Dream
- Club 54
- Walk to remember

Szczególnie polecam ten pierwszy.Lubie takie filmy które dają duzo do myslenia.
You see live is a crazy thing
There'll be good time and there'll be bad times
And everything in between
Awatar użytkownika
Janet Jackson ;)
Posty: 230
Rejestracja: pn, 14 sie 2006, 19:06
Lokalizacja: Londyn/Białystok

Post autor: Janet Jackson ;) »

Jeanny100 pisze:Przedwczoraj byłam na filmie "Samotność w sieci".Jest to pierwszy film w historii mojego życia na którym zasnęłam.Film po prostu moim zdaniem jest bardzo płytki i nie odzwierciedla uczuć aktorów w nim grających.wogle żenada roku.To dowodzi na to że polskie kino jest nadal w tyle.To chyba tyle.Nie rozumiem jak można wydać tyle kasy na reklamę czegoś co jest tak beznadziejne.Tak na marginesie to nie czytałam tej książki więc moja opinia nie jest dyktowana jakimś rozczarowaniem ze względu na treść książki. :surrender:
też byłam na tym filmie w kinie i uważam że jest mocno przereklamowany :-/
You see live is a crazy thing
There'll be good time and there'll be bad times
And everything in between
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

W niedzielę w końcu obejrzałem odkładane przez tygodnie całe DVD Radiohead The Most Gigantic Lying Mouth of all Time. A na dokładkę Komornika z Chyrą, który też za wesoły nie jest. Sama fabuła nieco naiwna. Nawet jak tak rzeczywiście bywa z ludźmi, to zaledwie połowa historii. Gość popadł w drugi biegun- od bycia bezwzględnym urzędasem po miłosiernego samarytanina. On pod koniec filmu wcale nie pogodził obu biegunów, a przecież oba mają zasadność. Przecież to ten pierwszy był uczciwy, ultra uczciwy, a drugi zrobił przekręt. Zatem ani jedna ani druga postawa nie jest konstruktywna. Lucek nie dokonał wyboru. Nie znalazł środka. Dlatego ten film jest naiwny, bo naiwnym jest traktowanie tego punktu historii jako puenty. Tak to tylko w bajkach jest. Jak pogodził bycie uczciwym z chęcią prawdziwej pomocy ludziom? Którym pomagać, a którym mówić nie- w filmie wyraźnie widać, że niewielu dłużnikom warto było odpuszczać, większosci przysługiwał klaps. Jak gość poradził sobie z historią pierwotną- ustosunkowaniem się do ojca, którego postawa była motorem komorniczości komornika? Nie rozwiązany konflikt, czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. Komornik pewnie wkrótce wróci na stare tory. Trzeba więcej, by było ładnie na koniec. Ten film to, co ciekawe, pozostawił nietknięte, a to, co proste i oczywiste ustanowił daniem głównym. To dla mnie jest naiwnością.
Chyba że ten film to dla dzieci był. Jak tak, to ja wolę baśnie Grimma.

Obrazek
filmweb.pl

Pozostają kreacje aktorskie, które zapadają w pamięć.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Też sobie filmy dobieram. Intymność. Reklamowany jako obraz z bardzo śmiałymi scenami erotycznymi. O facecie mieszkającym w Londynie, którego odwiedza kobieta, by się z nim kochać. W milczeniu. Pewnego dnia nie przychodzi. Oczywiście przeszłość tak wikła, że happy end is dead. A miłość przecież, w przeciweństwie do wszystkiego innego, działa prosto. Albo się kocha albo nie. Bycie kochanym i kochającym to fajna rzecz, więc jak to jest, że inne sprawy wygrywają? By było pięknie, musi być zawsze pod górę?

Obrazek
filmweb.pl

Film miał być oderwaniem od rzeczywistości, tymczasem rzeczywistość stała się jeszcze bardziej namacalna. A miałem obejrzeć Godziny...
Piękna piosenka Bowiego. Nie wiedziałem, że album Outside da dreszcze jeszcze jednemu filmowi.
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Lika pisze:"21 gramów" - nie chcę zdradzać fabuły.
(...)
Polecam!
Kto nie oglądał? ;)
Dziś (29.X.2006) w TVP1 o godz. 22:30.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A może tak film z Bondem 2006 i dalej? Enduring Love. Niby romantyczny tytuł, ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi na to, że thriller. Choć o miłości. A właściwie o wybaczaniu. Dobry polski tytuł Wytrzymać tę miłość. Losowe wydarzenie powoduje rewolucję w życiu kilku osób. Obłęd i trans mocno nasyca ten film. Historia też o tym, jak w sytuacji kryzysu można popaść w stany sąsiadujące z obłędem; jak taki ześlizg do szaleństwa bywa w sumie prosty. Rodzi się pytanie, jaka siła nas na co dzień od tego powstrzymuje?

Obrazek
filmweb.pl

Film reżysera Notting Hill, ale to inna bajka. Choć powraca obleśny Spike. Pamiętacie gościa z Notting Hill, drapiącego się po tyłku? Tutaj w nie mniej nie-uroczej roli.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Doszłam do wniosku, że jednak coś napiszę w tym wątku.
Mimo wszystko.

Mimo wszystko, bo odbieram go jako wątek, w którym można zachęcić innych do obejrzenia danego dzieła. A ja zachęcić nie mogę, bo filmy, na które chodzę do kina, w kinie są nieosiągalne.

Kino Minionej Epoki.
We Wrocławiu, w każdy poniedziałek w kinie "Lalka" na ulicy Prusa.

Nie ma reklam, przed filmem natomiast wychodzi pan i opowiada. Połowy z tego co opowiada zdarza mi się nie rozumieć. Ja wiem za mało o kinie, a pan jest za mądry. Ale i tak kocham te wstępy.

I filmy po nich.
Każdy miesiąc nalezy do jednego kraju. W zeszłym roku miesiąc należał do reżysera.

W październiku królowała Japonia i filmy:

Przeklęci bracia reż. Mioji Joki z 1957 roku
Bogacz, który dopuszcza się gwałtu na swej służącej. Żona, która umiera i dwóch synów, którzy przy nim zostają.Wymuszony ślub ze sponiewierana służącą i dzieci, które mu rodzi. Układy między nimi były momentami dość przerażające.

Straż przyboczna reż. Akira Kurosawa z 1961 roku
Japonia XIX wieku.
Małe miasteczko, w którym jedyną osobą, której się jako tako powodzi, jest stolarz zbijający trumny.
Dwa nienawidzące się obozy, gotowe na bardzo wiele, byle tylko pogrążyć swego przeciwnika.

Pewnego dnia przybywa tajemniczy samuraj.
Oferuje swoje usługi za wysoką cenę. Obu obozom równoczesnie. Co więcej, po zainkasowaniu pokaźnej sumki w ogóle nie walczy, a siedzi na dachu i zadowala się obserwacją rozwoju wypadków.
Do czasu.

Obrazek

Naga Wyspa reż. Kaneto Shindo z 1961 roku
film przejmująco smutny, o parze ludzi mieszkających na wyspie, w latach po wojnie. Bieda i monotonia życia. Niezwykłość fimu polega na braku dialogów. 95 minut i ani jednego słowa. Brak słow jest niczym niewymuszony, tak prosty i naturalny.

Obrazek

Kwaidan, czyli opowieści niesamowite , reż. Masaki Kobayashi z 1965

Naprawde niesamowite. Cztery niepowiązane ze sobą historie. Filmy, które w subtelny sposób grają na emocjach. To nie jest zwykły strach, to nie zwykła kacja. to inny świat, który rządzi się swoimi prawami. I przez to, że inny-wzbudza niepokój. Czyjaś twarz pojawiająca się w czarce wody za każdym razem, gdy unosi się ją do ust. I ta sama twarz spotkana później w rzeczywistości. Samuraj opuszczający swą żonę w poszukiwaniu szczęścia, odkrywający, że to ona dla niego jest najważniejsza. Powrót, radość, spotkanie i upojna noc pełna uścisków i rozmów. I ranek, kiedy odkrywa ją zmarłą, już dawno przegniłą. I oplatające go zewsząd jej martwe włosy...Kobieta, wyłaniająca się z zamieci śnieżnej, zabijająca oddechem, lecz będąca zarazem usposobieniem dobroci, miłości i...ciepła. Niewidomy pomocnik kapłana, którego co noc odwiedza tajemnicza postac prosząca go o zagranie dla jego Władcy historii o zaginionym rodzie. Prowadzony co noc do jego pałacu. Na cmentarz. Prowadzony przez ducha, ale ducha rządzącego się takimi samymi prawami jak ludzie na ziemi.

Ale przede wszystkim ten obraz. Swiatło i krajobrazy. Japonia w czystym wydaniu. Po prostu piękne...

Obrazek Obrazek Obrazek
I ostatni, jedyny, na który nie poszłam, bo sobie źle czas zorganizowałam: Ballada o Narayamie
Wiem, że to opowieść o wiosce, w której każdy starzec przekraczający sześćdziesiąty rok życia ma oddalić się w góry.
Własnie ściągam jakąś wersje francuską. Nie wiem czy po polsku coś znajdę...Nie przepuszczę.

Obrazek

*************************************************************
Listopad to stare filmy Hiszpanii...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Niedzielne poranki są dla mnie najfajniejszym momentem w ciągu tygodnia. Dobrze mi się kojarzą z dzieciństwa. Nic nie trzeba było robić, śniadania i obiady były szczególne i można było bezkarnie wkradać się do sypialni rodziców, by na Rubinie obejrzeć Teleranek. Oczywiście po włączeniu magicznej skrzynki o nazwie stabilizator.
Dziś nigdzie się nie wkradam, ale bezkarnie zwykle wyleguję się pod kołdrą i uatrakcyjniam sobie to leżenie fajnym śniadaniem- zwykle jaja z cebulą i czosnkiem na fajnym chlebie, polane ketchupem.
I filmem.

Trafiłem na następny dobry kawałek kina, w którym wystąpił Ryan Gosling. Gosling to kolejny gówniarz, który w mądry sposób buduje swoją karierę. Zaczynał z Justinem Timberlake'iem w Klubie Myszki Mickey. Później wystąpił w bajce o Heraklesie. Kiedy już zdobył zaufanie wytwórni filmowych i jakiś rozgłos, zaczął dobierać sobie filmy pod swoją potrzebę realizacji się jako aktor. Fanatyk był chyba pierwszym takim obrazem. Zagrał tam żydowskiego neonazistę (!). Dostał za tą rolę nagrodę na SunDance - festiwalu kina niezależnego. A później już poszło. Kolejne filmy to smakowite obrazy, zawsze z wybornymi kreacjami Goslinga. I za każdym razem innymi. Czy to thrillery psychologiczne Stay, Murder By Numbers, czy film o miłości inny, niż wszystkie inne z tego nurtu Pamiętnik, męskie kino w postaci Slaughter Rule, czy o męskim braterstwie, społeczny i ludzki bardzo film Remember The Titans (o którym może Buszmen się wypowie) czy dla mnie kultowy Odmienne Stany Moralności obraz o chłopcu z depresyjnego świata dorosłych. Chłopcu, który zaczyna wyrażać to, co dorośli tłamszą w swojej chorobie. Jezu, jak bardzo o dzisiejszych czasach ten film jest.

I dzisiaj obejrzany Half Nelson. O nauczycielu, który jest sprawny w swojej pracy, a we własnym życiu ma wiele kiełbasy. Nie, że to trafia w znaną mi strunę. ;-)

Obrazek
filmweb.p

I świetna (znów) muzyka. Na ścieżce głównie Broken Social Scene, które- widzę po opisach na gg- nie tylko ja dziś wałkuję. Znów, bo na Odmiennych Stanach Moralności muzycznie gościł głównie Jeremy Enigk, znany niektórym z formacji Sunny Day Real Estate czy The Fire Theft. Sam Gosling jest muzykiem. Ponoć świetnie gra na gitarze i ma zacięcie jazzowe. Jego Put Me In The Car zawsze fajnie mnie rozwesela. Biorąc pod uwagę Jego muzykalność, można zakładać, że macza palce w doborze ludzi do ścieżek dźwiękowych z filmami z Jego udziałem.

Od jakiegoś czasu ze mną nietęgo. Po filmie twierdziłem w końcu, że dość tej własnej autoagresji. Fajnie tak sobie przypominać, że bezradność fajna jest- bo zwalnia z odpowiedzialności i działania. Ale bez przesady i czas na zmianę. A że gadać mi się nie chce- no, może wieczorem, to ubrałem się i poszedłem zadbać o drugą część siebie. O ciało. Basen jest boski o tej porze roku. A teraz idę pogadać.

P.S. Jowita. Zabiłaś mnie tymi tytułami. japrosic
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

APOCALYPTO
Z wielka doza niecierpliwości czekałam na ten film. Z równie wielkim zaciekawieniem i - pewnie jeszcze większymi - oczekiwaniami wobec niego, podsycanymi powalająco brzmiącymi hasłami reklamującymi tytuł. Być może - jako nieświadomy konsument - dałam się tejże reklamie ponieść, bo wchodząc na sale kinową spodziewałam sie otrzymać zupełnie nowa jakość. Nie dostałam. Po raz kolejny wyjdzie, ze jestem starą zrzędą, której sie nic nie podoba, ale trudno.
Ponad rok twórcy filmu i magicy od PiaRu przedstawiali najnowsze dzieło Mela Gibsona, zdobywcy Oscara, Tworcy "Pasji" bla, bla, bla , jako dzieło wiekopomne, mające przyćmić wszystko, co mieliśmy szanse zobaczyć na duzym (i małym) ekranie do tej pory. Mieliśmy podczas tych 138 minut poznać kulture Majów, ich cywilizację, która- mimo, ze przeogromna i zachwycająca - rozpadła się pod wpływem zgubnych działań ludzi samych ją tworzacych. Taka lekcja, moze lekko hipotetyczna, ale jednak lekcja historii bardzo by sie przydała, bardzo by mnie interesowała, bardzo mnie do kina ciagneła. Niestety niczego takiego nie dostałam. "Apocalypto" to bardzo dobrze technicznie, montazowo zrobiona przygodówka, której twórcy zadbali o szczegóły (no...pomijając bardzo sztuczną czarna pantere... :surrender: ). To także bardzo prosta historia mówiąca gdzieś pomiędzy wierszami o miłości, sile człowieka, o tym, co w życiu wazne. Banał. Nie mam nic przeciwko banałom (RZeby nie było...), ale gdzie ci Majowie? Gdzie ten rozmach?? W filmie Gibsona wielka cywilizacja Majów pojawia sie przez 10 minut,a scenografia sugeruje, ze cała skupiała sie w jednym, wcale nie takim monumentalnym mieście.
Ponieważ rezyser jest ten, a nie inny to krew sie leje, a nawet sika - za przeproszeniem - chociaż przelana krew Majów jest niczym w porównaniu z hektolitrami tej wspaniałej cieczy przelanymi za nasze grzechy (za jakie grzechy??) w "Pasji".
Film jest suma summarum całkiem udany i gdyby nie ta cala otoczka "dzieła wiekopomnego" to pewnie wyszłabym z kina zadowolona. A moze nie. Faktem jest, że facet biegający przez pół filmu po dżungli to niekoniecznie to, co tygryski lubia najbradziej, ale kiedy sie idzie na film nie mając pojecia czego sie spodziawać i to moze stanowić całkiem znośny substytut dobrego kina. Gorzej, kiedy biegnie się do sklepu po produkt, który w zalozeniu ma dac ci nieznaną dotychczas rozkosz podniebienia, bedacy niemal magicznym połaczeniem mleka i kakao,a dostajesz najzwyklejsza w świecie goracą czekoladę - całkiem niezła, ale jednak TYLKO czekoladę...
Pomimo wszytskiego złego, co powyżej film polecam, bo być mozę to tylko opinia starej zrzędy i nijak sie ma do prawdy.
"Apocalypto" w premierowy weekend zarobiło w Stanach ponad 15 milionów dolarów , co nie jest wynikiem genialnym,ale i czas nie jest zbyt korzystny dla kin. Niestety już w drugim weekendzie spadło o całe pięć pozycji z pierwszego miejsca, co - moim zdaniem - wrózy szybki koniec produkcji. Ciekawe jak film sie przyjmie w Polsce. Do kin wchodzi szeregiem pokazów przedpremierowych juz 26.12 (a w niektórych kinach nawet 25.12.). Chetnie bym sie dowiedziała, jakie były Wasze odczucia... aha! Tylko nie zapomnijcie dowodów osobistych :smiech: dystrybutor narzucił wiek 18 lat... a na "Pasję" ludzie z dziećmi przychodzili :ziew: Paranoja...

...pzdr
siadeh_kinomaniak_
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Co z tym Melem się porobiło. Wolę go chyba jako skromnego aktora niż reżysera z tak zamaszystymi reżyserskimi gestami.
Pytanie bez powiazania- a Pachnidło widziałaś? Bo tak ładnie o tym filmie piszą, a obawiam się, że też może być przereklamowane.

Dwudzieste drugie. Dokladnie 22 święta spędzamy przy Last Christmas. Co by nie powiedzieć o George'u Michaelu, to jest on autorem wielu utworów, które do dziś łatwo przywołać na myśl i sobie w głowie zanucić. Wspomniane Last Christmas, Careless Whisper, Wake Me Up Before You Go-Go, Faith, Father Figure, Kissing A Fool, I Knew You Were Waiting, Freedom, Fastlove, 2 Funky, Freek!... Przywołuję go dlatego, że w tym roku George Michael wypuścił na rynek film dokumentalny o sobie pt. A Different Story. Obejrzałem i film i konferencję prasową związaną z tą produkcją, która miała miejsce na Berlinale. Film koncentruje się i na muzyce i na życiu prywatnym GM. Muzyk odwiedza miejsca z okresu swojego dorastania. Opowiada o Wham!, o płycie Faith i tym, jak był stawiany w jednym rzędzie z Prince'm, Madonną i Michaelem Jacksonem i jak mu z tym było. Jak w odpowiedzi na olbrzymi sukces Faith postanowił nie promować kolejnego krążka Listen Without Prejudice (mojego ulubionego) swoją twarzą. Mówi o konflikcie z Sony, o dwóch kolejnych płytach i swojej ostatniej, Patience. O Shoot The Dog!, za które Ameryka na niego się obraziła.

Obrazek

George Michael przez długie lata chronił swoją prywatność. Pamiętam, jak w pierwszej połowie lat 90-tych często go pytali, czy jest gejem, a on odpowiadał, że to jego prywatna sprawa. Później historia toaletowa wszystko wszystkim objawiła. Jak to się dzieje, zastanawiam się. Jak nie chcemy mieć tajemnic, a coś później się takiego dzieje "przypadkiem", że mają miejsce małe tragedie okupione ogromnym stresem, ale też ulgą, że już wiedzą. Oni. Ludzie. Co przeżywa zwykły Kowalski, a co taki GM, znany masom, w związku ze swoimi tajemnicami. I jak sobie z tym radzi?
Kręci film. Michael Jackson zrobił wywiad-rzekę z Oprah w 1993 i dokument Living With... , Madonna również 2 dokumenty- In The Bed with... i ostatnie I'm Going To Tell You... Jakaś moda? Mnie się podoba.

Wracam do jego płyt. Znów je doceniam. Dziś odkurzyłem Listen Without... Cowboys And Angles jest nieziemsko pięknym utworem. Albo They Won't Go When I Go, napisane przez Steviego Wondera. Jak As.
Tak na margiesie- może kiedyś powstanie jakieś dwupłytowe wydawnictwo z utworami Wondera, śpiewanymi przez innych? Ten człowiek ma dar do melodii. Jak GM. Mają ze sobą coś muzycznie podobnego.
Pozdrawiam świątecznie.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Kocham George Michaela. Ostatni album Patience potrafie sluchac non stop, w szczegolnosci zadziwila mnie kompozycja My mother had a brother. Jest to piekna opowiesc czlowieka, majacego ogromne klopot z wlasna tozsamoscia. Jeden z niewielu utworow, ktory sprawia, ze placze.
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

kaem pisze:
Pytanie bez powiazania- a Pachnidło widziałaś? Bo tak ładnie o tym filmie piszą, a obawiam się, że też może być przereklamowane.
Niestety Pachnidła jeszcze nie widziałam i raczej nie będe miała okzji zobaczyć przed premierą. Jednak , kiedy tylko zobaczę- na pewno napisze recenzję (o ile moje wypociny mogę tak szumnie nazywac...no,ale co tam! ;-) Najwyzej ktoś pomysli, ze jestem zadufaną w sobie wiedźmą nenene ).

Widziałam natomiast "Eragona" oraz "Deja vu" i jesli tylko macie ochotę to zapraszam tutaj oraz tu :-)

..a co do George'a Michaela... co tu duzo mówić: lubię i już. Tylko "Last Christmas" naprawdę mi się już przejadło i nie jestem w stanie słuchać tego z przyjemnością. No,a już wersja Crazy Froga doprowadza mnie do szalu! :zly: Czy ktoś móglby ustrzelić tego ropucha raz, a dobrze? :surrender:
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
ODPOWIEDZ