homesick pisze:pop is dead i Gaga wbije ostatni gwoździk do trumny, ale jak pięknie i z jaką teatralną pompą, to jest klasa!
A dla mnie ona jest kolejną cegiełką tej popeliny (co z tego, że ze świetnymi zdolnościami wokalno-pianistycznymi) obok paru innych pseudoksiężniczek z głównego nurtu i tylko czekać, jak zaczną pojawiać się kolejne następczynie Gagi, zachęcone sukcesem swojej idolki...obym się myliła, ale coś pesymistyczna jestem...
homesick pisze:tak jak przejechał się MJ <skoro już przyrównujemy tu każdego z każdym> na tym swoim królowaniu, gdy ludzie zaczęli czuć, że tę koronę i złotem wyszywane bambosze do gardła się im wciska.
No sorry, ale jak dla mnie MJ przejechał się tylko na tym, że go bardzo poważnie oskarżono medialnie i osobiście o pedofilię i od tej pory zaczęła się równa pochyła w jego muzycznej karierze / niektórzy ludzie to łyknęli...a nie, że jakieś tam robił sobie królewskie sesje zdjęciowe...
edit
Dziękuję za linka.
U LARRY KINGA na CNN:
KING: (...) We have a question for you, Gaga. It's on our Facebook page. Is it true that Michael Jackson wanted to perform with you on his "This Is It" comeback tour?
LADY GAGA: You know, it's always very difficult because I don't necessarily like to talk about those very personal things that happened. But I guess I can speak about it now.
I was actually asked to open for Michael on his tour. And we were going to open for him at the O2, and we were working on making it happen.
KING: Wow.
LADY GAGA: And I suppose I believe there was some talk about us -- lots of the openers doing duets with Michael on stage. So -- but Michael's death was devastating for me regardless of whether or not I was supposed to go on tour with him.
He is such an inspiration and remarkable human being. And I guess I suppose, Larry, some of my fascination with death and the demise of the celebrity goes along with me watching these hugely iconic and amazing people that I have heralded and admired my whole life become destroyed -- whether self-destroyed or destroyed by the media.
źródło
Mam szacunek do Pani Gagi, mimo, że nie jestem jej słuchaczką. Wiem, że MJ wskazał sobie tę piosenkarkę na openera This Is It. Ponoć MJ też polubił ją jako zjawisko rozrywkowo-sceniczne. Być może docenił jej wartości wokalno-muzyczne. Być może widział w Niej potencjał nowej klasyki na dziesięciolecia...nie wiem. Czy ktoś ma dowód (w postaci nagrania), co MJ bezpośrednio sądził na temat Lady Gaga?
Ale dla mnie to nadal nie zmienia postaci rzeczy. Ona nie działa na mnie porywająco, jak było to z Michaelem ;]. A między potencjalnymi słuchaczami, a scenicznym wykonawcą musi zaiskrzyć pozytywna więź...ja tej więzi z Lady Gagą, z jej osobowością i z jej muzyką nie poczułam...choć dałam się wciągnąć w jej sugestywną wizję sceniczną
Paparazzi...to jednak brakuje mi w tym prawdziwych zdolności tanecznych wokalistki. Bo taniec w jej wykonaniu, jest moim zdaniem, pokraczny (zrówno na żywo jak i w teledyskach). Choć nie powinno to dziwić, jeśli to jej świadomy zamysł, by obnażyć pokraczność nieuzdolnionych tanecznie, a wyrywających się do tańca...
tańczyć każdy może trochę lepiej trochę gorzej?
Dobra nie zrzędzę już. ;p