Nie warto rozmawiać

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A dziś mamy Dzień Języków Ojczystych.
Jak dyskutujemy, poznajemy nowe punkty widzenia, poszerzamy swój punkt widzenia. Gdy odpuszczamy sobie dociekliwość, niechętnie reagujemy na drążenie tematu i przełączamy się na skrótowe myślenie, w efekcie ulegamy tabloidyzacji życia. Każdą informację uznajemy za obowiązującą. Stajemy się łatwi do manipulacji i co wtedy.. Matrix?

Nie jestem tak naiwny by wierzyć, że uda nam się skłonić siebie samych do dogłębnego poznawania większości wątków, z którymi mamy w życiu do czynienia. Mnie samemu się to nie udaje- i to wcale nawet nie z braku czasu, choć mógłbym na to przerzucić winę, a bardziej z potrzeby nieprzemęczania się. Niechęci do wybierania wysiłku, skoro mogę wybrać jego brak.
Więc co robić? Wystarczy świadomość, że robię coś takiego. I wrażliwość dająca kopa, jak robię to za często, kiedy znudzenia jest za dużo, co może owocować emocjonalną i intelektualną pustką. Kiedy nic się nie chce i nic nie wywołuje frajdy. Pasja umarła. Nie, nie chcę tego.
Kilka razy w tygodniu wytrącam się z tego marazmu i zmuszam się do wysiłku. Kiedy przewija się jakiś temat wokół mnie, to wstępnie szukam. Gdy pojawił się wątek konfliktu polsko- rosyjskiego, zacząłem pytać osób, które wiem, że starają się czytać, kto jest dziś autorytetem w temacie. Usłyszałem: Herbert. Już wiem, kogo czytać.
..No bo żeby wiedzieć- trzeba przeczytać. A żeby przeczytać, trzeba mieć tekst. Zabawne, jak mi się nie chce (i chce równocześnie) coś twórczego zrobić ze swoim myśleniem, ale zaczynam planować, przygotowywać materiały, układać sobie jakbym to miał przetworzyć, by przedstawić swój punkt widzenia albo, choćby na MJPT zaprosić do czegoś. I idzie. Albo szukać inspiracji na tym niby- słabym narzędziu, jakim jest gg czy FB- ileż to mało obiecujących wymian krótkich zdań stało się zaczynkiem do czegoś potem.
O to mi chodziło. Nie wierzę, iż ludziom nie chce się rozmawiać, a FB, tweetery czy gg albo smsy nie da się wykorzystać do inspirowania się nawzajem. A po to są rozmowy, czyż nie?
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post autor: Amelia »

Błagam was, nie umacniajcie się wzajemnie w przekonaniu, że jesteście ostatnim niezdobytym bastionem kultury w tym świecie pomieszanych wartości i masowej rozrywki.
Wypłynęła na głębie totalna generalizacja, kurde.

Edit: W sumie.. żyjcie sobie w takim oto przekonaniu.
Młodzież zła, dzieci złe. Nie mają żadnych wartości, ideałów, marzeń. Może takie myślenie pomaga komuś się dowartościować.
Jak czytam coś takiego:
ja się uczyłam z wielkich kilkukilogramowych encyklopedii
To mnie krew zalewa.
Ostatnio zmieniony pn, 21 lut 2011, 19:51 przez Amelia, łącznie zmieniany 1 raz.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Awatar użytkownika
Margareta
Posty: 1017
Rejestracja: sob, 22 sie 2009, 15:54
Lokalizacja: południe kraju nad Wisłą

Post autor: Margareta »

No, napisz coś co udowodni, że się totalnie mylimy.
Ale chyba będzie Ci trudno :diabel:.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Obrazek
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Lokalizacja: spode łba

Post autor: homesick »

Młodzież zła, dzieci złe. Nie mają żadnych wartości, ideałów, marzeń. Może takie myślenie pomaga komuś się dowartościować.
Jak czytam coś takiego:
Cytat:
ja się uczyłam z wielkich kilkukilogramowych encyklopedii

To mnie krew zalewa.
a czy ktoś pisze, że wszyscy tacy są, chociażby na tym forum jest dużo młodzieży, która ma wiele do powiedzenia.
nie da rady dyskutować bez generalizacji, żeby sformułować jakąś myśl trzeba uogólnić.
a te "kilogramowe encyklopedie" to z uśmieszkiem pisane, przecież nie pochodzę z epoki lampy naftowej i kałamarzy.
'the road's gonna end on me.'
Awatar użytkownika
ona
Posty: 218
Rejestracja: ndz, 24 sty 2010, 19:28

Post autor: ona »

kaem pisze:Nie wierzę, iż ludziom nie chce się rozmawiać, a FB, tweetery czy gg albo smsy nie da się wykorzystać do inspirowania się nawzajem.
Ależ oczywiscie, że się da. Nigdy nie prowadziłeś przez gg inspirujących, głębokich rozmów? Ja prowadziłam. Wiem wiem, powinny to być rozmowy w 4 oczy czy chociaż przez telefon, ale cóż - w 4 oczy także prowadziłam, a gg używam częściej niż telefonu. XXI wiek.
Co nie zmienia faktu, że fb i gg to tez bardzo dobre narzędzia do wymiany krótkich, treściwych informacji - do tego zostały przecież stworzone :)
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Jak się nie ma ochoty czytać na fb o tym co kto jadł na obiad, wystarczy zaznaczyć opcję, żeby wypowiedzi tych osób nie pojawiały się na stronie głównej, albo w ogóle je usunąć ze znajomych. Nie oznacza to zerwanie kontaktu, to tylko wyrzucenie ze znajomych na wirtualnym portalu, nie dyskredytacja człowieka.

Dla mnie fb to wyzwanie, bo jako gaduła głowię się czasem nad zwięzłą formą wypowiedzenia myśli. Zwięzłą, ale zrozumiałą.
Fb to też fajne "ćwiczenie" na powiedzenie komuś czegoś miłego. Nie brakuje Wam tego w życiu? Zwykłe "lubię to" a komuś jest fajniej. Byle nie przesłodzić. Może z klikania w "lubię to" wyniknie umiejętność mówienia drobnych komplementów w realu? Bywam zmęczona "przyjacielskimi docinkami" na żywo, przekomarzaniem się, kiedy brak okazania ciepła, sympatii, powiedzenia "lubię Cię" starym znajomym. Takiego prostego, takiego "za nic". Można okazywać poprzez czyny swoje przywiązanie, ale ja lubię czasem usłyszeć jasne "fajna jesteś".

Na facebooku raczej nic głębokiego nie czytam, bo z założenia niewiele tam dłuższych wypowiedzi. Na forum też nie, bo nie mam ochoty teoretyzować. Mam ochotę sprawdzać teorie w praktyce, sama popełniać błędy, sama odnosić sukcesy. Nie pociąga mnie teoretyzowanie o życiu innych ludzi. Mam swoje. Dla czytania czytam ostatnio na nowo Vonneguta, zupełnie inaczej go odbieram niż parę lat temu, ale i tak jest świetny. Wokół mnie jest masa ludzi o ciekawych poglądach, ale niekoniecznie miałabym ochotę ich czytać. Nie każdy ma talent pisarski, czasem wypowiedź staje się przewidywalna i nudzi. Na żywo można na bieżąco wpływać na tok wymiany zdań.

Ludzie, ci starzy i młodzi, wcale nie pogłupieli. Dalej wierzę w ludzkość. Poziom inteligencji wg mnie nie opada, tylko wszyscy są bardziej widoczni. Trzeba umieć wybierać. Kiedyś wpadało się w swoje środowisko i nie miało kontaktu z resztą. Na dobrą sprawę jesteśmy "bogatsi", znamy szeroki kontekst świata, w którym żyjemy.

I teraz przeskok - skąd brać ludzi do spotkań w rzeczywistości? Z facebooka na przykład. To nie są cyborgi, nie jestem jedyną Istotą Myślącą. Ze zdjęć i komentarzy niektórych promienieje ciekawe życie. wystarczy kliknąć "lubię to" i dopisać coś na kształt- "ja też chcę to przeżyć, kiedy to będzie możliwe?" I zrobić to. Po co pisać teorie na temat sensu życia, jeśli tak wiele jest do zrobienia?

***

Coby jasne było, nie neguję powyższych wypowiedzi, bo z nimi też się zgadzam -brakuje mi czasem troszkę czasów, w których byłam "zwykłym dużo piszącym użytkownikiem" ;) Dopisałam jeszcze inną, nie wiem czy akurat drugą, stronę medalu.
Pozdrawiam wszystkich ;)
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

MJowitek pisze:Fb to też fajne "ćwiczenie" na powiedzenie komuś czegoś miłego. Nie brakuje Wam tego w życiu? Zwykłe "lubię to" a komuś jest fajniej. Byle nie przesłodzić. Może z klikania w "lubię to" wyniknie umiejętność mówienia drobnych komplementów w realu?
O słodka naiwności :) Ja się kompletnie nie zgadzam. Nie mam konta na FB, to może i nie powinnam krytykować, ale "lubię to" to taki zwykły znaczek, do którego większość ludzi i tak nie przywiązuje wagi. O wiele trudniej powiedzieć komuś coś miłego na żywo, niż kliknąć niebieski guziczek. Z "lubię to" jest tak jak ogólnie z "internetowymi więziami", które to szumnie miały pomagać ludziom podtrzymywać czy inicjować kontakty a w rzeczywistości przyczyniają się do tego, że i tak jest coraz więcej samotności. Ile razy to miałam taką sytuacje, że odzywałam się do kogoś, chciałam się umówić na spotkanie, ale oczywiście wszyscy byli "bardzo zajęci" i w konsekwencji wychodziło na to, że każda z tych osób danego wieczora, którego moglibyśmy się spotkać siedziała w chacie przed komputerem (no niestety, status na gg cię zdradzi ;]). FB, Twitter i inne takie to dla mnie ułuda, erzac podtrzymywania kontaktów z ludźmi. Portale społecznościowe nic tak naprawdę nie znaczą. Dzisiaj znacznie przecenia się ich możliwości. Nawet o rewolucji w Egipcie pisano jako "Facebookowej rewolcie". Facebookowcy obalili Mubaraka. Śmiechu warte, niech teraz facebookowcy odbiorą władze egipskiej armii, może zmienię zdanie :)

Twitter to już inna rzecz. 140 znaków. Mniej niż sms. Co można przekazać światu w 160 znakach? Robię kupę, jem obiad, idę się pomigdalić z dziubdziusiem, ale dzisiaj mamy zjeb... pogodę. Tyle. Same "wielkie rzeczy".

Mąż założył mi ostatnio blokadę na neta- godzina dziennie i 2h w weekend plus pudelki i ine takie totalnie zablokowane. Po to, żeby robić tu na MJPT co należy, czyli pisać przemyślane posty w jakimś ciekawym moim zdaniem temacie, szybko robić przelewy bankowe, sprawdzać pocztę, czasem przeczytać parę newsów w internetowym wydaniu jakiejś gazety. Żeby nie tracić czasu na pierdoły.

Co do długości postów- mam tu swojego "posta życia" na forum, nad którym siedziałam pół dnia. Nieskromnie się pochwalę, że przyszło do mnie potem trochę PW z gratulacjami :) Lubię długie wypowiedzi, jeśli są ciekawe i coś wnoszą. Bardzo mi sie podoba, że tu na MJPT tępione są krótkie, nic niewnoszące wypowiedzi w stylu "popieram/ ja też" (nie dotyczy to jednak krótkich, celnych ripost).
Awatar użytkownika
MJwroc
Posty: 512
Rejestracja: sob, 03 paź 2009, 9:03
Lokalizacja: Wrocław i Poznań

Post autor: MJwroc »

Facebook jest dla mnie pewnego rodzaju drugą rzeczywistością.
Taką, gdzie mówi się rzeczy których normalnie w rzeczywistości byśmy nie powiedzieli.
Taką gdzie ludzie wydają się być kimś kompletnie innym niż w realu.
Taką gdzie dowartościowujesz się ilością "Lubię to!" i liczbą komentarzy.

Mam konto na Facebooku, ale coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego jak stopniowo się od niego uzależniam. Założyłam je w 2008 roku, kiedy jeszcze ten serwis nie cieszył się taką popularnością w Polsce z zamysłem kontaktowania się ze znajomymi z Włoch, gdzie mieszkałam parę lat. Z czasem zwykłe korzystanie stało się czymś uciążliwym, już nie wysyłałam prywatnych wiadomości, kontakty się "spłaszczyły" do kilkuwyrazowych komentarzy.
Dlaczego ludzie wydają nam się być kimś innym na FB niż w rzeczywistości? Kiedy wchodzę na konto osoby, którą bardzo lubię i wydaje mi się że coś dla niej znaczę, okazuje się, że jestem tylko jedną ze 100 jej znajomości i "co ja sobie w ogóle myślę".
Taka chora rzeczywistość. Wszyscy czujemy że rozmowa w 4 oczy znaczy więcej niż jakiś głupkowaty komentarzyk na FB. Ale kiedy wchodzimy na FB nie jesteśmy już tego tacy pewni.
Facebook daje tylko pozory. Tak jak wigilia klasowa. Osoby które nigdy się do siebie nie odzywały, nagle się ściskają i składają sobie życzenia.

Tęsknię za latami 90., kiedy istniała tylko podwórkowa rzeczywistość;/
Jednak żyjemy w takim czasie jakim żyjemy i trzeba się nauczyć żyć...z Facebookiem.
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Bo nie ma co popadać w skrajności, a w nie się często wpada rozprawiając nad wadami i zaletami facebooka. Nie, nie podchodzę naiwnie do fb, jego zatwardziałym zwolennikiem tez nie jestem. Można to porównać do forum, zdarzało się, że ktoś jojczył, iż "forum to takie wirtualne, te znajomości przepadną jak tylko na nim piszemy, że prawdziwą wartość mają te rzeczywiste kontakty". Zdarzały się fochy na gg, że ktoś zamiast się spotkać w kawiarni to klika przed kompem, albo pretensje, że nie ma czasu, a potem świeci się na zielono :nerwy:

Też się świecę, sugerując całemu obserwującemu mnie światu (obstawiam, że to 3 osoby mogą nawet być), że się zmienilam w cyborga. Czasem mam nawet w domu "cyborg party", przychodzą do mnie inne znajome cyborgi, słuchamy muzy, oglądamy filmy, zdjęcia i raz po raz poruszamy myszką, coby zielone światełko nie zgasło.
Pesymiści od dawna starali się wykrakać koniec znajomości w świecie rzeczywistym, ale one przetrwały zarówno erę forum jak i gg. Często właśnie pośrednio dzięki nim. Zatem era facebooka ich też nie zabije. Będę dzielna :war:
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

MJowitek pisze:Nie oznacza to zerwanie kontaktu, to tylko wyrzucenie ze znajomych na wirtualnym portalu, nie dyskredytacja człowieka.
Akurat! ;-) Aż sobie przypomniałem epizod odcinek South Parku, You Have 0 Friends - nota bene, jeden z najlepszych z ostatnich serii. Jest tam wszystko, łącznie z dzieleniem się statusami na temat właśnie zjedzonego obiadu. I to jak - oczywiście, w przerysowany sposób - facebook wpływa na nas, na nasz język (fakt, zaczęło się rzeczywiście niewinnie od krótkich wiadomości tekstowych...), na nasz tok myślenia:
kaem pisze:Gdy odpuszczamy sobie dociekliwość, niechętnie reagujemy na drążenie tematu i przełączamy się na skrótowe myślenie, w efekcie ulegamy tabloidyzacji życia.
To, że po raz pierwszy chyba w historii możemy na szeroką skalę lubić coś, co samo w sobie nic w sobie nie zawiera. Na przykład, efekt najgłupszej aplikacji. A potem możemy skomentować to w sposób najbardziej jałowy z możliwych. Martwi mnie najbardziej to, że potem przekłada się w to naturalny sposób na mnogość wiadomości typu: właśnie w esce billy jean, oł je. Co z tego, ja się pytam?
give_in_to_me pisze:Portale społecznościowe nic tak naprawdę nie znaczą. Dzisiaj znacznie przecenia się ich możliwości.
Znaczą, Kasiu. Podałaś przykład egipskiej rewolucji - nie śledzę na bieżąco tematu, ale widzę mechanizm. Mnie w Polsce akurat przychodzi na myśl nocny happening z 9 sierpnia 2010 roku, kiedy kilka tysięcy młodych ludzi skrzykniętych na Facebooku - znak czasu? - przyszło na warszawskie Krakowskie Przedmieście wyrazić swój prześmiewczy stosunek do formy obecności krzyża w przestrzeni publicznej. Czy cała dyskusja, która później się po tym potoczyła, możliwa byłaby jeszcze 5-10 lat temu? W dobie wciąż jeszcze ograniczonego dostępu do informacji, kiedy internet nie był taki powszechny a człowiek nie mógł sprawdzić najświeższych informacji na każdy temat dzięki dwóm przyciskom w telefonie komórkowym? Kiedy ciężej było znaleźć zupełnie osoby, które wyrażają np. chęć zamanifestowania swojego wspólnego poglądu, poza tym nic ich nie łączy? Widać to zresztą nawet po MJPT, kiedy podczas pierwszych zlotów czy manifestacji zjawiała się raptem garstka ludzi. A gdyby dzisiaj było to, co dekadę temu?
MJowitek pisze:Pesymiści od dawna starali się wykrakać koniec znajomości w świecie rzeczywistym
Do tego nigdy nie dojdzie, bo człowiek nigdy nie zamieni naturalnej potrzeby spotkania się na obcowanie z myszką i klawiaturą. Za to jest przyjemniej i prościej, kiedy rzeczywiście nie można się zobaczyć a człowiek by chciał. Kiedyś moi rodzice - młodym narzeczeństwem, później małżeństwem tymczasowo na odległość będąc - pisali do siebie długie listy. Dziś siedzieliby przed skypem i mieliby poczucie zachowania niemal takiego samego kontaktu, jak w rzeczywistości - z jednym, wiadomym, mankamentem. A jest też lepiej na poziomie dalszych znajomych, tych widzianych raz na dwa lata, kiedy znajomość po prostu rozmyłaby się.
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

Pank, protest "przeciwko" obrońcom krzyża to też coś rozdmuchanego medialnie, pamiętaj o tym. Nie pamiętam ile tam było tysięcy ludzi. Dwa, trzy, pięć? Wiesz co odpowiadali "patrioci", kiedy ktoś przeciwstawiał te kilka tysięcy protestujących facebookowiczów przeciwko kilkudziesięciu osobom "broniącym krzyża"? Otóż odpowiadali, że pokłonić sie przed trumną Pary Prezydenckiej przyszło KILKASET TYSIĘCY osób. Fakt, to trwało tydzień. Ale Facebook ich nie zebrał. Mi z "prawymi" nie po drodze, ale mieli troche racji. Nie zapominaj o sile mediów. O akcji "krzyż" usłyszała cała Polska, bo "całkiem przypadkiem" cały sierpień na Krakowskim stał wóz transmisyjny tvn24. I podobnie było z "wielkim facebookowym protestem". Co do Egiptu- przy największych protestach na placu Tahrir zgromadziło się kilkaset tysięcy ludzi. Egipt zamieszkuje 80 mln ludzi, jedno z najludniejszych państw regionu. Upadek Muru Berlińskiego zgromadził na Alexannderplatz 500 tysięcy osób. Za pomocą radia, bo telefony były głuche, dogorywające NRD próbowało coś tam jeszcze utrudniać. A może dać jako przykład Bałtycki Łańcuch? W sierpniu 1989 2 mln (tak, DWA MILIONY) ludzi jednocześnie złapało się za ręce w proteście przeciwko ZSRR. Ludzki łańcuch liczył 600 km długości, za ręce trzymali się Litwini, Łotysze i Estończycy.

Tak, wiem, były inne czasy, inna technologia, inny układ sił na arenie międzynarodowej i też trochę głębsze więzi między ludźmi.

Kliknąć "Lubię to" może każdy. Nie oznacza to jednak realnego działania.
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Lol...jednym 'przeszkadza', że na platformach internetowych wypowiadają się ludzie średnio rozwinięci myślowo, a innym, że wypowiadają się ludzie nadmiernie przeintelektualizowani...Brakuje szarym komórkom złotego środka czy jak?
...za mądry(a) dla głupich, za głupi(a) dla mądrych...
Gdzie ja już to słyszałam? ;]

A na poważnie. FB, NK, twittery, gg i inne podobne platformy - dla mnie są wynalazkami informatyków. Czego to jeszcze zdolni informatycy nie wymyślą?

Platformy, na których lawinowo rozwija się reklama i ogłaszają się na nich ludzie oferujący swoje usługi np. organizacji masowych imprez, spontanicznych flash-mobów, czy choćby oferty kupna własnoręcznie wykonanej biżuterii i innych bibelotów, własnych rękodzieł, twórczość fikcyjną, potencjalnie zainteresowanym...

Ponoć niektórzy twierdzą, że nie jest ważne kogo oni znają, ale ważniejsze jest, kto ich zna...

Jednym słowem...jedni wykorzystują te platformy w konkretnym celu, a inni zaglądają tylko po to, by zabijać wolny czas z nudów albo z braku ciekawego, zajmującego zajęcia w codziennym życiu.
No ale co, kto i kogo lubi ;].

Gdy mam ochotę na 'czytanie' intelektualnych rozważań, to zawsze pozostaje wybrednie wyselekcjonowana literatura, film, muzyka, teatr, wystawa...itp, itd, a szerokim łukiem omijam odmóżdżające platformy...
Pank pisze:kto z Was widział ostatnio Och-Karol 2, hę?)
Odruch wymiotny...ale za to Natalka w Wierność jest Nudna - (jak dla mnie) wymiata kompleksowo! (Od warstwy wokalnej, po interpretację piosenki, tekst samej piosenki, podkład muzyczny piosenki). Tak mam, że zawsze popadam w uwielbienie do pojedynczych piosenek z pełnym, świadomym ignorowaniem dorobku śpiewających...wyjątek stanowi tylko MJ no i tylko w wąskim zakresie GM. glupija

A kto z Was ostatnio widział Ostatni Mohikanin, hę? Gorąco polecam!
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: a_gador »

Po przeczytaniu tytułu tego tematu, przyszedł mi na myśl program Pospieszalskiego, na szczęście już go nie ma w ramówce TVP, który w domowym slangu tak właśnie nazywaliśmy "Nie warto rozmawiać", ponieważ prezentował prawicowe i, odnosiło się wrażenie, jedynie słuszne (w mniemaniu prowadzącego), spojrzenie na poruszane problemy - a mnie odchodziła ochota do oglądania tych gadających głów.

Właśnie, gadające głowy. Czy wszystko trzeba "przemielić ozorem", zwerbalizować, zakomunikować wszem i wobec i każdemu? Bo ja ostatnio lubię pomilczeć, dyskretnie poobserwować, poczytać. Uciec od wszechogarniającej kakofonii dźwięków, natłoku informacji, ciągłego hałasu. Teraz niby siedzę w jako takiej ciszy, bo szumi komputer, słyszę jakieś strzępki rozmów za oknem, a teraz właśnie zaszczekał mój pies - to takie fejsbukowe, nie? Piszę o nic nie znaczącej dla świata chwili z mojego życia i dzielę się nią na forum.

Jadąc do pracy rano włączam radio w samochodzie, by przygotować zmysły do czekających mnie wielu godzin, które spędzę w hałasie. Wracając słyszę jedynie pracujący silnik w aucie. Mam za sobą kolejny dzień, który spędziłam na mówieniu, przekazywaniu informacji, ale też zachęcam innych do wypowiedzi. Z różnym skutkiem. Niedawno poprosiłam o przyniesienie gazet, czasopism, które młodzi ludzie czytają i do lektury których mogliby swoich rówieśników zachęcić. Uczyniły to dwie osoby, bo reszta poza lekturą esemesów nic nie czyta. Na pytanie o zainteresowania zwykle słyszę - gry komputerowe, ewentualnie piłka nożna. Kiedy drążę temat: dlaczego gry? dlaczego piłka? słyszę zdawkowe "bo to fajne", albo obserwuję wzruszenie ramion. Niby lekcja angielskiego, więc może fakt, że trzeba się wypowiedzieć w obcym języku stanowi trudność. Toteż mówię do delikwenta "nie wiesz jak to powiedzieć po angielsku, to spróbuj ułożyć najpierw zdanie po polsku", "tyle, że ja nie wiem, co powiedzieć" słyszę w odpowiedzi.

Wciąż i z uporem maniaka poprawiam teksty w stylu "przyszłem", "wyszłem", "kupywać" i jak czytam, że
majkelzawszespoko pisze:jedynym winowajcą [...] jest [...] grono pedagogów na etapie szkoły podstawowej, którzy nie karcą za tego typu rzeczy, a też nieraz sami popadają w ten schemat
to budzą się we mnie zabójcze instynkty. Wkręćmy może jeszcze belfrom i belfrzycom wiatraczki w d..., bo przepraszam, ta cała progenitura rodziców nie ma, co by ją pewnych rzeczy nauczyła?

Na zajęciach klubu filmowego oglądamy z młodzieżą filmy i dyskutujemy. Prowadzę klub od trzech lat i widzę jak się ci ludzie otwierają, powoli, ale widać postępy. Pełną gębą artykułują swoje przemyślenia, opinie. Coraz bardziej im się chce gadać, bo ktoś ma też ochotę ich wysłuchać. W domu poza "wynieś śmieci", "zmyj naczynia" oraz innych komend i pytania "co tam w szkole?" nic więcej nie słyszą, nikt nie jest zainteresowany tym, co myślą. A jeśli w końcu już ktoś jest zainteresowany to są zdziwieni i nieufni. W konsekwencji ani myśleć ani mówić im się nie chce. I od razu uprzedzam zarzut uogólnienia, nie we wszystkich domach i nie wszystkie dzieci tak mają. Ale tzw. "zimny wychów" jest coraz bardziej widoczny, staje się znakiem naszych czasów, a, co za tym idzie, jego efekty też. Choć film "Sala samobójców" nie jest tu może reprezentatywnym przykładem, zachęcam jednak do jego obejrzenia. Bo rodzice bohatera są dobrze sytuowani, a większość społeczeństwa, mimo poprawiającej się sytuacji, może jedynie pomarzyć o tak wysokim standardzie życia, to jednak brak zrozumienia, atrofia uczuć, brak czasu na zwykłą rozmowę nie jest tylko domeną nowobogackich. Ta przypadłość może dopaść każdego.

I jeszcze à propos filmów. Coraz bardziej lubię kino, gdzie znacząca cisza między postaciami buduje relacje między nimi, a nie kwieciste dialogi, tak jak w "Somewhere. Między miejscami" Sofii Coppoli - o niemym porozumieniu między ojcem i córką. Może przenieśmy ten standard do naszej rzeczywistości. Pomilczmy przez chwilę, by potem docenić wartość rozmowy.

I tak podzieliłam się z państwem moimi sprzecznymi odczuciami, wzajemnie się wykluczającymi opiniami i pewno gdzieś obok tematu.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
majkelzawszespoko
Posty: 1745
Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
Lokalizacja: Katowice

Post autor: majkelzawszespoko »

a_gador pisze:Wkręćmy może jeszcze belfrom i belfrzycom wiatraczki w d..., bo przepraszam, ta cała progenitura rodziców nie ma, co by ją pewnych rzeczy nauczyła?
Tak teraz po zacytowaniu stwierdzam, że oczywistą głupotę napisałem. Chodziło mi bardziej o wyrażenie: jednym z winowajców, czy też - nie bez winy są tu. Przepraszam, zwracam honor.
a_gador pisze:Coraz bardziej lubię kino, gdzie znacząca cisza między postaciami buduje relacje między nimi
Esencją tego kina, jeśli nie widziałaś, to chciałbym Ci polecić film Pusty Dom. Na ten moment, odkrywania ciszy i jej magii, będzie chyba idealny aby się w nim zakochać.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
kamiledi15
Posty: 753
Rejestracja: śr, 24 lut 2010, 22:07
Lokalizacja: Koło Warszawy

Post autor: kamiledi15 »

Jeśli chodzi o współczesną ortografię, to nie chcę was załamywać, ale to nie jest już tylko problem for internetowych. Oto, co znalazłem dzisiaj w supermarkecie na opakowaniu wyłącznika czasowego:
http://img217.imageshack.us/i/snc00039f.jpg/
Chyba wiecie, przez jakie ,,żet" pisze się wyraz ,,żądany"?
Jeszcze niedawno na każdy błąd ortograficzny w internecie ktoś od razu reagował, powszechne były zdania typu ,,zajrzyj do słownika", itp. Teraz błędów jest coraz więcej i coraz mniej osób zwraca na to uwagę, niestety. Coraz częściej widać błędy typu ,,dzienki" i brak używania kropek oraz przecinków.
Obrazek
Setki operacji plastycznych? Nie sądzę...
ODPOWIEDZ