Wstydzimy się swojego kraju czy nie??

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Paweł
Posty: 73
Rejestracja: wt, 28 cze 2005, 10:52

Wstydzimy się swojego kraju czy nie??

Post autor: Paweł »

Ostatnio w radiu(nie wiem teraz którym)mówili,że większość Polaków wstydzi sie swojego obywatelstwa,a zagranicą nie chcą się przyznać do Polskości :surrender: .Ja osobiście jestem dumny z tego,ze jestem Polakiem,a Wy??
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Lokalizacja: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

Z ta polskością to jest trochę tak jak z dumą z MJ. Każdy(to słowo znaczy sporo) zarzeka się ze jest dumny z MJ, z jego twórczości i z jego osoby kilka tematów niżej można przeczytać że raczej się z tym nie obnosicie.
Jest to zdecydowanie sprzeczność a wynika to głownie z błędnych informacji. Trudno jest ludzia teraz wszystko odkręcać i mówić ze to co zawsze uznawali za prawdę. Często nam się niechce bo zaraz itak ktoś obróci to w żart więc szkoda żebyśmy się produkowali. Nawet jeżeli ktoś jest dumny to raczej się z tym nazbyt nie obnosi.

Jestem Polakiem i mam takie podejście. Urodziłem się tu ale równie dobrze mógłbym się urodzić w Afryce w Ameryce czy Chinach. Nie rozumiem kogoś kto mówi że jest jest dumny z historii, sportu, muzyki. W tym momecie traktuje się ojczyznę jak rodzinę albo nawet utorzsamia się co jest zdecydowanie hipokryzją. Jaki taki człowiek miał udział w bitwie pod grunwaldem czy w twórczości Chopina, Mickiewicza. Jest to DLA MNIE kompletna abstrakcja.
Obrazek
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

Archi pisze:Każdy(to słowo znaczy sporo) zarzeka się ze jest dumny z MJ (...) kilka tematów niżej można przeczytać że raczej się z tym nie obnosicie.
Może niektórzy się nie obnoszą, bo nie czują potrzeby? Jak mnie ktoś pyta, czego słucham, nie mam oporów powiedzieć, że Michaela Jacksona. Między innymi. Ktoś się przyczepi, zignorować, a najlepiej wręczyć parę plików do przesłuchania. ;]

Może mamy świetnego prezydenta, rząd, może mamy świetne drogi, może mamy świetne stereotypy, ale na swój sposób patriotą jestem i nad emigracją nie myślę - mam wrażenie, że jeszcze będzie tu o wiele lepiej. A propos stereotypów; tu przytoczę, co moja wychowawczyni stwierdziła - podczas wymiany z Niemcami przyjeżdżają do nas ludzie mający raczej dość negatywną opinię o Polsce. Wracając, są mile zaskoczeni. Może nie jesteśmy aż tacy źli?
Archi pisze:Nie rozumiem kogoś kto mówi że jest jest dumny z historii, sportu, muzyki.
Ależ można czuć się dumnym, że pochodzi się z tego samego kraju, w którym pisał Sienkiewicz i tworzył Chopin! Mamy swoich wybitnych znanych w świecie, więc czemu nie? Byle nie popadać w zbyt przesadny zachwyt.
Awatar użytkownika
Majkel
Site Admin
Posty: 1450
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 17:59
Lokalizacja: z nienacka

Post autor: Majkel »

Ja jestem przede wszystkim dumny z tego, że mój naród to ten, który w historii zawsze był wyjątkowo gnębiony, upokarzany, wyzyskiwany, opluwany, a mimo to, zawsze nie daliśmy się złamać, zawsze powstawaliśmy, dokonywaliśmy tego co niemożliwe. I tak ciagniemy od wieków... zadziwiając świat :-o

Nie tylko potrafiliśmy zawsze jakoś, choć bywało na prawdę często, że nikt nie wiedział jak, się podnosić, dokonywać zrywów-cudów, ale przy tym zawsze potrafiliśmy wyciagnąć pomocną dłoń dla innych narodów. Walczyliśmy za innych, nic z tego nie mając, ryzykowaliśmy życiem by ratować jednostki z tych prześladowanych. Zawsze nas opluwano, poniżano, starano się: zrusyfikować, zniemczyć, zmęczyć, zakopać, pochować... żaden naród chyba nie ma takiej woli przetrwania.

Jak myślę, że jestem Polakiem, to właśnie z tego jestem dumny.

Mamy masę wad, jak pijaństwo, znane wszędzie nasze kombinatorstwo... ale to z nikąd się nie wzięło... ci co nas gnębili przez lata wyrobili w nas takie a nie inne mechanizmy obronne - najlepiej i najskuteczniej nauczył nas kombinować komunizm. Do picia zawsze byliśmy dobrzy, ale ten ustrój akurat też miał skłonność ku temu - bo im ktoś większy prostak, pogrążony w tej swojej butelczynie - on nie zagroi władzy, nie podniesie nań swej pijanej łapy, a bo i zresztą nie wiedziałby po co, bo do tego trzeba inteligencji.

My jesteśmy naród niezłomny, zawsze pamiętający o swej tradycji, silny, nieugiety, a zawsze jeszcze gotowy oddać życie za innych, choćby i newdzięcznych - dla idei.

Warto to tym wszystkim pamiętać.
Ja właśnie jestem dumny z tej historii.
...
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Ale jak to większość Polaków wstydzi sie swojego obywatelstwa? A gdzie oni przeprowadzali ten sondaż? Wśród kogo?
To bardzo wazne...

Bo jeśli wśród biednych ludzi, którzy wyjechali za granicę nie tyle za pracą, co wręcz za jakąkolwiek pracą, bo tutaj im nie szło.. To możliwe.

Jeśli za ludźmi, którzy wyjechali z Polski ileś tam lat temu bo nie byli z czegoś zadowoleni, bo na przykład nie kwitły tu pomarańcze. Polakami, którzy tak naprawdę nie mają pojęcia jak teraz jest w Polsce i mają stary, nielubiany przez nich obraz w pamięci... to też się nie dziwię.


Ale są też młodzi Polacy. Tacy ot jak ja, co wyjeżdżają do pracy i na studia. Co są inteligentni i potrafią patrzeć obiektywnie na świat.

Spędziłam we Francji prawie pół roku non stop, siedziałam tam przez cały semestr, na Wielkanoc, ferie takie i owakie. I jak tylko miałam okazję, mówiłam, ze jestem Polką. Nie tylko ja zresztą. Było nas tam kilkoro i chyba nikt nie miał wątpliwości skąd jesteśmy. Nie czuliśmy się gorsi, bo niby dlaczego? Inne człowieki z innych krajów też nie ukrywały swojego pochodzenia. Urządzaliśmy kuchnię międzynarodową, party na korytarzach, chodziliśmy na wspólne wycieczki. I jeśli nadarzała się taka okazja, każdy mówił coś o swoim kraju. Nie jakoś nahalnie, ot tak po prostu...

Szkoda, że niektórzy Polacy nie przyznają się /podobno/ do tego skąd są. Może wtedy pani na poczcie byłaby bardziej przekonana co do tego, że "nie proszę pani, Polska nie jest w Azji. W Europie. Taaaaaak, w Uniiiiiiiiiii". :wariat:

Ale na szczęście nie wszyscy są jak ta pani z poczty.

Kiedyś jakiś facet na wieść o tym, zem z Polski, zawołał radośnie" Gombrowicz!".

Inny zaś poleciał po znajomego, który z westchnieniem zaczął wymieniać po polsku "seeeernik, makooowiec, pierooooooooogi". O pierogach wspominała też pewna Kanadyjka z zajęć. "Bo w Kanadzie, gdzie mieszka, jest taki sklep z polską żywnością, i ona tam lubi coś czasami kupować..."

Znajomy znajomego Portugalczyka przyznał się, że zna jedno słowo po polsku. Ku naszej radości była to "Po-mi-do-rooooo-waaaa".

Polska to nie tylko jedzenie. Jakaś Niemka zachwycała się naszą plażą, dodając ze smutkiem, że oni takich nie mają...

Do pewnego Francuza przyjechał na tydzień znajomy. Kanadyjczyk. Studiuje kulturę rosyjską, POLSKĄ i chyba zceską. Zapomniałam. W każdym razie ten rejon. Jak zaczął wymieniac pisarzy polskich, to nas nie powiem, zatkało. A przy kompozytorach już kompletnie wysiadłam. Aha, nazywał się Michael :)

W prawie każdej księgarni widziałam wspomnianego już Gombrowicza i kilku innych polskich pisarzy.

Miasta najczęściej kojarzone z Polską to: Warszawa, Kraków i Gdańsk. W dwóch ostatnich niektórzy nawet byli.

No o wódce mówić nie będę. Wiedzą co to żubrówka, oj wiedzą...

Polskie biuro Orbis stanowi w Nicei bardzo poważną konkurencję dla tamtejszego Intercarsu. Naprawdę poważną. Aż się sama zdziwiłam...

Jedna z ulic przy porcie w Nicei jest Lecha Wałęsy. Tego pana oczywiście także kojarzą...

To były moje pierwsze myśli, które mi przyszły jeśli chodzi o wizerunek Polski za granicą.

A sam zachód?
Przeważnie byłam tam na wakacje...
Ale wakacje to taki szczególny okres czasu.

W czerwcu na Promenadzie pojawiły się nagle nowe palmy. Cały rok ich tam nie było. Takie w doniczkach. Uroczo...

A wcześniej? Przez cały rok po plaży na Lazurowym Wybrzeżu latają psy i sobie srają. Na chodniki też robią. Woreczki na kupy? A są takie na ulicach do wzięcia, czasami, a owszem. Za dekorację robią. Psia kupa znikała z chodnika dopiero jak odpowiednia ilość ludzi w nią weszła. Albo to ja w slamsach mieszkałam? Możliwe, bo i kubły ze smieciami bywały dość..przepełnione...

Sztuka? Uliczni artyści? Koło 23h wieczorem podchodzi policja i każe ściszyć muzykę. Na najbardziej "rozrywkowej" ulicy, Rue de France. Bo ludzie chca spać :wariat: No cóż... we Wrocławiu jak ktoś sobie kupuje mieszkanie w Rynku, to godzi się z faktem, że ma muzyke pod oknem nawet do 3 rano... I chyba raczej nie wzywa policji ani nie...rzuca wodą z okna. Sama tej wody nie doświadczyłam. Andreas mi opowiedział. Bo miał za głośno muzykę w tym swoim małym radyjku.

To, że w niedzielę sklepy pozamykane i można kupić co najwyżej sucha bagietkę, to może i dobrze. Nie mam na myśli religii. Ot wreszcie dzień wolny, a nie latanie za zakupami.

Rasizm i nietolerancja? Oj, mają z tym problem, maja. Tzn na Lazurowym, bo to blisko Afryki. To tam trafia duża część emigrujących Arabów. Swoją drogą mnie też zaczęli wkurzać. Sami sobie szkodzą. To chyba temat do innego wątku, oj troche bym popisała. Łatwo jest mówić o tolerancji, jak się mieszka w kraju bez takich problemów. Bo my naprawdę mamy o wiele spokojniej. W sumie nie mam na myśli tylko Arabów. Innych Z Południa też.

Edukacja. Znacie "Panią Bowary" Flauberta? No w sumie nie musicie, ale może niektórzy... W niektórych liceach jest to lektura obowiązkowa. Hmm..jestem sobie na jakichś zajęciach, a tu Pani się pyta studentów tamtejszego uniwersytetu, na kirunku podobnym do naszej polonistyki, kto czytał "Panią Bowary". Połowa podniosła łapki. Pani się ucieszyła, że ooo, niektórzy znaaają. Kurde, a druga połowa? Co oni robią w tych szkołach? Z tego co wiem to niewiele. Podobno uczą się innymi metodami niż my, bardziej twórczo. Podobno. Jakoś tego nie odczułam za bardzo...

Jedzenie. Tu nie mam wiele do powiedzenia, bo stołówka nie serwowała za bardzo tradycyjnej kuchni francuskiej, ale... Boże, jak ja się stęskniłam za drożdżówkami... Mają piekarnie. No mają. Dużo chlebów, większość smakuje w sumie podobnie. /Poza jednym z orzechami, no za nim tęsssknię.../ Kawałeczek ciasta, który ku mojej radości smakuje jak zakalcowaty murzynek, za jakieś 2 Euro... :] Sery pleśniatki. No dobre. Ale gdzie te sławne 365 gatunków? Mi smakowały podobnie. W Polsce są takie same jak w tamtejszych marketach. Chyba, że ktoś jest naprawdę znawcą. Hmm. Wina. Ok, tanie i dobre. Szkoda, ze słodkich nie mają i w sumie są...takie same /albo ja smaku nie mam? w sumie możliwe, bo piw też nie rozróżniam za bardzo.../

Ah. I technika. Komputery? Buhaha. Egzaminy miałam w środku i pod koniec maja. Wyniki są, jeno ich na papierku potrzebuję, dla mojej uczelni, że pozdawałam... Gdzieś tam je powpisywali do komputerków. Potem z tych komputerków miały iść do innych komputerków do biura międzynarodowego /w przypadku takich jak ja, obcych studentów/ i co? Idę sobie w połowie czerwca, a ni tam tego jeszcze nie maaaają. Wyniki jeszcze im nie spłynęły. Trzy tygodnie i dane z jednego komp do drugiego nie przeszły? W lipcu będą. Jak chcę, żeby mi przysłali to mam zostawić...kopertę ze znaczkiem. Aaaaaa!!!! No komputery mają, ale żeby potrafili jeszcze z tego korzystać... Swoją drogą owe wyniki nadal do mnie nie dotarły.

Ups. Się rozpisałam...
Mogłabym jeszcze, ale zlituję się nad tymi, co to może czytali...

aha, po powrocie spojrzałam po raz pierwszy obiektywnie na Polskę. Jak na coś nowego. I byłam pod dużym wrażeniem. Bardzo tu i ładnie i nawet..czysto.

Nicea owszem, fajnie było. Ale tutaj sie lepiej czuję.
Zapewniam, ciesze się, że tutaj mieszkam. I nie chciałabym nigdzie wyjechac na stałe.
Marta Wozniak
Posty: 35
Rejestracja: ndz, 30 paź 2005, 1:07
Lokalizacja: Slask/Zaglebie

Post autor: Marta Wozniak »

Jak milo poczytac, ze sa ludzie dumni, ze sa Polakami! Ja tez, ja tez! Nie mam kompleksow. Ale tez widze wszystko z odwrotnej strony, bo mieszkam w tym-spolszczonym juz-Londynie. Teraz to my jestesmy "wschodnia Europa", czyli tania sila robocza itp. W kazdym razie czuje jak ludziom ( klientom w moim sklepie) entuzjazm opada, kiedy na pytanie skad jestem, mowie, ze z Polski. Czesto slysze, ze mam francuski akcent, zagaduja do mnie nawet po francusku, a tu ja "tylko" ze wschodu...Eh...!
Wszystko, co napisalas o Nicei, MJowitku bardzo do mnie przemawia! Nie ma szans na zrozumienie tak do konca pewnych spraw, jesli sie nie pomieszka w miejscu mieszanym kultuowo. Ale nie bede juz poruszac wiadomych watkow-kazdy tego musi doswiadczyc na swojej skorze.
A tak w ogole, to mysle, ze my, Polacy, jestesmy strasznymi frajerami. Bez urazy. Chodzi mi o to, ze jestesmy zdolni, pracowici, wyksztalceni, inteligentni- i co nam z tego??? Jak i tak jedziemy za granice i szukamy pracy w pubach, sklepach, McDonaldzie itp. Dzizus Krajst! Naokraglo to widze. A Europa zachodnia? Jeszcze nie slyszalam o zadnym ichniejszym magistrze, ktory by robil "kariere" z kublem i miotla w rekach. Za to widze jak np. ekonomisci ida do banku, kto tam co umie, to tego szuka. Biuro. Kasa. A nie tak jak my:czujemy sie, jak bysmy pana Boga za nogi zlapali, bo nam dali "normalna" prace w sklepie czy pubie. Ze wstydem wskazuje na siebie, bo to mnie tez dotyczy. Jak sie nie zaharujemy prawie na smierc, to sie nam wydaje, ze nic nie osiagniemy.
Fajnie, jestesmy dumni, ze jestesmy Polakami. Tylko co nam z tego, skoro sytuacja polityczna i ekonomiczna naszej ojczyzny jest tragiczna. Bo jest. Zgoda-w Afryce, Azji itp itd maja gorzej. Mozna sie zawsze pocieszac. Ale dla wlasnego dobra warto zauwazyc, ze na zachodzie maja lepiej. Nie wroce do Polski. Dlaczego? Bo bedac tutaj moge zyc normalnie i jeszcze zapewnic wszystko, czego potrzeba mojej rodzinie. I w ogole jest wiele powodow-typu moge widziec Michaela w zasadzie kiedy chce-ale to niewazne. Wazne jest, ze jesli nikt nic nie zrobi, jesli ludzie nie beda glosowac na odpowiednich politykow, jesli wszyscy sie poddaja, jesli nie bedziemy patrzec w przyszlosc, to w naszym kraju dojdzie do katastrofy. Nie znam sie na polityce. Moje myslenie jest proste. Przyjezdzam do Polski czesto-(3 razy w tym roku i to nie koniec) i uszom nie wierze. To teraz w Polsce homoseksualizm jest traktowany jako zboczenie??? I Polska mimo tego jest w Unii??? I Lepper to wedlug Polakow super inteligetny wodz naszego plemienia??? Dzizus! O co w ogole chodzi??? Mam 30 lat i nigdy na nikogo nie glosowalam, bo wychodzilam z zalozenia, ze nie ma roznicy ktoremu zlodziejowi przydzela nasz haracz ( czyt. podatek). Teraz zmienilam zdanie, bo naprawde obchodzi mnie w jakim stanie jest kraj, ktory mnie wychowal i wyksztalcil. Bede sie interesowac kto kandyduje i postaram sie trafnie wybrac mniejsze zlo. Bo wkoncu, jesli normalni ludzie ( a chyba taka jestem) nie beda glosowac, to do urn znowu pobiegna osly za przyslowiowa marchewka i rezultat bedzie taki, ze Lepper jeszcze prezydentem zostanie!
To tyle takich wstepnych przemyslen/przynudzan emigrantki.
Marta
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Hmmmm.. co do polityki itp to nie wiem... Oni w tej Francji też miewają chwile grozy, bo "ktoś ważny" wymyśli jakieś fajne prawo. Teraz np. było to CPE, które dawało możliwość pracodawcy zwolnienie nowego pracownika bez jakiegokolwiek wytłumazcenia przez okres pierwszych 2 lat jego pracy. No i teraz...nie wiem jak jest u nas. Czy mogą czy nie. Bo może i mogą i nkikt z tym nic nie robi. A oni tam narobili rabanu. W Nicei nic na szzcęście nie wybuchało, studenci ogranizcali się do dość dużych manifestacji i blokowania uniwersytetu. Przez miesiąc nie miałam zajęć! /W Paryżu nie było zajęć dwa miesiące/. Owszem, dużo osób było za strajkiem bo "było wolne". Ale bądź co bądź wzięli się do roboty. I CPE odwołano :] Takoż więc morał z tego wynika: w rządzie mogą być sami debile, ale jak się zaprzeć, to mozna na swoim postawić. No bo co biedni mieli zrobić, jak nagle pół Francji zrobiło sobie wolne na studiach? Chociaz w sumie my tez tacy bardzo potulni nie jesteśmy, jak Majkel zresztą pisał:]

A co do tego "tylko" z Polski...

Nie chodzi o to, że to "Polska" tylko o to co jest na topie. Co jest modne. A kto mi wytłumaczy w jaki sposób coś nagle staje się trendy a co nie? Nie zawsze kasa o tym decyduje. Portki zwisające do kolan nie są dla mnie odznaką bogactwa, a kiedyś były cool /to chyba już przeszło, nie? Taki przykład mi pierwszy przyszedł do głowy/.

Polska jest nieznana. Chyba dlatego, ze Polakom /niektórym/ brak odwagi na obcym terytorium. Bo w sumie jesteśmy dobrze wychowani i mimo wszystko szanujemy innych ludzi, bardziej niż oni tam /opinia oczywiście subiektywna wynikająca z moich obserwacji/. Na zachodzie nadal myślą, że u nas są lata `80 i jeśli im ktoś /czylu my/ nie wytłumaczy, ze tak nie jest, to za 10 lat nadal tak będą myśleć. Wielokrotnie się spotykałam ze zdaniem "Aaaaaach, Ty z Pooooslki? Ach, to to musi być dla Ciebie raj tutaj, musi być Ci tutaj wspaniale!". Na ba, ja niby miła jestem, ale jak pan w ten sposób ze mną, to prosze bardzo. I delikwent otrzymywał odpowiedź /ton oczywiście jak najbardziej radosny i przyjazny/, że "taaaak, fajnie, prawie się uczyć nie muszę, bo u nas dużo wyższy poziom na uniwersytecie jest, proszę pana, no i mogę duuużo czasu na plaży siedzieć. Chociaz wie pan, plaże w Polsce są dużo ładniejsze. Naprawdę dużo...". Jeśli delikwent sobie nie poszedł i miał ochotę kontynuować rozmowę, to dowiadywał się, ze mamy i supermarkety /dużo/ i kina i puby i dyskoteki czynne nawet do rana /we Francji zamykają o 2 w nocy, takie prawo/ i jest bezpiecznie na ulicach i remontujemy sobie wszystko i języki znamy i w ogóle. Lubiłam dobijać, ze we Francji nie ma mojego ulubionego rodzaju sera /białego/ i cienko u nich ze słodkimi winami. Rezultat był często taki, że Osobnik wcale nie czuł się obrażony, urażony, zawiedziony czy coś takiego. Był zaskoczony. A to Polska już się od lat 80 zmieniła? "Taaaaaak proszę pana Boższeeee no zmieniiiła się". Im naprawdę trzeba czasami podstawowe rzeczy mówić. Koleżance kiedyś chcieli wytłumaczyć jak pilot do telewizora działa i byli zaskozceni, ze ona wie. Matko. Można to zrobić miło, z uśmiechem i entuzjazmem, to będzie lepszy efekt. Najtrudniej mi tylko zawsze było przekonać osobnika, ze "nie, nie chce tu zostać na stałeeee, ja wolę , WOLĘ w Polsce, bo tam jest to samo co tu a może i lepiej/no co no...poszaleję sobie/". Bo oni są przekonani, że u nich jest Raj, a jak się ktoś z Polski wyrwie to na pewno chce zostać. Po takiej rozmowie z MJowitkiem Delikwent chyba sobie coś uzmysławiał. Bo skąd on niby to wszystko miał wiedzieć?
Przypuszczam, że statystyczny Polak za granicą, do tego wykształcony, na pytanie "a co, podoba Ci się tutaj", odpowie grzecznie że "oj bardzo, bardzo podoba". Nawet jak sie nie podoba. I wtedy Tambylec utwierdza się w przekonaniu, że on ma szczęście żyć w tym a tym kraju, a Polska to tylko Polska.

I w sumie nie mam na my sli robienia kampanii reklamowej, żeby tu stadami przyjeżdżali. Niech sobie siedzą u siebie i śmiecą u siebie. Tylko trzeba im uzmysłowić, że reszta świata to nie lepianki... A to, że tak myślą, to nie do końca ich wina. Ja np. bardzo mało wiem o Białorusi. O Ukrainie więcej, raz byłam. Nie znam żadnego Białorusina, który by mnie oświecił jak jest w ich kraju. Wiem tylko tyle, że chyba dużo, dużo lepiej niż my myślimy. Bo jeśli chodzi o Europię Jeszcze Bardziej Wschodnią, to z kolei my jesteśmy niedoinformowani i żyjemy w świecie stereotypów.

Aha, co do emigracji. Takie ciekawe zjawisko. Słyszałam, ze ten fenomen masowych wyjazdów istnieje tylko u nas. Czesi po wejściu do Unii zostali u siebie. A chyba należą do tej samej części Europy co my, czyż nie? O właśnie. Gdybym miała wyemigrować, to do Czech bym mogła. Ewentualnie do innego kraju, który nie jest tak bardzo "na topie" jak Francja.
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

To ja sie podziele moimi przemysleniami glownie na temat USA/Polska. Po Europie sporo sobie wedrowalam ,ale to bylo juz jakis czas temu ..... Do tej pory jednak pamietam, jak Niemcy ,do ktorych pojechalismy na wymiane kulturowa w 2000 roku byli zszokowani, ze w naszym kraju sa lodowki i Pepsi w sklepach. Mieli zasmiecone glowy stereotypami. Dobrze jednak podeszli do calej tej wymiany - najpierw przed przyjazdem do nas mieli lekcje podstaw polskiego i zaznajamiali sie z polska kultura. Ta wymiana na pewno bardziej im otworzyla oczy na swiat niz nam - ludziom z liceum, ktorzy w wiekszosci na zachodzie juz byli i nie byli zaszokowani tym, co tam zobaczyli. Ogolnie wspominam bardzo pozytywnie ta wymiane i uwazam, ze nie mielismy sie czego wstydzic wtedy- tak samo nie mamy sie czego wstydzic obecnie. OK, niektorym moze sie nasz rzad nie podobac ..... nie bede tutaj wnikac w swoja prywatna opinie na ten temat bo nie miejsce i czas ku temu..... ale dobrze by bylo gdyby ludzie sobie uzmyslowili, ze w innych panstwach obywatele czestokroc maja podobny stosunek do wielu spraw zwiazanych z polityka co my (przyklad USA: tutaj ludzie naprawde sa juz przemeczeni Bushem).... co nie przeszkadza im byc dumnym z tego, kim sa: Amerykanami. Obnosza sie z tym bardzo. Kazdy mily amerykanski domek od mniej wiecej 09/11 jest udekorowany amerykanska flaga, dumnie powiewajaca na wietrze.

W Stanach spotkalam mnostwo fajnych ludzi, ale jest tez tutaj wiele zasciankowego myslenia. I o wiele wiecej przyslowiowej "wiochy" niz u nas w kraju. Maly epizod dnia wczorajszego : siedze z moim kochaniem jednym z barow w "downtown". Wchodza dwie dziewczyny -widac ze z Europy wschodniej, bo nie moga uwierzyc wlasnym oczom. Wokol mnostwo ludzi w powyciaganych tshirtach, tak grubych, ze przechodzi to ludzkie pojecie (wczoraj to i ja na widok jednej Pani prawie na zawal zeszlam) .... atmosfera troche jak w remizie.... hehehe... taki swoisty folklor. One w eleganckich butach na wysokich obcasach i ze zlotymi torebkami w rekach. Szczerze mowiac dalabym wiele, zeby Amerykanki braly przyklad z tego, jak Europejki z na przyklad Polski dbaja o siebie. Czyste wlosy i niepoplamiony tshirt to naprawde mily i rzadki widok na amerykanskich peryferiach. Amerykanie mowia, ze to wlasnie jest ich wolnosc, bo moga chrzanic konwenanse. A mi sie w brzuchu przelewa od takiej wolnosci!
Owszem : wszedzie tutaj jest czysto na ulicach. O tak- na tym punkcie to oni maja swira. Zadnych psich kup ,o nie! Piekne klomby kiwatow na kazdym rogu, dumnie powiewajaca flaga z herbem danego miasteczka zawieszona na kazdej latarni, zero smieci wokolo. Ludzie zatrzymujacy sie w drzwiach po to, by Cie przepuscic, w kolejce stojacy 2 metry za Toba, by nie naruszyc Twojej intymnosci, usmiech na twarzy kazdego kto mija Ci na uliczce w parku i slawetne " Jak leci" na ustach kazdego, kto Cie mija. To plusy. Jest ich wiecej..... sa to rzeczy ktore uswiadamiaja brak wychowania i kultury Polakow w pewnych sytuacjach. Wspaniala przyroda, super rozrywki w cenach przystepnych dla kazdego, najlepsze drinki na swiecie (coz.... trudno znalezc naprawde dobry nocny klub... trzeba szukac tych prowadzonych przez Europejczykow :happy: ), swietna kawa (tylko dlaczego nikt nie poda mi jej w porcelanie, damn it?!!!! Nienawidze plastikowych kubeczkow!!!!).
Znowu z drugiej strony paskudne jedzenie jesli chodzi o wszystkie restauracje w przedziale cenowym do 200 zlotych za obiad dla dwoch osob. Wszystkie drozsze miejsca serwuja niesamowita kuchnie.... wniosek ze Amerykanie sa grubi, bo wola oszczedzac na jedzeniu.... zdrowym jedzieniu. Przyzwoity chleb kosztuje tutaj tyle co 15 bochenkow w Polsce. Paskudztwo dla mas to koszt 1/3 naszego wspanialego wyrobu.
Przytaczam te relacje, bo chce wysnuc pewien wniosek. Trudno napisac wszystko od zyciu w danym kraju przez emigranta. Gdy gdzies sie zawita, nalezy pamietac, by wytrzec porzadnie buty na wycieraczce- bo jest sie gosciem i trzeba zostawic dobre wrazenie. Tutaj w USA czesto krytykuje realia.... bo wiele rzeczy mnie meczy... ale gdy wracam do Polski to znowu cos mi sie tam nie podoba. Podchodzac jednak do wszystkiego z najwiekszym z mozliwych dystansow smiem stwierdzic, ze Polacy maja szersze horyzonty, wiedza wiecej o swiecie... nie chodzi o to ze sa bardziej inteligentni, ale mozna prowadzic z nimi inteligentniejsze rozmowy, bo sa bardziej obeznani w tym,co sie dzieje na calym swiecie. Tutaj duzo osob jest otwartych na nowosci, ale te nowosci musza im byc dostarczone pod nos. Amerykanie chyba sa zbyt leniwi, by zdawac sobie sprawe z tego, jaki swiat jest inny poza ich krajem. Coz, mniej niz 10 % obywateli ma paszport.... a tylko kilka procent podrozuje poza granice Stanu. Czy mozna ich za to winic?
Maja tak piekny i olbrzymi kraj, ze chyba odpowiedz brzmi nie. Piekny, ale troche monotonny. Tylko Nowy Jork sie wybija, jest bardziej inteligencko-kulturalnie- europejski. O tak, Nowy Jork!!!
Kocham Stany, bo tylko tu mozna jechac kilka dob autostrada w wielkim krazowniku szos do celu..... tylko tutaj rozumie sie prawdziwe znaczenie zycia drogi. To jest niesamowite i piekne,a zarazem podniecajace.
Ich opieka medyczna jest do dupy. Cieszmy sie z tego ,co mamy w kraju. NAPRAWDE! Tutaj mnostwo ludzi (kilkadziesiat milionow) wogole nie moze sobie pozwolic na to, by pojsc do lekarza, bo nie maja ubezpieczenia. Ludzie wogole nie lecza angin i gryp, bo ich na to nie stac. Mnie zapalenie krtani kosztowalo tysiac dolarow! (Na cale szczescie w wiekszej czesci pokrylo mi to ubezpieczenie) Moje kochanie czeka miesiac na wizyte u lekarza familijnego ;-)

Duma z Polski? Absolutnie tak! Tu jest inaczej, ale u nas tez jest pieknie. Nie mamy sie czego wstydzic, Spotkalam troche Amerykanow, ktorzy byli w Polsce. Wszyscy byli zachwyceni. Plusem tych ludzi jest to, ze oni Ciebie sluchaja, sa otwarci na Twoje doswiadczenia. Nie slyszalam od nikogo polish jokes, choc na rasistow sie natknelam. (Akurat nie w podejsciu do mnie,bo dopoki sie nie odezwe moge wygladac jak Amerykanka, ale moje kochanie wieje Meksykiem na odleglosc... i to on czesto spotyka sie z glupimi komentarzami, albo z gorsza obsluga w miejscach publicznych).

Chyba nie chcialabym tu zostac na zawsze. Chce w koncu przywiezc Paco do Polski,do Europy. Mysle, ze on sie zakocha w naszym kraju. U niego przesyt Stanami jest juz spory. Jesli mieszkac w Stanach, to chyba tylko w Nowym Jorku!!!!
Awatar użytkownika
wojtek_p-ce
Posty: 210
Rejestracja: sob, 29 paź 2005, 17:16
Lokalizacja: Pabianice

Post autor: wojtek_p-ce »

Mi się mój kraj podoba, nie mam zamiaru sie z niego emigrować. W końcu może wreszcie zmniejszy się ten problem z bezrobociem za jakieś minimum 5 lat.
Awatar użytkownika
Majkel
Site Admin
Posty: 1450
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 17:59
Lokalizacja: z nienacka

Post autor: Majkel »

Problem z bezrobociem naprawdę się zmniejsza zauważam - naprawdę mam takie odczucie - nie są to może wystrzałowe prace, ale praca jest. Nawet bez jakichś kwalifikacji, bez skończonej szkoły... zwykłe prace, ale są, więc nie ma co mówić, że wcale nie ma :-/

Nie ma co narzekać tylko brać się do roboty i nie wybrzydzać - trudne początki dobrze robią człowiekowi. :war:
...
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Nie zgadzam się co do solidarności naszego narodu i do naszych talentów do zrywania się kupą. To mit. My tylko potrafimy się buntować. A jak przychodzi do budowania, to jak Kargul z tym drugim... Pawlakiem. Zatapiamy w łyżce wody. Widzę to na każdym szczeblu- wsi, małym mieście, w większych miastach i w tych zupełnie dużych. W tych małych aglomeracjach- odporność i lęk przed zmianami, w tych dużych- wyścig szczurów. Zazdrościmy, rywalizujemy w podły sposób, lubujemy się w obmawianiu tych, którzy idą przed szereg. I bardzo rzadko współpracujemy. Za to często burzymy- to od wieków. Ale żeby zrobić coś wspólnie... Zazdroszczę Amerykanom- temu narodowi, który sam często wyśmiewam za ich głupotę. Głupota głupotą, ale ich małe społeczeństwa są godne podziwu. Jak się zrzeszają i budują świadomość wpólnego dobra. Dobra w najprostszych sprawach- typu czyste trawniki czy nie rozbite szyby na przystankach. I odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach. U nas wciąż bardziej od kompetencji liczą się powinowactwa. Jej, jak mnie to złości. Pracowałem juz w kilku instytucjach i ciągle widzę to samo. Ludzi na stanowiskch dyrektorskich i kierowniczych, nie mających pojęcia o zarządzaniu; chcących tylko przesiedzieć na stołku do emerytury. A ludzie z wyobraźnią i pomysłami są mobbingowani, wywalani z pracy, albo w najlepszym wyjściu sprowadzani do parteru. I tak często psuje się wiele sensownych, konkretnych planów rozwojowych.

Coraz bardziej mnie nasi rodacy rozczarowują. Wyniki wyborów na przykład. Co obrotniejsi wyjeżdżają- rozumiem. A co do naszych za granicą- fajnie o tym mówiła Marysia Peszek ze swoim ojcem w przedostatnim numerze Machiny. Kiedy wyjeżdzam na tzw. Zachód, dopada mnie, zwłaszcza na początku, poczucie smutku. I chyba to jest kompleks, bo patrzę na ludzi, którzy są właśnie rozluźnieni. Ale oni nie są wcale bardziej wyedukowani ode mnie, ani lepiej sytuowani, jednak rozluźnieni. Zazdroszczę im tego. Ile razy wyjeżdżam, to już na lotnisku zaczynam się wstydzić przybyszów z Polski, którzy mają ten dziwny rodzaj spięcia. Kiedy stają w kolejce i są w niej bardziej agresywni, kiedy się popychają, kiedy się pocą. Wstydzę się ich i natychmiast przechodzę na angielski.

Ale, pomimo powyższych uwag, nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. U nas jest jaskrawie. Albo obłuda albo silne, rodzinne czy przyjacielskie więzi. Nie ma tego, co na Zachodzie mnie przeraża najbardziej. Zblazowanie i znudzenie. My się wciąż zachłystujemy demokracją i wolnym rynkiem i to często wskazują obcokrajowcy przyjeżdzający do naszego kraju jako coś fajnego.
Może kiedyś przejdzie nam ochota do machania szabelką i myślenia o sobie poprzez niby-bohaterskie, narcystyczne, egocentryczne wizje rodem z epoki romantyzmu. Czasem myślę, że nasza tradycja, zwłaszcza literacka, to bardziej bagaż, niż bogactwo. Za rzadko robimy to, co potrafimy, czyli wspólna praca- tu się zgodzę z Rafałem. Zloty MJPT to przykład, że potrafimy :-) .

A tak na margniesie- patrzcie, jak czas zatacza koło. Marysia Peszek z ojcem, że nawiążę do tego wywiadu, brzmi neopozytywistycznie. Trochę jak swego czasu Wokulski. Może to ten czas. Neoromantyzm już przecież był...
Ostatnio zmieniony pn, 17 lip 2006, 23:24 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Majkel
Site Admin
Posty: 1450
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 17:59
Lokalizacja: z nienacka

Post autor: Majkel »

kaem pisze:Nie zgadzam się co do solidarności naszego narodu i do naszych talentów do zrywania się kupą. To mit. My tylko potrafimy się buntować.
I właśnie na tym to zawsze polegało ;)

Na pewno jakby nie patrzeć - nasz kraj kochany jest tak specyficzny... że można by o tym pisać i pisać i się zadziwiać jak to się wszystko jeszcze kręci :siesta:
...
Buszmen

Post autor: Buszmen »

Majkel pisze:Problem z bezrobociem naprawdę się zmniejsza zauważam - naprawdę mam takie odczucie - nie są to może wystrzałowe prace, ale praca jest. Nawet bez jakichś kwalifikacji, bez skończonej szkoły... zwykłe prace, ale są, więc nie ma co mówić, że wcale nie ma :-/

Nie ma co narzekać tylko brać się do roboty i nie wybrzydzać - trudne początki dobrze robią człowiekowi. :war:
Ostatnio słyszałem wypowiedź Leppera o bezrobociu, która jak mało która do mnie dotarła. Powiedział, że nie ma się z czego cieszyć, że bezrobocie spada. Bezrobocie faktycznie nieznacznie spada, ale nie z powodu tego, że jest lepsza praca i więcej miejsc pracy, ale dlatego, że Polaków jest mniej, bo wyjeżdżają za granicę. O ile wiem, za granicę wyjeżdżają właśnie Ci, co nie mają pracy (ale nie tylko), więc dla mnie jest to rozsądne wyjaśnienie.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Buszmen pisze:Ostatnio słyszałem wypowiedź Leppera o bezrobociu, która jak mało która do mnie dotarła. Powiedział, że nie ma się z czego cieszyć, że bezrobocie spada. Bezrobocie faktycznie nieznacznie spada, ale nie z powodu tego, że jest lepsza praca i więcej miejsc pracy, ale dlatego, że Polaków jest mniej, bo wyjeżdżają za granicę. O ile wiem, za granicę wyjeżdżają właśnie Ci, co nie mają pracy (ale nie tylko), więc dla mnie jest to rozsądne wyjaśnienie.
Lepper tylko gada i taki z nim jest problem. Mówi, co podsłyszy od ludu. Dobry przykład burzyciela, prowokatora. Za jego słowami nie idzie nic innego, tylko wyrażenie opinii. To się nazywa populizm. Od ludzi w rządzie mam większe oczekiwania, niż nazywanie oczywistego.
Buszmen

Post autor: Buszmen »

No wiesz, ja nie mówię, że on od razu cudowny polityk. Po prostu nie jestem błyskotliwy w polityce, a to do mnie trafia i ja się z tym zgadzam.
Jak za chwilę ktoś mnie przekona, że nie mam racji, to będę się z nim zgadzał. Zgadzam się, że Lepper jest doskonałym przykładem populistycznego polityka. Żal tylko bierze, jak patrzę, że za nim stoi ok. 20% społeczeństwa. Skuteczność tego typu polityków zależy od rozkładu wykształcenia wśród społeczeństwa danego kraju. To by oznaczało, że oprócz jednego idioty jest jeszcze 6 milionów. Jednak odwołam się tu do mojej ukochanej Desideraty i czytam:
Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.
ODPOWIEDZ