Ostatnio obejrzany film

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
bercia.bella
Posty: 73
Rejestracja: czw, 01 lip 2010, 17:35
Lokalizacja: Neverland

Post autor: bercia.bella »

Ostatnio widziałam fil o psie Hachiko. Jest to bardzo piękna opowieść o wiernym psie, który przez 9 lat czekał na swojego pana.
<<Głos dostałem od Boga, ale to pozwoliliście żeby świat mnie usłyszał.>>
Michaelka111
Posty: 558
Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
Lokalizacja: Warszawa / Nasielsk

Post autor: Michaelka111 »

No więc film, jaki ostatnio miałam okazję obejrzeć nosi tytuł:
Bracie, gdzie jesteś!

Coś ode mnie:
Ciekawa, zabawna opowieść, dosyć swobodnie wzorowana na micie o Odyseuszu. Historia osadzona w latach 30' XX wieku. Opowiada przede wszystkim o przyjaźni oraz żądzy przygód.
Musical komediowy. Momentami człowiek jest niesamowicie zaskoczony obrotem akcji. Gorąco polecam na poprawkę humoru.

Przykładowy soundtrack: http://www.youtube.com/watch?v=08e9k-c91E8

Obrazek
Obrazek
When we meet again, I'll ask you how you're doing
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
Awatar użytkownika
mimi-yoshi
Posty: 273
Rejestracja: czw, 25 cze 2009, 17:53
Lokalizacja: Katowice

Post autor: mimi-yoshi »

Mnie również się trochę tych produkcji uzbierało, a że ostatnimi czasy mało udzielam się na forum, to myślę, że najwyższy czas o kilku z nich wspomnieć. Ostatnio było kilka ciekawych, wartych wagi premier.
majkelzawszespoko pisze: Już jesienią, Festiwal Filmowy „Pięć Smaków” po raz czwarty zabierze swoich widzów w niezwykłą podróż do Azji.
Tak nawiązując do tego, o czym poinformował Was Marcin, chciałabym napisać co nieco o jednym z filmów, na którego projekcję się udałam.
Obrazek
Chodzi mi o seans Tutaj (Here) singapurskiego reżysera Tsun Nyen Ho, który odbył się w Światowidzie.
To historia pewnego zabójstwa. Nietypowego o tyle, iż mężczyzna odpowiedzialny za zbrodnię zdaje się być tylko jednym ze sprawców. Nagle jedna chwila zmienia całe jego dotychczasowe życie. A może to tylko złudzenie, to nie jedna chwila, a ciąg zdarzeń, wciąż maglowanych, jednowątkowość i prozaiczność otaczającej rzeczywistości?
Po śmierci żony przestaje mówić. Zostaje umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, w którym stosowana jest oryginalna terapia, polegająca na tworzeniu z pacjentami analiz wydarzeń, które sprawiły, iż trafili do zakładu, a następnie stworzenie filmu, ukazującego przebieg całej sytuacji. To wszystko uwieńczone jest zawsze projekcją danego materiału, w której uczestniczą wszyscy chorzy.
Ocena postępów pacjentów, pozytywna, umożliwia im opuszczenie zakładu. Tylko czy aby metoda przyjęta przez lekarzy jest skuteczna?

Film raczej trudno mi ocenić, może ze względu na niewpasowującą się w moje estetyczne upodobania formę. Możliwe, iż przyczyną była dość specyficzna tematyka, która wydawała mi się, zgodnie z zapowiedzią, interesująca. Wyszło jednak nieco inaczej. Być może przesłanie i interpretacja po prostu mnie przerosły, bo przyznać muszę, iż kompozycja tego obrazu należy intrygujących. Nie jestem nawet pewna, czy kompozycja klamrowa, to w tym wypadku odpowiednie określenie. Mnóstwo tutaj niedopowiedzeń, a zakończenie zdaje się być najjaśniejszym punktem tego filmu. A może jednak jest pseudointelektualnym bełkotem, a ja dorabiam tu ideologię. No ale jednak zawsze oczekuję ‘tego czegoś’ od azjatyckiego kina, nawet tego singapurskiego. Muszę przyznać, ze czułam się nieswojo, oglądając ten film, nie zachwycił mnie grą aktorską, muzyką. Zamknięty ‘światek’ w szpitalu psychiatrycznym. Wszystko kręci się wokół pseudomedycznego bełkotu- to wszystko rozstroiło mnie i zdezorientowało.
Ten ciągły niepokój utrzymywał się aż do ostatniej minuty produkcji.
Dostrzegłam jednak w głównym bohaterze deskę ratunku, za jego pośrednictwem zrozumiałam, iż interpretacja nie musi być podana na tacy. Dla mnie ten film to minimalistyczny obraz, oglądany na ekranie, wewnątrz którego znajduje się kolejny ekran, i kolejny ekran, i kolejny, a to zapętlenie nie ma granic.
Poczułam jednak uczucie nienasycenia, zdecydowanie to nie temat, który mnie zachwycił. Na pewno nie stanę się wielbicielką takiej formy przekazu, a i czuję, że wielu z Was ten obraz nie przypadłby do gustu.
Jeśli jednak ktoś chciałby zaryzykować, to szczerze, nie jestem pewna, czy polecić.

Obrazek
Kolejnym filmem, na który zapewne i ktoś z Was się wybrał, są Wyśnione miłości młodego, kanadyjskiego reżysera. Co prawda denerwuje mnie generalizowanie i tworzenie z młodego debiutanta ‘połączenia Almodovara i Wong Kar Waia’, choć z drugiej strony w jakimś sensie skłoniło mnie to do obejrzenia tej produkcji.
Właściwie fabularnie film niczym się nie wyróżnia. Tudzież znowu autor ukazuje nam trójkąt miłosny, w którym to bohaterowie, niesieni często sprzecznymi emocjami, próbują walczyć o uczucie. Granice przywiązania, podziwu i fascynacji zaczynają się zacierać. Zaczyna się batalia miłosna, co jednak okazuje się kluczowe, niekoniecznie skuteczna. Dlaczego? Czyżby bezcelowa?
Zabieganie o względy pewnego mężczyzny przychodzi dwójce bohaterów z trudem, a ich przyjaźń zostaje wystawiona na próbę.
Tylko, że to nie ta mało oryginalna, acz może dla niektórych nieco kontrowersyjna fabuła, przyciąga do ekranu. Kwintesencją tego filmu są znakomite zdjęcia i zwolnione sekwencje, pełne dynamiki kolory, chwile sensualnych doznań, które reżyser osiąga za pomocą idealnie zgranej z tymi obrazami muzyki. Nie intrygują te fabularne zagrania, choć w mym mniemaniu film momentami przedstawia formą film instruktażowy, bądź to dokumentalny, co dla jednych może wydać się ciekawe, dla innych zbędne. Poza tym, wiele zależy od interpretacji.
Na uwagę zasługuje także zakończenie, które zaserwował nam Xavier Dolan- przepełnione nutą goryczy i sarkazmu.



Mogę również śmiało polecić ceniony i głośny ostatnio film Luca Guadagnino Jestem miłością, który mnie pozytywnie zaskoczył- finezją smaku i ciekawym, dającym do myślenia zakończeniem.
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi

R.W.
daria3891
Posty: 314
Rejestracja: pt, 03 gru 2010, 21:31
Lokalizacja: France

Post autor: daria3891 »

Z tych, które oglądałam w ostatnim czasie, z pewnością polecę:
Basketball Diaries/Przetrwać w Nowym Jorku
Mając zaledwie 17 lat Jim Carroll - kultowy poeta i muzyk pochodzący z Nowego Jorku - opublikował swój niezwykły pamiętnik. Jest to wstrząsający dokument z nowojorskiej ulicy, która wychowywała wrażliwego chłopca. Skłócony z całym światem uczeń katolickiej szkoły znajdował wytchnienie na koszykarskim boisku. Ale i tam dopadła go przemoc. Tym razem ucieczką okazała się heroina. Wyrzucony z domu i ze szkoły chłopiec traci siły do walki o przetrwanie. Koledzy z jego paczki popadli w konflikt z prawem, on sam odtrąca pomocną dłoń. Jedynym azylem jest poezja...
mimi-yoshi Wyśnione miłości... Oglądnęłam ;-). Milutki film, polecam. Piękne zdjęcia, piękny pan :-).
Ostatnio zmieniony ndz, 06 mar 2011, 9:17 przez daria3891, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Susie<3
Posty: 192
Rejestracja: wt, 31 sie 2010, 14:31
Lokalizacja: Michael's Heart

Post autor: Susie<3 »

Ja ostatnio... No dobra, może nie tak ostatnio, bo w październiku, oglądałam ,,V JAK VENDETTA'' . Super film. Jest o człowieku w masce, który nazywa się V i ma niezwykłe idee. Poznaje dziewczynę, Evey, która wychodzi z domu gdy jest godzina policyjna. V ratuje ją przed niebezpiecznymi gośćmi. Szczerze mówiąc, trudno ten film zrozumieć, ponieważ trzeba go oglądać spokojnie i być spostrzegawczym, bo inaczej nic się nie zrozumie. Nie będę opowiadać filmu, sami musicie go zobaczyć :D I mam probę. Patrzyłam na e-kino czy jest V JAK VENDETTA, włączyłam i lektor mówi o 15 sekund za szybko :( Czy znacie jakąś stronę gdzie jest wszystko ok?
Pozdrawiam i zapraszam do oglądnięcia! ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
M.J.[*]
Posty: 499
Rejestracja: śr, 01 lip 2009, 20:11

Post autor: M.J.[*] »

Obejrzany przeze mnie film jakieś 15 minut temu to Filadelfia, który z pewnością polecam wszystkim nietolerancyjnych jak i tolerancyjnym ludziom.
Film jest o młodym prawniku z Filadelfii,który jest homoseksualistą i nosicielem wirusa HIV. Kiedy jego pracodawcy dowiadują się o jego chorobie zwalniają go z pracy. Nie mający już nic do stracenia młody człowiek podaje swą firmę do sądu.
Znakomity adwokat (Tom Hanks -dostał Oskara za tę rolę)
wynajmuje adwokata z którym spotkał się kiedyś na rozprawie, a teraz jako jedyny chce mu pomóc odzyskać godność.Inni prawnicy (dziewięciu)odmówili współpracy.

To tak w skrócie.Jak mówiłam film bardzo polecam ponieważ wzrusza i daje do myślenia.Oglądając przypomniała mi się historia z Ryanem Whitem.

Obrazek
Obrazek
''CHCIAŁEŚ SAM ZBAWIĆ ŚWIAT.ŚMIALI SIĘ Z TWOICH RAD ale wiem,że spełni się Twój sen.Bo sen Twój to lepszy świat.''
Tylko kto powie mi jak żyć i dokąd iść ?
Awatar użytkownika
billiejean89
Posty: 650
Rejestracja: pt, 23 paź 2009, 17:44
Lokalizacja: 2300 Jackson Street

Post autor: billiejean89 »

Filadelfia
Klasyk. Przepiękny film, bardzo wzruszający. Chyba nie ma osoby, która nie uroniłaby na tym filmie łzy.
Scena, kiedy Tom Hanks puszcza Danzelowi operę jest wg mnie najbardziej wzruszająca ze wszystkich scen w tym filmie.
Oglądałam wiele razy i przy każdym oglądaniu płacze jak głupia.
Jeden z moich ulubionych filmów. Dodatkowy plus to obsada pierwszej klasy.

Polecam ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
endka
Posty: 474
Rejestracja: ndz, 19 lip 2009, 11:13
Lokalizacja: d-_-b kce

Post autor: endka »

Ostatnio widziałam wiele filmów, ale szczerze mówiąc żaden nie był na tyle dobry, abym mogła napisać w tym wątku...
Dziś się to zmieniło, jestem właśnie po obejrzeniu filmu,
który naprawdę mam ochotę Wam polecić :)

Temple Grandin
Inspirujący dramat telewizyjny produkcji HBO, oparty na prawdziwej historii kobiety, która pomimo autyzmu potrafi żyć pełnią życia i spełniać swoje marzenia.
Obraz zdobył aż siedem statuetek Emmy, z piętnastu nominacji, w tym w najważniejszych kategoriach – m.in. dla najlepszego filmu telewizyjnego oraz za najlepszą reżyserię.

Fenomenalna rola Claire Danes. Naprawdę polecam!

dla zainteresowanych : ->

trailer
"Don't say UH-OH! Vampires do NOT say UH-OH!"
Awatar użytkownika
majkelzawszespoko
Posty: 1745
Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
Lokalizacja: Katowice

Post autor: majkelzawszespoko »

Wiedzieliście, że Nolan tworząc Incepcję być może wzorował się na anime Papurika?
Nie wierzę, że nie było inaczej. Wystarczy obejrzeć. Polecam z drugiej strony, myślę, że zachęciłem tym krótkim postem.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Justine
Posty: 611
Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 4:08
Lokalizacja: na zawsze z tobą Michael :*

Post autor: Justine »

Ostatnio ogladałam Salt i Uczen Czarnoksięznika.
I o ile Salt mi sie podobał choc miałam podejscie raczej sceptyczne , ale Olbryski mnie zaskoczył pozytywnie. Angelina jak zawsze super.
To mimo ze kocham Cage to po obejrzeniu filmu mam niedosyt..Nie wiem nie mam zastrzezen do jego gry tylko raczej do krotkiej akcji i jak szybko sie film zaczał tak szybko skonczył.. Akcja ciut za szybka w sensie ze ledwo sie zaczeło rozkrecac to juz sie skonczyło. Cos na miare Zmierzchu ze niby akcja sie zaczyna a za chwile przerwali innym wątkiem i z akcji nici. Ja wiem ze to nie typowy film akcji ale tak jakos w innych "basniach"bajeczkach ta akcja jest inna a tu tak na odwal się zrobili ten film. Polecam ze wzgl na Cage ale gdyby nie on to nic sensownego tam nie było.
JUSTICE 4 MICHAEL!!
Janet Translate -> http://janettranslate.tnb.pl
JJPT -> www.jjpolishteam.fora.pl
Awatar użytkownika
Pank
Posty: 2160
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:07

Post autor: Pank »

mimi-yoshi pisze:Xavier Dolan
Skoro popularne stały się Wyśnione miłości, kwestią czasu okazała się polska premiera debiutu, Zabiłem swoją matkę. Trochę o tym tutaj, albo tutaj.

Film nieodkrywający wiele, ale warty uwagi ze względu na pewne schematy, które - nie wnikając w szczegóły osobiste - ukłuły tym, jak niemal każdy mógłby przenieść je na swój prywatny grunt. Bo rzecz to o paradoksie. Kiedy w pewnym momencie kochasz i nienawidzisz. Kiedy w wieku nastoletnim odkrywasz, że ten bliski kiedyś tobie rodzic nagle staje się postacią zgoła od ciebie odmienną, kiedy zaczynasz dostrzegać w nim defekty okazujące się w końcu - już z dłuższej perspektywy czasu - przesadzonymi, nieistotnymi wręcz. Partnerów, przyjaciół, znajomych możesz dobierać i zmieniać zawsze wedle tylko tobie znanego klucza, adekwatnie do czasu, możliwości i potrzeb. Rodziców masz na całe życie - i musisz się uczyć z nimi koegzystować często aż do późnej starości.

Hubert w filmie wspomina, że każdy w pewnym momencie dochodzi do całkiem słusznego wniosku, że chyba wszyscy nienawidzą swojej matki, chcą popełnić na niej tytułowe, metaforyczne zabójstwo. Czasami trwa to tylko chwilę, czasami rok... I narusza przy tym jednocześnie tabu. Czy masz p r a w o nienawidzić osobę, która dała ci życie? Dla której - jak bardzo często się okazuje - stanowisz główny cel egzystencji? Czy potem nie dochodzisz przypadkiem do wniosku, że w relacji rodzic - dziecko nie o chodzi o lubienie, tylko o zrozumienie? Ich cech charakteru, przyzwyczajeń już radykalnie nie zmienimy - bo nie od tego jesteśmy. Pozostaje nam ich zaakceptować, z tym mniej czy bardziej intrygującym bagażem życiowym, wadami. A przecież niekiedy bywa i tak, że im starsi jesteśmy, tym bardziej dostrzegamy w sobie jakąś ich cząstkę. W gestach, w zachowaniach, w schematach... czy nawet w poczuciu humoru, na czym sam zabawnie łapię się od jakiegoś czasu przy okazji obserwacji ojca.

To też opowieść, jak sama matka przeżywa postępującą zmianę wkraczającego w dorosłość ukochanego dziecka. Widzimy reakcję na bunt, na jego życiowe decyzje. W pewnym momencie filmu pojawia się scena, w której główny bohater w chwili poirytowania wykrzykuje matce: co by było, gdybym teraz umarł?. Matka kończy cichym umarłabym jutro... Bo Zabiłem swoją matkę to też i opowieść o tej bezwarunkowej miłości. Kiedy nawet widząc jak bardzo nieznośne jest twoje dziecko, jak bardzo w relacjach z nim jesteśmy zagubieni, cały czas mamy przed oczami pragnienie jego szczęścia, ochrony. Matka Huberta wyrzucając mu informację o wiedzy na temat jego homoseksualizmu ma pretensje nie o to, że ten potrafi zakochać się w mężczyźnie - raczej o to, że dowiedziała się tego od osoby trzeciej. Że ten nie zdołał jej zaufać, by poinformować o rzeczy szalenie przecież ważnej - niezależnie, jak długo zajęłoby oswojenie jej się z tą wiedzą. Oczywiście, można ów orientację psychoseksualną zastąpić podobną informacją tego kalibru.

Jednocześnie podczas seansu łapałem się na myśli, z jak niesamowitym potencjałem musi być Dolan, kiedy ten w wieku lat szesnastu (sic!) napisał scenariusz, którego nie powstydziłaby się osoba znacznie starsza. Będąc mniej więcej w moim wieku Xavier ma na swoim koncie już dwa przyzwoite filmy i już zabiera się za kolejny. No to tylko pozazdrościć... :cool:

Obrazek

Jakby komuś chciało się porzucać talerzami.
C'est la manie!
Awatar użytkownika
homesick
Posty: 1239
Rejestracja: wt, 15 sty 2008, 14:35
Lokalizacja: spode łba

Post autor: homesick »

Pank pisze:Skoro popularne stały się Wyśnione miłości
I nie mam pojęcia czemu, bo po 'Zabiłem moją matkę' oczekiwałam czegoś dojrzalszego, ale równie intrygującego, a tu takie rozczarowanie. Pseudointelektualny bełkot, fabuła zupełnie się rozmywa, a za nią sens filmu, reszta nuży i każe sobie zadawać pytanie, czy to ja nie rozumiem bohaterów, czy też ich problemy są irytujące, naiwne i bzdurne. Bzdurne miłości, to jest właściwy tytuł. ok, parę ładnych ujęć i kilka ciekawych dialogów, ale na tym nie da rady zbudować filmu.
.
.
.
a na czym dziś byłam i co próbuje sobie w głowie poukładac od paru godzin;

Wkraczając w pustkę


Obrazek

Tokio - nie wiem, co jest takiego w tym mieście i tej kulturze, że staje się powoli, dla nas zachodnich odbiorców, synonimem wyobcowania, przestrzenią niezrozumiałą i przerażającą, w każdym razie, tak zaiste, rzecz dzieje się w Tokio.
Krótko streszczając, mamy głównego bohatera, po czym główny bohater ginie. Tutaj zazwyczaj pokazałyby się napisy końcowe, ale tym razem wszystko się zaczyna. Jedynym punktem odniesienia dla fabuły staje się "Tybetańska księga umarłych".
Nasz bohater zostaje zawieszony między jednym życiem, a poszukiwaniem następnego, przeżywaniem wszystkiego czego doświadczył od nowa, a obserwacją tego co dzieje się bezpośrednio po jego śmierci.
Ciężko ten film sklasyfikować, ciężko w ogóle wyrobić sobie jakieś zdanie, na pewno nie jest to kino dla każdego i nie znaczy to, że mamy do czynienia z ciężką, filozofującą sztuką, raczej chodzi o otworzenie umysłu na nowe doznania, nową perspektywę.
Gaspar Noe przekracza stylistyczne konwenanse, łamie tradycyjną formę jeśli chodzi o prowadzenie kamery, zdjęcia, montaż. Stara się pokazać rzeczywistość z tej strony, do której nie ma dostępu w codziennym życiu, trzeba mu przyznać, że zmiana owego punktu widzenia często zadziwia, ale czasem też męczy.
Mamy okazję doświadczyć niezwykłej przejażdżki ze zmarłym, poznać inną percepcję, pozbawioną niekiedy logiki, gdzie czas i sytuacje krążą jak w kalejdoskopie, gdzie można stać się na chwilę każdą postacią, gdzie zagląda się prosto w oczy traumom z dzieciństwa i wszystkim naszym lękom. Jeśli damy się ponieść tym obrazom nie zauważymy jak minęły ponad 2 i pół godziny, jeśli nie, wyjdziemy umęczeni z kina jeszcze przed końcem, czego byłam o dziwo w kilku przypadkach świadkiem.

Film ten nie jest kolejną narkotyczną wizją, Noe stara się uchwycić coś nieuchwytnego, kiedyś o śmierci kino mówiło tradycyjnymi środkami wyrazu; ciszą, kontemplacją, tutaj próbuje się nas ogłuszyć kolorem, oślepić dźwiękiem, przemieszać nam zmysły.
Jest w tym filmie jakiś mistycyzm, oczywiście ten nasz współczesny mistyczny haj, próba ukazania istoty życia i śmierci w rozczłonkowany, postmodernistyczny sposób.
To nie śmierć jest tu próżnią, to tylko etap przejściowy przed kolejną cykliczną odsłoną, kolejnym istnieniem, kolejnym krokiem w pustkę właśnie. Przed czym nie ma ucieczki, bo mamy tylko ten świat, ale postrzegany przez różne byty w różny sposób.

p.s. nie wspomniałam o 'innowacyjnym' podejściu do scen porno, bo na tym szokowaniu niewątpliwie bazuje cały PR filmu.
warto doczekać do końca, dla tych kilku powiedzmy szokujących, a dla mnie zwyczajnie bardzo ładnie ukazanych minut.
'the road's gonna end on me.'
Awatar użytkownika
Beti_90
Posty: 386
Rejestracja: śr, 26 sie 2009, 15:04
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Beti_90 »

WEEKEND reż. Cezary Pazura

Świat dużych pieniędzy, przebiegłych mafiozów, cwanych policjantów i przystojnych gangsterów, a w tym świecie: błyskotliwy Max(Małaszyński), jego narwany brat Gula (Lewandowski), zabójcza Majka (Socha), dwie tajemnicze walizki i hektolitry sztucznej krwi, których nie powstydziłby się mistrz Tarantino.

Genialny scenariusz, genialne efekty specjalne i genialna gra aktorska. Polskie kino znów jest rozrywką! Małaszyński i Socha jak w „Matrixie”, sceny akcji jak w „Kill Bill” i humor rodem z „Pulp Fiction”.

„Weekend” to film, na którym nie oszczędzano przy produkcji. Na planie pracowali specjaliści realizujący sceny akcji między innymi w „Casino Royale”. Widzów bawić będą najlepsi polscy aktorzy, a swoje trzy grosze, do każdej sceny, dołożył znany z ogromnego poczucia humoru, debiutujący tym razem w roli reżysera, Czarek Pazura.

Tak zabawnego „Weekendu” nie przeżyliście jeszcze w kinach!

Zadbali o to m.in.: Paweł Małaszyński, Michał Lewandowski, Małgorzata Socha, Paweł Wilczak, Radosław Pazura, Jan Frycz i Olaf Lubaszenko.

http://www.stopklatka.pl/film/film.asp? ... 0&sekcja=1

http://www.filmweb.pl/video/trailer/nr+2-23816

Dużo krwi, strzelaniny i brutalnych scen ale naprawdę nieźle się uśmiałam :D. No i świetne teksty. Byłam w kinie z koleżanką i ona tez jest na tak, ludzie w sali chyba mieli nas dość :P.
Polecam!

kaem-> proszę zamieszczać zdjęcia w rozsądnych wielkościach. Zdjęcie usunięte.
Awatar użytkownika
majkelzawszespoko
Posty: 1745
Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
Lokalizacja: Katowice

Post autor: majkelzawszespoko »

Jeśli ktoś moi drodzy jeszcze zastanawia się, czy pójść do kina na ten nowy, przerażający i trzymający w napięciu thriller, tak przecież reklamowany zewsząd, pt. Turysta, strzeżcie się.
Nie ma sensu się za bardzo rozpisywać, bo film jest chyba największym gniotem od czasu "Kodu da Vinci".
Johnny Depp zjechał w moich oczach diametralnie i gwałtownie. Aktor tego formatu nie może pozwalać sobie na przyjmowanie roli w filmie, reżysera marki 'no name' (i proszę nie wypominać mi 'Życia na podsłuchu'), po przeczytaniu tak daremnego scenariusza, który jest wtórny, nudny i dzieje się w oklepanej z ośmiu stron Wenecji.
Od Angeliny dużo nie wymagałem, bo zawsze była dla mnie drewnianą aktorką. I tym razem było podobnie.
Także krótko i zwięźle - szkoda czasu.

Film ten ma tylko jedną wadę - brak zalet.

Nie polecam, trzymajcie się z dala.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Mj_fan95
Posty: 129
Rejestracja: wt, 21 gru 2010, 19:57
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Mj_fan95 »

Ostatnio oglądałem "Jak zostać królem"
Byłem z klasą w kinie.
Chciałbym powiedzieć, że nie polecam filmu, ciągle dzieje się jedno i to samo.Film jest oparty na historii(Dramat), strasznie nudny : p.
Gra aktorska jest bardzo dobra, ale film i tak mi się nie podobał, zresztą moim rówieśnikom również nie.Na sali były też osoby starsze, 30-60, sądzę że film nadaje się dla osób w tym przedziale wiekowym.Lubie historie, i to co jest z nią związane ale, ten film akurat do gusty mi nie przypadł :)
Na moje podają super reklamy, ze film nagradzany i takie tam duperele :D, żeby kupili bilety i aby zanudzili na tej sali xD Szczerze to tak mnie nudził ten film, ze wolałem chodzić do WC i słuchać MJ bo w cinema city w Toruniu to lecą piosenki jedna za drugą :)

o filmie:
Książę Albert musi, pomimo wielkich oporów, objąć tron Anglii jako Jerzy VI. Ogromną przeszkodą w wypełnianiu monarszych obowiązków jest prześladujące go od najmłodszych lat… jąkanie. Oddana mężowi królowa Elżbieta dokłada wszelkich starań, aby pomóc mu pozbyć się zawstydzającej przypadłości.......

Obrazek


To tak z mojej strony :)
:>
ODPOWIEDZ