Pierwszy, to prosta rymowanka (typowa dla dzieci):
Tysiąc dziewięćset pięćdziesiąty ósmy.
Rok w wydarzenie pusty?
Nie, w lato tego roku,
Na świat przyszedł chłopiec mały.
A już po kilku latach,
Na jego widok kobiety drżały.
Śpiewał, tańczył od małego
Był w tym mistrzem mój kolego.
Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty drugi.
Pomysł w głowie chłopca się zrodził.
Fenomen Thrillera się zaczął.
Nowy styl się narodził!
Chłopiec cieszył się sławą.
Był niesamowicie popularny.
Choć niedawno pożegnał się ze szkolną ławą,
Leciały na niego wszystkie panny. (xD)
Dwa tysiące dziewiąty.
Rok straszny,
Chłopiec umarł…
Tysiące za nim płakały.
Popełniali samobójstwa, popadali w depresję.
Lecz on patrzy na nas z nieba.
Myślę, ze chce powiedzieć:
„Nie płaczcie po mnie,
Tego mi nie potrzeba.
Teraz jest mi dobrze.
Teraz jestem szczęśliwy.
Uwierzcie, im więcej radości na waszych twarzach,
Tym więcej uciechy mam w niebie.
„A jeśli ktoś mi tu będzie płakał” – pogroził nam palcem.
„Tego za karę, nie zaprowadzę w niebie do siebie!”
Chcesz wiedzieć, jak się chłopiec nazywał?
Na nazwisko mu Jackson.
Na imię mu Michael.
Jeśli chcesz go zobaczyć, patrz w niebo.
A nuż, i on patrzy na ciebie?
Jeśli go zobaczysz,
Uśmiechnie się do ciebie.
Uśmiechnie się tak słodko,
Że aż miód jest gorzki.
Uśmiechnie się uroczo,
Ręką ci pomacha.
Będzie tam siedział, w swojej anielskiej bandzie, i krzyknie do ciebie:
„Spotkamy się w Neverlandzie!! W Niebie!!”
Drugi:
Mężczyzna w białym garniturze...
Pamiętam ten dzień, dostałam jakby w pysk,
Uderzył mnie z nim teledysk.
Ogarnął mnie mrok,
Śpiewał o dziewczynie…
Starałam się zapamiętać każdy jego krok.
Jego głos, wtargnął w me uszy,
Boska melodia…
Wiedziałam, że nic mi tego nie zagłuszy.
Po prostu milczałam…
Mężczyzna w białym garniturze…
Postanowiłam poznać się na tym mężczyźnie,
Wydawał się być poważny.
To jednak były złudzenia!!
Mimo to, był bardzo w świecie ważny.
Dowiedziałam się gdzie uciekał.
Do swej bajkowej krainy,
Gdzie ciastka z dziećmi wypiekał,
I zbierał z nimi maliny…
Miał zawsze czyste ręce,
Był taki niewinny.
Miał jak łza czyste serce,
I nigdy nie był naiwny.
Zawsze był dużym dzieciolem,
Był naprawdę dobrym człowiekiem,
Co próbował się ścigać z dzięciołem,
I jak był mały zakrztusił się mlekiem.
To naprawdę normalny człowiek,
Tylko trzeba w to wierzyć,
Człowiek, co przed zamknięciem swych powiek,
Przekazał nam, jak daleko może człowiek mierzyć.
Pokazywał nam, jak ważna jest miłość dla nas,
Jak ważny jest szacunek dla świata,
Że musimy czasem wdepnąć z pomącą w gaz.
Jego muzyka ogrzewa nas zimą, i orzeźwia w lata.
Kochał dzieci,
Kochał swój naród,
Patrzcie! On już do nieba leci!
Ale aż płonie z miłości żaru!
Oto, czym oczarował mą duszę,
Mężczyzna w białym garniturze…
I trzeci:
Nie płacz… (Wiersz biały, bez rymów)
Chciałeś dać światu nadzieje,
Nadzieje na piękniejsze jutro.
Chciałeś dać ludziom swą miłość,
Miłość bezgraniczną.
Chciałeś dać dzieciom uśmiech,
Uśmiech serdeczny i szczery.
Chciałeś na ziemi pokoju,
Zgody między ludźmi.
Nienawidziłeś rasizmu,
Bo to było złe.
Nienawidziłeś niesprawiedliwości,
Było jej pełno na świecie.
Nienawidziłeś biedy,
Starałeś się pomóc ubogim.
Nienawidziłeś gdy dzieci płaczą,
Gdybyś mógł, naraz byś wszystkie pocieszył.
Kochałeś każdy nowy dzień,
Przynosił Ci tyle radości.
Kochałeś wszystkie zwierzęta,
Żyłeś w zgodzie z naturą.
Kochałeś gdy świeci słońce,
Chciałeś skakać ze szczęścia.
Kochałeś uśmiech dzieci,
Napełniał Cię nową energią.
Byłeś zawsze dobrej myśli,
Nawet gdy coś było nie tak.
Byłeś kochającym ojcem, mężem, bratem i synem,
Twoja rodzina jest teraz z Ciebie dumna.
Byłeś zawsze dużym dzieckiem,
Bitwa na ciasta, balony z wodą, i twój wesoły śmiech w tle.
Byłeś absolutnym luzakiem.
Dzieci Cię bardzo kochają.
Śpiewałeś „Możesz zmienić świat…”
Masz rację, mogę!
Śpiewałeś „Jesteśmy Światem, Jesteśmy Dziećmi…”
Masz rację, jesteśmy!
Śpiewałeś „Możesz dotknąć nieba…”
Masz rację, mogę!
Śpiewałeś „Billie Jean nie jest moją kochanką…”
No dobra, załóżmy że ci wierzę :D
Zobacz, tyle dobrego zrobiłeś, a jak ci się niektórzy odwdzięczają.
„Pedofil!” „Kobieta!!” „Biały kościotrup!”
Zobacz, jak niektórzy Cię nie szanowali,
„Za kratki za gwałt na nieletnim!!”
Zobacz, jak prasa Cię torturowała,
„Panie Jackson!” „Czy odpowie pan na pytania?”
Zobacz, jak krzyczą nieliczni,
„Na reszcie gej umarł!”
Powiedź mi, czy ty mi wybaczysz?
Wybaczysz, że cię nie doceniałam?
Powiedź mi, czy spotkasz się ze mną w niebie?
Powiesz „Wybaczam, ja też kocham Ciebie.”
Powiedź mi, czy będziesz ze mną rzucał z nieba balonami z wodą w ludzi?
Powiesz „Robiłem to zawsze, choć rzucisz ze mną!”
Powiedź, będziesz dla mnie, jak przyjaciel?
Powiesz „Będę, zawsze nim byłem…”
Michael, ja
Przepraszam!
Michael, proszę
Wybacz!
Michael, błagam
Zapomnij!
Michael,
Proszę…
Nie proszę cię, byś do nas wracał, choć pewnie wielu by chciało,
Wiem, że jest ci tam dobrze.
Chcę Cię tylko przeprosić, za to żem fanem „Pośmiertnym”
Chcę tylko wiedzieć, czy ty właśnie takich jak ja, kochasz tak samo, jak tych fanów prawdziwych, którzy kochali cię wcześniej?
Chcę ci powiedzieć, że gdy piszę ten biały wiersz, to jestem coraz smutniejsza,
Czy mnie w niebie przytulisz, i powiesz „Nie płacz, jestem tu, o resztę mniejsza…”?
Domyślam się, ze większości z was nawet nie chciało się tego czytać :P Mój talent pisarski nie jest ogromny i te wiersze były pisane pod wpływem tęsknoty za Michaelem, którą wyjątkowo silnie przez pewnien okres odczuwałam. Mam jeszcze kilka prac, ale to są te pierwsze. Mam nadzieje, ze nikt nie poszedł przy tym spać
