
Królowa Madonna
Muszę przyznać, że nigdy zbyt nie szanowałam Madonny (Oczywiście poza "Ray Of Light" i "Immaculate Collection", które elegancko stoją sobie u mnie w pokoju). Kiedy Michael coś nagrywał to było to naprawdę pożądne. Wydawał płyty raz na parę lat i wszystkie były dobre. Myślę o "Off the Wall", "Thrillerze", "Bad" i "Dangerous". Madonna wydawała płyty prawie co rok i była to ewidentnie muzyka niedorównująca np. Thrillerowi. Porównajcie sobie np. The Girl is Mine i Lucky Star. Ja widzę różnice. Poza tym Madonnę dość łatwo podrobić. Np. Britney to taka druga wulgarna Madonna. A Michaela nie da się podrobić, bo jest jedyny i wyjątkowy!!!
(Co wcale nie oznacza, że nielubię Madonny. Uwielbiam "Vogue", "La Isla Bonita" i "Frozen")

Ale czy Madonna stara się dorównać Michae'lowi? Nie, więc twoje porównania wg. mnie są dziwne. Szanuję Madonne za to, że mimo braku dobrego głosu przez tyle lat utrzymuje się na rynku. Ba! Utrzymuje się i wciąż pozyskuje nowych fanów.Grincz pisze:Muszę przyznać, że nigdy zbyt nie szanowałam Madonny (Oczywiście poza "Ray Of Light" i "Immaculate Collection", które elegancko stoją sobie u mnie w pokoju). Kiedy Michael coś nagrywał to było to naprawdę pożądne. Wydawał płyty raz na parę lat i wszystkie były dobre. Myślę o "Off the Wall", "Thrillerze", "Bad" i "Dangerous". Madonna wydawała płyty prawie co rok i była to ewidentnie muzyka niedorównująca np. Thrillerowi. Porównajcie sobie np. The Girl is Mine i Lucky Star. Ja widzę różnice. Poza tym Madonnę dość łatwo podrobić. Np. Britney to taka druga wulgarna Madonna. A Michaela nie da się podrobić, bo jest jedyny i wyjątkowy!!!(Co wcale nie oznacza, że nielubię Madonny. Uwielbiam "Vogue", "La Isla Bonita" i "Frozen")
Troszkę się nie zrozumieliśmy. Chciałam powiedzieć, że owa płyta Madonny nie jest najbardziej ambitną płytą na świecie. Media robią z tego nie wiadomo co. Płyta jest fajna i można do niej poszaleć na dyskotece. Jednak nie uważam aby była, aż tak dobra, że porównuje się ją do Ray Of Light. Trzeba jej jednak przyznać (Madonnie, nie płycie), że wie co będzie się sprzedawać i utrzymuje się bardzo długo na listach przebojów. Nie mówiłam, że Madonna porównuje się do Michaela. Chciałam tylko podkreślić, że to co wydawał np. Michael, było przemyślane i dopieszczone. A z Madonną to było różnie.
PS. Uważam, że nie ma sensu się sprzeczać. Każdy może mieć własne zdanie. Ja twojego nie krytykuje.
PS. Uważam, że nie ma sensu się sprzeczać. Każdy może mieć własne zdanie. Ja twojego nie krytykuje.
Możesz mieć swoje zdanie, a waściwie to nawet powinnaś.Grincz pisze:Troszkę się nie zrozumieliśmy. Chciałam powiedzieć, że owa płyta Madonny nie jest najbardziej ambitną płytą na świecie. Media robią z tego nie wiadomo co. Płyta jest fajna i można do niej poszaleć na dyskotece. Jednak nie uważam aby była, aż tak dobra, że porównuje się ją do Ray Of Light. Trzeba jej jednak przyznać (Madonnie, nie płycie), że wie co będzie się sprzedawać i utrzymuje się bardzo długo na listach przebojów. Nie mówiłam, że Madonna porównuje się do Michaela. Chciałam tylko podkreślić, że to co wydawał np. Michael, było przemyślane i dopieszczone. A z Madonną to było różnie.
PS. Uważam, że nie ma sensu się sprzeczać. Każdy może mieć własne zdanie. Ja twojego nie krytykuje.
Skąd wiesz, że to co robiła Madonna nie było "dopieszczane"?
Mike jest piekielnie (?) utalentowanym perfekcjonistą. Wydaje płyty rzadziej. Mad ma inny pomysł na to jak się sprzedać. Musi czymś nadrbic słaby głos...
Ja słyszałem o tylko jednej opinii, że ta płyta jest lepsza od Ray Of Light.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy Michael ma o wiele lepszy od niej głos?
Może trochę (mimo to kocham go z całego serca).
Myślę, że to nie kwestia słabego głosu Madonny. Ona po prostu robi wszystko, aby się sprzedać. Nie tworzy muzyki z serca jak Michael.
PS. Wybacz, ale nie mam już siły kontynuować tego tematu.
Może trochę (mimo to kocham go z całego serca).
Myślę, że to nie kwestia słabego głosu Madonny. Ona po prostu robi wszystko, aby się sprzedać. Nie tworzy muzyki z serca jak Michael.
PS. Wybacz, ale nie mam już siły kontynuować tego tematu.
nie ma co porównywać tych dwoje wielkich artystów...bo oboje udowodnili że są wielcy w tym co robia, i oboje wykorzystywali w swej karierze skandale...ale nie o tym chciałem...tylko zastanawia mnie dlaczego nigdy nie połączyli slił i nie wydali jakiegoś porządnego hiciora z teledyskiem wszechczasów?:)to byłoby coś...wiem, że niby in the closet miao być z madonna..ale jakoś nie wyszło...marzy mi się że może madonna poratuje michaela teraz jakąś piosenką wspólną....to byłby wielki powrót i na pewno sukces...bo jakoś nie widze michaela z 50centem jak się mowi...

Dla tych co lubią Madonne...
Nowiusieńki hub [nie komunistyczny] adressik trueblue.myftp.orgniom wchodzcie jakies share obowiazuje ale male :)kazali mi reklame zrobic to robie :P 

Przed chwilą ściągnąłem z torrentów. Ech. Get Together należy do mojej ścisłej czołówki całego Confessions on a dance floor - a teledysk jest... przeciętny. Przynajmniej. Przypomina to trochę sytuację z poprzednim albumem - do American Life i Hollywood stworzone bardzo ciekawe teledyski - pomijając całą aferę z tym pierwszym - a już Love Profusion był po prostu nudny. No nic, Madonna aktualnie nadrabia trasą koncertową. 
Swoją drogą, tę samą drogą zaopatrzyłem się w płytę CD I'm going to tell you secret - jakby nie patrzeć, pierwsza płyta koncertowa Madonny. I jakiś niedosyt - niespójna. Na poprzedniej trasie koncertowej zaprezentowano sporo piosenek na żywo - stąd dziwi mnie umieszczenie n.p. Vogue w ledwie zmienionej formie niż na I'm breathless. Świetna piosenka, ale po co? Rockowa wersja American Life też nie rzuca na kolana. Remix Hollywood, potem Die Another Day - znów wokal z taśmy. I dopiero od fantastycznie zaśpiewanego Lament zaczyna mi się ta płyta podobać. Like a Prayer i Music niemal tak samo jak na Live 8, ale o wiele lepiej zaśpiewane. Mother and Father - głos przetwarzany w trakcie śpiewania, na zdecydowaną niekorzyść. Ale miłe. Świetne Imagine - z kim kojarzą się słowa na początku: We have to make a world a better place? Dalej - Into the Groove z udziałem Missy Eliott i świetnym wstępem zagranym na dudach. I nowa wersja Holiday - tu wreszcie można usłyszeć dobry kontakt Madonny z fanami. I koniec, bo trudno do koncertówki zaliczyć remixu I love New York.
A można byłoby gdzieś wstawić Frozen, czy nawet Material Girl...

Swoją drogą, tę samą drogą zaopatrzyłem się w płytę CD I'm going to tell you secret - jakby nie patrzeć, pierwsza płyta koncertowa Madonny. I jakiś niedosyt - niespójna. Na poprzedniej trasie koncertowej zaprezentowano sporo piosenek na żywo - stąd dziwi mnie umieszczenie n.p. Vogue w ledwie zmienionej formie niż na I'm breathless. Świetna piosenka, ale po co? Rockowa wersja American Life też nie rzuca na kolana. Remix Hollywood, potem Die Another Day - znów wokal z taśmy. I dopiero od fantastycznie zaśpiewanego Lament zaczyna mi się ta płyta podobać. Like a Prayer i Music niemal tak samo jak na Live 8, ale o wiele lepiej zaśpiewane. Mother and Father - głos przetwarzany w trakcie śpiewania, na zdecydowaną niekorzyść. Ale miłe. Świetne Imagine - z kim kojarzą się słowa na początku: We have to make a world a better place? Dalej - Into the Groove z udziałem Missy Eliott i świetnym wstępem zagranym na dudach. I nowa wersja Holiday - tu wreszcie można usłyszeć dobry kontakt Madonny z fanami. I koniec, bo trudno do koncertówki zaliczyć remixu I love New York.
A można byłoby gdzieś wstawić Frozen, czy nawet Material Girl...
Miłość na mrozie i w deszczu
ps. i tu moje glebokie wzdychniecie...marzy mi sie taki wywiad polskiego fana o Michaelu Jacksonie ;)
ps. i tu moje glebokie wzdychniecie...marzy mi sie taki wywiad polskiego fana o Michaelu Jacksonie ;)
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...