


Ale, dziewczyna ma 15 lat i już mieszka z chłopakiem? Czy to nie aby zbyt poważnie jak na ten wiek? Nie chce tutaj mówić, ale właśnie w takim wieku jak już zaczeli poważniej podchodzić do związku, wspólne mieszkanie etc. to wiadomo, że tak młoda osoba sie bardzo przywiąże. A druga sprawa, może ciocia powinna porozmawiać z tym chłopakiem, albo poprosić o pomoc pedagoga szkolnego - jeśli chłopak jest w tym samym wieku bądź chodzi do szkoły i może ''zaczerpnąć" rady w szkole.MJkacper pisze:Pisze do was i proszę was o radę otóż sytuacja jest taka:moja siostra cioteczna(z którą jestem bardzo blisko) ma chłopaka,z którym zerwała bo on nie pozwalał jej się spotykać ze znajomymi(dlatego że jest w 3 gimnazjum i musiała się do nauki przyłożyć)on z nią mieszkał.teraz po rozstaniu on jest załamany ,mieszka z nią dalej bo moja ciocia go przygarnęła o ją kocha ,jest załamany rozwiązanie widzi w alkoholu i skończeniu ze sobą.zmienił dla niej całe swoje życie... I JAK JA MAM MU POMÓC
Proszę mi wybaczyć chaotyczność mojego posta, pisany był pod wpływem nagle przybyłych emocji, które potrzebowałam gdzieś wyładować...Dzwoneczek MJJ pisze:troszkę chaotyczny...
Michaelka111 pisze:3. Może niezdolność do otwierania się przed innymi tuż przy pierwszym spotkaniu.
4. A może mój specyficzny charakter.
5. Nie akceptuję tego jak wyglądam. Dlatego ten wygląd mocno poprawiam (a przynajmniej staram się). Chwilami udaję kogoś, kim nie jestem.
Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.Mrkariinka pisze:gdybym miała wybierać między TYMI przyjaciółmi którzy okazują mi troskę, wysłuchają mnie to wybrałabym ich niż własną rodzinę. Wiadomo że nie mówię o całej familii ale o poszczególnych osobach na których się zawiodłam i nie pomyślałabym że któryś z moich rodziców może zrobić mi taką przykrość jak zrobili mi oni. Nie ważne czy to był Ojciec czy też Matka, rodzic powinien być za, a jak to ja że cały czas pod górkę mam - miałam i bodajże będę miała nie wywinę się z tego. I to nie jest żadne użalanie nad sobą, bo już jestem do tego przyzwyczajona i przywykłam do tego. A mianowicie dobrze, że mam takie osoby które mi zawsze pomogą.
Michaelko - wierzę w Ciebie, bo jesteś ładna, młoda i inteligentna. Wierzę też w to, że każdy problem zostanie kiedyś pokonany. I choć czasem nie ma się siły, aby oddychać, to jednak warto spróbować.Michaelka111 pisze:I oczywiście dziękuję Ci Dzwoneczku. Za wiarę w moje siły.
Czyli też wiesz, jak to jest gdy najbliżsi wbijają Ci nóż w plecy. Wszystko cacy pięknie, w rodzinie też przykładowa... Matka.. co mi tam powiedzieć. A kiedy już po za środowiskiem rodzinnym zaczynało się piekło. Nie sposób opisać jak można się czuć w takim momencie, bo kto jak kto, ale każdy najmniej spodziewa się ataku ze strony rodziców. A kiedy po ich stronie pod wpływem ich nacisku staje rodzeństwo to to staje się bardziej bolesne, kiedy w domu nie ma kto za Tobą stanąć. Nie mieszkam z Ojcem także mogę mu się zwierzyć, i wiem że mnie bardzo kocha. Dobrze że chodź tyle..Dzwoneczek MJJ pisze:Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.
Mrkariinka pisze:Dzwoneczek MJJ napisał:
Ten fragment brzmi jakbym sama go wypowiedziała. Nikt mnie tak nie skrzywdził i nie krzywdzi jak moi rodzice. Może dlatego, iż na atak z ich strony byłam najmniej przygotowana? Tylko oni mogli mnie złamać i zrobili/robią to koncertowo.
Czyli też wiesz, jak to jest gdy najbliżsi wbijają Ci nóż w plecy. Wszystko cacy pięknie, w rodzinie też przykładowa... Matka.. co mi tam powiedzieć. A kiedy już po za środowiskiem rodzinnym zaczynało się piekło. Nie sposób opisać jak można się czuć w takim momencie, bo kto jak kto, ale każdy najmniej spodziewa się ataku ze strony rodziców. A kiedy po ich stronie pod wpływem ich nacisku staje rodzeństwo to to staje się bardziej bolesne, kiedy w domu nie ma kto za Tobą stanąć. Nie mieszkam z Ojcem także mogę mu się zwierzyć, i wiem że mnie bardzo kocha. Dobrze że chodź tyle..
Ja też. Gdy jestem w domu staram się unikać by znowu nie było, że wszystko co robię to moja wina, że ja jestem taka że ja jestem siaka i to wszystko mówi moja matka - której nie będę pisać wielką literą. I tak naprawdę na forum poznałam wspaniałych ludzi, którzy zawsze mi pomogą czy też wysłuchają i to ludzie których poznałam przez internet.Dzwoneczek MJJ pisze:Myślę, iż pomimo różnych sytuacji jak podejrzewam. Efektu doznałyśmy tego samego.
Mój problem polega na tym, że nadal w tym tkwię. Kiedy przekraczam próg domu jestem innym człowiekiem, imitacją siebie, która zaszywa się w pokoju i tylko czeka na kolejną awanturę.
Dla mnie to już jest nudne kiedy ktoś tak mówi, albo nie czuje sprawy i uważa, że to norma. Może to jest norma raz w miesiącu, raz na pół roku, ale nie kilka razy dziennie.Mrkariinka pisze:" Współczuję Ci" albo.. "Dasz radę, zawsze da się wyjść z tej sytuacji.." Tak tylko inaczej jest jak ktoś ma dzień w dzień, kropka w kropkę to samo a dla osoby z zewnątrz to nic innego jak tylko zwykłe problemy rodzinne. To trza przeżyć, i nie życzę tego nikomu, bo to jest bardzo bolesne przeżycie zwłaszcza gdy to się ciągnie dniami, miesiącami. Z resztą każda kłótnia nikomu chyba nie sprawia przyjemności..