SLASH* Guns N' Roses *Velvet Revolver

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

SLASH* Guns N' Roses *Velvet Revolver

Post autor: SUNrise »

ObrazekObrazek

TEMAT TEN JEST POŚWIĘCONY JEDNEMU Z NAJLEPSZYCH GITARZYSTÓW ROCKOWYCH ŚWIATA (ORAZ ZESPOŁOM, W KTÓRYCH GRAŁ: Guns N' Roses, Slash's Snakepit, Velvet Revolver). MOWA TU OCZYWIŚCIE O - SLASH'u.


***********************************************************

Ogłoszenia parafialne :)
1. - Proszę nie umieszczać w tym temacie hotlinków do zdjęć, nagrań audio, video, skopiowanych z innych stron. Oraz vice versa, zabrania się kopiowania linków, a zwłaszcza linków do zdjęć znajdujących się tutaj w celu umieszczenia ich na innych stronach i forach.
Dziękuję. -- SUNrise


2. Zainteresowanych wiarygodnymi szczegółami życia prywatnego i twórczości/działalności artystycznej Slasha, odsyłam do jego oficjalnej autobiografii wydanej w październiku 2007 roku:
Obrazek

Dodano 28 stycznia 2008



------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------


Pierwszy post i...zaczynamy od wywiadu ze Slash'em.


Czy jest jeszcze na świecie coś, co mogłoby butnego rockmana o światowej sławie rzucić dosłownie na kolana? Okazuje się, że tak. Gdy wchodzę do jego nowozakupionego domu przy Mullholland Drive w górach Santa Monica, gospodarz domu Slash - pełznie właśnie boso po podłodze na czworakach klnąc pod nosem. Na mój widok woła : "Hej, miło Cię widzieć. No właź już" . Słyszałem już wcześniej że ten czarodziej gitary jest człowiekiem niesamowicie miłym. Ale aż tak wyszukanej grzeczności nie spodziewałem się po rockowym zadymiarzu. To doprawdy niecodzienny widok, wirtuoz gitary dzierży w ręku ścierkę i czyści swój pastelowoszary dywan, który jego kotka przed chwilą poplamiła przewracając kubek z kawą. Slash wygląda na zrozpaczonego : "Ani pokojówki, ani żony, oto czym jest samotność mężczyzny!" - mówi. "Napijesz się czegoś?" – pyta wskazując na drewnianą szafkę. A zaraz dodaje "Okay, ja nie piję już tyle co kiedyś, ale jeden od czasu do czasu to nic złego". Na widok, małego szaroczarnego stworzonka wyglądającego zza rogu Slash mało co nie zachłystuje się drinkiem. "Chodź no tu Axl, wredny kocurze. Zaraz wytrę te plamy po kawie twoją sierścią!" - woła z filuternym uśmiechem. Zaraz, zaraz, pytam :"Axl?". "Co w tym dziwnego? Ten zwierzak, sprawia tyle samo kłopotu co jego imiennik" - mówi szeroko uśmiechając się. Naprawdę miło się z nim plotkuje. Wreszcie gospodarz siada naprzeciwko mnie rozparty swobodnie i mało co nie spada z obitego czarną skóra fotela. Robi to dla zabawy. (Do dziesiątego roku życia mieszkał w Stocke-on-Trend w Anglii, ale mimo tego w jego zachowaniu nie sposób dopatrzeć się choćby śladu manier angielskiego dżentelmena). Nie ma też w nim nic z tego rockowca -zadymiarza, o którym rozpisują się brukowce i którego spodziewałem się tu zastać. Wręcz przeciwnie jest przystępny, inteligentny i milutki, czasem sprawia wrażenie nawet nieco dziecinnego (o czym mogą świadczyć też wymalowane postacie z kreskówek na ścianie korytarza). I jest bardzo rozmowny. Kto go nie zna, jest zaskoczony, jak otwarcie i chętnie odpowiada na wszystkie zadane mu pytnia. Slash okazuje się być naprawdę bardzo przyjazny. Kiedy miało się do czynienia z tym biurokratycznym gównem, jak ja teraz, to Slash wydaje się najmilszym człowiekiem w tej wielkiej organizacji. Prawdziwy przyjemniaczek. Bardzo konkretny. Przed rozmową z Guns trzeba podpisać kontrakt, który mówi, że twój artykuł nie może być opublikowany w żadnym innym piśmie, tylko w tym, dla którego pracujesz. Rozumiem to i nie widzę w tym żadnych problemów. To się nazywa poważne podejście do interesów.


Gratuluję pięknego domu. Pięknego aczkolwiek niezbyt dużego.
SLASH: Dzięki. Tak dom ma tylko trzy sypialnie. Ale dla mnie to i tak dużo. Nie zależy mi na rzeczach materialnych. Wiesz jeszcze nie tak dawno mieszkałem z chłopakami w garażu w pomieszczeniu 3x5 metrów w którym były szczury i karaluchy. Czasem po kilka dni prawie nic nie jedliśmy. Dziś nadal żyję takim samym życiem jak wtedy, kiedy nie miałem żadnych pieniędzy, ale przyznaję, że miło jest mieć dobre finansowe oparcie. Dotarło to do mnie, że mam swój dom i samochód, oraz, że nie muszę się martwić o zapłacenie moich rachunków. Wcale nie mam zbyt lekkiej ręki jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. I prawie nic nie kupuję dla siebie i do domu. Ważne tylko, że mam gdzie spać i co jeść. Nie jestem materialistą.

Jakiego rodzaju ciśnienia są dla Ciebie najtrudniejsze do wytrzymania obecnie?
SLASH: No cóż, właśnie odkryłem, że nie ma już dla mnie zupełnie żadnej intymności we własnym życiu, jestem osobą publiczną. Nawet, kiedy ukrywam się w domu, w Los Angeles, ludzie spekulują i mówią co im się wydaje, że akurat robię. To jest naprawdę chore! To bardzo poważnie wpływa na moje stosunki z innymi ludźmi, szczególnie tymi, którzy są mi bliscy, jak choćby moja dziewczyna. Nie zamierzam zastanawiać się w życiu, co ludzie sobie o mnie myślą, ale właśnie zdałem sobie z tego sprawę. W sumie i tak wydaje mi się, że jest to bardzo mała cena, którą płacę za to, że robię to, co chcę. Mimo wszystko, to wydaje mi się bez sensu! Wystarczy do tego dodać wszystkie ciśnienia związane z byciem w naszym businessie i wtedy okazuje się, że najmniej martwimy się samym graniem!

Czy to prawda że 13 gitar przynosi ci szczęście na koncertach ?
SLASH: Nie. Ale noszę w swojej skórzanej kurtce kilka maskotek, medali i małych podarunków. Nie jestem jednak naprawdę przesądny. Raczej zdaję się na moją znajomość ludzi i wierzę w takie wartości, jak np. uczciwość. Kiedyś byłem katolikiem i babcia zawsze zabierała mnie z sobą do kościoła. Po śmierci babci teraz już tam nie chodzę. Babcia patrzy na mnie z góry i pilnuje żeby nic mi się nie stało.

Jaki był najstraszniejszy moment w twoim życiu ?
SLASH: To było wtedy kiedy moja dziewczyna Renee zerwała ze mną. Miała mnie już po dziurki w nosie.

Gdzie ją poznałeś ?
SLASH: Na środku bulwaru Benice w Los Angeles. Jechałem gdzieś z Duffem a ona przejeżdżała obok nas ze swoją koleżanką. Duff poznał jej przyjaciółkę poprzedniego dnia w dyskotece. Tego wieczoru w ogóle nie zauważyłem Renee, bo byłem pijany. Właśnie rozstałem się z poprzednią dziewczyną i chciałem być sam. Duff obiecał podarować jej plakat do pokoju; miał tez z nią pojechać na stację benzynową, bo z jej samochodem było coś nie w porządku. Siedziałem więc obok Duffa w samochodzie i kiedy zobaczyłem Renee to pomyślałem: "No, no...". Od razu między nami przeskoczyła jakaś iskra. Przy stacji benzynowej po prostu wskoczyłem do jej samochodu a ona się bardzo wystraszyła. Jej przyjaciółka przesiadła się do Duffa. Tak więc poznałem ją, można powiedzieć w dość burzliwy sposób. Od tej pory byliśmy razem.

Co ci się w niej podoba ?
SLASH: Pierwsze na co zwróciłem uwagę to były jej oczy i sposób w jaki na mnie patrzyła. Ale u dziewczyny najbardziej cenię osobowość. To musi być silna osobowość i opanowanie. Nie znoszę bezradnych kobieciątek, które wiecznie płaczą; Renee jest bardzo opanowana.

Jak więc doszło do rozstania ?
SLASH: To było tak. Po roku naszej znajomości, a więc w zeszłym roku, pojechałem na tournee. Strasznie narozrabiałem - były inne dziewczyny itd. Oczywiście o wszystkim się dowiedziała. Miałem takie wyrzuty sumienia i czułem się taki winny, że sam zerwałem. Potem oczywiście żałowałem i chciałem znowu z nią być. Bardzo chciałem żeby pojechała ze mną na tournee do Europy, ale ona traktuje ten cały biznes bardzo nieufnie i jest wściekle zazdrosna z powodu tych wszystkich dziewczyn, które mnie otaczają.

Obrazek

Czy teraz jesteś jej wierny ?
SLASH: Teraz tak, ale przed tym nie byłem. Bardzo lubię kobiety, a w tym zawodzie jest mnóstwo pokus. Rzadko miałem jakieś dziewczyny na stałe. Najczęściej znajomość kończyła się po jednej nocy.

Czy pamiętasz jeszcze swoją pierwszą dziewczynę ?
SLASH: Tak. Ja miałem 13 lat a ona 26. Nazywała się Laura i mieszkała na naszej ulicy. Potem przez 6 lat chodziłem z inna dziewczyną.

Czy wybierasz się gdzieś na urlop ?
SLASH: Tak w pazdzierniku. Wybieram się do Afryki. Jadę do Kenii, na safari fotograficzne. Kiedyś już to robiłem, przed kilkoma miesiącami. To było coś wspaniałego.

Czy mógłbyś strzelać do zwierząt?
SLASH: Nie. Oczywiście, że nie. To naprawdę straszne, wszystko to, co robią handlarze kością słoniową, czy innymi trofeami. Mam tylko nadzieję, że kontrole w parkach ochrony przyrody będą wreszcie przeprowadzane na serio.

Czy jesteś przeciwnikiem doświadczeń na zwierzętach?
SLASH: Tak. Oczywiście. Całe to męczenie zwierząt nie ma przecież sensu. To jest po prostu okropne.

Widzę, że tutaj też otaczają Cię zwierzęta.
SLASH: Tak, Tutaj mam ponad 50 zwierzaków, we wszystkich kolorach, rozmiarach i kształtach.

A Twoje węże? Przywiozłeś je tutaj wszystkie?
SLASH: (uśmiecha się). Część przywiozłem. Ale większość została w domu w Los Angeles i u Jima i Larry'ego.

A Twój najnowszy nabytek?
SLASH: Ostatnio kupiłem krokodyla. Na razie mieszka w garażu.

Co Twoja Reene sadzi na temat Twych wężów?
SLASH: Zanim wprowadziła się do mnie, byliśmy ze sobą trzy lata. Miała, więc dużo czasu, by przyzwyczaić się do nich. Poza tym moje boa są całkiem miłe. Ale aligator siedzi teraz spokojnie w garażu!

Widać, że kochasz zwierzęta.
SLASH: Tak, Na wszelki wypadek, np. pożaru. Mam tutaj przygotowane specjalne skrzynie do ewakuacji swoich węży i kotów. Kocham zwierzęta, i to, że udzielam teraz wywiadu jest także rodzajem gestu wdzięczności wobec delfinów.

Co proszę??
SLASH: To jasne. Gdy pokazuję się w mediach, wtedy rośnie sprzedaż naszej nowej płyty. A część z dochodów przeznaczamy przecież na ochronę delfinów.

Ach tak!
SLASH: Widzisz, ludzie, tego nie wiedzą. Kto by przypuszczał, że GN'R tak przejmują się sprawami ochrony środowiska naturalnego, bo to niby nie pasuje do naszego wizerunku rockmanów - chuliganów, jak piszą o nas brukowce. Ostatnio na trasie w Australii wolne chwile poświęciliśmy na zwiedzanie parku narodowego, w którym występują rzadkie gatunki roślin i zwierząt. I niebywale wielkie nietoperze. Spędziliśmy tam dużo czasu i te nietoperze zdążyły się już do nas przyzwyczaić. Jeden szczególnie śmiały nietoperz usiadł nawet na ramieniu Gilby'ego.

Pieniądze przestały się dla waszego zespołu liczyć, ale ciekawe, o jakich pieniądzach marzą ci, którzy próbują zarobić na zespole. Podejrzewam, że każdemu marzą się łatwe dolce, ale sposób w jaki są zarobione, jest sprawą najważniejszą. Niedawno ukazałą się książka Danny'ego Sugermana. Moja wzmianka o tym rozwiązuje Slashowi język. SLASH: Danny Sugerman to gnojek i jeśli kiedykolwiek go spotkam, to skopię mu dupę. Jak ten facet może napisać książkę o zespole, którego nigdy nie spotkał? To jego dzieło, to bzdury i spekulacje oparte na wycinkach prasowych i innych gównach. On tylko raz spotkał Axla a przede mną ukrywał się w każdym klubie, w którym akurat byliśmy razem. Ten facet nie ma kurwa pojęcia o czym gada! To wszystko bzdury i sensacje! Ci którzy piszą takie bzdury postępują z nami jak z pionkami w jakiejś pieprzonej grze!

Jesteś Mulatem. Czy kiedyś spotkały Cię z tego powodu przykrości?
SLASH: Nigdy. Tzn. kiedyś w dzieciństwie po przeprowadzce do Stanów, może kilka razy tak. Chociaz i tak jedynym problemem w szkole były tylko moje długie włosy. No i jeszcze to, że haszysz był u mnie najdroższy.

Czy chciałbyś kiedyś zostać biały, tak jak to zrobił Michael Jackson?
SLASH: Nie. Po co? Przyjaźnię się z nim, nie wiem co myśli Michael, ale jednak jeśli chodzi o mnie, to czuję się w swojej skórze zupełnie dobrze.

[Michael Jackson nigdy nie "wybielał" swojej skóry. Jest on chory na vitiligo (bielactwo nabyte). Więcej na ten temat można znaleźć między innymi tutaj http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... 16&start=0 - przyp. SUNrise]

Jakie było Twoje dzieciństwo?
SLASH: Rodzice pozostawili mi dużo swobody, a jednocześnie przekazali mi solidne wartości moralne.

Czy to prawda, że każdego dnia obciągasz dwie butelki Jacka Danielsa?
SLASH: Zgadza się, kiedyś tak było. Trwało to miesiąc, zanim organizm został odtruty. To jest tak: Siedzisz sobie w pokoju i myślisz, że chyba już umrzesz. Nie mam zbyt dobrego zdania o terapiach grupowych i anonimowych alkoholikach. Ludzka psychika potrzebuje zwykle pół roku, żeby z tego wyjść. To z resztą zależy od człowieka. Moje historie z narkotykami zaczęły się już przed Guns N' Roses. Brałem, bo tak robili wszyscy moi kumple. Potem już na objazdach zauważyłem, że jestem uzależniony. Połykałem wszystko co mi wpadło w ręce. Dla zespołu stanowiłem ryzyko, bo było mi już wszystko jedno. Umarłbym albo w najlepszym wypadku skończyłbym pewnie w więzieniu. Często też budziłem się w szpitalu i to uczucie było takie okropne, że z niechęcią to wspominam.

Opowiedz trochę o zwariowanych pomysłach dziewczyn, które chcą się do Ciebie zbliżyć.
SLASH: Chyba najbardziej szalonym pomysłem było wytatuowanie sobie mojej podobizny na nodze i wysłanie mi zdjęcia.

Czy zawsze masz w kąciku ust papierosa?
SLASH: Staram się tyle nie palić, zwłaszcza w dniu koncertu. Ale i tak palę dwie paczki dziennie.

Podobno spadłeś kiedyś ze sceny?
SLASH: Tak. Pewnego razu podczas show wskoczyłem niechcący do kanału przed sceną. Myślałem, że tam jest jeszcze scena, a była 6-metrowa dziura. Wylądowałem bez problemów, ale zaraz schwycili mnie faceci z ochrony i wynieśli do publiczności. Natychmiast dopadli mnie fani i zaczęli sobie podawać dalej. Na szczęście nic się nie stało.

Czy niszczycie swoje pokoje hotelowe?
SLASH: Nie, kiedyś to robiliśmy. Od tamtych czasów wydorośleliśmy. Można by też powiedzieć, że ta przyjemność stała się na dłuższą metę zbyt droga!

Jaki jest Twój ulubiony aktor?
SLASH: Robert de Niro.

Dlaczego tak naprawdę nie odbył się wasz koncert w Manchesterze?
SLASH: Został tylko przesunięty. Po prostu dlatego, że wszyscy byliśmy już bardzo zmęczeni i wyczerpani. To nie miało nic wspólnego z Axlem i Sthepanie jak wypisywała prasa.

Czy rozmawiasz z Axlem o swoich problemach?
SLASH: Tak. Z nim i z Duffem.

Czy Axl opowiedział Ci kiedyś, że był gnębiony przez ojca?
SLASH: Tak. Wiedziałem o tym. Znamy się przecież od tak dawna. Bardzo dobrze się znamy, tyle się dzieje zawsze wokół nas, że musimy się czasem przed sobą wygadać, żeby te wrażenia jakoś uporządkować. Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi, a nie żadnymi maszynami, które jak automaty wchodzą na scenę i grają.

Czy Axl jest wariatem?
SLASH: Ależ skąd. Jest tyle rozmaitych plotek na ten temat, a ludzie w ogóle go nie rozumieją. Nic nie można na to poradzić. Axl mówi zawsze to co myśli i robi, na co ma ochotę. Mnie np. brak tej pewności siebie. Często zdarzają mi się chwile zwątpienia. Bywam też nieco agresywny. Biorę jednak życie takim, jakie ono jest i żyję dniem dzisiejszym. Kiedy mam jakiś problem, próbuję go rozwiązać go od razu, żeby uniknąć późniejszych frustracji.

Czy chciałbyś mieć dzieci?
SLASH: Teraz dopóki jestem w objazdach, nie. Ale kiedyś na pewno, tak. Najchętniej córeczkę.

A co lubisz robić? Słyszałem, że zaprojektowałeś swój własny flipper...
SLASH: Tak. Mam świra na punkcie flipperów. Moj Guns N'Roses-Flipper jest najbardziej rockandrollowym flipperem na świecie. I najgłośniejszym...

I podobno zacząłeś skakać na bangee
SLASH: Tak, kocham bangee. Wiesz od tego uczucia podczas skoku można się uzależnić.

**************************************************************
THE END.
Ostatnio zmieniony pn, 28 sty 2008, 14:00 przez SUNrise, łącznie zmieniany 22 razy.
ObrazekObrazek
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Im wiecej opowiadasz o tym facecie,tym bardziej go lubie :-) Chetnie bym sobie z nim pogadala ,gdyby los zrzadzil takie zdarzenie jak spotkanie go osobiscie.
Mam nadzieje,ze watek powyzszy pociagnie sie dosc daleko i ze uda sie wynegocjowac specjalne forum Slasha na MJPT( :dance: ).A co!Pokazalibysmy jak muzyka potrafijednoczyc,a nie dzielic.

Poza tym glam rockowi do poczynan MJa wcale nie tak daleko glupija

Slucham sobie wlasnie Contraband i dochodze do wniosku- nigdy nie zapamietam tych tytlow piosenek :wariat: .Dlaczego nigdy nie mialam z pamietaniem tytulow MJowych?To mnie zastanawia :knuje:

Tak mi jeszcze jedna mysl do glowy przyszla....czy to prawda,ze Gunsi nagrali w studio tylko jedna piosenke w calym skladzie siedzac w jednym pomieszczeniu wszyscy razem?Slyszalam cos takiego ..... w ust ich menagera.Podkreslal,ze to bylo cos wspanialego....i ze wszyscy mieli lzy w oczach.Nie pamietam tytulu piosenki,o jaka chodzilo(moja pamiec!!!!!!!!!!!!) powiem natomiast tyle- zaczyna sie tym slicznym melancholijnym gwizdaniem.Sunrise....zweryfikujesz moje poglady?
Acha....ponoc tez zaden czlonek Gunsow nie chcial wracac z ich ostatniej wspolnej trasy,poniewaz wszyscy zdawali sobie sprawe z faktu,ze na kontynuacje dzialalnosci zespolu nie ma szans.....Czyli tak naprawde to nie do konca bylo tak,ze in fine nikt z grupy nie mogl Axla (Axela?)zniesc :podejrzliwy:
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

Post autor: SUNrise »

thewiz pisze:Im wiecej opowiadasz o tym facecie,tym bardziej go lubie :-) Chetnie bym sobie z nim pogadala ,gdyby los zrzadzil takie zdarzenie jak spotkanie go osobiscie.
Spotkanie Slasha osobiście nie jest zbyt trudną sprawą. Wielu moich znajomych (fanów) spotkało się z nim po koncercie nie raz. Slash jest bardzo przystepnym człowiekiem :-)
Mam nadzieje,ze watek powyzszy pociagnie sie dosc daleko i ze uda sie wynegocjowac specjalne forum Slasha na MJPT( :dance: ).A co!Pokazalibysmy jak muzyka potrafijednoczyc,a nie dzielic.
No właśnie pokazalibyśmy :party:. Ale pociągnie się na pewno. Osobiście tego dopilnuję. Jutro, albo pojutrze zacznę wsadzać tu po mału to, o czym piszę juz od jakiegoś czasu w domowym zaciszu (czyli historia GN'R i jego członków ze szczególnym uwzględnieniem slasha oczywiście :-). Wszystko o Gunsach bez cenzury :-)


powiem natomiast tyle- zaczyna sie tym slicznym melancholijnym gwizdaniem.Sunrise....zweryfikujesz moje poglady?
chętnie :-). Jeśli z gwizdem to mogła być tylko "Patience" z płyty "Lies"

Acha....ponoc tez zaden czlonek Gunsow nie chcial wracac z ich ostatniej wspolnej trasy,poniewaz wszyscy zdawali sobie sprawe z faktu,ze na kontynuacje dzialalnosci zespolu nie ma szans.....Czyli tak naprawde to nie do konca bylo tak,ze in fine nikt z grupy nie mogl Axla (Axela?)zniesc :podejrzliwy:
No niestety, ale taka jest prawda. Zespół tak naprawdę istniał tylko 6 lat. Przez ten czas skład się zmieniał wiele razy. I faktem jest, że rozpad tego zespołu od 1990 r. był tylko kwestia czasu. Będę o szczegółach pisać w ich biografi :] . Axl w pewnym momencie zaczął leczyć się psychiatrycznie, Slash zaczął glośno mówić, że nie może już z nim wytrzymać, inni członkowie zespołu pouciekali z zespołu sami (Izzy), inni zostali wyrzuceni jak Steven, duużo się działo.....
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

SUNrise !
Jesteś nieoceniona! :hug:
Gdyby kazdy na tym forum z takim zamiłowaniem, jak Ty opowiadał o swoich fascynacjach - bylibysmy najmądrzejszym forum na swiecie!! ;-) (ja mogłabym pisac jedynie o historii wampirów w kinematografii... ale kto by to czytał! :wariat: ).
Jestem niezmiernie wdzieczna za Twoje posty odnosnie Slasha & Co. Ja - przyznaję się bez bicia :smutek: - mało wiem na temat G'n'R, samego Slasha, ze o VR już nie wspomnę, bo gdyby nie Ty , to wogóle bym nie wiedziala :podejrzliwy: , ze istnieją glupija
Jeszcze raz wielkie dzieki
SŁONECZKO!


...pzdr
siadeh_zachwycona_!!
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

siadeh_ pisze:SUNrise !
Jesteś nieoceniona! :hug:
Gdyby kazdy na tym forum z takim zamiłowaniem, jak Ty opowiadał o swoich fascynacjach - bylibysmy najmądrzejszym forum na swiecie!! ;-) (ja mogłabym pisac jedynie o historii wampirów w kinematografii... ale kto by to czytał! :wariat: ).
SŁONECZKO!


Ja bym czytała.
Kinia, pisz bardzo proszę o wampirach. Bo ja wiem o nich tylko tyle, że..y...że są :podejrzliwy:. No słowo wampir kojarzy mi się tylko z czymś brzydkim, krwistym i latającym po nocy nie wiadomo po co. Obawiam się, że z takim podejściem mnie wiele omija ;) A historia wampirów w kinematografii..Hmmm, wiesz, ja sama z siebie pewnie nie będe sie w to wgłębiać, ale jeśli byś coś napisała, to z radością poczytam. Bo moja wiedza równa się zeru w tym momencie...Kto wie, może mnie to wciągnie? Bo jest taka słuszna zasada, ze ludzie interesją się tym, o czym już coś wiedzą, rzadziej czymś o czym słyszą pierwszy raz w życiu. Kiedyś nam na biologii pani to świadomiła. Bo były gdzieś jakieś badania i pytano ludzi o czym by chcieli wiedziec więcej, taki test wyboru. No i oni zaznaczali rzeczy, o których znali chociaż ze słyszenia, a nieznajome wyrazy omijali...A te tematy "abrakadabra" były chyba ciekawsze od tych bardziej znanych. ale co z tego? Zostały odrzucone. A ja wampirami się nie interesuję, bo nic o nich nie wiem. Jak się dowiem, to może sama zaczne po ulicy biegać nocam ku uciesze sąsiadów.Więc?
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

No to moze i popisze o wampirach glupija To strasznie ciekawy temat zarówno jesli chodzi o kinematografie, jak i historie.
Wiele jest racji w tym, ze się człowiek zawsze interesuje tym, co już poniekąd zna.
mam nadzieję, ze za przykładem naszego słoneczka pójdzie jeszcze kilka osób (brakuje mi SADE i jej wywodów na temat muzyki...ech...) i naprawde horyzonty MJ Polish Team poszerzą się niezwykle... Bardzo namawiam wszystkich do pisania, a sama - kiedy tylko przyjme rodziców oraz wyprawię ich z powrotem na daleka północ, czyli na Mazury - wyklikam cos o wampirach znanych także , jako Nosferatu, ich historii, poczatkach w filmach grozy oraz odwiecznej walce z Lupinami :party: a także o Vladzie Draculi oraz kuzynce naszego króla Batorego, która wiele miała z wampira... wierzcie mi...

...pzdr
siadeh_ :party:
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

Post autor: SUNrise »

siadeh_ pisze:SUNrise !
Jesteś nieoceniona! :hug:
Gdyby kazdy na tym forum z takim zamiłowaniem, jak Ty opowiadał o swoich fascynacjach - bylibysmy najmądrzejszym forum na swiecie!! ;-)


Rzeczywiście uwielbiam opowiadać o rzeczach i ludziach, których kocham. Robie to zawsze z wielka pasją :party:. I ja się cieszczyć, i dziękować :calus: że kogoś to zainteresowało. Jeśli chodzi o Slasha i Gunsów, to mnie trudno zniechęcić do tego, abym zaprzestała o nich mówić. Nawet, gdyby tylko jedna osoba czytała to co piszę - to dla tej jednej osoby pisać warto. Gunsi zawsze będą dla mnie ważni, bo byli moimi pierwszymi muzycznymi idolami (byli jeszcze przed Michaelem. Ich muzykę odkryłam w 1991r., Michaela dopiero 2 lata później). A Slash to moja pierwsza (platoniczna :-) ) miłość. A ponoć pierwsze miłości trwają całe życie ;-). Do dziś dnia u mnie w domu (w korytarzu :-) ) wisi jego 1,5 metrowy poster, kupiony gdzieś na początku 1992 r. we Wiedniu, w jakimś sklepie muzycznym, o którego pamiętam wyprosiłam ojca. No cóż jak ja się uprę...więc nie miał wyjścia i musiał mi kupić... półnagiego Slasha pod prysznicem :party:, chociaż nie był tym zakupem szczególnie zachwycony (nie mam pojęcia dlaczego?? :knuje: ) . No więc wisi ten Slash już od 13 lat i pewnie powisi sobie tam jeszcze dłuuugo. Ten plakat, mimo, że tylko plakat, ale z tego względu, że mój pierwszy ze Slashem w życiu, stanowi dla mnie jakiegoś rodzaju świętość, wspomnienia i...i...ech.... blabla
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

Post autor: SUNrise »

siadeh_ pisze:cos o wampirach znanych także , jako Nosferatu, ich historii, poczatkach w filmach grozy oraz odwiecznej walce z Lupinami :party: a także o Vladzie Draculi oraz kuzynce naszego króla Batorego, która wiele miała z wampira... wierzcie mi......pzdr
siadeh_ :party:
A jeśli o wampiry chodzi, to właśnie sobie przypomniałam, że Soundtrack do filmu "Wywiad z wampirem" z 1994 r. zawiera "Sympathy For The Devil" w wersji Guns N' Roses :-).
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

SUNrise pisze:A jeśli o wampiry chodzi, to właśnie sobie przypomniałam, że Soundtrack do filmu "Wywiad z wampirem" z 1994 r. zawiera "Sympathy For The Devil" w wersji Guns N' Roses :-).
Owszem zawiera! Uwielbiam ten soundtrack. Film zresztą też - jeden z nielicznych współczesnych filmów o wampirach, które stanowia dzieło sztuki filmowej... ale, ale..o tym w innym watku ;-)

...pzdr wszystkich wielbicieli ...........* (wpisac dowolnie ;-) )
siadeh_ :macha:
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Zatem Patience ;-) OK,teraz juz musze zapamietac ten tytul, jako ze jest zbiezny z tytulem albumu innego ukochanego przeze mnie artysty -George'a Michaela, ktorego ubostwiam i ktorego muzyke polecam wszystkim stesknionym pieknego,glebokiego glosu czlowieka ,ktory spiewa madrze o interesujacych aspektach zycia.Mniam :muzyka: Szczegolnie piekna jest piosenka My mother had a brother ,gdzie wyeksponowany jest aksamitny glos George'a. Ogolnie zawsze uwazalam,ze George jest niemilosiernie przystojny i zawsze szkoda mi bylo jego utraty dla gatunku kobiecego. Z drugiej strony gejom tez sie cos nalezy od zycia :knuje:

Co do wampirow,to ja juz jestem od jakiegos czasu atakowana informacjami na ich temat i choc jakos wielka pasjonatka tego tematu nie jestem,to jest on niewatpliwie bardzo wdzieczny i interesujacy.Moja przyjaciolka to fanatyczka w tej materii ,zatem mam przerobione ksiazki Anny Rice,rozwazania na temat dylematow Lestata ,teorie jego wyzszosci nad Luisem tylko stylizujacym sie na takiego dobrego i wogole, opluwanie dzielek typu film Queen of Damned (moim zdaniem nie on jest wcale az taki zly, po prostu moze niezbyt gleboki i na pewno nie dorastajacy Wywiadowi do piet) , nie traktowanie Blade'ow na serio i rozmilowanie w Draculi Coppoli et cetera. Chetnie poczytam na ten temat wiecej :happy:

Mi natomiast przyszlo do glowy cos innego - wlasnie siedze sobie i opracowuje materialy dotyczace psychopatii. Moze ktos chcialby poczytac i to :wariat: Oczywiscie ujecie karnistyczne :smiech:
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

SLASH - KRÓTKIE WPROWADZENIE

Post autor: SUNrise »

....I nadszedł czas... Od tego momentu rozpoczynam podróż do świata Slasha i jego zespołów. Zanim przejdę do szczegułów - na początek kilka...set zdań wstępu.




HISTORIA GUNS N' ROSES
KRÓTKIE WPROWADZENIE - CZĘŚĆ I
~~~~~~~~~~~~~~~~~~SLASH~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Slash stał się znany pod koniec lat 80, lecz jego twórczość jest silnie związana z opartą na bluesie muzyką hard-rockową i heavy-metalową połowy lat 70. Slash jako członek zespołu Guns N' Roses zyskał rozgłos ze względu na swój wygląd (czarna romoneska, schodzone dżinsy, kowbojki i papieros luźno wiszący w kąciku ust) inspirowany stylem punk oraz z powodu agresywnych patii solowych i dynamicznych partii rytmicznych. Pomimo swego wyglądu Slash szybko stał się uznanym gitarzystą. Był zapraszany do wspólnych nagrań z największymi gwiazdami muzyki popularnej, m.in z takimi jak Michael Jackson i Bob Dylan.
INSPIRACJE
Jak większość nastolatków dorastających pod koniec lat 70., Slash był pod ogromnym
wpływem bardzo wówczas popularnych zespołów heavy-metalowych i hard-rockowych.
Wspominając swoje inspiracje, wymienił Jimmy'ego Page'a z Led Zeppelin i Micka Taylora z The Rolling Stones oraz Eddiego Van Halena i Jeffa Becka. "Gdy pojawił się Van Halen, dopiero zaczynałem", wspomina Slash. "Nie myślałem o tym, że Eddie jest dobry, w tym co robi, czy też, że grupa Van Halen jest dobra. Liczył się fakt, że ta muzyka brzmiała doskonale i dodawała mi pewnego rodzaju energii. Więc zaczynając grać na gitarze, zrobiłem po prostu to, na co zawsze miałem ochotę".
Do ulubionych zespołów Slasha należą: Aerosmith, Ted Nugent, Cheap Trick, The Who i Black Sabbath, zaś wśród ulubionych albumów wymienia on: Rocks grupy Aerosmith, Live At Budokan grupy Cheap Trick i Strangers In The Night zespołu UFO. Slash jest całkowitym samoukiem. Uczył się gry, słuchając płyt i ćwicząc po dwanaście godzin na dobę. Do pierwszych utworów, których grę opanował, należała kompozycja "Smoke On The Water" z repertuaru Deep Purple oraz jeden z utworów grupy UFO. Gdy nabrał już pewnej wprawy, najwięcej czasu poświęcał na ćwiczenie utworów Jeffa Becka. Przez krótki czas pobierał lekcje gry na gitarze u niejakiego Roberta Wollana.
Następnie zaczął interesować się muzyką zespołów grających speed-metal, między innymi nagraniami grupy Metallica i Megadeth oraz zespołami punkowymi: Fear i Sex Pistols. Jego fascynacja muzyką punkową przyczyniła się do realizacji z Guns N' Roses kolekcji utworów tego nurtu wydanych na płycie The Spaghetti Incident?, której był pomysłodawcą i producentem. "Muzyka punk działała na mnie w takim samym stopniu, jak każdy inny rodzaj muzyki", stwierdził w jednym z wywiadów. "Rozumiem tę filozofię, łapię to brzmienie gitary, lubię te teksty i ten szczególny stan umysłu". Wśród utworów wybranych przez Slasha, a które ostatecznie tworzyły płytę The Spaghetti Incident?, znalazły się: "I Don't Care About You" ( z repertuaru Fear), "Buick Mackane" (T.Rex) i "Hair Of The Dog" (Nazareth).
W ostrym kontraście do fascynacji Slasha muzyką hard-rockową pozostaje jego zamiłowanie do muzyki komponowanej przez wykonawców takich, jak Cat Stevens i Joni Mitchell. Niektóre utwory Guns N' Roses, cechujące się większą melodyjnością i ładunkiem emocjonalnym, stanowią odzwierciedlenie tego upodobania. To Slash jest autorem np. "Sweet Child O' Mine". Z upodobaniem słucha też muzyki klasycznej, a jednym z jego ulubionych kompozytorów jest Erik Satie.


SPOSÓB WYPOWIEDZI I STYL
Styl gry Slasha opiera się na skali bluesowej i harmonicznej molowej, i nawiązuje w ten sposób do muzyki jego idoli. Pomimo że jest samoukiem, Slash przejawia silnie rozwinięte poczucie melodii. Generalnie partie solowe Slasha opierają się na skali pentatonicznej molowej w typowych bluesowych pozycjach. Czasami muzyk stosuje także skalę eolską, dorycką, miksolidyjską i pentatoniczną molową. Często dla wzbogacenia fraz melodycznych wykorzystuje skale durowe.
Slash stosuje podciągnięcia typowe dla gitary pedałowo-stalowej i skalę pentatoniczną durową. W ten sposób chce uzyskać brzmienie podobne do charakterystycznego dla muzyki country lub podobne do inspirowanych muzyką country utworów The Rolling Stones.
Te dążenia są szczególnie wyraźne w partii solowej w "Paradise City" (Appetite For Destruction) i w utworze "Coma" (Use Your Illusion I).
Grając partie rytmiczne, Slash stosuje tzw. "power chords" (są to dwa dźwięki akordu grane w kwincie), riffy grane na niższych strunach lub schematy grane techniką arpeggio.

TECHNIKI GRY
Wzgardziwszy technikami "tappingu", wymiatania i systemu tremolo, rozpowszechnionymi w połowie lat 80., Slash opracował technikę gry zbliżoną raczej do stosowanej przez gitarzystów hard-rockowych pod koniec lat 70. Jak u wielu hard-rockowych i bluesowych gitarzystów z tamtego okresu, jego wibrato jest szerokie i szybkie. Lewa ręka służy mu do uzyskania szybkości. Gra nią techniką "pull-off" i "hammer-on". Natomiast jego prawa ręka opiera się o mostek, co pozwala mu uzyskać bardziej perkusyjne brzmienie. Ta technika gry jest stosowana przez Slasha w czasie grania partii solowych i podkładów rytmicznych.. Dobrym przykładem może być wstęp do "Welcome To The Jungle" z płyty Appetite For Destruction. Slash trzyma kostkę pomiędzy kciukiem i palcem wskazującym. Czasami uderza w struny czubkami palców.
Dla zróżnicowania brzmienia Slash często w czasie gry dokonuje zmian konfiguracji przetworników. Jednym z jego ulubionych ustawień wykorzystywanych w trakcie gry partii solowych jest przetwornik przy mostku lub przy szyjce z gałką barwy tonu w pozycji minimalnej. Ustawienie to, uważane za dające "kobiece brzmienie", jest również lubiane przez Erica Claptona i wielu brytyjskich gitarzystów bluesowych. Slash z upodobaniem stosuje sprzężenie zwrotne dla uzyskania wybrzmienia dźwięków w jego partiach solowych i we wprowadzeniach do utworów.

Sprzęt: Gitary, struny i kostki
Pierwszą gitarą Slasha była tania gitara akustyczna z jedną nylonową struną. Pierwszą gitarę elektryczną- niedrogą kopię gitary Gibson Explorer- dostał od babci. Jego kolejnymi gitarami były: kopia gitary Memphis Les Paul, Mockingbird i Warlock firmy B.C. Rich, Stratocaster Fendera, kopia gitary firmy Jackson Firebird i gitara firmy Charvel. Większość tych instrumentów została sprzedana w celu uzyskania środków na zakup narkotyków.
Slash najbardziej ceni sobie gitary Les Paul Gibsona.
Obrazek
Jego kolekcja składa się z około 100 gitar, wśród których znajdują się między innymi gitary Les Paul Standard z końca lat 50. Jedną z nich jest gitara Les Paul z 1959 r. o wykończeniu tabaczkowym cieniowanym, która należała kiedyś do gitarzysty Aerosmith, Joego Perry'ego. Inne gitary Les Paul Slasha to: kopia gitary Les Paul z 1959 r. wykonana przez Petera "Maxa" Baroneta z firmy Max Guitars z Hollywood(USA) zaopatrzona w przetworniki Seymour Duncan Alnico II, Les Paul '59 ze złotym korpusem, gitary Les Paul Custom '69 i kilka nowych modeli gitar Les Paul, na których gra w czasie występów na żywo. Slash posiada również gitarę '58 Flying V firmy Gibson, model Explorer '58 także firmy Gibson
Obrazek , dwie gitary Silhouette firmy Ernie Ball/Music Man, z których jedna wyposażona jest w przetworniki dwucewkowe, a druga w przetworniki jednocewkowe. Tę kolekcję uzupełniają gitara Telecaster '52 firmy Fender, gitara Stratocaster '65 firmy Tender, gitary Melody Maker firmy Gibson z roku 1963 i 1965, gitara SG firmy Gibson z lat 60. i sześciostrunowa gitara basowa firmy Fender. Wszystkie wymienione gitary są używane przez Slasha w czasie nagrań studyjnych. Slash gra techniką ślizgową na gitarze elektrycznej Travis Bean, której pięć strun utrzymanych jest w stroju G, D, G, H, D (najniższego do najwyższego dźwięku). Na zestaw gitar akustycznych należących do Slasha składają się następujące instrumenty: dwunastostrunowa gitara firmy Guild, gitara J-100 firmy Gibson, gitara klasyczna firmy Ramirez i gitara Dobro. Na płycie Appetite For Destruction partie akustyczne Slash wykonał grając na pożyczonej od producenta Mike'a Clinka gitarze firmy Yamaha. Większość gitar Slasha to modele seryjne kupione w sklepach.
Podstawową gitarą Slasha używaną podczas występów na żywo jest gitara Les Paul Standard '85 firmy Gibson. "Jest moją najważniejszą gitarą, na której gram w trakcie koncertów. Jest nią od początku naszego wspólnego grania", powiedział pismu Guitar Player w styczniu 1994 roku. "Niestety firma Gibson nie produkuje zbyt wielu dobrze brzmiących nowych gitar. Są rzadkością. Powinieneś ją zobaczyć. Jest dość poobijana. Wygląda jakby miała dwadzieścia pięć lat. Była wiele razy poniewierana, a kiedyś nawet złamałem w niej szyjkę. Musiałem być wtedy niespełna rozumu". Slash często używa kopii Stratocastera, którą wykonała firma Performance Guitar w Hollywood w Kalifornii. Posługuje się także gitarą B.C. Rich Warlock, również w czasie występów na scenie.
Slash obniża strój swoich gitar o pół tonu do Es. Używa standardowego kompletu cienkich strun firmy Ernie Ball o grubościach: .010, .013, .017, .026, .036 i .046 cala. Lubi grać najbardziej twardą kostką, jaką tylko uda mu się znaleźć. Obecnie najbardziej odpowiadają mu purpurowe kostki firmy Dunlop Tortex o grubości 2 mm.

Wzmacniacze, efekty i inne urządzenia
Jednym z pierwszych wzmacniaczy używanych przez Slasha był czarny wzmacniacz Twin Reverb Fender, który został później przez niego wymieniony na Sunn Beta Lead. Jako muzyk należący do grupy Guns N' Roses zaczął posługiwać się wzmacniaczami firmy Marshall.W czasie występów na żywo gra ze wzmacniaczem Jubilee Marshalla wersji head o mocy 100 W z kolumnami głośnikowymi firmy Celestion. Grając na żywo, posługuje się dwoma zestawami wzmacniaczy: jeden z nich służy do czystych brzmień, drugi natomiast do przesterowanych. W studiu używa różnych wzmacniaczy w wersji head Marshalla. Do niedawna grał z pojedynczym koncertowym zestawem gitarowym Marshalla oraz wzmacniaczem Mark III firmy Mesa Boogie, który jest używany tylko do wywoływania sprzężenia zwrotnego w warunkach studyjnych. Później jednak zaczął używać dwóch zestawów koncertowych połączonych ze sobą szeregowo. Czasami nagrywa czyste brzmienia ze wzmacniaczem tranzystorowym Jazz Chorus JC-120 firmy Roland. Slash nie lubi używać zbyt wielu efektów, za wyjątkiem efektu wah-wah stosowanego przez niego w warunkach studyjnych. Bardziej odpowiada mu brzmienie gitary podłączonej bezpośrednio do wzmacniacza. Na scenie używa siedmiopasmowego korektora graficznego firmy Boss, efektu talk box firmy Heli (podobny efekt, tylko firmy Dean Markley został użyty na pierwszej płycie) i sterowanego napięciowo efektu wah-wah wykonanego przez Matta Bacchiego z EMB audio (Oakland, Kalifornia). Czasami w subtelny sposób st linie opóźniające, które znajdują się w stole mikserskim. Podczas występów na żywo podłącza gitarę do systemu łączności bezprzewodowej 'Nady 1200.osuje'.
Ostatnio zmieniony wt, 18 paź 2005, 21:07 przez SUNrise, łącznie zmieniany 2 razy.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
la_licorne
Posty: 296
Rejestracja: sob, 12 mar 2005, 14:04
Lokalizacja: nie powiem :)

Post autor: la_licorne »

thewiz pisze:Zatem Patience

Co do wampirow,to ja juz jestem od jakiegos czasu atakowana informacjami na ich temat i choc jakos wielka pasjonatka tego tematu nie jestem,to jest on niewatpliwie bardzo wdzieczny i interesujacy.Moja przyjaciolka to fanatyczka w tej materii ,zatem mam przerobione ksiazki Anny Rice,rozwazania na temat dylematow Lestata ,teorie jego wyzszosci nad Luisem tylko stylizujacym sie na takiego dobrego i wogole, opluwanie dzielek typu film Queen of Damned (moim zdaniem nie on jest wcale az taki zly, po prostu moze niezbyt gleboki i na pewno nie dorastajacy Wywiadowi do piet) , nie traktowanie Blade'ow na serio i rozmilowanie w Draculi Coppoli et cetera. Chetnie poczytam na ten temat wiecej :happy:

Mi natomiast przyszlo do glowy cos innego - wlasnie siedze sobie i opracowuje materialy dotyczace psychopatii. Moze ktos chcialby poczytac i to :wariat: Oczywiscie ujecie karnistyczne :smiech:
Czy "Queen Of Damned" czasem wczoraj nie leciało... :knuje: "Królowa Potępionych" tak? Po obejrzeniu stwierdziłam, że to jedak nie moja klimaty :wariat:, chociaż "Wywiad z wampirem" bardzo mi się podobał. Jeszcze jedno, w głębokim szoku byłam, kiedy zobaczyłam, kto grał tytułowa role...Aaliyah... :wariat:
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Tak,wczoraj leciala Queen of Damned - Krolowa Potepionych. Uwazam,ze film jest przytepiony w swoim wyrazie,brak mu emocji -brak po prostu dobrego aktorstwa. Jest w moim odczuciu podobny do Underworld - poprawnie zrealizowany , powtarzacy utarte schematy ,po prostu Hollywoodzki.
Jedyny swietny punkt Krolowej to Akasha czy jakkolwiek sie to pisze- Aaliyah wlasnie. Zagrala naprawde dobrze ,lecz jej rola zostala obcieta do niezbednego minimum. Wogole jakos dziwne wydaje mi sie polaczenie dwoch swietnych ksiazek "Wampir Lestat" i "Krolowa potepionych" w jeden, krotki film....to sie po prostu nie moglo udac :knuje:
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

Re: SLASH - KRÓTKIE WPROWADZENIE

Post autor: SUNrise »

HISTORIA GUNS N' ROSES
KRÓTKIE WPROWADZENIE - CZĘŚĆ II
~~~~~~~~~~~~~~~~~~SLASH~~~~~~~~~~~~~~~~~~

WYWIAD dla czasopisma "Gitara i Bas" nr 9/1994
Obrazek
Zawsze lubiłem tych, którzy potrafili wydobyć z gitary dobre brzmienie. Gdy po raz pierwszy zacząłem grać, nawet bez zastanawiania się nad tym starałem się takie brzmienie osiągnąć. Próbowałem efektów specjalnych - Echoplex. Boss Pedalboard - ale jakoś nigdy nie umiałem sobie z nimi poradzić. Zrzucałem to dziadostwo ze sceny, bo dużo się po niej poruszałem. W pewnym momencie przestałem nawet używać pedału wah-wah, bo było wiele zawracania głowy z bieganiem do niego podczas utworu. A nie cierpię jak mi coś przeszkadza. Strasznie długo zajęło mi przyzwyczajenie się do aparatury bezprzewodowej. Wypróbowaliśmy co najmniej 100 typów sprzętu firmy Nady, nim taki, który nie zniekształca mojego brzmienia.
A oto łatwy sposób na sprawdzenie czy umiesz zdefiniować muzyka.
Grałem piosenkę solo na nowym albumie Alice Cooper. Używam Gibsona Melody Maker z dwoma humbuckerami - nie jest to dźwięk typowy dla Les Paula, ale solówka - gdy jej słucham - brzmi tak jak powinna. Na wideo nagrał Alice tę piosenkę z Joe Satrianim. To mnie naprawdę wkurzyło. Bardzo kocham Alice, więc nie chcę, by to wyglądało, że jestem na niego wściekły, ale złości mnie, że ktoś może pomyśleć, iż to Satriani gra moją solówkę. A później pod koniec piosenki, wsadzili jakiegoś faceta - może to nawet Satriani - grającego refren utworu. Słyszałem to dzisiaj w MTV: to mój dźwięk, ale jakiś dziwny, a potem nagle wchodzi ta druga gitara. Mam nadzieję, że nikt nie pomyśli, że to ja - dlatego to wyjaśniam.

Pierwsza Gitara
Moją pierwszą gitarą była hiszpańska akustyczna jednostrunówka, która leżała w domu. Nauczyłem się na niej grać piosenkę UFO: Smoke On The Water. Moja babcia była naprawdę wspaniała: kupiła mi Explorera, a ja zupełnie zwariowałem. Niestety było to badziewie. Potem dostałem Les Paula Memphis. Pewnego dnia skończyło się na tym, że wyrzuciłem tą gitarę, bo w czasie próby nie mogłem jej dostroić.
Byłem pracoholikiem, grałem po dwanaście godzin dziennie. Dobrze mi szło, bo byłem naiwny. Inni gitarzyści nie onieśmielali mnie. Nie chciałem osiągnąć czegoś konkretnego – po prostu uczyłem się. Niektórzy mówią sobie: zajmie mi to 10 lat zanim dojdę do celu – i to ich zniechęca. A moje myśli idą jednym torem, więc gdy zacząłem grać, to nic innego właściwie nie robiłem. Gitara zastąpiła mi szkołę.
Mój pierwszy naprawdę dobry instrument to był B.C.Rich Mockingbird – chciałbym go teraz mieć, grałem na nim w różnych zespołach. Zniszczyłem go w jeden z moich złych dni. Później dostałem ręcznie zrobionego Gibsona Les Paul '59. Był stworzony przez człowieka, który konstruuje niesamowite gitary, o wiele lepsze niż firmy produkujące je teraz – nie mam nic przeciwko Gibsonowi oczywiście. To wtedy stałem się fanem Gibsona, Gibsona i Marshalla. Na tym Les Paulu grałem aż do obecnego albumu.
Obrazek

Lekcje
Nie podpatrywałem wielu gitarzystów. Ale gdy słuchałem ich, zrozumiałem jak się to robi. Eddie Van Halen jako jedyny mógł mnie czegoś nauczyć, ale nigdy nie starałem się go naśladować, bo zawsze uważałem że to nie jest mój styl.
Moim pierwszym nauczycielem był Robert Wollan – wspaniały facet, któremu zawdzięczam że zacząłem grać. tak jak wszyscy nauczyciele muzyki powinni to robić - wskazał mi właściwy kierunek. Robert próbował nauczyć mnie teorii. Przyswoiłem sobie kilka skal, ale gdy zacząłem myśleć poważnie o gitarze prowadzącej, dałem sobie spokój. Wyciskał ostatnie soki z gitary - nadal jest jednym z najbardziej niesamowitych gitarzystów jakich kiedykolwiek spotkałem. Miał świetną grupę z którą grał kawałki Cream i Led Zeppelin. Byłem wkurzony bo zadawał mi w tym czasie jakieś prymitywne kawałki.
W końcu zacząłem uczyć się sam. Pracowałem na pełnym etacie, by mieć pieniądze na swoje hobby, a po nocach siedziałem ucząc się i ćwicząc. Wtedy bardzo lubiłem Jeffa Becka. Pamiętam jak jak uczyłem się Cause W've Ended At Lovers, nutka po nutce. Potem był Aerosmith, Ted Nugent, Cheap Trick i Led Zeppelin.


Zaprzedałem duszę gitarze. Jeśli teraz przestał bym grać, nie było by dla mnie przyszłości.

Wydobywanie Dźwięku
To moja najsłabsza strona. Grając riff w Locomotive muszę być naprawdę uważny. Jeśli nie skoncentruję się na prawej ręce, mogę się pomylić: dlatego też zawsze trzymałem mały palec tuż pod przetwornikiem przy mostku. Czasami naprawdę ostro walę w swoją gitarę.
Kiedyś zrywałem często struny podczas koncertów, ale teraz dzieje się to rzadko. Jeśli na scenie pęknie mi struna, pieprzy mi całą sprawę, bo jest to za zwyczaj struna E lub H. Muszę wziąć wtedy drugą gitarę.
Czasem gram palcami jak Mark Knopfler - szczególnie gdy gram Bluesa lub solówki. Podczas koncertu używam tylko kciuka i palca wskazującego.

Gitary i studio
Mam około100 gitar i naprawdę mam fioła na ich punkcie. To na nie wydaję pieniądze. Staram się nie wydawać za dużo na kobiety. Dobrego sprzętu nie biorę za sobą w trasę, bo za bardzo się niszczy. Zdarzyło mi się kiedyś, że musiałem wziąć w trasę gitarę, którą używałem do Appetite, ponieważ była jedyną jaką posiadałem. Teraz już prawie nic z niej nie zostało... To była Repro '59, ręcznie robiona z żółtymi płomieniami i przetwornikami Allico II. Obrazek
Przed nagraniem pierwszej płyty wypróbowałem chyba 10 gitar zanim znalazłem tę, która mi odpowiadała. Był to idiotycznie drogi Les Paul. Używałem tej gitary w prawie wszystkich kawałkach Appetite i większości bardziej skomplikowanych utworów na Use Your Illusion. Na tym albumie używałem też świetnych gitar Gibsona typu V'58 i Explorer '58. Jest pewien taki nosowy dźwięk, który słyszysz w Knockin 'On Heaven's Door i Locomotive i paru innych piosenkach - zbliżony do brzmienia Michaela Schenkera, to jest właśnie brzmienie modelu V, a nie pedału wah. Było też kilka innych gitar, do których ludzie słuchający mnie nie są przyzwyczajeni: użyłem Music Man, taka jak ma Keith Richards. Slide w utworze Bad Obsession garm na gitarze Travis Bean. Gdy po raz pierwszy zainteresowałem się slide, poszedłem na show Joe Perry Project: grał na gitarze Travis Bean i brzmiało to zabójczo. Więc gdy zobaczyłem anons czegoś takiego w gazecie, kupiłem. W Use Your Illusion grałem chyba na 20 różnych gitarach: Strat, Dobro, 6-strunowym basie, banjo i na kilku akustycznych.
ObrazekObrazek

Podczas nagrywania płyty The Spaghetti Incident? w Since I Con't Have You grałem na gitarze Gilby Tele. W innych utworach było to albo Melody Maker albo Les Paul. Właśnie przejrzałem sobie listę gitar, które posiadam: jest ich 81. Czasem długo się zastanawiam, na której zagrać, innym razem łapię tą, która jest właśnie pod ręką. Na każdej próbuje uzyskać porządane brzmienie. Chętnie gram na czerwonym Melody Makerze i 63 i białym 65. Najchętniej na Les Paulu Z podwójnymi przetwornikami. Jest to Les Paul Standard Reissue z 84 albo 85 roku. To gitara do której jestem bardzo przywiązany. trochę się zestarzała i wygląda jakby miała 25 lat.
Obrazek
Obrazek

Dźwięk, dzięki któremu jestem rozpoznawany to mój Les Paul i Marshall half-stack.

Les Paul Slash
W pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł wyprodukowania modelu Les Paul Slash. http://www.freeads.ie/Upload/GenericAd/ ... 4-006.JPEG .
Obrazek
Obrazek
Dałem im moją najlepszą gitarę, którą używam do koncertów na żywo: trzymali ja sześć miesięcy, badając ciężar, próbując wszystko dobrze dopasować. Niech Bóg błogosławi ludzi, którzy nad tym pracowali, bo są naprawdę świetni, ale przysłali mi cztery instrumenty i żaden z nich nie brzmiał nawet w przybliżeniu tak jak powinien. Jestem trochę wściekły na Gibsona, bo przez te sześć lat obcowania z nimi, dostałem tylko trzy gitary, których mogę używać na żywo. A wydałem setki tysięcy dolarów na stare Gibsony.
Po prostu z tych nowych modeli nie da się wydobyć brzmienia które mi odpowiada.

Nagrywanie "Use Your Illusion"
Podstawową ścieżkę dźwiękową nagrywałem z zespołem, używając słuchawek: wszyscy wyliśmy w jednym pomieszczeniu. Głównym celem było nagranie basu i perkusji. Chciałem w ten sposób nagrać moje gitarowe partie, a nie mogłem. Musze być we własnym studio z - dala od innych - kontrolując wszystko. Nikomu nie pozwalam tam wchodzić. W Shotgun Blues Axl i kilkoro przyjaciół wpadło wtedy gdy nagrywałem, więc za pierwszym razem nagrałem solówkę, bo chciałem się po prostu popisać przed nimi. Za zwyczaj nie ma jednak nikogo w studio, oprócz Mike'a Clinka (producent) i Jima Mitchella, naszego inżyniera. To jest to. Naprawdę lubię wtedy grać.
Ponieważ było tyle materiału do opracowania, zastanawiałem się nad jednym i drugim sposobem. Skończyło się jednak na tym, że każdą piosenkę opracowywałem od początku do końca osobno. Jeśli utwór miał cztery różne części, po prostu nad nim pracowałem. W przeciwnym razie rytmika każdej piosenki brzmiała by jednakowo. Każdą piosenkę trzeba traktować jako całość.

Ustawienie sprzętu w studiu
Gdy grałem partie gitarowe, stawałem przed głównymi monitorami razem z Mike'em i inżynierem. A potem grałem na całą parę tak głośno, jak to tylko było możliwe.
Problemem, z którym walczę już od jakiegoś czasu jest przesterowanie. W normalnych warunkach idzie się do studia i staje przed własnym Marshallem. Gdy ma się słuchawki na uszach, czasami nawet nie słyszy się ścieżki dźwiękowej - nie mam pojęcia jak inni ludzie sobie z tym radzą. W każdym razie moi technicy wpadli na pewien pomysł: posadzili mnie w pokoju mikserskim, dźwięk całości utworu szedł przez monitory, a dźwięk mojej gitary dodatkowo ze wzmacniacza combo MESA/BOOGIE (Mark III). Monitor nastawiony był tak głośno, że chociaż Boogie było tuż naprzeciwko mnie, wciąż słyszałem grający zespół. W ten sposób otrzymałem bardzo głośny podsłuch i duży przester dźwięku gitary.
Gitara Dobro w You Ain't The First jest w standardowym stroju. Zastosowałem tu coś co podsłuchałem u Keitha Richards'a w Bad Obsession. Zdejmujesz dolną strunę E i w ten sposób masz gitarę tylko pięcio strunową. W ten sposób gram na żywo, w stroju open G (GDGD, od niskich do wysokich). To jedyny strój jaki zastosowałem grając techniką slide.
W Breakdown sześcio strunowe banjo, nastrojone tak jak gitara, na którym grałem przy pomocy kostki. Nie mam pojęcia o prawdziwym banjo.

Gitary Akustyczne
Mam kilka modeli Guilda - jedną fajną dwunastostrunową i kilka wielkich Dreadnoughts. Używałem również Gibsona J-100. Gitara również zastosowana w Use Your Illusion I to jeden z moich lepszych nabytków - drogi ale piękny. naprawdę jestem usatysfakcjonowany gdy solówka ma w sobie trochę uczucia. Zagrałem to dość szybko. Prawdę powiedziawszy, prawdę powiedziawszy nie spędziłem zbyt dużo czasu nad żadnym utworem z tego albumu. Zawsze była tylko jedna lub dwie próby. Jeśli z intonacją było naprawdę źle. Clink mówił mi o tym a ja jeszcze raz do tego wracałem i poprawiałem. Ale nigdy nie siedzieliśmy nad jedną piosenką. Oczywiście jeśli, jeśli utwór był naprawdę długi, to i dwóch dni trzeba było, by całe to dziadostwo grało. Chciałem jednak, żeby wyszła z tego muzyka Rock and Rollowa - a tej dzisiaj nie słyszy się często.

Wzmacniacze
Jeśli chodzi o brzmienie to wiele nauczyłem się nagrywając płytę Appetite For Destruction. Moje gitary i wzmacniacze brzmiały świetnie na żywo, ale nie były wystarczająco dobre w studiu. Miałem jakieś używane Marshalle z Bóg wie jakimi głośnikami, ale potrzebowałem naprawdę dobrej głowy. SIR (wypożyczalnia sprzętu studyjnego) przysłała mi setkę pieprzonych Marshalli, a ja nie mogłem znaleźć odpowiedniego. Chciano mnie nawet namówić na jeden z tych wzmacniaczy Soldano. Wreszcie SIR przywiozło Marshalla, który był niesamowity - nagrałem na nim całą płytę. Próbowałem go nawet ukraść: Po nagraniach powiedziałem do jednego z naszych kierowców: Słuchaj, jeśli chodzi o SIR, to zgubiliśmy ten wzmacniacz lub skradziono nam go. Gdy jednak wróciłem na próbę zauważyłem że już go zabrali.
Gdy nagrywaliśmy Use Your Illusion sytuacja była dokładnie taka sama (chodziłem do przeróżnych wypożyczalni, starając się znaleźć odpowiedni wzmacniacz. W końcu przyjechali ludzie z SIR i przywieźli świetnie brzmiącego Marshalla. Tym razem po prostu go kupiliśmy. Tak więc mam tylko jeden studyjny wzmacniacz i to wszystko.
Przy grze na żywo korzystam ze wzmacniaczy Jubilee Anniversaty. Brzmią doskonale, ale firma Marshall już ich nie produkuje. W czasie wypadku, który zdarzył się w St. Louis, wszystkie kolumny zostały doszczętnie zniszczone. Na szczęście w magazynie mieliśmy jeszcze jeden oryginalny zestaw Jubilee, więc z paniką w oczach wyciągaliśmy go. Na scenie mam zawsze cztery zestawy, ale korzystam tylko z dwóch, jednej głowy używam do grania z przesterem a drugiej dla czystego dźwięku.
W czasie koncertu. Adam (Day, technik Slasha do spraw gitary) zmienia je dla mnie. W czasie prób przez jakiś czas robię footswitching, a potem kontynuuje to Adam. Jest to naprawdę trudne, ponieważ nie lubię stać przed wzmacniaczami. Lubię natomiast słyszeć cały zespół: nie znoszę słuchać samej gitary.

Kostki i Struny
Na gitarze akustycznej i elektrycznej gram tymi samymi kostkami. W tej sprawie jestem naprawdę prostolinijny. Używam najtwardszych kostek jakie tylko mogę znaleźć. Nie wierzę w dostosowanie kostek do gitary, choć na pewno byłoby to warte zachodu, szczególnie przy grze na gitarze akustycznej - cienka kostka jest łatwiejsza w użyciu. Moje są fioletowe marki Tortex i naprawdę twarde. Muszę pracować ciężej żeby osiągać rzeczy bardziej subtelne. Czasami kiedy nachodzi mnie ochota zagrać coś naprawdę łagodnego, muszę zwracać uwagę na nacisk jaki kładę na struny, aby otrzymać właściwy dźwięk: jeśli natomiast miał bym miękką kostkę mógłbym po prostu grać, nie zwracając uwagi na to. Nie mam jednak czasu ani ochoty by to zmieniać. To samo dotyczy strun - jestem wierny firmie Ernie Ball - 010 i już.


Jeśli chodzi o sprzęt, którego używam, nie wydziwiam i nie lubię zmian.

Mostek Tremolo
Gdy podczas koncertu zmieniam Gibsona Les Paula na B.C Richa, słychać wyraźnie zmianę brzmienia. Gitara B.C Rich ma mostek tremolo. Uwielbiam jej wygląd - przypomina mi niesamowicie brzmiącą gitarę, którą miałem dawno temu. Gitara, na której gram teraz też brzmi świetnie, ale ponieważ ma tremolo nie ma tej wytrzymałości co Les Paul. Używałem jej tylko do niektórych utworów. Gdy ja kupiłem, grałem z mostkiem Kahlera, ale dźwięk był do niczego. Tak więc zrezygnowałem z Kahlera i założyłem Floyd Rose'a, co bardzo mi pomogło. Uwielbiam korzystać z ramienia wibratora dla tworzenia tekstury i wibracji - czegoś co mogę też zagrać palcami. Nie robię żadnych fajerwerków - a w każdym razie nie za dużo - nie gram też tych różnych flażoletów itp.

Wah - Wah
Moje wah są robione na zamówienie. W prawdzie maja ceny za którymi nie przepadam, ale mają całkowicie oryginalny dźwięk. Używałem jednego z nich w utworze Civil War (Use Your Illusion II). Nie brzmi on jak Crybaby (firmy Dunlop), ani jak żaden pieprzony metalowy tinsel-town wah z lat 90-tych. Jest naprawdę surowy. Na scenie mam takie cztery, Ja skłaniam się bardziej ku Crybaby: tego właśnie używałem w pierwszym albumie. Nawet w ostatnim albumie skorzystałem z Crybabe w kilku piosenkach.
Mam również Talk Box. Dla solówek gitarowych korzystam z małego bajeru Boss EQ dla wzmocnienia sygnału.

Brzmienie Guns N`Roses
Nie poprawiamy swoich kawałków. Jeśli jest to utwór Izzy`ego, ja mogę odrobinę zmienić riff i coś dodać, Ale on gra swój kawałek tak, jak on go napisał - bardzo luźno, podobnie do Rolling Stones. Ja tworzę riffy o wiele bardziej skomplikowane - taki właśnie jest mój styl. Świadomie nie opracowywujemy swoich kawałków, chociaż Glem Tipton i K.K.Downing z Judas Priest prawdopodobnie to robią. Większość kawałków harmonicznych na płycie to moja robota. Staram się je potem naśladować grając na żywo, robiąc dziwne rzeczy palcami.
Nigdy nie osiągłem tego, co można nazwać prawdziwą harmonią: zazwyczaj nakładam na siebie te same dźwięki w różnych oktawach. W utworach Knockin' On Heaven's Door i Live And Let Die grają tylko dwie gitary - ta sama melodia na wysokich i niskich tonach.
Na naszym nowym albumie Matt Sorum, nowy perkusista świetnie współpracuje z basem Duffa. Dlatego zresztą go wybraliśmy. Zupełnie inaczej funkcjonuje AC/DC, gdzie gitary grają razem, a bas bas utrzymuje się na jednym poziomie przez całą piosenkę. Izzy gra zupełnie prosto: ja i Duff gramy te wszystkie zawiłe kawałki, niemalże tworzymy jedność. Duff bierze na siebie wszystkie riffy, które razem gramy i gra je z perkusją. Wszystko musi być zsynchronizowane. Tak więc jeśli Duff gra z kimś, kto nie bardzo orientuje się co się dzieje, natychmiast to zauważa.
Duffowi, Mattowi i mi najbardziej zależy na harmonii. To Izzy ma bardziej luźny rytmiczny styl.

Obrazek
Nie uważam, że wszystko musi być wypolerowane, zapięte na ostatni guzik. Tylko niektóre utwory są "Wypolerowane". Nie jest to niczyja wina; tak po prostu gramy - za to w innych utworach brzmienie jest bardziej szorstkie i luźne

Tajemnica Dobrej Gry Solo
Improwizując solówkę automatycznie poddajesz się pewnym wzorcom. Use Your Illusion to pierwszy przypadek, gdy odstąpiłem od tej zasady.
Najważniejsze, żeby mieć w głowie ułożone to, co chcesz zagrać i w ułamku sekundy umieć przekazać to palcom. Zamiast grać schematami, po prostu miej gotową melodię, którą chcesz grać. Potrzebujesz dużo doświadczenia, żeby wiedzieć jaki jest układ tego na gitarze. Ja wciąż się tego uczę: jest to coś na co niewielu muzyków z mojego pokolenia w ogóle zwraca uwagę.
Na koncertach nie próbuję odtwarzać już zagranych solówek. W przypadku niektórych piosenek jest to wykluczone, ponieważ nie mam pojęcia, jak je grałem wcześniej. Zdarza się to tylko wtedy, gdy melodia tak się do mnie przyczepi, że słyszę ją w czasie grania.
W domu nie ćwiczę. Nie cierpię grać w domu. Robię to tylko po to by komponować utwory. Uwielbiam grać naprawdę głośno i nie lubię gdy słuchają tego moi sąsiedzi. Jeśli w w ogóle to włączam stereo i przygrywam mu na gitarze. Zawsze mam gitarę pod ręką, ale jest niewielka szansa zobaczyć mnie grającego ot tak sobie. Ćwiczę albo na próbach - pisząc i grając strasznie głośno, albo w studiu.
Zawsze wszystko pamiętam. Jeśli wymyślę nowy riff, np. w garderobie przed koncertem, nie potrzebuję magnetofonu, pozostaje mi on w pamięci. A jeśli już coś nagrywam, jeśli już coś nagrywam to sprzęt musi być naprawdę mały, nie lubię dużych magnetofonów i słuchawek.
Zawsze żyje z dnia na dzień: nie należę do tych którzy wytyczają sobie jakieś cele. Główna rzecz to być ciągle w trasie. To naprawdę całe moje życie. Jestem szczęśliwy że ciągle gram. Tyle razy mogliśmy zrobić klapę, biorąc pod uwagę ekstremalne warunki, w których żyjemy. Po tym co przeszliśmy, po tych wszystkich zmianach, stresach, narkotykach - udało nam się zyskać pewność, że bez względu na to co się stanie, naprawdę rozumiemy naszą muzykę, że nie jesteśmy jakimś pieprzonym, podrzędnym zespołem grającym pop.

DOMOWE STUDIO SLASH'a
Obrazek
Obrazek

******************************
Linki do stron firm sprzętu używanego przez Slasha
Obrazek Obrazek Obrazek

http://www.marshallamps.com
http://www.gibson.com
http://www.seymourduncan.com
http://www.jimdunlop.com
http://www.ernieball.com
http://www.monstercable.com
http://www.guildguitars.com
Ostatnio zmieniony wt, 18 paź 2005, 21:28 przez SUNrise, łącznie zmieniany 8 razy.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
SUNrise
Posty: 1311
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 19:29

Post autor: SUNrise »

la_licorne pisze:Czy "Queen Of Damned" czasem wczoraj nie leciało... :knuje: "Królowa Potępionych" tak? Po obejrzeniu stwierdziłam, że to jedak nie moja klimaty :wariat:, chociaż "Wywiad z wampirem" bardzo mi się podobał. Jeszcze jedno, w głębokim szoku byłam, kiedy zobaczyłam, kto grał tytułowa role...Aaliyah... :wariat:
Proszę o nie wprowadzanie tu wątków [OT] o wampirach itp., bo to nie miejsce na to.
Ostatnio zmieniony pt, 22 gru 2006, 17:35 przez SUNrise, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek
ODPOWIEDZ