Jak sen stał się rzeczywistością.. (fan fick)
- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...
Króciutki, faktycznie... ale bardzo fajny :)
Ale ta Marta mi się niezbyt podoba... :/
Wiem wiem, zawsze muszę znaleźć jakiś minus :P
Ale jest jak narzie CUDOWNIE... :) I niech taka atmosfera się utrzyma... ok?
Pozdrawiam :)
DirtyLily jest najlepsza
Czy chcesz czy nie, zakładam twój Fan Club w mieście :P
Ale ta Marta mi się niezbyt podoba... :/
Wiem wiem, zawsze muszę znaleźć jakiś minus :P
Ale jest jak narzie CUDOWNIE... :) I niech taka atmosfera się utrzyma... ok?
Pozdrawiam :)
DirtyLily jest najlepsza

Czy chcesz czy nie, zakładam twój Fan Club w mieście :P
Zgadzam się na fan club ;) :) Tylko zaproście mnie do niego :)
Rozmawiając, pomagał mi się pakować. Gdy otworzyłam regał z płytami wróciły wspomnienia. Dzień kiedy mieliśmy odebrać świadectwa maturalne. Tego dnia rano wstałam, szybko się ubrałam, wybiegłam z domu bez śniadania, czekali na mnie znajomi w samochodzie. Jadąc do Puszczy Mariańskiej słuchaliśmy baaaardzo głośno płyty Michaela i okrutnie fałszowaliśmy. Podjechaliśmy pod szkołę, wszyscy pytali nas o wyjazd do USA. Żartowaliśmy, śmieliśmy się wszystko było takie proste. Na kilka minut przed odebraniem świadectw stanęliśmy w kółku przytulając się ze wszystkimi i życząc sobie jak najlepszych wyników. Pani Dyrektor wyszła i zaczęła po kolei zapraszać nas po świadectwa. Wychodząc z gabinetu rzucaliśmy się sobie na szyję gratulując nie wiadomo jeszcze czego… cudowne. Wieczorne oblewanie również na zawsze zostanie w mojej pamięci. A potem… przygotowania do lotu, pierwsze spotkanie z Bobby’m, szał na koncercie, Kirk wciągający mnie na scenę. Hotel, złoty łańcuszek, brama Neverlandu, dom, teren, pierwsza noc, której wspomnienie nadal wywołuje u mnie dreszcze. No i przede wszystkim ludzie! Ci wszyscy wspaniali ludzie, których poznałam. Już zapomniałam o tym długim „epizodzie”, który nas rozdzielił. Wszystko co złe wymazałam z pamięci. I tylko samotne noce spędzone w domku w Radziwiłłowie przypominają o tym smutnym czasie. A teraz znowu jestem w domu, po raz ostatni jako Lidka, po raz ostatni jako panna. Tysiące km ode mnie czeka facet, cudowny facet, który Kocha tylko mnie i to dla niego zostawiam swoją rodzinę. Jednak jestem przekonana, że dobrze robię, że nie będę żałować.
Kazałam nie informować domowników o powrocie. Dolecieliśmy w środku nocy. Gdy wjechaliśmy do Neverlandu większość spała. Wysiadając z samochodu odetchnęłam z ulgą. Nareszcie wróciłam do domu.. hehehe jakie dziwne uczucie mówić o tym miejscu dom. Weszłam do kuchni żeby się czegoś napić…
Lily! Wróciłaś! Czemu nie uprzedziłaś, przygotowałabym coś, Mike by nie poszedł spać, czekałby na Ciebie.
Moja kochana Lucy, to ma być niespodzianka! Specjalnie nie dzwoniłam- mówiąc to przytuliłam się do niej.
Martwiłam się, zawsze jak gdzieś wyjeżdżasz przypomina mi się ten dzień.. nie, nie chcę nawet o tym myśleć.
Ja też nie. I pamiętaj już nigdy tak nie zrobię! Bo to była pomyłka, straszna pomyłka.
Na bosaka szłam w kierunku sypialni, cichutko otworzyłam drzwi. Spał… znów nie wierzyłam we własne szczęście. To był naprawdę on. Facet z plakatów na ścianach mojego pokoju, facet uśmiechający się do mnie z tapety laptopa, facet śpiewający w głośnikach mojego komputera…. Weszłam do garderoby, założyłam jego koszulę, rozkoszując się jego zapachem i położyłam się obok delikatnie żeby go nie obudzić.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem ją śpiącą obok mnie. Zacząłem się tak cieszyć, że obudziłem ją.
Lily! Kiedy wróciłaś?! Czemu mnie nie obudziłaś? Tak się cieszę, już się nie mogłem doczekać! Opowiedz mi jak było? Jak tam Bartek, co z mamą? Byłaś u taty w Berlinie?
Michael!- przerwałam mu i pocałowałam- A może najpierw jakieś cześć?
Oj Lily… przepraszam ale bardzo, bardzo tęskniłem. Wczoraj wieczorem oglądałem NASZ koncert, o mały włos się nie popłakałem już tak mi ciebie brakowało.. po prostu nie mogłem wytrzymać!
Ja też tęskniłam bardzo za tobą. I pociesz się tym, że teraz już nie będę wyjeżdżać.
No i całe szczęście, a teraz chodź tutaj!- złapał mnie i zaczął całować. Świat zaczął wirować a my wraz z nim. Nasze ciała się odnalazły, spragnione siebie nawzajem. Dotykaliśmy się jakby na nowo poznając swoje najskrytsze tajemnice. Poczekał na mnie aby wspólnie przejść przez bramy rozkoszy. Gdy po kilkudziesięciu minutach zeszliśmy na dół było już po śniadaniu. Lucy mrugnęła do nas i wystawiła resztki z posiłku.
Rozmawiając, pomagał mi się pakować. Gdy otworzyłam regał z płytami wróciły wspomnienia. Dzień kiedy mieliśmy odebrać świadectwa maturalne. Tego dnia rano wstałam, szybko się ubrałam, wybiegłam z domu bez śniadania, czekali na mnie znajomi w samochodzie. Jadąc do Puszczy Mariańskiej słuchaliśmy baaaardzo głośno płyty Michaela i okrutnie fałszowaliśmy. Podjechaliśmy pod szkołę, wszyscy pytali nas o wyjazd do USA. Żartowaliśmy, śmieliśmy się wszystko było takie proste. Na kilka minut przed odebraniem świadectw stanęliśmy w kółku przytulając się ze wszystkimi i życząc sobie jak najlepszych wyników. Pani Dyrektor wyszła i zaczęła po kolei zapraszać nas po świadectwa. Wychodząc z gabinetu rzucaliśmy się sobie na szyję gratulując nie wiadomo jeszcze czego… cudowne. Wieczorne oblewanie również na zawsze zostanie w mojej pamięci. A potem… przygotowania do lotu, pierwsze spotkanie z Bobby’m, szał na koncercie, Kirk wciągający mnie na scenę. Hotel, złoty łańcuszek, brama Neverlandu, dom, teren, pierwsza noc, której wspomnienie nadal wywołuje u mnie dreszcze. No i przede wszystkim ludzie! Ci wszyscy wspaniali ludzie, których poznałam. Już zapomniałam o tym długim „epizodzie”, który nas rozdzielił. Wszystko co złe wymazałam z pamięci. I tylko samotne noce spędzone w domku w Radziwiłłowie przypominają o tym smutnym czasie. A teraz znowu jestem w domu, po raz ostatni jako Lidka, po raz ostatni jako panna. Tysiące km ode mnie czeka facet, cudowny facet, który Kocha tylko mnie i to dla niego zostawiam swoją rodzinę. Jednak jestem przekonana, że dobrze robię, że nie będę żałować.
Kazałam nie informować domowników o powrocie. Dolecieliśmy w środku nocy. Gdy wjechaliśmy do Neverlandu większość spała. Wysiadając z samochodu odetchnęłam z ulgą. Nareszcie wróciłam do domu.. hehehe jakie dziwne uczucie mówić o tym miejscu dom. Weszłam do kuchni żeby się czegoś napić…
Lily! Wróciłaś! Czemu nie uprzedziłaś, przygotowałabym coś, Mike by nie poszedł spać, czekałby na Ciebie.
Moja kochana Lucy, to ma być niespodzianka! Specjalnie nie dzwoniłam- mówiąc to przytuliłam się do niej.
Martwiłam się, zawsze jak gdzieś wyjeżdżasz przypomina mi się ten dzień.. nie, nie chcę nawet o tym myśleć.
Ja też nie. I pamiętaj już nigdy tak nie zrobię! Bo to była pomyłka, straszna pomyłka.
Na bosaka szłam w kierunku sypialni, cichutko otworzyłam drzwi. Spał… znów nie wierzyłam we własne szczęście. To był naprawdę on. Facet z plakatów na ścianach mojego pokoju, facet uśmiechający się do mnie z tapety laptopa, facet śpiewający w głośnikach mojego komputera…. Weszłam do garderoby, założyłam jego koszulę, rozkoszując się jego zapachem i położyłam się obok delikatnie żeby go nie obudzić.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem ją śpiącą obok mnie. Zacząłem się tak cieszyć, że obudziłem ją.
Lily! Kiedy wróciłaś?! Czemu mnie nie obudziłaś? Tak się cieszę, już się nie mogłem doczekać! Opowiedz mi jak było? Jak tam Bartek, co z mamą? Byłaś u taty w Berlinie?
Michael!- przerwałam mu i pocałowałam- A może najpierw jakieś cześć?
Oj Lily… przepraszam ale bardzo, bardzo tęskniłem. Wczoraj wieczorem oglądałem NASZ koncert, o mały włos się nie popłakałem już tak mi ciebie brakowało.. po prostu nie mogłem wytrzymać!
Ja też tęskniłam bardzo za tobą. I pociesz się tym, że teraz już nie będę wyjeżdżać.
No i całe szczęście, a teraz chodź tutaj!- złapał mnie i zaczął całować. Świat zaczął wirować a my wraz z nim. Nasze ciała się odnalazły, spragnione siebie nawzajem. Dotykaliśmy się jakby na nowo poznając swoje najskrytsze tajemnice. Poczekał na mnie aby wspólnie przejść przez bramy rozkoszy. Gdy po kilkudziesięciu minutach zeszliśmy na dół było już po śniadaniu. Lucy mrugnęła do nas i wystawiła resztki z posiłku.

- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...
-
- Posty: 231
- Rejestracja: śr, 19 sie 2009, 21:23
- Lokalizacja: Lublin
W twoim fan klubie będę, bo fajne erotyki piszesz,
ale czy honorowych członków wybierasz?
czy każdy może zagościć w tym gronie?
Dobre miejsce wolę zająć przy stole,
bo zgłupieję przy Tobie :P
ale czy honorowych członków wybierasz?
czy każdy może zagościć w tym gronie?
Dobre miejsce wolę zająć przy stole,
bo zgłupieję przy Tobie :P
Ostatnio zmieniony pt, 09 lip 2010, 21:44 przez firefenix18, łącznie zmieniany 1 raz.
Dziękuję wam Moi Kochani :* bardzo, bardzo dziękuję :*
Lily!- Lisa rzuciła się na mnie ciesząc się jak dziecko
Spokojnie… wy mnie chyba chcecie zamordować
Musimy porozmawiać! Koniecznie! Natychmiast…
No już, zaraz pogadamy.. o ile Mike mnie puści bo on też od rana zarzucił mnie pytaniami.
On może poczekać, a ja nie! Jestem twoją przyjaciółką!
Jak rozumiem uważasz, że przyjaciółka jest ważniejsza od męża?- wtrącił się Michael z tym swoim słodkim uśmiechem
Od męża nie ale od przyszłego męża tak!- odparła również ze śmiechem Lisa.
A ja tu w ogóle mam coś do powiedzenia czy nie?
Lily proszę cię. Już miałam do ciebie dzwonić to niesamowita wiadomość! Mike Ci wybaczy. Prawda?- spojrzała na niego wymownie
No idźcie, idźcie. Tylko masz mi ją szybko oddać Lisa!
Czuję się jak książka, ale dobra książka bo się o nią ludzie kłócą, chociaż ta książka nie zdążyła zjeść śniadania!- zaśmiałam się ciągnięta przez Lisę w miejsce naszych prywatnych rozmów, do oranżerii.
Najpierw oczywiście Lisa przeprowadziła wywiad dotyczący podróży, jej sprawa okazała się taka nie całkiem pilna. Gdy już zdałam szczegółowe relacje spytałam co było takie ważne. I ta wiadomość faktycznie zwaliła mnie z nóg. Fakt, że Bobby i Lisa są razem nie był dla mnie nowością, wszyscy to wiedzieli jeszcze chyba zanim oni sami się domyślili. Ale fakt, że Lisa jest w ciąży był dla mnie całkowitym szokiem. Bobby podobno chodził dumny i blady jako przyszły tatuś. Zupełnie bezwiednie pomyślałam o naszych dzieciach (o ile w ogóle będziemy je mieć). Jakim ojcem będzie Król Popu? Jak wychować takie sławne dzieci? W pewnym momencie całkiem przestałam jej słuchać zanurzona we własnych myślach. Gdy się ocknęłam opowiadała o mieszkaniu, które będą zajmować w Neverlandzie, dostali do dyspozycji poddasze domu dla służby, całe 4 piękne pokoje, które zresztą Lisa zawsze uwielbiała. Gdy wreszcie się nagadałyśmy chciałam wrócić do Michaela ale po drodze dorwała mnie Kate zasypując pytaniami związanymi ze ślubem. Opracowałyśmy wspólnie teorie spiskową, która miała zachwycić wszystkich gości no i oczywiście Pana Młodego. Ponieważ to właśnie ona była odpowiedzialna za większość przygotowań dała mi wstępną listę gości do obgadania z Mike’iem, gdy zobaczyłam ten plik kartek nogi się pode mną ugięły. „Aż tyle?” spytałam a ona się tylko zaśmiała i odeszła zostawiając mnie w szoku pourazowym.. Chwiejnym krokiem ruszyłam do głównego budynku, w głowie znów miałam pełno myśli, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.. Mike jak mnie zobaczył z listą i przerażoną miną wybuchnął śmiechem. Potem siedzieliśmy i już na spokojnie rozmawialiśmy o wizycie w Polsce i liście gości. Kolejne tygodnie upłynęły na dalszych przygotowaniach, czasu było coraz mniej a zajęć coraz więcej. Już przymierzałam suknię, która była szyta z prawdziwego chińskiego jedwabiu robionego na specjalne zamówienie. Gdy dowiedziałam się o tym po raz kolejny byłam w szoku. Oczywiście pomysł był Michael’a. Powiedział, że ślub będziemy brać tylko raz więc nie będzie na niczym oszczędzał. Jego zespół umierał ze śmiechu na próbach, na których kazali im grać weselne piosenki. I chociaż powiedzieliśmy im, że nie muszą grać to stwierdzili jednogłośnie, że nie dadzą jakimś obcym ludziom grać na ślubie swojego szefa. Do ślubu zostały nie całe dwa miesiące…
W pewien lipcowy dzień siedziałam w bibliotece i czytałam sobie książkę. Teraz na topie był Zmierzch. Książka ta zafascynowała mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać nawet na chwilę. I gdy tak siedziałam, całkowicie pochłonięta losami Edwarda i Belli, drzwi biblioteki uchyliły się ze skrzypieniem. Przestraszyło mnie to, aż podskoczyłam na fotelu, gdy spojrzałam w stronę drzwi nikogo niebyło. Zdziwiło mnie to. Wstałam z fotela i podeszłam do drzwi, wyjrzałam na korytarz. Pusto. Nawet żadnej z pokojówek niebyło widać. Hmmm… co się dzieje? Spojrzałam w stronę okna, o Matko! Już ciemno! Ale się zasiedziałam. I Michael po mnie nie przyszedł? A może jeszcze nie wrócił. „Hallo, jest tu ktoś?”. Cisza. Lekko podenerwowana, szybkim krokiem poszłam do kuchni, tam zawsze ktoś jest. Z rozmachem otwieram drzwi: „Czy Micha…”. Pusto! Nikogo nie ma! Co się tutaj dzieje! W Neverlandzie nigdy nie bywa tak pusto. Coś jest nie tak. Podbiegłam do salonu, zajrzałam, też pusto! Do jasnej cholery, co się dzieje?! Byłam już bardzo zdenerwowana, Neverland wydawał mi się twierdzą nie do zdobycia a teraz wydaje się, że coś jest nie w porządku. „Bobby! Jack! Kirk! Lucy! Lisa! Susan! Kate!”. Biegałam po domu, czekając, aż usłyszę jakiś znajomy głos ale ciągle odpowiadała mi cisza. Podeszłam do okna, na zewnątrz było ciemno. Całkiem ciemno! Nie paliły się żadne światła. Było to w pewnym sensie pocieszające, światła były na fotokomórkę, to znaczyło, że nikogo nie ma na zewnątrz. Uchyliłam drzwi na taras, modliłam się o to żeby nie zaskrzypiały. Udało się. Wymknęłam się w ogród. Skradałam się między krzewami w ogrodzie. Dookoła mnie panowała okropna, męcząca cisza. Miałam duszę na ramieniu. Byłam przerażona. Błąkałam się w ciemnościach całkowicie przerażona. Michael gdzie jesteś? Ratunku! Co tu się dzieje? Powtarzałam sobie w myślach. Chociaż miałam ochotę głośno krzyczeć. Doszłam do oranżerii. Usłyszałam dobiegający stamtąd hałas. Czułam jeszcze większy strach. Zakradałam się po cichu w stronę altanki, dobiegające z niej dźwięki były coraz głośniejsze. Przesuwane krzesła, brzęczenie szkła, uderzenia, jakiś pisk. Kto tam jest? Co tam się dzieje? Michael potrzebuję Cię! Gdzie jesteś?! Siedziałam pod oknem altany, nasłuchiwałam. Muszę wiedzieć co się dzieje. Odwróciłam się, zajrzałam do środka. Cholercia! Rolety były zasłonięte! Nic nie widać! Próbowałam gdzieś znaleźć niedomkniętą albo przesuniętą roletę. W tym momencie poczułam czyjeś dłonie zaciskające się na moich oczach i ustach. Chciałam krzyknąć ale nie mogłam, wyrywałam się, kopałam ale czyjeś ręce były zbyt silne. Michael! Ratunku! Ten ktoś prowadził mnie wprost do oranżerii. Poczułam zapach zapałek, zapach siarki. Ale ten ktoś postawił mnie na ziemi i puścił. Poczułam pocałunek na szyji, „Kocham Cie Moja Słodka”. Odetchnęłam z ulgą, to był głos Michaela. Spojrzałam przed siebie, a to co zobaczyłam zaskoczyło mnie. W altance stał okrągły mały stół, na nim piękny złoty świecznik, dwa przepiękne fotele, dwa nakrycia, pod pokrywką musiało stać jakieś pyszne danie.
Michael! Co to ma…- wskazałam dłonią na stół i pytającym wzrokiem spojrzałam na niego
Nie mogę zabrać Cię na kolacje do restauracji, dlatego postanowiłem zorganizować coś na miejscu. Zechce Pani usiąść?- spytał, szarmancko podając mi rękę, poprowadził do stołu, podsunął krzesło. Sam usiadł naprzeciwko.
Jesteś Słodki. Ale co się stało ze wszystkimi? Gdzie ich wysłałeś? Wiesz jak strasznie się bałam! Nie musiałeś mnie tak straszyć!
Heheh… nie musiałem. I właściwie nie chciałem. Wysłałem wszystkich do kina, kupiłem nowy film. Miałem za kilka minut iść po Ciebie i cię tu zawołać. Ale właśnie wychodziłem jak zobaczyłem jak się skradasz. I tak pomyślałem, że troszkę adrenaliny Ci nie zaszkodzi.
Jesteś wstrętny. Martwiłam się! A raczej byłam przerażona! Miałam dusze na ramieniu!
Domyśliłem się ale nie mogłem się powstrzymać.
Żeby mi to było ostatni raz!
Tego nie mogę obiecać.- pękał ze śmiechu.
Ach.. co ja się z tobą mam! Powiedz mi za to, jaka jest prawdziwa przyczyna tego zamieszania.
Mam dla Ciebie propozycję. Uwielbiasz filmy, prawda?
Co się pytasz, przecież wiesz, że tak!
No więc popytałem, to tu, to tam i dostałem pewną propozycję.
Jaką?! No mów?!
No więc pewien znany producent… zaproponował żebyś zagrała w jego filmie!
CO?!
Facet planuje nowy film. Co prawda zdjęcia zaczną się dopiero za ok. 2 lata, ale stwierdził, że przez ten czas mogłabyś spróbować sił jako statystka. Albo po prostu popatrzeć sobie zza kulis na prace aktorów.
Żartujesz?! To cudowna wiadomość! Zawsze o tym marzyłam!
A ja myślałem, że marzyłaś tylko o Mnie!
O tobie też! Ale zagrać w filmie to coś niesamowitego!
Wiem o tym, nie zapominaj, że teledyski to takie małe film, no i Moonwalker..
Pamiętam jak patrzyłam na zdjęcia. Myślałam, że nie wytrzymam i wybiegnę za chwilę na scenę! A w ogóle kiedy kręcimy dalej?
Po nowym roku. Teraz myślę o ślubie i odpoczynku. Praca potem.
Po raz kolejny spełniasz moje marzenie. No to jeszcze jedna niespodzianka.
Jeszcze jedna?
Tak.- wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Otworzył je- ładne?
Prześliczne…- w środku były dwie złote bransoletki. Były dość grube, z płaskich prostokątnych płytek, połączone małymi kółkami. Były na nich nasze imiona.
Niech wszyscy wiedzą, że masz faceta.
Myślę, że i tak za dużo osób o tym wie- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka chwil. O filmie, o mojej ewentualnej karierze aktorskiej, o ślubie, o Neverlandzie. Zajadaliśmy pyszny stek z ziemniakami puree i sałatką szwedzką. Piliśmy słodkie wino i zaśmiewaliśmy się do łez. To był nasz wieczór, taki prywatny, osobisty wieczór. Po kolacji skradając się wróciliśmy do naszej sypialni, gdzie długo w noc pieściliśmy swoje ciała. Usnęliśmy odprężeni i szczęśliwi.
Lily!- Lisa rzuciła się na mnie ciesząc się jak dziecko
Spokojnie… wy mnie chyba chcecie zamordować
Musimy porozmawiać! Koniecznie! Natychmiast…
No już, zaraz pogadamy.. o ile Mike mnie puści bo on też od rana zarzucił mnie pytaniami.
On może poczekać, a ja nie! Jestem twoją przyjaciółką!
Jak rozumiem uważasz, że przyjaciółka jest ważniejsza od męża?- wtrącił się Michael z tym swoim słodkim uśmiechem
Od męża nie ale od przyszłego męża tak!- odparła również ze śmiechem Lisa.
A ja tu w ogóle mam coś do powiedzenia czy nie?
Lily proszę cię. Już miałam do ciebie dzwonić to niesamowita wiadomość! Mike Ci wybaczy. Prawda?- spojrzała na niego wymownie
No idźcie, idźcie. Tylko masz mi ją szybko oddać Lisa!
Czuję się jak książka, ale dobra książka bo się o nią ludzie kłócą, chociaż ta książka nie zdążyła zjeść śniadania!- zaśmiałam się ciągnięta przez Lisę w miejsce naszych prywatnych rozmów, do oranżerii.
Najpierw oczywiście Lisa przeprowadziła wywiad dotyczący podróży, jej sprawa okazała się taka nie całkiem pilna. Gdy już zdałam szczegółowe relacje spytałam co było takie ważne. I ta wiadomość faktycznie zwaliła mnie z nóg. Fakt, że Bobby i Lisa są razem nie był dla mnie nowością, wszyscy to wiedzieli jeszcze chyba zanim oni sami się domyślili. Ale fakt, że Lisa jest w ciąży był dla mnie całkowitym szokiem. Bobby podobno chodził dumny i blady jako przyszły tatuś. Zupełnie bezwiednie pomyślałam o naszych dzieciach (o ile w ogóle będziemy je mieć). Jakim ojcem będzie Król Popu? Jak wychować takie sławne dzieci? W pewnym momencie całkiem przestałam jej słuchać zanurzona we własnych myślach. Gdy się ocknęłam opowiadała o mieszkaniu, które będą zajmować w Neverlandzie, dostali do dyspozycji poddasze domu dla służby, całe 4 piękne pokoje, które zresztą Lisa zawsze uwielbiała. Gdy wreszcie się nagadałyśmy chciałam wrócić do Michaela ale po drodze dorwała mnie Kate zasypując pytaniami związanymi ze ślubem. Opracowałyśmy wspólnie teorie spiskową, która miała zachwycić wszystkich gości no i oczywiście Pana Młodego. Ponieważ to właśnie ona była odpowiedzialna za większość przygotowań dała mi wstępną listę gości do obgadania z Mike’iem, gdy zobaczyłam ten plik kartek nogi się pode mną ugięły. „Aż tyle?” spytałam a ona się tylko zaśmiała i odeszła zostawiając mnie w szoku pourazowym.. Chwiejnym krokiem ruszyłam do głównego budynku, w głowie znów miałam pełno myśli, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.. Mike jak mnie zobaczył z listą i przerażoną miną wybuchnął śmiechem. Potem siedzieliśmy i już na spokojnie rozmawialiśmy o wizycie w Polsce i liście gości. Kolejne tygodnie upłynęły na dalszych przygotowaniach, czasu było coraz mniej a zajęć coraz więcej. Już przymierzałam suknię, która była szyta z prawdziwego chińskiego jedwabiu robionego na specjalne zamówienie. Gdy dowiedziałam się o tym po raz kolejny byłam w szoku. Oczywiście pomysł był Michael’a. Powiedział, że ślub będziemy brać tylko raz więc nie będzie na niczym oszczędzał. Jego zespół umierał ze śmiechu na próbach, na których kazali im grać weselne piosenki. I chociaż powiedzieliśmy im, że nie muszą grać to stwierdzili jednogłośnie, że nie dadzą jakimś obcym ludziom grać na ślubie swojego szefa. Do ślubu zostały nie całe dwa miesiące…
W pewien lipcowy dzień siedziałam w bibliotece i czytałam sobie książkę. Teraz na topie był Zmierzch. Książka ta zafascynowała mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać nawet na chwilę. I gdy tak siedziałam, całkowicie pochłonięta losami Edwarda i Belli, drzwi biblioteki uchyliły się ze skrzypieniem. Przestraszyło mnie to, aż podskoczyłam na fotelu, gdy spojrzałam w stronę drzwi nikogo niebyło. Zdziwiło mnie to. Wstałam z fotela i podeszłam do drzwi, wyjrzałam na korytarz. Pusto. Nawet żadnej z pokojówek niebyło widać. Hmmm… co się dzieje? Spojrzałam w stronę okna, o Matko! Już ciemno! Ale się zasiedziałam. I Michael po mnie nie przyszedł? A może jeszcze nie wrócił. „Hallo, jest tu ktoś?”. Cisza. Lekko podenerwowana, szybkim krokiem poszłam do kuchni, tam zawsze ktoś jest. Z rozmachem otwieram drzwi: „Czy Micha…”. Pusto! Nikogo nie ma! Co się tutaj dzieje! W Neverlandzie nigdy nie bywa tak pusto. Coś jest nie tak. Podbiegłam do salonu, zajrzałam, też pusto! Do jasnej cholery, co się dzieje?! Byłam już bardzo zdenerwowana, Neverland wydawał mi się twierdzą nie do zdobycia a teraz wydaje się, że coś jest nie w porządku. „Bobby! Jack! Kirk! Lucy! Lisa! Susan! Kate!”. Biegałam po domu, czekając, aż usłyszę jakiś znajomy głos ale ciągle odpowiadała mi cisza. Podeszłam do okna, na zewnątrz było ciemno. Całkiem ciemno! Nie paliły się żadne światła. Było to w pewnym sensie pocieszające, światła były na fotokomórkę, to znaczyło, że nikogo nie ma na zewnątrz. Uchyliłam drzwi na taras, modliłam się o to żeby nie zaskrzypiały. Udało się. Wymknęłam się w ogród. Skradałam się między krzewami w ogrodzie. Dookoła mnie panowała okropna, męcząca cisza. Miałam duszę na ramieniu. Byłam przerażona. Błąkałam się w ciemnościach całkowicie przerażona. Michael gdzie jesteś? Ratunku! Co tu się dzieje? Powtarzałam sobie w myślach. Chociaż miałam ochotę głośno krzyczeć. Doszłam do oranżerii. Usłyszałam dobiegający stamtąd hałas. Czułam jeszcze większy strach. Zakradałam się po cichu w stronę altanki, dobiegające z niej dźwięki były coraz głośniejsze. Przesuwane krzesła, brzęczenie szkła, uderzenia, jakiś pisk. Kto tam jest? Co tam się dzieje? Michael potrzebuję Cię! Gdzie jesteś?! Siedziałam pod oknem altany, nasłuchiwałam. Muszę wiedzieć co się dzieje. Odwróciłam się, zajrzałam do środka. Cholercia! Rolety były zasłonięte! Nic nie widać! Próbowałam gdzieś znaleźć niedomkniętą albo przesuniętą roletę. W tym momencie poczułam czyjeś dłonie zaciskające się na moich oczach i ustach. Chciałam krzyknąć ale nie mogłam, wyrywałam się, kopałam ale czyjeś ręce były zbyt silne. Michael! Ratunku! Ten ktoś prowadził mnie wprost do oranżerii. Poczułam zapach zapałek, zapach siarki. Ale ten ktoś postawił mnie na ziemi i puścił. Poczułam pocałunek na szyji, „Kocham Cie Moja Słodka”. Odetchnęłam z ulgą, to był głos Michaela. Spojrzałam przed siebie, a to co zobaczyłam zaskoczyło mnie. W altance stał okrągły mały stół, na nim piękny złoty świecznik, dwa przepiękne fotele, dwa nakrycia, pod pokrywką musiało stać jakieś pyszne danie.
Michael! Co to ma…- wskazałam dłonią na stół i pytającym wzrokiem spojrzałam na niego
Nie mogę zabrać Cię na kolacje do restauracji, dlatego postanowiłem zorganizować coś na miejscu. Zechce Pani usiąść?- spytał, szarmancko podając mi rękę, poprowadził do stołu, podsunął krzesło. Sam usiadł naprzeciwko.
Jesteś Słodki. Ale co się stało ze wszystkimi? Gdzie ich wysłałeś? Wiesz jak strasznie się bałam! Nie musiałeś mnie tak straszyć!
Heheh… nie musiałem. I właściwie nie chciałem. Wysłałem wszystkich do kina, kupiłem nowy film. Miałem za kilka minut iść po Ciebie i cię tu zawołać. Ale właśnie wychodziłem jak zobaczyłem jak się skradasz. I tak pomyślałem, że troszkę adrenaliny Ci nie zaszkodzi.
Jesteś wstrętny. Martwiłam się! A raczej byłam przerażona! Miałam dusze na ramieniu!
Domyśliłem się ale nie mogłem się powstrzymać.
Żeby mi to było ostatni raz!
Tego nie mogę obiecać.- pękał ze śmiechu.
Ach.. co ja się z tobą mam! Powiedz mi za to, jaka jest prawdziwa przyczyna tego zamieszania.
Mam dla Ciebie propozycję. Uwielbiasz filmy, prawda?
Co się pytasz, przecież wiesz, że tak!
No więc popytałem, to tu, to tam i dostałem pewną propozycję.
Jaką?! No mów?!
No więc pewien znany producent… zaproponował żebyś zagrała w jego filmie!
CO?!
Facet planuje nowy film. Co prawda zdjęcia zaczną się dopiero za ok. 2 lata, ale stwierdził, że przez ten czas mogłabyś spróbować sił jako statystka. Albo po prostu popatrzeć sobie zza kulis na prace aktorów.
Żartujesz?! To cudowna wiadomość! Zawsze o tym marzyłam!
A ja myślałem, że marzyłaś tylko o Mnie!
O tobie też! Ale zagrać w filmie to coś niesamowitego!
Wiem o tym, nie zapominaj, że teledyski to takie małe film, no i Moonwalker..
Pamiętam jak patrzyłam na zdjęcia. Myślałam, że nie wytrzymam i wybiegnę za chwilę na scenę! A w ogóle kiedy kręcimy dalej?
Po nowym roku. Teraz myślę o ślubie i odpoczynku. Praca potem.
Po raz kolejny spełniasz moje marzenie. No to jeszcze jedna niespodzianka.
Jeszcze jedna?
Tak.- wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Otworzył je- ładne?
Prześliczne…- w środku były dwie złote bransoletki. Były dość grube, z płaskich prostokątnych płytek, połączone małymi kółkami. Były na nich nasze imiona.
Niech wszyscy wiedzą, że masz faceta.
Myślę, że i tak za dużo osób o tym wie- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka chwil. O filmie, o mojej ewentualnej karierze aktorskiej, o ślubie, o Neverlandzie. Zajadaliśmy pyszny stek z ziemniakami puree i sałatką szwedzką. Piliśmy słodkie wino i zaśmiewaliśmy się do łez. To był nasz wieczór, taki prywatny, osobisty wieczór. Po kolacji skradając się wróciliśmy do naszej sypialni, gdzie długo w noc pieściliśmy swoje ciała. Usnęliśmy odprężeni i szczęśliwi.

- ThrillerNight1982
- Posty: 3
- Rejestracja: sob, 19 cze 2010, 21:33
- Michael-J-Forever
- Posty: 127
- Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
- Lokalizacja: Myślami z Michaelem...