Jak sen stał się rzeczywistością.. (fan fick)
Sorry za PPP ale tak wyszło :P
Wrzucam kolejny kawałek :D :) Pewnie domyślacie się co w nim będzie... ale mam nadzieję, że mimo tego będzie się fajnie czytalo :)
W pewnej chwili ochroniarze zaczęli się rozglądać po sobie I po wiwatującym tłumie. Tak jakby czegoś albo raczej kogoś szukali. Z niepokojem myślałam o tym, że może grozi coś mojemu idolowi i koncert może zostać przerwany. To byłaby katastrofa. Totalna klapa. Wybrałam się na jeden koncert, prawdopodobnie pierwszy i ostatni, a tu co? Przerwano by go… lipa. Ale dźwięki nadal unosiły się z głośników. A nic złego się nie działo. W pewnej chwili jeden z ochroniarzy ruszył w stronę naszej barierki. Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się I stanął po drugiej stronie. Za chwilę w naszą stronę ruszyło jeszcze dwóch innych ochroniarzy.
Out On The Floor
There Ain't Nobody There But Us
Girl, When You Dance
There's A Magic That Must Be Love
Just Take It Slow
'Cause We Got So Far To Go
When You Feel That Heat
And We're Gonna Ride The Boogie
Share That Beat Of Love
Michael właśnie wszedł na wybieg. Nie zwrócił uwagę na małe zamieszanie pod sceną. To było coś normalnego na koncertach. Ochrona miała zawsze mnóstwo pracy. Zza sceny Bobby z uśmiechem na twarzy przyglądał się małemu zamieszaniu. Tylko trzy osoby na świecie oprócz niego wiedziały co się zaraz stanie.
Ostatnie wersy zwrotki nie dotarł do moich uszu bo właśnie wtedy ochroniarze złapali mnie pod pachy i zaczęli wyciągać zza barierki. Krzyknęłam do dziewczyn, że w razie czego po koncercie spotkamy się w hotelu bo nie wiem o co chodzi. Gdy postawili mnie po jej drugiej stronie, jeden z nich podszedł i powiedział do mnie: To twoje 5 min Mała! Popchnął mnie na schody prowadzące prosto na wybieg na którym właśnie teraz stał Michael. Przez chwile nie wiedziałam co się dzieje, to wszystko stało się tak szybko. Minęło zaledwie kilkanaście sekund jak byłam jedną w śród tysięcy a teraz obcy facet każe mi wejść na scenę. Gdy pierwszy szok minął, wbiegłam po schodach na scenę. Tłum przestał śpiewać zaczął krzyczeć. A ja słyszałam tylko:
I Wanna Rock With You (All Night)
Dance You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock With You (All Night)
We're Gonna Rock The Night Away
Wrzucam kolejny kawałek :D :) Pewnie domyślacie się co w nim będzie... ale mam nadzieję, że mimo tego będzie się fajnie czytalo :)
W pewnej chwili ochroniarze zaczęli się rozglądać po sobie I po wiwatującym tłumie. Tak jakby czegoś albo raczej kogoś szukali. Z niepokojem myślałam o tym, że może grozi coś mojemu idolowi i koncert może zostać przerwany. To byłaby katastrofa. Totalna klapa. Wybrałam się na jeden koncert, prawdopodobnie pierwszy i ostatni, a tu co? Przerwano by go… lipa. Ale dźwięki nadal unosiły się z głośników. A nic złego się nie działo. W pewnej chwili jeden z ochroniarzy ruszył w stronę naszej barierki. Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się I stanął po drugiej stronie. Za chwilę w naszą stronę ruszyło jeszcze dwóch innych ochroniarzy.
Out On The Floor
There Ain't Nobody There But Us
Girl, When You Dance
There's A Magic That Must Be Love
Just Take It Slow
'Cause We Got So Far To Go
When You Feel That Heat
And We're Gonna Ride The Boogie
Share That Beat Of Love
Michael właśnie wszedł na wybieg. Nie zwrócił uwagę na małe zamieszanie pod sceną. To było coś normalnego na koncertach. Ochrona miała zawsze mnóstwo pracy. Zza sceny Bobby z uśmiechem na twarzy przyglądał się małemu zamieszaniu. Tylko trzy osoby na świecie oprócz niego wiedziały co się zaraz stanie.
Ostatnie wersy zwrotki nie dotarł do moich uszu bo właśnie wtedy ochroniarze złapali mnie pod pachy i zaczęli wyciągać zza barierki. Krzyknęłam do dziewczyn, że w razie czego po koncercie spotkamy się w hotelu bo nie wiem o co chodzi. Gdy postawili mnie po jej drugiej stronie, jeden z nich podszedł i powiedział do mnie: To twoje 5 min Mała! Popchnął mnie na schody prowadzące prosto na wybieg na którym właśnie teraz stał Michael. Przez chwile nie wiedziałam co się dzieje, to wszystko stało się tak szybko. Minęło zaledwie kilkanaście sekund jak byłam jedną w śród tysięcy a teraz obcy facet każe mi wejść na scenę. Gdy pierwszy szok minął, wbiegłam po schodach na scenę. Tłum przestał śpiewać zaczął krzyczeć. A ja słyszałam tylko:
I Wanna Rock With You (All Night)
Dance You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock With You (All Night)
We're Gonna Rock The Night Away

Cudowny koncert, wspaniała atmosfera
Wszyscy świetnie sie bawią w rytmie cudnych piosenek
W śród tego tłumu jest dziewczyna która nie ma pojecia że ten koncert zmieni całe jej życie
Lili Kochana
wiesz że kofam to opowiadanko , jest naprawde cudowne
Co do przerywania w najciekawszych momentach to fakt Lili z tego słynie ale ja to uwielbiam




Lili Kochana


Co do przerywania w najciekawszych momentach to fakt Lili z tego słynie ale ja to uwielbiam


No już, już :) Coś dla was :) Moje Koleżanki już wam powiedziały, że specjalizuję się w przerywaniu w najciekawszych momentach :P tak jest zawsze :P to się dzieje samo :*
Agata, Olka i Asia krzyczały coś do ochroniarzy, którzy wyciągali mnie zza barierek. Łapały ich za ręce i próbowały zmusić do tego aby mnie puścili. Nie wiedziały o co chodzi. Widziały, że coś mi powiedział ale w tym hałasie nie zrozumiały żadnego słowa. Dopiero gdy pchnął mnie w kierunku sceny, popatrzyły na siebie... i widziały już, że nic złego sie nie dzieje. Wchodząc po schodach rzuciłam szybkie spojrzenie Agacie ale ona nie patrzyła wtedy w moim kierunku. Chwilę potem z jej oczu popłynęły łzy. „A jednak spełniło się marzenie Lidki” pomyślała...
Stanęłam z nim twarzą w twarz, gdy mnie zobaczył na sekundę załamał mu się głos. Niewprawione ucho nie usłyszało tego ale ja to wiedziałam. Poza tym zobaczyłam w jego oczach jakiś błysk. Po tej sekundzie podbiegłam do niego i padłam mu w ramiona. Nie krzyczałam, nie płakałam tylko cieszyłam się jego bliskością. Gdy mnie objął poczułam się jakbym nareszcie znalazła swoje miejsce na ziemi. Jego dłonie poparzyły moje ciało. Czułam każdy milimetr jego dłoni. Mimo, że nie przerywał śpiewania, czułam jak cały drży. Jego zapach pobudzał wszystkie moje zmysły. Był o jakieś 10 cm wyższy ode mnie. Idealny. Gdy chciałam go puścić żeby spojrzeć z bliska w te cudowne oczy, przytrzymał mnie tak, jakby nie chciał nigdy przerywać tego uścisku.
And When The Groove Is Dead And Gone (Yeah)
You Know That Love Survives
So We Can Rock Forever, On
I Wanna Rock With You
I Wanna Groove With You
I Wanna Rock With You
I Wanna Groove With You
I Wanna Rock (All Night) With You Girl (Sunlight)
Rock With You, Rock With You Girl (Yeah)
(All Night)
Dance The Night Away
Śpiewał wprost do moich uszu. Czułam się tak jakby też śpiew był przeznaczony tylko dla mnie. Nie liczyły się te tłumy pod sceną bo byłam tylko Ja i mój Król. Gdy wreszcie zwolnił uścisk na tyle żeby mógł spojrzeć mi w oczy czułam się wspaniale. Odszedł kilka kroków w tył i uklęknął przede mną. Klęcząc podniósł głowę do góry, spojrzał na mnie a jego oczy zdawały się mówić „nie odchodź” a ja, nie chciałam odejść, chciałam tu zostać dopóki on tu będzie. Wstał podszedł a ja znów się do niego przytuliłam, wsłuchując się w ostatnie słowa piosenki. Otaczające mnie ramiona były dla mnie całym światem. Wokół mnie był tylko Michael. Czas nie istniał…
I Wanna Rock With You (Yeah) (All Night)
Rock You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock With You (All Night) Rock The Night Away
Feel The Heat Feel The Beat Rock You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock - Rock The Night Away
Gdy piosenka się skończyła na scenie zapanowała ciemność a on nadal nie wypuszczał mnie z objęć. Trzymał mnie bardzo mocno a jednocześnie delikatnie. Jednak czyjeś ręce zaczęły mnie wyrywać z jego objęć. Nie chciał mnie puścić, złapał za dłoń. Ale podszedł do niego jakiś facet w ciemnych okularach i zatrzymał go przed pójściem za mną. Cudowne chwile minęły bezpowrotnie. W sercu pozostanie jeszcze większy ból ale szczęścia, którego zaznałam nikt mi nie odbierze. Ono na zawsze pozostanie głęboko w moim sercu. Ostatnie co widziałam to jak rozmawiał z barczystym ochroniarzem, a kilku innych zabiera mnie za scenę.
Agata, Olka i Asia krzyczały coś do ochroniarzy, którzy wyciągali mnie zza barierek. Łapały ich za ręce i próbowały zmusić do tego aby mnie puścili. Nie wiedziały o co chodzi. Widziały, że coś mi powiedział ale w tym hałasie nie zrozumiały żadnego słowa. Dopiero gdy pchnął mnie w kierunku sceny, popatrzyły na siebie... i widziały już, że nic złego sie nie dzieje. Wchodząc po schodach rzuciłam szybkie spojrzenie Agacie ale ona nie patrzyła wtedy w moim kierunku. Chwilę potem z jej oczu popłynęły łzy. „A jednak spełniło się marzenie Lidki” pomyślała...
Stanęłam z nim twarzą w twarz, gdy mnie zobaczył na sekundę załamał mu się głos. Niewprawione ucho nie usłyszało tego ale ja to wiedziałam. Poza tym zobaczyłam w jego oczach jakiś błysk. Po tej sekundzie podbiegłam do niego i padłam mu w ramiona. Nie krzyczałam, nie płakałam tylko cieszyłam się jego bliskością. Gdy mnie objął poczułam się jakbym nareszcie znalazła swoje miejsce na ziemi. Jego dłonie poparzyły moje ciało. Czułam każdy milimetr jego dłoni. Mimo, że nie przerywał śpiewania, czułam jak cały drży. Jego zapach pobudzał wszystkie moje zmysły. Był o jakieś 10 cm wyższy ode mnie. Idealny. Gdy chciałam go puścić żeby spojrzeć z bliska w te cudowne oczy, przytrzymał mnie tak, jakby nie chciał nigdy przerywać tego uścisku.
And When The Groove Is Dead And Gone (Yeah)
You Know That Love Survives
So We Can Rock Forever, On
I Wanna Rock With You
I Wanna Groove With You
I Wanna Rock With You
I Wanna Groove With You
I Wanna Rock (All Night) With You Girl (Sunlight)
Rock With You, Rock With You Girl (Yeah)
(All Night)
Dance The Night Away
Śpiewał wprost do moich uszu. Czułam się tak jakby też śpiew był przeznaczony tylko dla mnie. Nie liczyły się te tłumy pod sceną bo byłam tylko Ja i mój Król. Gdy wreszcie zwolnił uścisk na tyle żeby mógł spojrzeć mi w oczy czułam się wspaniale. Odszedł kilka kroków w tył i uklęknął przede mną. Klęcząc podniósł głowę do góry, spojrzał na mnie a jego oczy zdawały się mówić „nie odchodź” a ja, nie chciałam odejść, chciałam tu zostać dopóki on tu będzie. Wstał podszedł a ja znów się do niego przytuliłam, wsłuchując się w ostatnie słowa piosenki. Otaczające mnie ramiona były dla mnie całym światem. Wokół mnie był tylko Michael. Czas nie istniał…
I Wanna Rock With You (Yeah) (All Night)
Rock You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock With You (All Night) Rock The Night Away
Feel The Heat Feel The Beat Rock You Into Day (Sunlight)
I Wanna Rock - Rock The Night Away
Gdy piosenka się skończyła na scenie zapanowała ciemność a on nadal nie wypuszczał mnie z objęć. Trzymał mnie bardzo mocno a jednocześnie delikatnie. Jednak czyjeś ręce zaczęły mnie wyrywać z jego objęć. Nie chciał mnie puścić, złapał za dłoń. Ale podszedł do niego jakiś facet w ciemnych okularach i zatrzymał go przed pójściem za mną. Cudowne chwile minęły bezpowrotnie. W sercu pozostanie jeszcze większy ból ale szczęścia, którego zaznałam nikt mi nie odbierze. Ono na zawsze pozostanie głęboko w moim sercu. Ostatnie co widziałam to jak rozmawiał z barczystym ochroniarzem, a kilku innych zabiera mnie za scenę.

z wzajemnością, z WZA-JEM-NO-ŚCIĄ! Chciałabym mieć w sobie coś takiego jak ta bohaterka, coś co by Michaela przy mnie przytrzymało...Hera pisze:wtólona w Mika
Mogłabym komentować tę powieść w nieskończoność, ale boję się, że to może nie zadowolić moderatorów.
Także jeszcze raz, tak po cichutku - więcej, więcej!
- DooDoo Forever
- Posty: 203
- Rejestracja: śr, 25 lis 2009, 12:03
- Lokalizacja: Neverland
Kolejny kawałek dla was :)
Nie pozwól jej odejść Bobby!
Nie martw się Mike, drugi raz nie dam jej odejść!
Na scenie znów zabłysnęły światła jupiterów i tym razem zgodnie z planem koncertu zaśpiewałem She’s Out Of My Life. Ale śpiewając te słowa czułem jakby los ze mnie zadrwił. Miałem tylko nadzieję, że Bobby nie pozwoli jej odejść. Co znaczy, że drugi raz nie dam jej odejść? O co mogło mu chodzić? .... Jego słowa nie dawały mi spokoju. Lucy miała racje… To na nią czekałem…
To ty?!
Lily!!!- krzyknął Bobby przytulając mnie z całych sił.
Kim ty jesteś?! I co tutaj robisz?- spytałam całkowicie zaskoczona.
Jestem Bobby... Lily! To niesamowite! Lucy miała racje!
Jaka Lucy! O co chodzi?!
Później Lily, później. Teraz stań tutaj i oglądaj dalej koncert.
Byłam w niesamowitym szoku. Przed chwilą stałam na scenie w objęciach Michaela Jacksona, czego w życiu bym się nigdy nie spodziewała. Teraz oglądam go zza sceny. Obok mnie stoi facet, którego imię poznałam kilka minut temu a kilka dni wcześniej podarował mi bukiet róż w chwili największego doła. Po raz drugi dzisiejszego dnia nogi się pode mną ugięły ale teraz podtrzymał mnie ten miły facet, który nie wiadomo dlaczego tak się ucieszył, że mnie zobaczył. Spojrzałam na niego, chciałam mu podziękować za kwiaty ale nie mogłam przerwać ciszy, była zbyt krucha. Spojrzałam na scenę i zobaczyłam mojego Michaela, który spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Ktoś podsunął mi szklankę z zimną wodą i posadził na krześle ale ja patrzyłam tylko na scenę, tylko na niego. W jego oczach pojawiła się radość. Zaśpiewał jeszcze kilka piosenek. I koncert dobiegł końca.
O Mój Boże!
Mamo czy ja dobrze widzę?
Nie wiem Bartek, nie wiem.....
Jak to się stało, że ona znalazła się na scenie?
O Boże.....
Oboje byli wstrząśnięci tym co zobaczyli na ekranie swojego 46 calowego telewizora. I chociaż ekran był duży to i tak nie chcieli uwierzyć własnym oczom. Gdy po przewie Michael Jackson pojawił się na scenie, zaraz obok wybiegu z którego korzystał zrobiło się małe zamieszanie wśród ochroniarzy. Zwrócili na to uwagę i pomyśleli z troską, że pewnie ktoś zasłabł. Gdy się przyjrzeli zobaczyli jak ochrona wyciąga kogoś zza barierki. Zobaczyli te długie, ciemne włosy i już wtedy zapaliły się ostrzegawcze lampki w dwóch umysłach, jednak rozsądek szybko wyłączył te alarmy. Ale musiał ustąpić jak oczy ujrzały postać wbiegająca na scenę: ciemne jeansy, żółta podkoszulka i rękawiczka. Musieli uwierzyć... chociaż targały nimi sprzeczne uczucia. Do końca audycji siedzieli z otwartymi ustami nie mówiąc nic więcej. Już wiedzieli, że to stało się naprawdę...
Tego poranka jeszcze jedna osoba z zapartym tchem wpatrywała się w ekran swojego telewizora, wypatrując w nim Agaty, Oli, Asi no i Lidki. Piotrkowi szczególnie zależało na tej ostatniej dziewczynie. Wiedział, że od tego koncertu zależy ich wspólna przyszłość. Agata obiecała mu, że zrobi wszystko by wyperswadować Lily te jej miłostki. Szok jaki przeżył gdy zobaczył dziewczynę swoich marzeń na scenie był ogromny. Gdy zobaczył jak pada w objęcia tego.. TEGO! Tego kretyna, który na pewno jej nie doceni, zagotowało się w nim do czerwoności. Piotrek obiecał sobie, że zrobi co w jego mocy aby po powrocie jego Lidzia nie cierpiała a przede wszystkim żeby zapomniała o tym wyjeździe. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne a wręcz ekstremalne zadanie ale postanowił, że zrobi to! Zdobędzie ją!
Nie pozwól jej odejść Bobby!
Nie martw się Mike, drugi raz nie dam jej odejść!
Na scenie znów zabłysnęły światła jupiterów i tym razem zgodnie z planem koncertu zaśpiewałem She’s Out Of My Life. Ale śpiewając te słowa czułem jakby los ze mnie zadrwił. Miałem tylko nadzieję, że Bobby nie pozwoli jej odejść. Co znaczy, że drugi raz nie dam jej odejść? O co mogło mu chodzić? .... Jego słowa nie dawały mi spokoju. Lucy miała racje… To na nią czekałem…
To ty?!
Lily!!!- krzyknął Bobby przytulając mnie z całych sił.
Kim ty jesteś?! I co tutaj robisz?- spytałam całkowicie zaskoczona.
Jestem Bobby... Lily! To niesamowite! Lucy miała racje!
Jaka Lucy! O co chodzi?!
Później Lily, później. Teraz stań tutaj i oglądaj dalej koncert.
Byłam w niesamowitym szoku. Przed chwilą stałam na scenie w objęciach Michaela Jacksona, czego w życiu bym się nigdy nie spodziewała. Teraz oglądam go zza sceny. Obok mnie stoi facet, którego imię poznałam kilka minut temu a kilka dni wcześniej podarował mi bukiet róż w chwili największego doła. Po raz drugi dzisiejszego dnia nogi się pode mną ugięły ale teraz podtrzymał mnie ten miły facet, który nie wiadomo dlaczego tak się ucieszył, że mnie zobaczył. Spojrzałam na niego, chciałam mu podziękować za kwiaty ale nie mogłam przerwać ciszy, była zbyt krucha. Spojrzałam na scenę i zobaczyłam mojego Michaela, który spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Ktoś podsunął mi szklankę z zimną wodą i posadził na krześle ale ja patrzyłam tylko na scenę, tylko na niego. W jego oczach pojawiła się radość. Zaśpiewał jeszcze kilka piosenek. I koncert dobiegł końca.
O Mój Boże!
Mamo czy ja dobrze widzę?
Nie wiem Bartek, nie wiem.....
Jak to się stało, że ona znalazła się na scenie?
O Boże.....
Oboje byli wstrząśnięci tym co zobaczyli na ekranie swojego 46 calowego telewizora. I chociaż ekran był duży to i tak nie chcieli uwierzyć własnym oczom. Gdy po przewie Michael Jackson pojawił się na scenie, zaraz obok wybiegu z którego korzystał zrobiło się małe zamieszanie wśród ochroniarzy. Zwrócili na to uwagę i pomyśleli z troską, że pewnie ktoś zasłabł. Gdy się przyjrzeli zobaczyli jak ochrona wyciąga kogoś zza barierki. Zobaczyli te długie, ciemne włosy i już wtedy zapaliły się ostrzegawcze lampki w dwóch umysłach, jednak rozsądek szybko wyłączył te alarmy. Ale musiał ustąpić jak oczy ujrzały postać wbiegająca na scenę: ciemne jeansy, żółta podkoszulka i rękawiczka. Musieli uwierzyć... chociaż targały nimi sprzeczne uczucia. Do końca audycji siedzieli z otwartymi ustami nie mówiąc nic więcej. Już wiedzieli, że to stało się naprawdę...
Tego poranka jeszcze jedna osoba z zapartym tchem wpatrywała się w ekran swojego telewizora, wypatrując w nim Agaty, Oli, Asi no i Lidki. Piotrkowi szczególnie zależało na tej ostatniej dziewczynie. Wiedział, że od tego koncertu zależy ich wspólna przyszłość. Agata obiecała mu, że zrobi wszystko by wyperswadować Lily te jej miłostki. Szok jaki przeżył gdy zobaczył dziewczynę swoich marzeń na scenie był ogromny. Gdy zobaczył jak pada w objęcia tego.. TEGO! Tego kretyna, który na pewno jej nie doceni, zagotowało się w nim do czerwoności. Piotrek obiecał sobie, że zrobi co w jego mocy aby po powrocie jego Lidzia nie cierpiała a przede wszystkim żeby zapomniała o tym wyjeździe. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne a wręcz ekstremalne zadanie ale postanowił, że zrobi to! Zdobędzie ją!

Chcialabym wisdziec miny Mamy i Bartaka
niezle zaskoczenie ujrzeć siostre i córkę na scenie 
co za wredan szuja z tego całego Piotrusia wrrr..
Lily



nie no i znowu sie wkurzyłam noGdy zobaczył jak pada w objęcia tego.. TEGO! Tego kretyna, który na pewno jej nie doceni, zagotowało się w nim do czerwoności. Piotrek obiecał sobie, że zrobi co w jego mocy aby po powrocie jego Lidzia nie cierpiała a przede wszystkim żeby zapomniała o tym wyjeździe. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne a wręcz ekstremalne zadanie ale postanowił, że zrobi to! Zdobędzie ją!


Lily



No ładnie... Nie chciałam tego czytać, bo widziałam, że jest podzielone na części i będę się tylko denerwować... No ale tak sobie z nudów pierwszą część przeczytałam, drugą, bo byłam ciekawa, co się tam pojawi, a kolejne to wciągałam już bez chwili wytchnienia! No i teraz doszłam do końca, na każdy kolejny podrozdzialik będę musiała czekać dniami :(
Naprawdę super napisane. Przyjemne, lekkie. Super

Naprawdę super napisane. Przyjemne, lekkie. Super

-
- Posty: 231
- Rejestracja: śr, 19 sie 2009, 21:23
- Lokalizacja: Lublin
tutaj przychodzą mi na myśl różne rzeczy:DirtyLily pisze: Piotrek obiecał sobie, że zrobi co w jego mocy aby po powrocie jego Lidzia nie cierpiała a przede wszystkim żeby zapomniała o tym wyjeździe. Zdawał sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne a wręcz ekstremalne zadanie ale postanowił, że zrobi to! Zdobędzie ją!
a) piotruś będzie musiał napisać piosenkę dla Lidi (albo zaśpiewać You Are Not Alone)
b) nauczy się tańczyć (lepiej niż Michael)
c) będzie gorąco jak wróci (Lidzia):D
d) piotruś będzie latał za michaelem i go prześladował (albo kto wie)
Wniosek: następne opowiadanie będzie gorrrące
-
- Posty: 231
- Rejestracja: śr, 19 sie 2009, 21:23
- Lokalizacja: Lublin
DirtyLily: Przecież to był na 100% żart, no co ty
Hera: a to oznaczało że lubił podrywać panie, mhm a który facet nie lubi :D?
wiem że mam specyficzne poczucie humoru, albo po prostu nie dodaję emotek do moich wypowiedzi i dlatego są odbierane w dwojaki sposób
PS. dawaj następną część!

Hera: a to oznaczało że lubił podrywać panie, mhm a który facet nie lubi :D?
wiem że mam specyficzne poczucie humoru, albo po prostu nie dodaję emotek do moich wypowiedzi i dlatego są odbierane w dwojaki sposób
PS. dawaj następną część!
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
No to skoro już wszystko sobie wyjaśniłyśmy to mogę wrzucać dalej...
Po tym jak Jackson zaśpiewał ostatnie słowa piosenki finałowej w tłumie zawrzało. Oczywiście domagali się jeszcze, jakiś bis albo coś nowego. Cokolwiek aby ta wspaniała uroczystość się nie skończyła. Patrzyłam jak stał na scenie razem z zespołem i kłaniał się publiczności. Okrzykom radości nie było końca. Zrobiła się noc. Piękna gwiaździsta noc. Patrzyłam w gwiazdy, chcąc wyczytać z nich co przyniesie mi najbliższa noc, jutrzejszy dzień oraz kolejne miesiące. Poczułam dłoń na ramieniu i kojący głos Bobby'ego:
Chodź Lily, musimy stąd iść.
Ale M...
Chodź!
Czar prysł. Zostanę wyprowadzona wyjściem za sceną i tak się skończy ten magiczny wieczór. I ani gwiazdy, ani żadna magiczna moc tego nie zmieni. Szliśmy jakimiś korytarzami, między kablami, nieużywanymi reflektorami, jakimiś krzesłami i innymi rupieciami. Nie miałam ochoty nic mówić, o nic pytać. Chciałam po prostu obudzić się z tego snu w swoim łóżku w małym Żyrardowie, którego tak w głębi duszy nie znosiłam. Jednak teraz chętnie bym do niego wróciła w tej sekundzie. Łatwiej by mi było gdyby to był sen. Ale nie mogłam się obudzić. I dalej szliśmy korytarzami... Mijali nas ludzie, których twarzy nie zapamiętałam. Dostałam gęsiej skórki, gdy z tych labiryntów pod sceną wyszłam na dwór.
Jack możesz jej popilnować?
Jasne Bobby- odpowiedział.
Lily!- słyszałam, że ktoś woła moje imię i dopiero wtedy jakbym ocknęła się z letargu.- Lily, posłuchaj, zostań tu z Jack'iem a ja niedługo wrócę i nie martw się. To nie koniec przygód na dzisiaj.
Tak.... czekać... nie koniec... przygód.....- słuchałam go ale to co mówił nie docierało do mojej świadomości w 100%. Zrozumiałam, że mam tu czekać gdy posadzili mnie na krześle. Zatopiłam się w marzeniach. Dotykałam swoich dłoni bo one dotykały JEGO. Czułam JEGO zapach. Objęłam się ramionami i zaczęłam płakać. Emocje opadły i pozostała pustka po Ukochanych ramionach. Ochroniarz, który mnie pilnował patrzył na mnie i nie wiedział co ma robić. Uklęknął przede mną i próbował mnie pocieszyć ale nawet nie słyszałam co mówił. Rozglądał się dookoła i szukał kogoś, kto mógł pomóc.
Michael byłeś wspaniały. Wszystko poszło jak z płatka. Co to za dziewczyna? W ogóle kto ją wpuścił na scenę? Ktoś za to odpowie! Ale poza tym cudownie. Rewelacja. Jak zwykle dałeś piękne show. - te i wiele różnych słów mówili ludzie, których zobaczyłem po zejściu ze sceny. Słuchałem co mówili ale nie miałem ochoty z nimi rozmawiać, więc tylko kiwałem głową. Chciałem żeby dali mi spokój, rozglądałem się za Bobbym i tą dziewczyną ale nigdzie ich nie było.
Gdzie jest Bobby?- spytałem i właśnie wtedy zobaczyłem jak wychodzi z korytarza prowadzącego na parking i do garderoby- Bobby!
Podobała Ci się niespodzianka?- spytał mnie odciągając na bok od innych
Gdzie ona jest? Muszę się z nią zobaczyć!- odparłem zdenerwowany, nie miałem ochoty na dyskusje, jedyne czego chciałem to zobaczyć ją. Natychmiast
Spokojnie Bracie. Zaraz ją zobaczysz. Przebierz się. Wracamy do hotelu.
Ale...
Nie ma dyskusji. Szykuj się- mówiąc to odwrócił się i zniknął za błękitną kotarą po lewej stronie.
W tempie ekspresowym przebrałem się, zmyłem makijaż sceniczny, uwolniłem się od teleportów, słuchawek i innej elektroniki. Szybkim krokiem, właściwie biegnąc ruszyłem w stronę limuzyny, która miała mnie zawieźć do hotelu. Obok samochodu stał Bobby i uśmiechał się. Podszedłem do niego i już miałem coś powiedzieć gdy on wyciągnął rękę i wskazał coś za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem JĄ! Jack podtrzymywał ją na nogach, twarz miała zapłakaną ale to była ona. Była okryta niebieskim kocem. Tak samo cudowna jak na scenie. Kilka chwil patrzyliśmy na siebie a potem w tym samym czasie rzuciliśmy się sobie w objęcia. I znów ogarnął mnie spokój. Gdy znalazła się w moich ramionach zdałem sobie sprawę z tego, że to jej szukałem przez całe życie i kimkolwiek jest musi ze mną zostać. Jej ciałem wstrząsał szloch. Przywarła do mnie całym ciałem jakby bała sie, że za chwile może się stać coś złego. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nigdy nie trzymałem w ramionach takiej kruchej istoty. Słyszałem rozmowy dookoła nas ale ich sens nie był teraz ważny. Liczyło się to, że trzymam w ramionach tą istotę, która przewróciła mój świat do góry nogami chociaż nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.
Mike. Wsiadajcie do samochodu. Oboje potrzebujecie odetchnąć i coś zjeść. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. - w jego głosie słychać było radość. Delikatnie popchnął nas w stronę czarnego jeepa z przyciemnianymi szybami, którym jeździliśmy, a wsiadając, klepnął w maskę samochodu i krzyknął jeszcze do reszty- Ludziska wracamy do hotelu.
Siedzieliśmy na tylnym siedzeniu w samochodzie, byliśmy odgrodzeni dźwięko-szczelną płytą ale i tak żadne z nas nie odezwało się. Otaczająca cisza była tak krucha. Tak ulotna. Przez cały czas przytulałem ją a ona nadal płakała chociaż już coraz ciszej, jakby powoli się uspokajała rozumiejąc, że nic jej nie grozi. Za to mi kilka łez popłynęło po policzku. Byłem naprawdę szczęśliwy. Nareszcie zrozumiałem co znaczy być szczęśliwym.
Po tym jak Jackson zaśpiewał ostatnie słowa piosenki finałowej w tłumie zawrzało. Oczywiście domagali się jeszcze, jakiś bis albo coś nowego. Cokolwiek aby ta wspaniała uroczystość się nie skończyła. Patrzyłam jak stał na scenie razem z zespołem i kłaniał się publiczności. Okrzykom radości nie było końca. Zrobiła się noc. Piękna gwiaździsta noc. Patrzyłam w gwiazdy, chcąc wyczytać z nich co przyniesie mi najbliższa noc, jutrzejszy dzień oraz kolejne miesiące. Poczułam dłoń na ramieniu i kojący głos Bobby'ego:
Chodź Lily, musimy stąd iść.
Ale M...
Chodź!
Czar prysł. Zostanę wyprowadzona wyjściem za sceną i tak się skończy ten magiczny wieczór. I ani gwiazdy, ani żadna magiczna moc tego nie zmieni. Szliśmy jakimiś korytarzami, między kablami, nieużywanymi reflektorami, jakimiś krzesłami i innymi rupieciami. Nie miałam ochoty nic mówić, o nic pytać. Chciałam po prostu obudzić się z tego snu w swoim łóżku w małym Żyrardowie, którego tak w głębi duszy nie znosiłam. Jednak teraz chętnie bym do niego wróciła w tej sekundzie. Łatwiej by mi było gdyby to był sen. Ale nie mogłam się obudzić. I dalej szliśmy korytarzami... Mijali nas ludzie, których twarzy nie zapamiętałam. Dostałam gęsiej skórki, gdy z tych labiryntów pod sceną wyszłam na dwór.
Jack możesz jej popilnować?
Jasne Bobby- odpowiedział.
Lily!- słyszałam, że ktoś woła moje imię i dopiero wtedy jakbym ocknęła się z letargu.- Lily, posłuchaj, zostań tu z Jack'iem a ja niedługo wrócę i nie martw się. To nie koniec przygód na dzisiaj.
Tak.... czekać... nie koniec... przygód.....- słuchałam go ale to co mówił nie docierało do mojej świadomości w 100%. Zrozumiałam, że mam tu czekać gdy posadzili mnie na krześle. Zatopiłam się w marzeniach. Dotykałam swoich dłoni bo one dotykały JEGO. Czułam JEGO zapach. Objęłam się ramionami i zaczęłam płakać. Emocje opadły i pozostała pustka po Ukochanych ramionach. Ochroniarz, który mnie pilnował patrzył na mnie i nie wiedział co ma robić. Uklęknął przede mną i próbował mnie pocieszyć ale nawet nie słyszałam co mówił. Rozglądał się dookoła i szukał kogoś, kto mógł pomóc.
Michael byłeś wspaniały. Wszystko poszło jak z płatka. Co to za dziewczyna? W ogóle kto ją wpuścił na scenę? Ktoś za to odpowie! Ale poza tym cudownie. Rewelacja. Jak zwykle dałeś piękne show. - te i wiele różnych słów mówili ludzie, których zobaczyłem po zejściu ze sceny. Słuchałem co mówili ale nie miałem ochoty z nimi rozmawiać, więc tylko kiwałem głową. Chciałem żeby dali mi spokój, rozglądałem się za Bobbym i tą dziewczyną ale nigdzie ich nie było.
Gdzie jest Bobby?- spytałem i właśnie wtedy zobaczyłem jak wychodzi z korytarza prowadzącego na parking i do garderoby- Bobby!
Podobała Ci się niespodzianka?- spytał mnie odciągając na bok od innych
Gdzie ona jest? Muszę się z nią zobaczyć!- odparłem zdenerwowany, nie miałem ochoty na dyskusje, jedyne czego chciałem to zobaczyć ją. Natychmiast
Spokojnie Bracie. Zaraz ją zobaczysz. Przebierz się. Wracamy do hotelu.
Ale...
Nie ma dyskusji. Szykuj się- mówiąc to odwrócił się i zniknął za błękitną kotarą po lewej stronie.
W tempie ekspresowym przebrałem się, zmyłem makijaż sceniczny, uwolniłem się od teleportów, słuchawek i innej elektroniki. Szybkim krokiem, właściwie biegnąc ruszyłem w stronę limuzyny, która miała mnie zawieźć do hotelu. Obok samochodu stał Bobby i uśmiechał się. Podszedłem do niego i już miałem coś powiedzieć gdy on wyciągnął rękę i wskazał coś za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem JĄ! Jack podtrzymywał ją na nogach, twarz miała zapłakaną ale to była ona. Była okryta niebieskim kocem. Tak samo cudowna jak na scenie. Kilka chwil patrzyliśmy na siebie a potem w tym samym czasie rzuciliśmy się sobie w objęcia. I znów ogarnął mnie spokój. Gdy znalazła się w moich ramionach zdałem sobie sprawę z tego, że to jej szukałem przez całe życie i kimkolwiek jest musi ze mną zostać. Jej ciałem wstrząsał szloch. Przywarła do mnie całym ciałem jakby bała sie, że za chwile może się stać coś złego. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nigdy nie trzymałem w ramionach takiej kruchej istoty. Słyszałem rozmowy dookoła nas ale ich sens nie był teraz ważny. Liczyło się to, że trzymam w ramionach tą istotę, która przewróciła mój świat do góry nogami chociaż nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.
Mike. Wsiadajcie do samochodu. Oboje potrzebujecie odetchnąć i coś zjeść. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. - w jego głosie słychać było radość. Delikatnie popchnął nas w stronę czarnego jeepa z przyciemnianymi szybami, którym jeździliśmy, a wsiadając, klepnął w maskę samochodu i krzyknął jeszcze do reszty- Ludziska wracamy do hotelu.
Siedzieliśmy na tylnym siedzeniu w samochodzie, byliśmy odgrodzeni dźwięko-szczelną płytą ale i tak żadne z nas nie odezwało się. Otaczająca cisza była tak krucha. Tak ulotna. Przez cały czas przytulałem ją a ona nadal płakała chociaż już coraz ciszej, jakby powoli się uspokajała rozumiejąc, że nic jej nie grozi. Za to mi kilka łez popłynęło po policzku. Byłem naprawdę szczęśliwy. Nareszcie zrozumiałem co znaczy być szczęśliwym.

Na ogół jestem totalnym antyksiążkowcem i nienawidzę wszelkiego rodzaju czytadełek jednak w tym przypadku było inaczej - ta historia naprawdę mnie wciągnęła, przeczytałam ją dosłownie jednym tchem. Masz niesamowicie bujną wyobraźnię czego zazdroszczę sama nie potrafiłabym wymyślić takiego opowiadania
Zyskujesz kolejną czytelniczkę, na pewno będę zaglądać tu regularnie oczekując na dalsze losy bohaterów 

