Oczywiście, że chcemy to zinterpretujemy z klasą na polskim :Dinsomniaof pisze:jeśli chcecie dokonam mojej interpretacji go...
wiersze ....
- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland
oj więc zacznijmy, co artysta miał na myśli
W rytmie lat siedemdziesiątych - mój ukochany okres w
twórczości Michaela - słucham gdy tylko mogę. oprócz małych wyjątków
z innych lat, to zdecydowanie mój numer jeden. kocham stylizację,
brzmienie piosenek i wizerunek jaki kreował Michael okresie Off the
wall.
kołyszesz w ramionach mój świat - małe nawiązanie do
dwóch moich ulubionych piosenek [obok Human Nature oczywiście]
You rock my world i Rock with you. więc chyba wszystko
jasne.
na wydmach przeszłości tańczysz - zawsze kiedy myślę o
Michaelu widzę go gdy tańczy gdzieś między Off the Wall a
Thrillerem bądź co bądź to już przeszłość.
rozbijasz schematy o blat człowieczeństwa - jako artysta,
człowiek, ojciec zawsze robił wszystko po swojemu. głównie widać to
po jego podejściu do dzieci - żaden człowiek, którego znam nie kocha
ich tak bardzo. zawsze szukał swojej drogi zarówno w tworzeniu muzyki
jak i rodziny. do głębszej interpretacji zostawiam każdemu z osobna...
Miłość rozlewasz szczodrze do
kielichów spragnionych sensacji. - nigdy nie krył się z tym, że
kocha ludzi, zwierzęta, świat. ludzie przeinaczali jego słowa, a on i tak
udzielał wywiadów ukazując swoją miłość. kochał swoich wrogów nie
zważając na nic. chodzi tu także o podejściu prasy do niego - szukali
jakiegoś haka, a on nadal robił wszystko tak jak chciał nie przejmując
się tym.
Stąpasz lekko pośród mgieł ludzkich - artyści, którzy
tworzyli równolegle z nim przychodzili i znikali zapomniani, ale on
zawsze był bardzo wyrazistą osobistością, zawsze obecną, zawsze
wydającą coś nowego. bardzo mało jest teraz takich artystów.
lawirując między potępieniem a uwielbieniem - chyba
nie potrzeba zbędnego komentarza.
dziękuję za uwagę i wysłuchiwanie moich smętów

W rytmie lat siedemdziesiątych - mój ukochany okres w
twórczości Michaela - słucham gdy tylko mogę. oprócz małych wyjątków
z innych lat, to zdecydowanie mój numer jeden. kocham stylizację,
brzmienie piosenek i wizerunek jaki kreował Michael okresie Off the
wall.
kołyszesz w ramionach mój świat - małe nawiązanie do
dwóch moich ulubionych piosenek [obok Human Nature oczywiście]
You rock my world i Rock with you. więc chyba wszystko
jasne.
na wydmach przeszłości tańczysz - zawsze kiedy myślę o
Michaelu widzę go gdy tańczy gdzieś między Off the Wall a
Thrillerem bądź co bądź to już przeszłość.
rozbijasz schematy o blat człowieczeństwa - jako artysta,
człowiek, ojciec zawsze robił wszystko po swojemu. głównie widać to
po jego podejściu do dzieci - żaden człowiek, którego znam nie kocha
ich tak bardzo. zawsze szukał swojej drogi zarówno w tworzeniu muzyki
jak i rodziny. do głębszej interpretacji zostawiam każdemu z osobna...
Miłość rozlewasz szczodrze do
kielichów spragnionych sensacji. - nigdy nie krył się z tym, że
kocha ludzi, zwierzęta, świat. ludzie przeinaczali jego słowa, a on i tak
udzielał wywiadów ukazując swoją miłość. kochał swoich wrogów nie
zważając na nic. chodzi tu także o podejściu prasy do niego - szukali
jakiegoś haka, a on nadal robił wszystko tak jak chciał nie przejmując
się tym.
Stąpasz lekko pośród mgieł ludzkich - artyści, którzy
tworzyli równolegle z nim przychodzili i znikali zapomniani, ale on
zawsze był bardzo wyrazistą osobistością, zawsze obecną, zawsze
wydającą coś nowego. bardzo mało jest teraz takich artystów.
lawirując między potępieniem a uwielbieniem - chyba
nie potrzeba zbędnego komentarza.
dziękuję za uwagę i wysłuchiwanie moich smętów

-
- Posty: 558
- Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
- Lokalizacja: Warszawa / Nasielsk
Nie wiem czemu, postanowiłam ponownie napisac wiersz. Od dawna tego nie robiłam. Długa przerwa, spoodowana brakiem natchnienia... I brakiem czasu.
"Dzień Dobry"
- Dzień Dobry! - wita się uśmiechem.
Potem przechodzi przez próg skrzypiący.
Głos odbija się od mebli ciężkim echem,
Umysł staje się zmęczony i śpiący.
- Witaj. - odpowiadam już mniej chętnie.
Spuszczam wzrok nieobecny, zawstydzony.
On staje, rozgląda się smętnie,
I ukazuje swój świat zakrwawiony.
- Miło Cię widziec. - ciągnie rozmowę.
Podnoszę płaczliwie źrenice ku niemu.
Dostrzegam wiotką, chłopięcą, cierpiącą budowę.
Poddaję się uczuciu silnie atakującemu.
- Dziękuję. - odparłam zamyślona, półprzytomna.
Stanął bez ruchu, rozmyślając głośno.
Moja nadzieja, już wcześniej bezdomna,
Nakazała uśmiechąc się sztucznie i kwaśno.
- Jestem, bo... - tu nie kończy zdania.
Głaszcze mnie troskliwie po zamkniętej głowie.
Już na nic wieczna potrzeba dziękowania,
Kiedy chcę go przytulic chorobliwie, żarliwie.
- Nie ważne. - zakończyłam dziwnie stanowczo.
- Kocham Cię. - odpowiada, a jago twarz jest smutna.
Samotne, ciemne ściany skrzypią tajemniczo,
Zakłócając brzmienie mojego szybkiego tętna.
Rozpływa się potem w szarym pejzażu,
Wzdychając, czyniąc niemrawo znak krzyża.
Powiedz czy Ty, wielki snów handlarzu,
Swoich towarów aby nie zawyżasz?!
I pozostało tylko głupie czekanie,
Kiedy ponownie usłyszy moje błaganie?
Na harfie, wśród ciszy, samotne brzdąkanie,
Nie. To nie jest ostatnie pożegnanie...
"Dzień Dobry"
- Dzień Dobry! - wita się uśmiechem.
Potem przechodzi przez próg skrzypiący.
Głos odbija się od mebli ciężkim echem,
Umysł staje się zmęczony i śpiący.
- Witaj. - odpowiadam już mniej chętnie.
Spuszczam wzrok nieobecny, zawstydzony.
On staje, rozgląda się smętnie,
I ukazuje swój świat zakrwawiony.
- Miło Cię widziec. - ciągnie rozmowę.
Podnoszę płaczliwie źrenice ku niemu.
Dostrzegam wiotką, chłopięcą, cierpiącą budowę.
Poddaję się uczuciu silnie atakującemu.
- Dziękuję. - odparłam zamyślona, półprzytomna.
Stanął bez ruchu, rozmyślając głośno.
Moja nadzieja, już wcześniej bezdomna,
Nakazała uśmiechąc się sztucznie i kwaśno.
- Jestem, bo... - tu nie kończy zdania.
Głaszcze mnie troskliwie po zamkniętej głowie.
Już na nic wieczna potrzeba dziękowania,
Kiedy chcę go przytulic chorobliwie, żarliwie.
- Nie ważne. - zakończyłam dziwnie stanowczo.
- Kocham Cię. - odpowiada, a jago twarz jest smutna.
Samotne, ciemne ściany skrzypią tajemniczo,
Zakłócając brzmienie mojego szybkiego tętna.
Rozpływa się potem w szarym pejzażu,
Wzdychając, czyniąc niemrawo znak krzyża.
Powiedz czy Ty, wielki snów handlarzu,
Swoich towarów aby nie zawyżasz?!
I pozostało tylko głupie czekanie,
Kiedy ponownie usłyszy moje błaganie?
Na harfie, wśród ciszy, samotne brzdąkanie,
Nie. To nie jest ostatnie pożegnanie...
Ostatnio zmieniony sob, 13 mar 2010, 0:20 przez Michaelka111, łącznie zmieniany 2 razy.
- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland
to jest coś niesamowitego. naprawdę jeden z lepszych fragmentów jakie czytałam. gratulacje. co do początku wiersza nie jestem przekonana - wyszło bardziej opowiadanie niż wiersz. ale mimo wszystko za końcówkę wielkie brawa i owacja na stojącoMichaelka111 pisze:Rozpływa się potem w szarym pejzarzu,
Wzdychając, czyniąc niemrawo znak krzyża.
Powiedz czy Ty, wielki snów handlarzu,
Swoich towarów aby nie zawyżasz?!
I pozostało tylko głupie czekanie,
Kiedy ponownie usłyszy moje błaganie?
Na harfie, wśród ciszy, samotne brzdąkanie,
Nie. To nie jest ostatnie pożegnanie...

- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland
w bardzo smutnych okolicznościach ...
***
ledwo guziki pozbierano
z ziem krwawej zbrodni
a znów przyszło szukać śladów
pozostawionych wsród drzew
mgłą istnienia spowito las
gdy śmierć przechadzała się
grzęznąc w łzach
zachaczając szatą o rozpacz
sieroty pośród tłumów
podtrzymują się nawzajem
słowem gestem łzą
wciąż nucąc milczenie
gdzież skierować wzrok ślepy
pragnąc sens pojąc odejścia
czy w stronę dzwonów bijących
czy horyzontowi ofiar katyńskich
***
ledwo guziki pozbierano
z ziem krwawej zbrodni
a znów przyszło szukać śladów
pozostawionych wsród drzew
mgłą istnienia spowito las
gdy śmierć przechadzała się
grzęznąc w łzach
zachaczając szatą o rozpacz
sieroty pośród tłumów
podtrzymują się nawzajem
słowem gestem łzą
wciąż nucąc milczenie
gdzież skierować wzrok ślepy
pragnąc sens pojąc odejścia
czy w stronę dzwonów bijących
czy horyzontowi ofiar katyńskich
Insomnia, widzę , że Ciebie również naszło na poezję jakże smutną... Ja też coś zkleciłam i tez z motywem Herbertowskich guzików. Piękny wiersz i uważam, że powinnas go wkleić w odpowiednim temacie w HP. Bo wiersz jest prawdziwym wyrazem emocji i przeżyć i tam jego miejsce.
Prosze zrób, to bo tam więcej osób to przeczyta.
Prosze zrób, to bo tam więcej osób to przeczyta.
- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland
Moja droga tutaj -> http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=10426 :]
To będzie jeden z najpiękniejszych i prawdziwszych postów jakie są w tym temacie i jedne z najpięknieszcyh refleksji jakie Nasi Wielcy Rodacy będą mogli usłyszeć z tego forum :) Może i ja się zdeterminuje i wkleję swoje przemyslenia.
Edit:
Dziękuję Ci, bo wiersz naprawdę głęboki i piękny i kto jak kto ale ja go dobrze rozumiem :)
'Ciesze się', że tak wpłynęłą na Ciebie ta tragedia, bo tego właśnie oczekuję od współcześnej polaskiej młodzieży.
To będzie jeden z najpiękniejszych i prawdziwszych postów jakie są w tym temacie i jedne z najpięknieszcyh refleksji jakie Nasi Wielcy Rodacy będą mogli usłyszeć z tego forum :) Może i ja się zdeterminuje i wkleję swoje przemyslenia.
Edit:
Dziękuję Ci, bo wiersz naprawdę głęboki i piękny i kto jak kto ale ja go dobrze rozumiem :)
'Ciesze się', że tak wpłynęłą na Ciebie ta tragedia, bo tego właśnie oczekuję od współcześnej polaskiej młodzieży.
- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland
Ostatnia wspólna fotografia
Klęczysz u stóp pnia jabłoni,
wiosna tak pięknie witała,
wokół twej głowy aureola
zachodzącego słońca i płatków różowych.
Uśmiechasz się do ducha chwili
zamkniętego hermetycznie w kolorze
delikatnej migawce zwalnianego palca,
nieświadomego swej istotności.
Przy tobie ja,
zapadła w świecie słów,
muskałam oddechem twe włosy
pachnące miętą i dymem.
Szorstka skóra na moim kolanie
przywodzi na myśl noce letnie
spędzone w dolinach intymności
szukałam ich, wiesz?
Teraz tylko śliskość papieru,
obojętnego w chmurze uczuć...
Klęczysz u stóp pnia jabłoni,
wiosna tak pięknie witała,
wokół twej głowy aureola
zachodzącego słońca i płatków różowych.
Uśmiechasz się do ducha chwili
zamkniętego hermetycznie w kolorze
delikatnej migawce zwalnianego palca,
nieświadomego swej istotności.
Przy tobie ja,
zapadła w świecie słów,
muskałam oddechem twe włosy
pachnące miętą i dymem.
Szorstka skóra na moim kolanie
przywodzi na myśl noce letnie
spędzone w dolinach intymności
szukałam ich, wiesz?
Teraz tylko śliskość papieru,
obojętnego w chmurze uczuć...