Cholernie się boję.
Dobra, zrobię to. Na początek... ekhem. Piszę wiersze. Tak, jakieś dwa lata. Muszę Was upomnieć: jestem inna. Moje wiersze są dziwne, jest kilka takich "pływających", tzn. "och, ach", jest też kilka takich, które powstały pod wpływem zlepienia kilku niezrozumiałych słów wijących się w moim łbie. He, brzmi jak regułka z książki od chemii ;d
Nigdy nie umieszczałam swoich dzieł, bo... po prostu się boję. Nie krytyki, bo ją akurat dość lubię. Boję się ludzi - złodziei. Miałam kiedyś przykrą sytuację związaną z prawami autorskimi i teraz jest to pewien rodzaj fobii.
Dobra, zobaczymy, jak będzie.
Zaczniemy od wiersza, nad którym zupełnie nie miałam kontroli, więc jest dość...

Nikt Mu nie dorównywał
Nic Mu pomóc nie mogło...
Odszedł Ten
Który z ziarnka piasku
Potrafił stworzyć piramidę
I to nawet większą
Od piramidy Cheopsa
No bo... był w końcu Mistrzem
A Mistrz potrafi zawsze więcej
Niż się od Niego oczekuje
~~~
A oto kolejna durnota, kiedy łzy lały mi się po policzku i nie skupiałam się nad tym, co piszę.
Czemu odwrócili się od Niego?
Czemu zupełnie Go zignorowali?
Zniszczyli Mu życie
Zrujnowali ogromną wieżę
Pełną radości, beztroski
A teraz niech zobaczą
Co zrobili.
Co zrobili!
Zabili!
Ja wiem
Że On jest gdzieś daleko
Wśród kwiatów
Brak Go
Ale...
On jest szczęśliwy
Czuję Jego radość
Tak jak serce mocno bije
On nie przestawał dawać
Choćby wszystko miało się zawalić
On wciąż pomagał
Dziwne odczucie błądzi
W mojej głowie
Duszy i sercu
Pustka...
Drżący podbródek
Wilgotne oczy
Gorące wargi
Ból
Bo lepiej nie da się tego określić
Po prostu rozrywa mnie
Na drobne części
Nie mogę się pogodzić
Nie mogę wciąż uwierzyć
Brak mi Go
Brak mi Go najbardziej!
Niech powróci
Niech nie umiera
On musi żyć wiecznie!
~~~
Tutaj pozwoliłam sobie użyć duuuużo powtórzeń. Efekt ZAMIERZONY.
Był czarny
Stawał się biały
I... co z tego?
Czemu Go opluwacie?
Czemu Go oczerniacie?
Gdy stał się jasny
Wciąż Mu dokuczali
Ale... dlaczego?
Czemu Go opluwacie?
Czemu Go oczernianie?
Mistrzem przecież był
Najlepszy ze wszystkich
A więc... może zazdrość?
Czemu Go opluwacie?
Czemu Go oczerniacie?
Spójrz na Jego wyraz twarzy
On wciąż płacze
A... kto jest temu winien?
Czemu Go opluwacie?
No dlaczego?!
Czy tak trudno zauważyć
Jego ból?!
Wiedzieliśmy
Że Go ranimy
Ból okropny
Nic z tym nie zrobiliśmy
...
aż w końcu nam uciekł...
uciekł z tej okropnej ziemi
...
Czemu Go opluwacie?
Czemu Go oczerniacie?
~~~
Teraz ostatni wierszyk, który teraz zamieszczę (mam ich bardzo dużo, będę dawać po części)
Błądzimy bez celu
Po marmurowym piachu
Szczątki pamięci
Zachowane w sercu
Błądzimy bez celu
Ocierając ciężkie łzy
Czarnych prochów
Już się nie pozbędziemy
Gdy tak idziemy ulicą
Szarą, pustą, krzywą
Co chwila zatrzymujemy oddech
Patrzymy w górę, do Niego
Krople deszczu jak kryształy
Spadają z nieba
Prezent najpiękniejszy
Że o nas pamięta
Jakiż ból jest gdzieś głęboko
Coraz szybciej wychodzi na wierzch
Cierpienie żal strach
Nigdy nie przestaną męczyć
Płakać już nie powinnam
Bo co mi to da?
Uśmiech niech wygnie się
Na mojej twarzy!
Zadowolony Król siedzi na tronie
Odpoczywa sobie czuje się wspaniale
Chce łapać nasze szczęście
A nie kaleczyć się bólem
Nie bądź smutny
Popatrz w górę
I pomyśl
Jak Jemu jest dobrze...
_______
Na ironię musicie poczekać. Będę się rozkręcać. Zaczynam od wierszy smutnych i przygnębiających ;d
Proszę, oceniajcie, to dla mnie bardzo ważne ;]