Jak wczoraj zapowiedziałam, pojawiam się dziś ponownie, by opisać drugą kategorię moich zabaw z dzieciństwa, tj. „zabawy na podwórku”. Od razu zaznaczam, że będzie tego dużo [nie wiem jakim cudem wszystko tak dokładnie pamiętam ale jednak...w sumie nic tylko się cieszyć, bo wspomnienia to rzecz najcenniejsza

]
Kolejność przypadkowa, po prostu piszę tak jak mi się przypomina :-D
A więc:
ZABAWY PODWÓRKOWE WAKACYJNE:
- zabawa w tzw. „klub” - była nas ekipa podwórkowa licząca 6 dzieciaków i urządzaliśmy sobie takie luźne spotkania w przyulicznych ogródkach a konkretnie w krzakach, a krzaków mieliśmy kilka, żeby codziennie się spotykać gdzie indziej i owe krzaki pełniły właśnie rolę klubów, w których omawiane były różne sprawy
- wchodzenie na drzewo – mieliśmy na podwórku jedno swoje ulubione drzewo na które często wchodziliśmy i dużo przesiadywaliśmy i z którego zawsze ktoś z bloku obok nas wyganiał bo nie podobało mu się że tam siedzimy, a raczej bardziej nie podobało się tej osobie nasze głośne zachowanie, bo w tym wchodzeniu na drzewo chodziło o to żeby wspiąć się jak najwyżej, a drzewo wysokie było...no i kiedy się już wspięło najwyżej jak się dało to przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru z drzewa dobiegały same piski, bo przecież chodziło wtedy już tylko o to by nie zlecieć, lubiliśmy mocne doznania

W końcu jednak niestety owe drzewo zostało wycięte, nie wiem dlaczego, czy z naszego powodu...ale pamiętam że mieliśmy w tego powodu potem wielką żałobę :-(
- skakanie z huśtawek – w tej zabawie chodziło o to żeby rozhuśtać się jak najmocniej i z najwyższej wysokości wyskoczyć z huśtawki, pamiętam że zawsze byłam w tym najlepsza, ale raz tak niefortunnie wylądowałam że nieźle obiłam sobie tyłek ;-P
- huśtanie się na takiej wielkiej kilkuosobowej huśtawie na wysokość jak to my mówiliśmy „do sztangi” czyli prościej mówiąc na maksymalną wysokość aż owa huśtawa odbijała się już o poprzeczkę na której wisiała :-D kolejne niezapomniane mocne doznania psychiczne
- rozpędzanie się rowerami na ulicy i następnie gwałtowne hamowanie tylnym hamulcem w celu uzyskania najgłośniejszego pisku i najdłużej czarnej linii na asfalcie jezdni xD
- jeżdżenie na rolkach [raz wpadliśmy na głupi pomysł zjeżdżania na rolkach z takiej łagodnej ale długiej góry w pozycji „słupków” tzn. nogi razem, ciało prosto i tak żeśmy zjeżdżali, a wyglądało to komicznie xD
- imitowanie skrzydeł z liści [mieliśmy przed blokiem takie krzak którego liście przypominają trochę liście paproci a więc kojarzyły nam się ze skrzydłami, no i zrywaliśmy je i machając nimi udawaliśmy że latamy :)]
- zabawa w „zamek strachu” - w tej zabawie chodziło o to że stawało się w kolejce do ogródka który służył za ten zamek strachu, w rękach trzymało się zapas liści służący za bilety i następnie wchodziło się do tego zamku strachu w którym były różne „straszne” stacje kierowane przez „pracujące” tam inne dzieciaki, np. było coś takiego że cię nacierali liśćmi po twarzy, smagali pokrzywami po nogach, bili gałązkami po plecach i na końcu dostawało się kopa w tyłek i wylatywało przez płot po to by zaraz na nowo ustawić się w kolejce [ja nie wiem czy my przejawialiśmy wtedy jakieś skłonności sado-maso czy co? XD]
- zabawa w kozła – tę zabawę chyba niektórzy kojarzą, z tym że my ją mieliśmy jak sądzę trochę wzbogaconą, jak to było w naszym stylu, czyli normalnie odbijało się piłkę o ścianę i przeskakiwało przez nią ale...jak komuś się to nie udało to stawał po ścianę i wtedy żeby wyjść spod tej ściany musiał wybrać jedną z trzech kar, było to albo oczko [chodziło o to że druga osoba rzucała piłką o ścianę blisko tej osoby która pod tą ścianą stała i ta osoba nie mogła mrugnąć i musiało jej się to udać 3 razy aby wyjść spod ściany], albo rzuty [osoba stojąca pod ścianą musiała 3 razy mocno odbić piłką o ścianę nad sobą w taki sposób by osoba stojąca naprzeciwko i łapiąca piłkę nie mogła tego uczynić i tak również 3 razy by wyjść spod ściany] albo kara [pozostałe osoby wymyślały jakąś karę osobie stojącej pod ścianą i trzeba było tę karę wykonać żeby wyjść spod ściany, a pomysły były niekiedy totalnie odjechane xD]
- w chowanego – to każdy zna, nie muszę szczegółów omawiać, napiszę tylko że my najbardziej kochaliśmy bawić się w to już po ciemku chowając się w ogródkach i gdzie popadnie, jedna z moich ulubionych zabaw, zawsze pierwsza przybiegałam się „zaklepać” xD
- w berka [tu też wiadomo o co chodzi]
- w figurki – tu chodziło o to że jedna osoba odwracała się tyłem do pozostałych i wołając „Figurki, figurki, zamieniajcie się w...” musiała wymyślić coś w co te osoby miały się zamienić xD a potem się je tak jakby „wyłączało” i znowu się coś wymyślało i tak w kółko
- w „Raz, dwa, trzy baba jaga patrzy” - tu chodziło o to że jedna osoba stała tyłem do pozostałych będących w dość dużej odległości i wołała właśnie „raz, dwa, trzy baba jaga patrzy!” i po tych słowach odwracała się do pozostałych osób, a ich zadaniem było w czasie tych słów podbiec jak najbliżej do tej osoby wołającej by po słowie „patrzy” zastygnąć w bezruchu, jeśli ktoś się wtedy poruszył odpadał i wtedy znowu tak samo.. Komu udało się najszybciej dobiec do „baby jagi” ten wygrywał xD
- w podchody – to też każdy zna
- gra w tzw. „państwa” lub inaczej nazywając w „pola” choć my używaliśmy tej pierwszej nazwy. Nie pamiętam już dokładnie szczegółowych zasad tej gry, wiem tylko tyle że każdy wybierał sobie jakieś państwo [ja zawsze wybierałam Hiszpanie xD] i rysowaliśmy na betonie obszary tych państw a wszystkie łączyły się ze sobą granicami, każdy stał na obszarze swojego państwa i wtedy chyba było tak, że ktoś trzymający piłkę okręcał się z nią dookoła w takim specjalnie narysowanym środku powtarzając „wywołuję...wywołuję” i następnie wołając nazwę któregoś państwa wyrzucał piłkę w górę i zadaniem osoby z danego państwa było tę piłkę złapać tak by nie zdążyła dotknąć ziemi, jeśli się nie udało to osoba wyrzucająca piłkę zakreślała sobie kawałek państwa przegranej osoby podpisując go nazwą własnego państwa
- gra na trzepaku w tzw. „lunatyka” - na trzepaku to w ogóle się duuużo przesiadywało ale bardzo lubiliśmy też grać w tę grę, a chodziło w niej o to: wszystkie osoby stały na trzepaku podczas gdy jedna z zasłoniętymi czymś oczami stała na ziemi i jej zadaniem było po omacku dotknąć którejś z nóg stojących na trzepaku jeśli się udało wygrywała, a zadaniem osób stojących na trzepaku było umykać rękom lunatyka, co zważywszy na nie raz dużą liczbę osób w to grających jak i małą ilość miejsca na trzepaku jak i po prostu na to żeby najzwyczajniej w świecie z tego trzepaka nie zlecieć sprawiało że gra była trudna xD
- zabawa w pomidora – tu chodziło o to że jedna osoba rozśmieszała drugą osobę a ta nie mogła powiedzieć nic innego jak tylko „pomidor” i nie mogła się zaśmiać bo przegrywała. My jak to my musieliśmy sobie tę grę wzbogacić i wymyśliliśmy trochę inne typy tej gry a dokładniej zamiast pomidora był „warzywniak” i tu osoba rozśmieszająca pytała „witam panią/pana w warzywniaku,co podać?” i następnie wybierało się jakieś warzyło bo je w kółko powtarzać, był też „zwierzyniec” i na pytanie „jakie pani/pan lubi zwierzątko?” też się coś wybierało i powtarzało :-D ale najlepszy był styl w „świniaka” a mówiło się tak: „mój tata zabił świniaka, co pani/pan sobie życzy?” wtedy wybierało się jakąś część świniaka i to się w kółko powtarzało, a osoba rozśmieszająca często takie pytania zadawała że w połączeniu z powtarzanym słowem dawało efekt mimowolnego śmiechu xD
- zabawy zainspirowane programami lecącymi wówczas w tv:
a) zabawa w „szczęki” - dzieci się naoglądały tego filmu wtedy i postanowiły to przenieść na swoje podwórko, w tym celu za miejsce zabawy obrałyśmy stół ping-pong'owy który posłużył nam za tratwę ratunkową na której zgromadził się wszystkie ocalałe osoby podczas gdy jedna lub dwie osoby udające rekiny krążyły wokół tego stołu co chwilę atakując osoby na nim stojące xD kolejne mocne wrażenia
b) zabawa w Mc Gyvera xD
c) zabawa w Drużynę A
d) zabawa w Czarodziejkę z Księżyca
e) zabawa w Power Rangers [zawsze byłam tym żółtym xD]
d) zabawa w Króla Lwa
wybaczcie że tych zabaw dokładniej nie opiszę ale naprawdę niewiele z nich pamiętam, jednak każdy kto być może te programy oglądał wie o co mogło chodzić w takiej zabawie
- zabawy w przedszkolu – mamy na naszym osiedlu przedszkole do którego wtenczas często zakradaliśmy się przez płot w godzinach popołudniowych ażeby pobaraszkować trochę na placu zabaw, był tam też taki mini teatr na którym odstawialiśmy różne głupie scenki których szczegółów niestety [a może i stety

] już nie pamiętam
- granie w gumę – skakało się od 1 do 8, każda liczba oznaczała ilość skoków jakie w danym etapie trzeba było wykonać i do każdej liczby skoki miały inny układ, pamiętałam wszystkie ale nie powtórzę tu szczegółów bo to jest nie do powtórzenia xD
- zabawa na koniku [wiecie, tej dwuosobowej huśtawce z siedzeniami] w tzw. podbitki, czyli innymi słowy spadało się z całej siły na ziemię tak aby osoba po przeciwnej stronie podskoczyła jak najwyżej na swoim siedzeniu xD [kolejne jakieś skłonności sado-maso tu się przejawiały

]
- granie w zbijaka – w to się grało głównie w szkole na WF ale i na podwórku często przypominaliśmy sobie o tej grze, myślę że chyba większość osób wie na czym to polegało, ale może w skrócie omówię: były dwie drużyny przeciwko sobie i każda miała swojego „bramkarza”, rozstawienie jak w piłce nożnej mówiąc prościej xD i chodziło o to by drużyny wzajemnie wytłukły się piłką, wygrywał ten kto pozostał na polu do samego końca, pamiętam że byłam mistrzem w robieniu uników, z rzucaniem już było gorzej, ale często zostawałam do samego końca xD
- wymienianie się karteczkami do segregatora – miałam tego całe 3 segregatory, wypchane aż po brzegi po tym jak kuzyna oddała mi swoje zbiory, pamiętam jaką wtedy moja kolekcja robiła furorę xD zawsze priorytetem w tym kolekcjonowaniu było to by uzbierać tzw. serię, czyli dużą karteczkę A5 i taką samą tyle że mniejszą w formacie A6, kiedy to się udało to zawsze był wielki szacun w oczach innych zbieraczy :-D
koniec!
jak ktoś to przeczyta w całości to niech mi normalnie da znać na priva bo nie uwierzę

fajnie było wrócić do tamtych lat i odświeżyć wspomnienia, teraz mam takie wrażenie jakbym jeszcze wczoraj się w te zabawy bawiła
