Podróż w czasie- czyli w co bawiłeś się jako dziecko?
Podróż w czasie- czyli w co bawiłeś się jako dziecko?
Proponuję odrzucić na chwile wszystkie smutne tematy i zająć się sentymentalną podóżą w czasie. Nasunęło mi się pytanie, na które każdy z was w głębi serca ma jakąś odpowiedź. Każdy z nas był dzieckiem i z pewnością każdy miał jakieś typowe lub mniej ulubione formy spędzania wolnego czasu. To może ja wymienię na początek swoje "dziwactwa" z dzieciństwa.
-Zawsze jako dziecko po szkole (w czasie wiosny) wybiegaliśmy ze znajomymi radośnie na dwór i bawiliśmy się do "aż się ściemni".
-mieliśmy nietypową zabawę "W życie". Czyli listki to pieniądze, piaskownica to domek, koniki to samochód. Każdy miał jakiś inny zawód, ja np. zawsze kłóciłam się, żeby pracować w banku :). Znaczy pożyczać ludziom listki i notować.
-nasza ulubiona zabawa nazywała się "ciemny chowaniec" czyli nic innego jak zabawa w chowanego, tyle że w nocy. Niby to nie było nic strasznego, szczególnie w lato ale wszyscy piszczeli ze strachu.
-w przedszkolu licytowaliśmy się o to, kto zrobi większego bałwana :D A zaczeło się od tego, że z koleżankami rzucałyśmy się śnieżkami i ja w pewnym momencie zrobiłam tak dużą kulę, że sama nie byłam w stanie jej podnieść. Wszyscy byli tak zachwyceni, że robiliśmy takie ogromne kule codziennie.
-mimo, że mieszkam na parterze nie chciało mi się chodzić po pieniądze do domu i krzyczałam pod oknem "Maaaamaaa daj złotówkęęę". Teraz się dziwię, że sąsiedzi ze mną wytrzymywali.
No i to puki co koniec mojej opowieści z dzieciństwa. Teraz wasza kolej ;)
-Zawsze jako dziecko po szkole (w czasie wiosny) wybiegaliśmy ze znajomymi radośnie na dwór i bawiliśmy się do "aż się ściemni".
-mieliśmy nietypową zabawę "W życie". Czyli listki to pieniądze, piaskownica to domek, koniki to samochód. Każdy miał jakiś inny zawód, ja np. zawsze kłóciłam się, żeby pracować w banku :). Znaczy pożyczać ludziom listki i notować.
-nasza ulubiona zabawa nazywała się "ciemny chowaniec" czyli nic innego jak zabawa w chowanego, tyle że w nocy. Niby to nie było nic strasznego, szczególnie w lato ale wszyscy piszczeli ze strachu.
-w przedszkolu licytowaliśmy się o to, kto zrobi większego bałwana :D A zaczeło się od tego, że z koleżankami rzucałyśmy się śnieżkami i ja w pewnym momencie zrobiłam tak dużą kulę, że sama nie byłam w stanie jej podnieść. Wszyscy byli tak zachwyceni, że robiliśmy takie ogromne kule codziennie.
-mimo, że mieszkam na parterze nie chciało mi się chodzić po pieniądze do domu i krzyczałam pod oknem "Maaaamaaa daj złotówkęęę". Teraz się dziwię, że sąsiedzi ze mną wytrzymywali.
No i to puki co koniec mojej opowieści z dzieciństwa. Teraz wasza kolej ;)

- invincible_girl ;)
- Posty: 550
- Rejestracja: ndz, 15 cze 2008, 18:23
- Lokalizacja: Capricious anomaly in the sea of space
Haha ja też się w to bawiłam! Z tym że ja sprzedawałam płyty, kasety itpSaszka pisze:A moje zabawy to m.in sklep![]()
![]()
Wyciągałam wszystkie produkty z lodówki i sprzedawałam
Uwielbiałam bawić się w lekarza. Od kąd tylko pamiętam, zawsze prosiłam mamę o karteczki żebym mogła na nich wypisywać 'recepty', a lalki i misie były pacjentami. Wiecie jaką frajdę miałam kiedy mama kupiła prawdziwy stetoskop? Do dzisiaj go mam! : )
dodam że do dziś dzień mam pociąg do medycyny
A jeżeli chodzi o podwórkowe gry i zabawy to były różne. Np. Statki. Wokół piaskownicy z piasku 'budowało' się statek (każdy miał swój) i do środka w którymś miejscu wsadzało się kamyczek jako kapitan. Potem butelką się rzucało w te statki i trzeba było je zdemolować.
Była jeszcze taka gra, ale nie pamiętam jak się nazywa... Była grupka osób i podawało się jakąś kategorię np. samochody i trzeba było zgadnąć co kto miał na myśli. A potem nie wiem co dalej.
Kolejna gra jaką pamiętam to było rzucanie piłką o murek (taki wysoki) i kiedy ona się odbiła od murku i od ziemi trzeba było ją przeskoczyć bo inaczej jakaś tam kara była.
Wychodzenie z lalkami, wózkami, granie z chłopakami z piłkę nożną, skakanki, guma do skakania, obwijanie palcy sznureczkami i robieniem z tego dziwnych rzeczy (też dokładnie nie pamiętam) a co najlepsze- robienie Lean 45 degree na zjeżdżalni

Albo chodzenie na urodziny za czasów podstawówki, a jaka frajda była kiedy osoba która Ci się podobała też została zaproszona! I tańce przytulańce :D:D
Dobre czasy ...
Bo gdy zabraknie wśród nas miłości,
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
Hehe, fajny temat;))
Ja bedąc 6-letnim maluchem, bawiłam się w szpiegów;p Takie "Karate Kid". Jak do mojej cioci przychodzili koledzy to śledziłyśmy i podsłuchiwałyśmy ich, a na koniec brałyśmy buty i licytowałyśmy o jakieś słodycze;) Jak nie chcieli utąpić to stosowałyśmy na nich jakies kopnięcia i uderzenia;pp
Dziewczyny sobie odpuszczałyśmy, bo zawsze nam coś przynosiły:D
Ja bedąc 6-letnim maluchem, bawiłam się w szpiegów;p Takie "Karate Kid". Jak do mojej cioci przychodzili koledzy to śledziłyśmy i podsłuchiwałyśmy ich, a na koniec brałyśmy buty i licytowałyśmy o jakieś słodycze;) Jak nie chcieli utąpić to stosowałyśmy na nich jakies kopnięcia i uderzenia;pp
Dziewczyny sobie odpuszczałyśmy, bo zawsze nam coś przynosiły:D
- Damianos60
- Posty: 466
- Rejestracja: pt, 12 gru 2008, 10:57
- Lokalizacja: Legnica
Ja w sumie jeszcze jestem dzieckiem
ale w jak byłem maluchem to:
ćućubabka każdy zna,
w skoki narciarskie razem z siostrą skakaliśmy z łóżka kto dalej.Czyli Małyszomania (nigdy nam się nić nie stało to cud),
w superbohaterów min. Batma,X-Men,
A na podwórku to w chowanego wykopywanego jak w pięć cegieł tylko zamiast cegieł jest piłka,
Gra karciana Mafia nie chcę mi się tłumaczyć bo jest co,
Podchody,
oczywiście gramy i graliśmy w piłkę nożną.

ćućubabka każdy zna,
w skoki narciarskie razem z siostrą skakaliśmy z łóżka kto dalej.Czyli Małyszomania (nigdy nam się nić nie stało to cud),
w superbohaterów min. Batma,X-Men,
A na podwórku to w chowanego wykopywanego jak w pięć cegieł tylko zamiast cegieł jest piłka,
Gra karciana Mafia nie chcę mi się tłumaczyć bo jest co,
Podchody,
oczywiście gramy i graliśmy w piłkę nożną.
- MJ4everify
- Posty: 153
- Rejestracja: śr, 12 sie 2009, 20:05
- Lokalizacja: PL, ale serce zostało w Pradze:)
To była moja ukochana zabawa a im więcej się dzieciaków zebrało, tym było fajniej.Eva pisze:nasza ulubiona zabawa nazywała się "ciemny chowaniec" czyli nic innego jak zabawa w chowanego, tyle że w nocy. Niby to nie było nic strasznego, szczególnie w lato ale wszyscy piszczeli ze strachu
Często stawiałam z koleżankami namioty z koców, bawiłam się w sklep, w dom,w teatrzyk, grałam w "kucanego" albo podczas zimowych powrotów ze szkoły biłam się z chłopakami na śnieżki i wwalałam w zaspy. Potem, jak byłam już nieco starsza, gdzieś tak około 2 klasy nadszedł czas Barbie i figurek...
To były czasy...


Temat przypomniał mi słodkie i beztroskie dzieciństwo.
Nie będe tu wspominać o grze w chowanego, czy innej, popularnej dziecięciej zabawie, ale pamiętam szczególnie trzy, który utkwiły mi w pamięci.
Gdy byłam mała, miałam jakieś 5 lat bawiłam się ze starszym bratem w coś, co można nazwać "ropoznawanie smaków". Po kolei, każde z nas brało łyżeczkę, mieszało na niej różne produkty: np. ocet, pieprz, mleko, sok owocowy, a druga osoba z zawiązanymi oczami musiała odgadnąc, co przełknęła. Mieszanki były czasem hardcorowe.
Również z bratem bawiiliśmy się, rzucając piłką w przełącznik światła: jedna osoba piłką gasiła światło, druga zapalała i tak w kółko.
Trzecia, ostatnia gra, to zabawa na placu zabaw z koleżankami i kolegami z podstawówki. Na piasku rysowało się pięć kółek, Jedna osoba była tzw. smokiem i pilnowała małych górek usypanych przez nią z piasku. Górek było, tak jak kółek pięć, a w jednej z nich był ukryty kamień. Poozostałe osoby musiały go odszukać, ale nie mogły dać sie złapać smokowi. Ratowały ich właśnie te kółka.
Oj, ale się rozpisałam. Ale fajnie tak powspominać.

Nie będe tu wspominać o grze w chowanego, czy innej, popularnej dziecięciej zabawie, ale pamiętam szczególnie trzy, który utkwiły mi w pamięci.
Gdy byłam mała, miałam jakieś 5 lat bawiłam się ze starszym bratem w coś, co można nazwać "ropoznawanie smaków". Po kolei, każde z nas brało łyżeczkę, mieszało na niej różne produkty: np. ocet, pieprz, mleko, sok owocowy, a druga osoba z zawiązanymi oczami musiała odgadnąc, co przełknęła. Mieszanki były czasem hardcorowe.

Również z bratem bawiiliśmy się, rzucając piłką w przełącznik światła: jedna osoba piłką gasiła światło, druga zapalała i tak w kółko.
Trzecia, ostatnia gra, to zabawa na placu zabaw z koleżankami i kolegami z podstawówki. Na piasku rysowało się pięć kółek, Jedna osoba była tzw. smokiem i pilnowała małych górek usypanych przez nią z piasku. Górek było, tak jak kółek pięć, a w jednej z nich był ukryty kamień. Poozostałe osoby musiały go odszukać, ale nie mogły dać sie złapać smokowi. Ratowały ich właśnie te kółka.
Oj, ale się rozpisałam. Ale fajnie tak powspominać.


Run, Forrest! RUN!
Ja jako dzieciak brałem skakankę, końcówkę tę na trzymanie w rękach z plastiku używałem jako mikrofonu i udawałem że spiewam na scenie i tanczyłem
w sumie pozostało mi to do dziś
a na dworze to chyba w ganianego :D



http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
- DirtyDiana13
- Posty: 506
- Rejestracja: wt, 08 wrz 2009, 16:28
- Lokalizacja: Ostróda
- Mary_Jackson
- Posty: 97
- Rejestracja: śr, 22 lip 2009, 16:15
- Lokalizacja: Neverland
Na dworze to :
- zabawa w chowanego- wszystkie dzieciaki z bloku się zbierały i heja..
- podchody- 2 drużyny- jedna szukała drugiej po strzałkach, wskazówkach itp
-zabawa w smerfy-kazdy był jakimś smerfem( ja zawsze chciałam być smerfetką ;p) każdy miał swoj domek na drzewie, a Gargamel ( zazwyczaj był to taki sąsiad aktualnie ma 26 lat :P) nas gonił i łapał
- sklep- niedaleko naszego bloku rosły takie krzaki w które można było wchodzić i te krzaki to był sklep- liście to pieniadze, kamienie to ziemniaki itp
-budowanie namiotu- każdy przyniósł koc, spinaliśmy je kramelkami na sznurku do prania i siedzieliśmy tam cały dzien nawet w największe upały <lol2>
- zabawa w chowanego- wszystkie dzieciaki z bloku się zbierały i heja..
- podchody- 2 drużyny- jedna szukała drugiej po strzałkach, wskazówkach itp
-zabawa w smerfy-kazdy był jakimś smerfem( ja zawsze chciałam być smerfetką ;p) każdy miał swoj domek na drzewie, a Gargamel ( zazwyczaj był to taki sąsiad aktualnie ma 26 lat :P) nas gonił i łapał
- sklep- niedaleko naszego bloku rosły takie krzaki w które można było wchodzić i te krzaki to był sklep- liście to pieniadze, kamienie to ziemniaki itp
-budowanie namiotu- każdy przyniósł koc, spinaliśmy je kramelkami na sznurku do prania i siedzieliśmy tam cały dzien nawet w największe upały <lol2>
- dangerous_girl
- Posty: 454
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008, 13:34
- Lokalizacja: Kwidzyn
ooooo, dziękuję z całego serca autorce za założenie tego tematu 
nie wiem czemu sama na to nie wpadłam, tak przecież kocham podróżować we wspomnieniach do czasów mojego dzieciństwa...ach, to były czasy
ale wracając do zabaw to podzielę je na 2 kategorię:
I. zabawy w domu
- zabawa maskotkami [wszystkie pluszaki były podzielone na pary, w sensie że chłopiec i dziewczynka
i tak się bawiłam w ich życie
]
- robienie tzw. namiotu poprzez rozciągnięcie wielkiego koca między meblami i upięcie go czym popadnie np. klamerkami
- zabawa różnego rodzaju figurkami: dinozaurami, figurkami z Kinder niespodzianki i innymi zwierzątkami, w tym celu tworzyłam im z koca taką jakby jaskinię, najważniejsze było by miała jak najwięcej tych takich fałdek gdzie mogłam owe zwierzątka poukładać że to niby były ich łóżeczka
- budowanie domków z klocków, z tych samych klocków budowałam też takie duże kostki które brałam do rąk i udając że jestem na niby konikiem a to moje kopytka i tak "galopowałam" na nich na czworaka po domu
- granie z braćmi w Monopol, Eurobusiness bądź Fortunę, specjalnie dawali mi wykupić wszystkie najlepsze miasta żebym mogła wygrać, dobrzy bracia
- zabawa w księgarnie: miałam rozkładany fotel od którego brałam oparcie i montowałam je we framudze drzwi do mojego pokoju tworząc taką jakby ladę na której stawiałam wszystkie swoje książki, następnie brałam zabawkowe pieniądze z gier planszowych i dając je rodzinie chciałam by ode mnie kupowali książki
- zabawa lalkami, a jakże, w końcu dziewczynką byłam, najbardziej oczywiście lubiłam swoją lalkę Barbie, miałam taki mały domek z mebelkami gdzie się tą lalką bawiłam
- miałam też taką dużą maskotkę pieska i często wiązałam mu na szyi swoją skakankę i ciągnęłam po domu na niby że wyszłam z pieskiem na spacer
- odrysowywanie obrazków z książek, bądź rysowanie poprzez samo przyglądanie się obrazkom, możecie wierzyć mi lub nie ale na prawdę nieźle mi to wychodziło, dziś już nawet w połowie nie umiem tam rysować
EDIT:
przypomniała mi jeszcze jedna domowa zabawa, jedna z moich ulubionych
-huśtanie się huśtawce takiej drewnianej która doczepiona była do haków znajdujących się we framudze drzwi, oj duuużo się przesiadywało na tej huśtawce
2 kategoria tj. "zabawy na podwórku" zajmie mi o wiele więcej czasu i miejsca bo jest tego dużo, a chcę wszystko dokładnie opisać, więc dokończę to jutro

nie wiem czemu sama na to nie wpadłam, tak przecież kocham podróżować we wspomnieniach do czasów mojego dzieciństwa...ach, to były czasy

ale wracając do zabaw to podzielę je na 2 kategorię:
I. zabawy w domu
- zabawa maskotkami [wszystkie pluszaki były podzielone na pary, w sensie że chłopiec i dziewczynka


- robienie tzw. namiotu poprzez rozciągnięcie wielkiego koca między meblami i upięcie go czym popadnie np. klamerkami

- zabawa różnego rodzaju figurkami: dinozaurami, figurkami z Kinder niespodzianki i innymi zwierzątkami, w tym celu tworzyłam im z koca taką jakby jaskinię, najważniejsze było by miała jak najwięcej tych takich fałdek gdzie mogłam owe zwierzątka poukładać że to niby były ich łóżeczka

- budowanie domków z klocków, z tych samych klocków budowałam też takie duże kostki które brałam do rąk i udając że jestem na niby konikiem a to moje kopytka i tak "galopowałam" na nich na czworaka po domu

- granie z braćmi w Monopol, Eurobusiness bądź Fortunę, specjalnie dawali mi wykupić wszystkie najlepsze miasta żebym mogła wygrać, dobrzy bracia

- zabawa w księgarnie: miałam rozkładany fotel od którego brałam oparcie i montowałam je we framudze drzwi do mojego pokoju tworząc taką jakby ladę na której stawiałam wszystkie swoje książki, następnie brałam zabawkowe pieniądze z gier planszowych i dając je rodzinie chciałam by ode mnie kupowali książki

- zabawa lalkami, a jakże, w końcu dziewczynką byłam, najbardziej oczywiście lubiłam swoją lalkę Barbie, miałam taki mały domek z mebelkami gdzie się tą lalką bawiłam
- miałam też taką dużą maskotkę pieska i często wiązałam mu na szyi swoją skakankę i ciągnęłam po domu na niby że wyszłam z pieskiem na spacer

- odrysowywanie obrazków z książek, bądź rysowanie poprzez samo przyglądanie się obrazkom, możecie wierzyć mi lub nie ale na prawdę nieźle mi to wychodziło, dziś już nawet w połowie nie umiem tam rysować

EDIT:
przypomniała mi jeszcze jedna domowa zabawa, jedna z moich ulubionych

-huśtanie się huśtawce takiej drewnianej która doczepiona była do haków znajdujących się we framudze drzwi, oj duuużo się przesiadywało na tej huśtawce

2 kategoria tj. "zabawy na podwórku" zajmie mi o wiele więcej czasu i miejsca bo jest tego dużo, a chcę wszystko dokładnie opisać, więc dokończę to jutro

Ostatnio zmieniony śr, 02 gru 2009, 22:26 przez dangerous_girl, łącznie zmieniany 1 raz.
Oj dużo tego było :D. Lubiłam bawić się w chowanego, kiedyś schowałam się do szafy - wcisnęłam sie na półkę z ubraniami, oczywiście wcześniej je z niej wyrzuciłam, byłam taka malutka i nikt mnie nie potrafił znaleźć ;D.
Uwielbiałam kiedy ja biegałam naokoło stołu, a mama siedziała na kanapie i nie mogła z niej wstać i mnie łapała, a ja ciągle jej uciekałam ;D. Lubiłam tez huśtać się na jej nodze - siadałam na stopie i mną bujała. Uwielbiałam kłaść się brzuchem na jej stopach jak leżała na plecach i wtedy podnosiła mnie do góry- niestety brzuch troche bolał ale i tak było super ;D. Bardzo często chodziłam na rolki. Spotykalismy się całą grupką dzieci i wymyślalismy przeróżne zabawy jak np. Chowany na rolkach, troche inny niż tradycyjny, bo jak osoba szukająca znalazła jakąś osobę to ta mogła jeszcze uciekać. Jeżeli jej sie udało zgubić szukającego to mogła znowu się schować. Ale niekiedy wcale nie było łatwo uciec. Ogólnie udawało mi się, bo dobrze jeździłam na rolkach, ale jak rola szukającego padła na taką jedną moją koleżnke to było z tym ciężko. Obydwie jeździłyśmy bardzo szybko ale ona miała lepszą kondycje i niestety padałam jej ofiarą ;P. No i z zabaw tradycyjnych to o czywiście gry planszowe, puzzle, klocki Lego, lalki Barbie.
Często bawiłam się z moja siostrą w mamę i dziecko (ja byłam zwykle dzieckiem) Wtedy budowałyśmy nawet domek z krzeseł, a jako dach służyły koce i obrusy ;D
Pamiętam jeszcze taka zabawę, że razem z koleżanką miałyśmy czarodziejskie lusterka, a wnich naklejki, ale nikt nie mógł się dowiedzieć co znajduje się wewnątrz. Jeżeli by sie dowiedział to traciły swoją magię :D
Bawiłam się jeszcze w Sklep albo Restaurację - "przyrządzałam" dania i je podawałam albo udawałam, że jestem kasjęrką w markecie ;D
No i jeszcze całe mnóstwo innych zabaw.
To było piękne, beztroskie dzieciństwo :D
Uwielbiałam kiedy ja biegałam naokoło stołu, a mama siedziała na kanapie i nie mogła z niej wstać i mnie łapała, a ja ciągle jej uciekałam ;D. Lubiłam tez huśtać się na jej nodze - siadałam na stopie i mną bujała. Uwielbiałam kłaść się brzuchem na jej stopach jak leżała na plecach i wtedy podnosiła mnie do góry- niestety brzuch troche bolał ale i tak było super ;D. Bardzo często chodziłam na rolki. Spotykalismy się całą grupką dzieci i wymyślalismy przeróżne zabawy jak np. Chowany na rolkach, troche inny niż tradycyjny, bo jak osoba szukająca znalazła jakąś osobę to ta mogła jeszcze uciekać. Jeżeli jej sie udało zgubić szukającego to mogła znowu się schować. Ale niekiedy wcale nie było łatwo uciec. Ogólnie udawało mi się, bo dobrze jeździłam na rolkach, ale jak rola szukającego padła na taką jedną moją koleżnke to było z tym ciężko. Obydwie jeździłyśmy bardzo szybko ale ona miała lepszą kondycje i niestety padałam jej ofiarą ;P. No i z zabaw tradycyjnych to o czywiście gry planszowe, puzzle, klocki Lego, lalki Barbie.
Często bawiłam się z moja siostrą w mamę i dziecko (ja byłam zwykle dzieckiem) Wtedy budowałyśmy nawet domek z krzeseł, a jako dach służyły koce i obrusy ;D
Pamiętam jeszcze taka zabawę, że razem z koleżanką miałyśmy czarodziejskie lusterka, a wnich naklejki, ale nikt nie mógł się dowiedzieć co znajduje się wewnątrz. Jeżeli by sie dowiedział to traciły swoją magię :D
Bawiłam się jeszcze w Sklep albo Restaurację - "przyrządzałam" dania i je podawałam albo udawałam, że jestem kasjęrką w markecie ;D
No i jeszcze całe mnóstwo innych zabaw.
To było piękne, beztroskie dzieciństwo :D
Ostatnio zmieniony śr, 02 gru 2009, 22:30 przez Beti_90, łącznie zmieniany 1 raz.
eee ale fajnie się bawiliście ...
a ja nie miałam nigdy jako dziecko za dużo rówieśników / przyjacioł po za PRZEDSZKOLEM ...mozna wyliczyć na 3 palcach.
Mieszkam na takim osiedlu gdzie do dzisiaj duużo więcej dorosłych niż osób w moim wieku....oczywiście nie licze szkoły ( bo do mojej klasy chodzi raptem 5 dziewczyn + 14 chłopaków) tylko po za .
a więc zabawy które pamiętam :
-chowanego
-ciuciu babka ale to tylko z mamą w domu
-w sklep
-w nanie
-w mame
-rodzine
-barbie
-skakanka
- bardzo dużo czasu poświęcałam/poświęcam moim zwierzętom....są to gryzonie i psy : )
kochałam to jako dziecko..to zmienianie trocin itd.
-zabawa od przedszkola do opola (uwielbiałam to)
-zabawa w herrego pottera
-udawanie ,że się jest lwem
- kochałam od zawsze łazić po drzewach....jako dziecko miałam ksywkę dziecko-małpka
a ja nie miałam nigdy jako dziecko za dużo rówieśników / przyjacioł po za PRZEDSZKOLEM ...mozna wyliczyć na 3 palcach.
Mieszkam na takim osiedlu gdzie do dzisiaj duużo więcej dorosłych niż osób w moim wieku....oczywiście nie licze szkoły ( bo do mojej klasy chodzi raptem 5 dziewczyn + 14 chłopaków) tylko po za .
a więc zabawy które pamiętam :
-chowanego
-ciuciu babka ale to tylko z mamą w domu
-w sklep
-w nanie
-w mame
-rodzine
-barbie
-skakanka
- bardzo dużo czasu poświęcałam/poświęcam moim zwierzętom....są to gryzonie i psy : )
kochałam to jako dziecko..to zmienianie trocin itd.
-zabawa od przedszkola do opola (uwielbiałam to)
-zabawa w herrego pottera
-udawanie ,że się jest lwem
- kochałam od zawsze łazić po drzewach....jako dziecko miałam ksywkę dziecko-małpka

''CHCIAŁEŚ SAM ZBAWIĆ ŚWIAT.ŚMIALI SIĘ Z TWOICH RAD ale wiem,że spełni się Twój sen.Bo sen Twój to lepszy świat.''
Tylko kto powie mi jak żyć i dokąd iść ?