Już przyszłam z pracy. Wzięłam sobie red bulle i żaden się nie przydał

Po prostu Michael doda Ci skrzydeł
No i co ja mam kurde powiedzieć? (tak, wiem, o zdjęciach pamiętam, ale dajcie mi jeszcze trochę czasu).
Dziękuję, dziękuję, dziękuję...
Dziękuję
Kindze za kolejną wspaniale zorganizowaną imprezę
Dziękuję
Kasi za kolejny wspaniały występ

i za to, że miałam po raz kolejny szansę na zrobienie sobie z Tobą zdjęcia :)
No i dziękuję Wam drogie
MJówki, za to, że byłyście tam ze mną i że mnie nie budziłyście (za to Michael mi śpiewał)
Cieszę się też bardzo, że poznałam nowych ludzi i to nie tylko z Łodzi :)
Powiem jeszcze raz:
Słucham/czytam Was i wciąż się dziwię. Dziwię się, że przecież nie tylko Michael nas łączy, ale i jakaś taka jedność myśli, jedność innych zainteresowań. Wciąż mnie to zaskakuje. Nigdy chyba nie spotkałam takich ludzi... Takich, z którymi mam tak wiele wspólnego. Bo to nie tylko Michael. Czytam Wasze komentarze i wiem, że ja zareagowałam tak samo. Nie mogę mówić o tym filmie, też się w wielu momentach śmiałam, też uznałam to za ostateczne pożegnanie.
This is the final curtain call, okay?
Widziałam, że niektóre z nas były zapłakane, a ja jakoś za bardzo nie płakałam. Sama się dziwię, bo ogólnie dużo płaczę. Było oczywiście kilka momentów, gdy poleciały mi łzy, ale nie jakimiś strumieniami... Myślę sobie: już nie czas na łzy. Już wystarczy. Teraz trzeba się cieszyć i wciąż od nowa zgłębiać to, co nam zostawił, to, jaki był. Był niesamowity... Ale to przecież każdy wie.
Dangerous_Dominika pisze:po obejrzeniu czułam spokoj w sercu, wielka radosc.. wszystko stało się tak zwykłe i nagle przyszło mi pytanie " i co dalej?" - to pytanie odnosiło się do wszystkiego.. i na razie odpowiedzi brak.
No właśnie co dalej? Myślę, że MY - osierocone przez Niego dzieci sobie poradzimy. Damy radę. Trzeba żyć dalej. To co nam zostawił to jest coś wielkiego. Wielka Miłość. I niesamowite przesłanie. Ta dziewczynka na końcu... te słowa o naszej Planecie... (do wszystkich, którzy jeszcze nie widzieli filmu: nie wychodźcie na napisach! Czekajcie do końca!)
That's all for love. L-O-V-E
God bless you
po-cichu pisze:Kurczę... pracować z nim, to musiało być jednocześnie piękne i strasznie irytujące, wszystkiego się czepiał;)
Pomyślcie, jakby to było być Jego żoną?
I jeszcze... jakiś ten film był za krótki. Zdziwiłam się, że to już koniec. A gdzie Bad? Gdzie Dirty Diana? A inne piosenki? Stanowczo za krótki.
Poza tym, tak jak powiedziała Kinga. Może świat nie był jeszcze gotowy na takie show? Buldożer, Thriller w 3D, Smooth Criminal, te wszystkie efekty, ci ludzie... Pośród tego wszystkiego Michael... Brak słów...
Rest in peace, Michael
We love you more...