5-11.10. To był wyjątkowy tydzień. Dwa koncerty
Tori Amos, wcześniej tajemniczy koncert jazzowy w Warszawie- Łomianki.
Tori Amos wystąpiła w Zabrzu i w Kongresowej, dzień po dniu. Po pierwsze jestem pod wrażeniem, jak szybko zaczęła się tworzyć koncertowa rodzina. I wcale nie chodzi o opowiadania, kto jakie ma łakocie i asy w rękawie. Naprawdę było mi miło.
Trochę osób pamiętam z poprzednich tras, Trochę znajomych w ogóle.
W Zabrzu Tori była bardziej nieokrzesana, dzika na scenie. W Warszawie nieco spokojniejsza- takie są uwagi znajomych. I chyba się zgodzę. Myślę jednak, że po prostu, jak to ona, dostosowała się do miejsca. Kongresowa jest bardziej stateczna od Domu Muzyki i Tańca. Potwierdza się jej zdolność komunikacji z miejscem, w którym się pojawia. Tori zawsze uważna jest na kontekst. W tym roku, przed koncertem była w obozie oświęcimskim. Wypytywała o Powstanie i getto Warszawskie. Wcześniej, podczas wcześniejszych wizyt w Polsce, Piotra Kaczkowskiego (o nim później) pytała o Syrenkę, potop szwedzki, o Kraków.
Od Tori na zachętę:
Crucify
Precious Things
Leather
Me And A Gun
Little Earthquakes
A to niektóre utwory tylko z jednej płyty. Tori nagrała ich 10, przy czym przeszło połowa to muzyczne bomby.
Me And A Gun dlatego jest tak szczególnie zaśpiewane, bo opowiada doświadczenie osobiste artystki z fanem, któy próbował ją wykorzystać seksualnie.
...It was me and a gun
And a man on my back
And I sang "holy holy" as he buttoned down his pants...
W oczekiwaniu jeszcze nie na koncert, a na spotkanie z Tori. Na początku zawsze jest garstka. A Mav i Zu wybrały jedzenie...
No i ciągle mi chodzi po głowie
Strong Black Vine albo
Police Me albo
500 Miles, z ostatniej płyty Tori,
Abnormally Attracted To Sin. To zrobiły ze mną te dwa koncerty. Nie pokochałem tak bardzo żadnej płyty Tori w tej dekadzie. To mój ulubiony krążek od czasów
To Venus And Back.
Tori Amos ma zwyczaj spotykać się z fanami, w czasie tzw. meet & greet. Podczas pierwszego spotkania udało mi się jej sprezentować płytę wizyjną A.M. Jopek i Leszka Możdżera
Farat. Jak Tori była w Trójce ostatnim razem, podarowałem jej
Upojenie, zatem to logiczna kontynuacja. Przypomniałem jej, że Anka nagrała płytę z Patem Metheny. Podziękowałem, że przyjechała i że sprawia mi ogromną przyjemność. Podpisała mi
Boys For Pele.
zdjęcia z Zabrza<< (autorstwa beti)
Podczas m&g w Warszawie byłem bardziej śmiały, choć za to język bardziej się plątał. Już na początku i ona to zauważyła. Zagadała więc, że mam fajną koszulkę. Ja podziękowałem za
Juarez w Zabrzu. Prosiła, bym powtórzył tytuł. Powtórzyłem. Ona na to, że zmienia z koncertu na koncert setlistę.
Tori Amos nagrywa od początku lat 90-tych. Tworzy melodie na fortepianie i klawesynie, dodając gitary, czasem elektronikę. Nierozerwalne z muzyką są teksty, które właściwie są poezją. Tori Amos w swojej muzyce porusza tematy religijne, rolę kobiet i mężczyzn w związkach i w kulturze. Napisała swoją autobiografię, a niedawno wyszedł komiks inspirowany jej tekstami.
Tori Amos jest uznana na świecie i popularna. W Polsce znana jest dzięki Piotrowi Kaczkowskiemu, dziennikarzowi z radiowej Trójki- człowieka działającego w eterze od lat 60-tych. To on dał Polsce rocka, to on puszczał płyty w całości, kiedy nigdzie indziej muzyki "zachodniej" nie było w kraju. To on wylansował sporo polskiej sceny muzycznej, dziś już klasyków. I to on, jak nikt inny, potrafi rozmawiać z gwiazdami, zadając pobudzające do długiej rozmowy pytania.
I to Piotr Kaczkowski poznał polskich słuchaczy z Tori Amos, jeszcze przed jej debiutem z 1991 roku,
Little Earthquakes. Zawsze przed premierą nowej płyty miał z nią wywiad i namawiał ją na przyjazd do Polski. Udało mu się- po raz pierwszy w 2001 roku artystka przyjechała do kraju, wtedy jedynie na koncert radiowy. Przez cały występ patrzyła niemal wyłącznie na niego.
Teraz Piotr jest chory, od dłuższego czasu nie pojawia się w czasie swoich audycji. Jako sympatyk ich obu, postanowiłem Tori zapytać o Piotra.
Tu jest szerzej na temat tej rozmowy dla zainteresowanych, żeby już nie zaciemniać posta szczegółami dla nie- fanów. Uważnie zaczęła słuchać, a potem mówić z dużym zaangażowaniem, a skończyło się na rozmowie z Piotrem przez telefon i spotkaniu. Myślę, że i tak by się spotkali, ale mam mały udział w przyspieszeniu tego spotkania. Piotr jest chory teraz i mogłem odwrócić kolejność i spowodować, ze tym razem gwiazda chciała spotkać się z nim.
Koncert w
Warszawie miał okazać się najlepszym z wszystkich 5 koncertów Tori jakie widziałem na przestrzeni ostatnich kilku lat. Tori potrafi grać równocześnie na klawiszach i fortepianie. Gra zmysłowo, energicznie i uwodzicielsko. Nie ma siły, to magnetyzm.
Mam ostatnio dużą niechęć do koncertów. Ze względu na śmierć Michaela i zmiany w życiu osobistym; tego że poprzez odwołanie
This Is It nie doszło do realizacji pięknej wizji, gdzie Michael celebruje swoje nowe życie i dzieli się tym ze swoimi fanami. Miłość do muzyki naprawdę może wyparować w minucie, po utracie takiego człowieka.
Ale miłość wraca. Przeżywanie muzyki na nowo, dojrzalej, dogłębniej, z większym rozumieniem. Prawda to, że pozwalając sobie na przeżycie czegoś, jest się zdolnym iść dalej.
Piotr Kaczkowski dawno dawno temu, jak nie mógł pójść na koncert obiecał sobie, że później będzie innym ułatwiać dostęp do biletów. I tak też często czyni.
Pamiętam podobny własny obrazek, jak nie mogłem pójść na koncert Stinga, w trakcie trasy
Brand New Day, gdyż nie miałem pieniędzy. To był przykry obrazek, kiedy mijałem Spodek dzień w dzień idąc na uczelnię i widziałem plakat reklamujący. I w tym dniu, kiedy poszedłem, by zobaczyć tłum oczekujących i czując ten dreszcz oczekiwania obiecałem sobie, bardziej egocentrycznie niż Piotr, że nie opuszczę żadnego ważnego dla mnie koncertu w Polsce. I później mi się to udało. Stąd pewnie ważny jest nie tylko sam koncert, ale też co się dzieje wokół niego, wśród ludzi.
Pamiętam taki moment w Zabrzu, kiedy ciągle komuś machałem.
- Cześć, miło Cię widzieć.
- O cześć! Już jesteście.
- O To Ty też tu będziesz? Nie wiedziałem że lubisz Tori.
- Oo. Niedawno się poznaliśmy.
- Cześć Cześć. Pamiętam Cię z poprzedniej trasy.
- Cześć! Jak się nazywasz? Jestem Krzysiek, będziemy koło siebie siedzieć.
- Hello. Yeah, Pretty, intimate place. How's your meet and greet?
gra świateł była bardzo sugestywna
zdjęcia z Warszawy<< (autorstwa beti)
W dzień targowy takie słyszy się rozmowy. W takim momencie mógłby nastąpić koniec świata. Cicho już. Pierwsze takty. Zaczyna
Foy Vance.