Sądzę, że teraz już nie mam o czym dyskutować w tym temacie :] Ale za to genialnie utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że nie wszyscy fani potrafią obiektywnie spojrzeć na swojego idola!Krzychu Redhedzio pisze:Marta zaśpiewała bardzo dobrze jak na swoje mozliwości.
MANDARYNA, czyli następczyni Michaela Jacksona!!
- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
Droga SUNrise 
Przyznam szczerze , że zaskoczyłaś mnie i to bardzo swoim - dość obfitym - zdaniem.Ale widze jednak , że straszliwie zboczyliśmy z toru tematu.Ale odpowiem na kilka Twoich zdań.
A to na czym opieram moją "mandarynową" wizje już powtarzałem to wiele razy.I Droga SUNrise jest conajmniej nie trafnym z Twojej strony stwierdzeniem , że jakbym poznał Marte to by mi się odechciało.Zgodnie z tym co przewidziałaś - wypieram się.Być może tak jest z reguły kiedy to w swoim idolu zakochuje się 13 , 14 latek ale ja aż taki smarkacz to nie jestem już
Pozatym ja zawsze odstepuje od reguły i zawsze się czymś wyróżniam bądz robie inaczej niż reszta.I uwierz mi SUNrise , że mnie jest bardzo trudno zaszufladkować.
To na tyle ode mnie.Pozdrowienia dla Wszystkich

Przyznam szczerze , że zaskoczyłaś mnie i to bardzo swoim - dość obfitym - zdaniem.Ale widze jednak , że straszliwie zboczyliśmy z toru tematu.Ale odpowiem na kilka Twoich zdań.
Czyżby ??? Wybacz ale nie wyobrażam sobie nic piękniejszego i tym co napisałaś narobiłaś mi tylko smakuGdybyś pomieszkał sobie z Martą, zmywał po niej naczynia, sprzątał łazienkę, posłuchał jak ci śpiewa do ucha szybko byś się pewnie przekonał, że to wcale nie jest tak piękne, jak ci się to wcześniej wydawało.

Ja tylko wiem jaka jest MANDARYNA - jako artystka , gwiazda muzyki Dance , była żona Michała Wiśniewskiego a jaka jest Marta? Śmiem przypuszczać, że takim samym człowiekiem jak ja , Ty czy wszyscy inni.Pije , pali , klnie , śmieje się , żartuje , dolinuje , złości i przedewszystkim jak każdy człowiek ma napewno też swoje uczucia.Kiedyś być może się przekonasz, że TAKA Marta też nie istnieje...
A to na czym opieram moją "mandarynową" wizje już powtarzałem to wiele razy.I Droga SUNrise jest conajmniej nie trafnym z Twojej strony stwierdzeniem , że jakbym poznał Marte to by mi się odechciało.Zgodnie z tym co przewidziałaś - wypieram się.Być może tak jest z reguły kiedy to w swoim idolu zakochuje się 13 , 14 latek ale ja aż taki smarkacz to nie jestem już

Ja napewno bym nie podszedł do Mandaryny i nie zaczał jej nawijać o mojej wielkiej miłości do niej lecz jak wczesniej wspominałem powiedziałbym najpierw za co ją kocham a pózniej dopiero , że ją kocham.Myśle , że nie było by to grzechem z mojej strony"Axl kocham Cię".

Przyjmuje w 100% Twoje zdanie do wiadomości lecz jednak się z nim nie zgadzam gdyż moje jest inne.Ja zawsze oceniam Marte obiektywnie ale było już kilka takich przypadków , kiedy to wybitnie zasłużyła na krytyke nawet z mojej strony.Podam może jeden przykład.Było tak gdy obejrzałem parenaście dni temu na TVN wydanie specjalne programu "Uwaga" , poswięconemu Marcie i Michałowi.Kiedy tylko usłyszałem , że trasa koncertowa po USA była tylko picem na wode wyssanym z palca Marty w celu podwyższenia prestiżu w Polsce , z mojej strony posypały się dość ostre słowa krytyki przepełnionej żalem.Naszczęście jednak szybko się dowiedziałem z oficjalnych zródeł , iż informacja jaką podał TVN nie była prawdziwa.To żeś mnie zaskoczył tym stwierdzeniem. I tak jak parę innych tutaj trzeźwo myślących osób, w ogóle się z tym zdaniem nie zgadzam. Od wieków mam takie przekonanie, że żaden fan nie potrafi być w pełni obiektywny w stosunku do swojego idola. Z prostej przyczyny: żeby być obiektywnym trzeba "chłodno oceniać sytuację", a więc nie żywić żadnych uczuć do danej osoby, ani tych "anty", ani tych "pro".
To na tyle ode mnie.Pozdrowienia dla Wszystkich

- girlfriend
- Posty: 224
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 12:19
- Lokalizacja: Toruń
No cóż obiektywnie patrząc i oceniając Twoje słowa mam Ci tylko jedno do powiedzenie:Cytat:
Gdybyś pomieszkał sobie z Martą, zmywał po niej naczynia, sprzątał łazienkę, posłuchał jak ci śpiewa do ucha szybko byś się pewnie przekonał, że to wcale nie jest tak piękne, jak ci się to wcześniej wydawało.
Czyżby ??? Wybacz ale nie wyobrażam sobie nic piękniejszego i tym co napisałaś narobiłaś mi tylko smaku
Chłopie żyjesz marzeniami. Nie znasz Mandaryny, a juz wiesz, ze chciałbyś z nia mieszkać. A moze ona nie zmywa po sobie





Tego nie wie nikt oprócz Michała i samej zainteresowanej. Piszesz o tym, że fani potrafia obiektywnie ocenić idole. Nic bardziej mylnego. To, że z twoich ust
posypały się dość ostre słowa krytyki przepełnionej żalem
nie świadczą o tym, że jesteś obiektywny. Popatrz co się stało z tą dyskusją. Inni mówią, że to nie słowa nietolerancji, a zwykła ocena talentu Mandaryny, a ty znowu, że jesteśmy nietolerancyjni, że nie potrafimy Cię zrozumieć. Poczytaj dokładnie od początku owy wątek. My fani Michaela Jacksona jak mało kto wiemy jak to jest doświadczyć nietolerancji i muzycznego "rasizmu". Każda krytyka pod adresem Mandaryny odbierana jest jako osobisty atak na ciebie i Twoją idolkę. Odpuść trochę, nie warto się kłócić...
Uważam, ze Mandaryna nieźle wygląda i jej teledyski są jednymi z lepszych w jej kategorii muzycznej, czyli polskiego dance`u. Ale śpiewać to ona niestety nie potrafi. Mimo to udało jej sie zdobyć taką pozycją, jaką ma teraz. Jak ja spotkasz TO przekaż jej ode mnie gratulacje!! Rzeczywiście wstrząsnęła naszym polskim muzycznym rynkiem.
interpretacja tego słowa dowolnawstrząsnęła
pozdrawiam
- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
Jakkolwiek ją znam , znam ją napewno lepiej od Ciebie i to jest tylko i wyłącznie moja prywatna sprawa jakie mam marzenia.Nie chce być niegrzeczny ale ja Tobie nie mówie kogo masz kochać a kogo nie.To jest moja sprawa jakim uczuciem i sympatią darze Marte i nic i nikt tego nie zmieni.girlfriend pisze:No cóż obiektywnie patrząc i oceniając Twoje słowa mam Ci tylko jedno do powiedzenie:
Chłopie żyjesz marzeniami. Nie znasz Mandaryny, a juz wiesz, ze chciałbyś z nia mieszkać. A moze ona nie zmywa po sobie, moze rozrzuca brudne skarpetki
, moze zrzędzi non stop
, moze siedzi wciąż przed lustrem i opowiada co chciałaby w soboe zmienic lub co gorsza wmawia sobie: " Jestem wielka artystką, potrafię śpiewać".
![]()
Żeby dowiedzieć się jaki jestem najpierw nalezy mnie poznać.girlfriend pisze:nie świadczą o tym, że jesteś obiektywny.
I na koniec chciałbym Wam powiedzieć , że jakoś mnie ta dyskusja troche nudzi już ... Specjalnie załozyłem temat o Michale Wiśniewskim abyśmy troche tam porozmawiali bo tutaj chyba juz do niczego nowego nie dojdziemy.
Pozdrawiam

- girlfriend
- Posty: 224
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 12:19
- Lokalizacja: Toruń
No cóż widzę, ze sie kompletnie nie zrozumieliśmy... Z tego co sobie przypominam to forum jest po to, aby każdy mógł wyrazić swoja opinie, a jak widać w Twoim mniemaniu post założony przez Ciebie rządzi się swoimi prawami, tzn. Ty zakładasz nowy temat chwalisz się, ze jesteś zachwycony talentem Mandaryny, a my w tej chwili mamy natychmiast bić Ci brawo i bezkrytycznie sie z tobą zgadzać. No cż nie wiem co na to moderatorzy, ale mozesz spróbować napisać do nich petycję o zmianę regulaminu forum...
Zastanawia mnie, w którym zdaniu mojego poprzedniego posta wyczytałeś, że narzucam ci
Pozdrawiam... trzymaj sie ciepło...



Zastanawia mnie, w którym zdaniu mojego poprzedniego posta wyczytałeś, że narzucam ci
kogo masz kochać a kogo nie

Pozdrawiam... trzymaj sie ciepło...
- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
Jeśli uważasz , że się zrozumielismy to przykro mi.
Niewiem ale z tego co ja wiem to nikomu nie zabraniam wyrażać swoje zdania a tak gwoli jasności ten temat nie został założony przezemnie.
Pozatym jak już mówiłem jakkolwiek znam Marte znam ją lepiej od Ciebie Girlfriend.
"Dziewczyno żyjesz marzeniami.Jeszcze tego nie doświadczyłaś a Wiesz ,że byś tego chciała !!!
Jaki z tego wniosek? Marzenia są po to aby je mieć i są skarbami , które nie przepadną nigdy.
Pozdrawiam.
Niewiem ale z tego co ja wiem to nikomu nie zabraniam wyrażać swoje zdania a tak gwoli jasności ten temat nie został założony przezemnie.
Gdybym nie był zachwycony to bym wogóle w tym temacie się nie udzielał ale wiem , że nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać.chwalisz się, ze jesteś zachwycony talentem Mandaryny, a my w tej chwili mamy natychmiast bić Ci brawo i bezkrytycznie sie z tobą zgadzać.
Oto te zdanie :Zastanawia mnie, w którym zdaniu mojego poprzedniego posta wyczytałeś, że narzucam ci
Jak i czym żyje to wypominac mi nikt nie musi bo ja sam wiem jak i czym żyje.Ale skoro już wspomniałas o tych marzeniach to trafiłaś w sedno sprawy.No cóż obiektywnie patrząc i oceniając Twoje słowa mam Ci tylko jedno do powiedzenie:
Chłopie żyjesz marzeniami. Nie znasz Mandaryny, a juz wiesz, ze chciałbyś z nia mieszkać. A moze ona nie zmywa po sobie , moze rozrzuca brudne skarpetki , moze zrzędzi non stop , moze siedzi wciąż przed lustrem i opowiada co chciałaby w soboe zmienic lub co gorsza wmawia sobie: " Jestem wielka artystką, potrafię śpiewać".
Pozatym jak już mówiłem jakkolwiek znam Marte znam ją lepiej od Ciebie Girlfriend.
A ty masz/miałaś jakieś marzenia? Jeśli tak to co byś pomyślała o drugim człowieku , który by Ci puścił następującą gadke :Nie znasz Mandaryny, a juz wiesz, ze chciałbyś z nia mieszkać.
"Dziewczyno żyjesz marzeniami.Jeszcze tego nie doświadczyłaś a Wiesz ,że byś tego chciała !!!
Jaki z tego wniosek? Marzenia są po to aby je mieć i są skarbami , które nie przepadną nigdy.
Pozdrawiam.
- girlfriend
- Posty: 224
- Rejestracja: czw, 19 maja 2005, 12:19
- Lokalizacja: Toruń
No cóż...słyszałam to nie raz! Jak każdy normalny człowiek mam marzenia i uwierz mi szanuję marzenia innych. Jestem również realistką i wiem, że marzenia to jedno, a prawdziwe zycie to drugie. Za długo żyję na tym świecie żeby łudzić się, ze marzenia typu" mieszkać z idolem" czy też " być z idolem" są realne ( zdarzają się wyjątki). To cudowne marzenia, sama takie miałam. To one pozwalały mi czieszyć się z życia, uśmiechac się przez cały dzień. Teraz jestem żoną ( nie Michaela hehehA ty masz/miałaś jakieś marzenia? Jeśli tak to co byś pomyślała o drugim człowieku , który by Ci puścił następującą gadke :
"Dziewczyno żyjesz marzeniami.Jeszcze tego nie doświadczyłaś a Wiesz ,że byś tego chciała !!!

W przytoczonym przez Ciebie zdaniu z mojego wcześniejszego posta nie ma śladu narzucania kogo masz kochac a kogo nie. To się nazywa wyrażanie opinii, chęć ukazania Ci, ze nie zgadzam sie z twoim punktem widzenia, ze mam inne zdanie.
Pozdrawiam
- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
Przerażające jak niektórym niewiele do szczęścia potrzeba.kashel pisze:Tak samo i ja myśle, bardzo wielu artystów (na poziomie) śpiewa z playbacku i na koncerty przychodzi się własnie dla widowiska.MJowitek pisze:Nie wydaje mi się, żeby śpiewanie z playbacku było czymś hańbiącym dla artysty.
Playback - i od razu tęskni się za czasami, kiedy ludzie nie znali takich pojęć. Nie akceptuję na koncertach nie tylko playbacku, ale też nie przepadam za wah-wah i mam straszną niechęć do syntezatorów. Pod tym względem jestem mocno konserwatywny. Lubię sztuki najwyższych lotów i estradowego autentyzmu, które mają swoją atmosferę, dramaturgię i wokalistów, którzy udowadniają na scenie, że głos mają potężny. Lubię koncerty na których widać istotę zespołowego grania, gdzie każdy z muzyków doskonale wykorzystuje swój talent w imię wspólnej sprawy. Nie wiem jak dobrze jesteście zorientowani Muzycznie (celowo przez duże M) i jak dobrze znacie scenę i występujące na niej zespoły w latach 60-tych, 70-tych. Wtedy grało się koncerty. Kwitła sztuka scenicznej improwizacji. Kreowania magicznych nastrojów. Muzyk, który tego nie umiał, właściwie nie ośmielał się występować przed szerszą publicznością. Teraz tego nie ma, na scenę wychodzą ludzie, którzy nie tylko nie umieją grać, ale nawet śpiewać, a w dodatku (co chyba w tym wszystkim najgorsze) ludzie uważają, że "śpiewanie z playbacku, nie jest czymś szczególnie hańbiącym dla artysty" - odpadłem w tym momencie.
Parę przykładów tego, co rozumiem przez słowo koncert muzyki współczesnej i z czym polecam się zapoznać.
Koncerty Thin Lizzy (lata 70-te) - jeden z pierwszych hardrockowych zespołów, który potrafił w pełni wykorzystać walory dwóch solowych gitar. Te wszystkie unisona, dialogi, naprzemienne solówki były podawane jak na złotej tacy. Powstawała super mieszanka, gdzie wszystkie tryby zazębiały się wprost idealnie. Zespół na koncertach był jak nieposkromiony żywioł. Następny: The Allman Brothers Band - (60-70'te) na scenie robili istne cuda. To, co w studiu przy nagrywaniu płyty, było ich punktem docelowym, na koncertach stanowiło jedynie punkt wyjścia. Wypływali na ocean dźwięków, niekończących się improwizacji, na ocean, który wydawał się nie mieć dna i brzegu. Allmani mieli niebywały dar rozwijania prostych bluesrockowych tematów. Grali jak w transie, stanowiąc zgrany i znakomicie rozumiejący się monolit. A do tego wytwarzali jakąś magię, biła z nich niesamowita pasja i zapał. Colloseum (60-70'te), to była taka rozbujana rockowa orkiestra bazująca na bluesie i jazzie. Tych sześciu facetów robiło coś, co było wspaniałe. Solówki wspaniale się przeplatały: gitara, za chwilę organy, saksofon (bywało, że Dick Hecktall-Smith grał jednocześnie na dwóch!), wibrafon, organy- i grający na nich Dave Hammond, jeden z najwspanialszych muzyków grających na Hammondzie, jakich kiedykolwiek znał świat. Na ich koncertach wszystko błyszczało.
Nazwy zespołów, mógłbym jeszcze przez chwile wymieniać. Zresztą może jeszcze tak w skrócie ci którzy na to zasługują: Deep Purple, The Doors, AC/DC, Queen, Pink Floyd, Led Zeppelin, The Rolling Stones, Elton John (lat 70'tych), Neil Young (jego koncerty zarówno dwadzieścia pięć lat temu, jak i dziś to jedno wielkie misterium. Coś trudnego do opisania. Prawdziwa magia. Stoi sobie ten facet - koszula w kratę, kowbojski kapelusz, dżinsy - niedbale pochylony nad gitarą. Palcami uderza o struny, zachrypniętym głosem śpiewa kolejne linijki tekstu. I co? I wychodzą z tego takie dźwięki, że... ciary i gęsia skóra przez cały czas); Rush, Dire Straits, Metallica, Motorhead, Death, Lou Reed, The Who, Peter Frampton, Genesis, Rory Gallagher (kolejny wybitny muzyk, który na scenie dostawał skrzydeł), Grand Funk (Jeden z grona tych najbardziej niedocenionych zespołów lat 70-tych. Zasłynął przede wszystkim z koncertów. I to nie w małych zadymionych salach. Ich publiczność na niemal każdym koncercie liczyła po kilkanaście tysięcy osób. Tłum skory do zabawy. Zresztą trudno, by było inaczej. Grand Funk ze swoim zabarwionym soulem, hałaśliwym hard rockiem od pierwszych dźwięków porywał, urzekał intensywnością brzmienia. Zadziwiał nie tylko instrumentalnym wigorem, ale także śpiewem Marka Farnera. Pięknie grali. Naprawdę.); Emerson, Lake & Palmer (grupa wybitnie koncertowa, złożona z ludzi wręcz stworzonych do występów na scenie); Ramones, UFO. Z zespołów młodszych stażem na pewno old Guns N'Roses, Velvet Revolver, Spiritualized, The Mars Volta, Radiohead (zespół który jest świadectwem antykomercyjnej postawy. I jeszcze odwagi - dzisiejsze gwiazdy jak ognia unikają nagrywania płyt koncertowych i występów w pełni live. Radiohead się tego nie boją).
I to są zespoły i ARTYŚCI, którzy wychodząc na scenę grają coś, co się kryje pod pojęciem KONCERT. Jak widać można. Można wyjść na scenę, grać absolutnie na żywo, śpiewać na żywo i robić przy tym kapitalne show, pokazując tym samym, jak bardzo kocha się i szanuje swoją publiczność.
Masz absolutną rację.... chociaż z określeniem spektakl bym polemizował - w przypadku Britney albo tej waszej polskiej Mandaryny to chyba jednak jeszcze o wiele za wiele.SUNrise pisze:Ja nie wiem, ale koncerty takiej Britney powinno się nazywać raczej spektaklami czy czymś. Bo nazywanie tego koncertem to poważne mylenie pojęć. Koncerty z natury na czym innym winny polegać. A ona i jej podobni, nie wychodzą na scenę po to żeby śpiewać, tylko...
Dodam coś jeszcze (skoro już się wziąłem za pisanie).
Muzyka... muzyka jak wiara ma być czymś co spaja ludzi, silnie przemawia do danego społeczeństwa i być czymś dzięki czemu ludzie mogą odnaleźć jakiś sens.
Zawsze zagłębiam się w to, czy wykonawca pisze swoje teksty i muzykę, bo tylko wtedy słuchając jego albumu, słucham jego. Rozumiecie co mam na myśli? Jego najgłębszych pasji, pragnień, emocji. Album powinien być opowieścią o muzyku i jego poszukiwaniach, odkryciach. Dla każdego prawdziwego muzyka jego praca powinna być powołaniem, stanem ducha i umysłu, wyzwoleniem. To co robi, żeby do mnie trafiło i mogło głęboko we mnie zostać musi być osobiste, szczere i prawdziwe. Muszę czuć, że tak jest. A to potrafi dać mi dziś tylko klasyka metalu i dobrego rocka, starego bluesa, jazzu. Chociaż jeśli chodzi o to drugie, to ostatnio (po tej zapaści sprzed kilku lat) dużo zmienia się na lepsze, powstaje coraz więcej zespołów grających wyrafinowanego i inteligentnego rocka.
Disco - nie jestem ani za, ani przeciw niemu (albo inaczej - przeciw ludziom, którzy takiej muzyki słuchają. Samo disco może sobie istnieć dopóki nie wchodzi mi w drogę). Właściwie to sam niewiele mogę o tym gatunku powiedzieć, ale nie spotkałem też nigdy nikogo, kto byłby w stanie to zrobić, bo i co o tej muzyce można opowiadać? W każdym razie disco jest to coś, czego nie słucham i nie mógłbym słuchać. Nie mógłbym odnaleźć w tym żadnych inspiracji do życia i pisania własnej muzyki, a brak tego w muzyce źle oddziaływa na moją psychikę [

Powiem wam coś... "I love you" rzucane przez fanów... fanki, to jest od zawsze ulubiony temat muzyków i całej ekipy za kulisami, z którego sobie żartują i opowiadają dowcipy. Z iloma muzykami nie rozmawiałem, zawsze "deklaracje miłosne fanek" były dobrym tematem do żartów. A najlepiej jak mają sfilmowane te pełne desperacji okrzyki, omdlenia, histerię. Nie wiem jak jest z podejściem zespołów pop do takich zachowań, ale pewnie jest spora różnica. Pop gwiazdki z reguły kochają taką próżność, czuć, że są uwielbiani, słyszeć te I love you kilkunastoletnich panienek, chełpić się tym, że tyle i tyle fanów stoi pod ich hotelem i tworzyć wokół siebie otoczkę gwiazdorstwa i niedostępności (ochrona, samochody z ciemnymi szybami). Zespoły rockowe/metalowe tego wszystkiego nie cierpią. Nie chcą żeby się ich fani w ten sposób zachowywali, żeby spędzali całą noc pod hotelem, i te sprawy... nie dlatego, że mają swoich fanów "gdzieś", tylko właśnie z szacunku dla nich, nie chcą żeby te dzieciaki robiły coś, co w jakiś sposób uwłacza ich godności jako człowieka. I na tym polega ta ogromna różnica pomiędzy tymi dwoma światami (pop a rock). Teksty Axla to wszyscy znają, ale idąc tym kierunkiem Slash też raz strzelił do kamer gadkę, jeszcze w czasach GN'R, że gardzi takim rodzajem fanek (dziewczyn ogólnie), które po koncercie biegną za jego samochodem, aż pod hotel i rzucają te swoje I love you. Gardzi dlatego, że one zachowując się w ten sposób pokazują, że gardzą samymi sobą. Zresztą wielu rockmenów zabierało już nie raz w tej sprawie głos i wszystkim się takie zachowanie nie podoba. A jeśli się komuś podoba, to znaczy, że ma już chyba nasrane od popularności w głowie. Nie rozumiem dlaczego wykonawcy pop, rap i reszta bandy zepsutych celebrities zamiast zajmować się pisaniem porządnej muzyki i piosenek, które dały by ludziom do myślenia, marnują czas opowiadając w gazetach lub telewizji w jakich domach mieszkają, ile samochodów posiadają, jakie majtki noszą czy ile kosztował pierścionek zaręczynowy - kogo to obchodzi? Obowiązkiem artysty-muzyka jest nagrywanie i robienie muzyki, a nie jeżdżenie od radia do radia, od telewizji do telewizji i gadanie w koło tych samych bzdur. Jestem bardzo przeciwko tym, którzy postanawiają iść do pozbawionego ambicji "Pop Idola", bo marzą się im plakaty w młodzieżowych pisemkach, rozdawanie autografów i występowanie w programach TV, by toczyć narodowe debaty o tym, czy jego trampki są ciągle trendy i czy fryzurka już aby nie passe - to wszystko pokazuje jak te naciągane gwiazdki muzyki pop są płytkie w środku. Najlepszy przykład. Gdy Amerykański Czerwony Krzyż zorganizował aukcję w celu zebrania pieniędzy dla ofiar huraganu Kathrina pani Britney Spears przyniosła na aukcję swój biustonosz. Jak można być tak głupim i robić w tak wielkim celu tak żenujące rzeczy i jeszcze iść do telewizji opowiadać o tym? Na jej miejscu nawet bym się publicznie nie przyznał, do tego swojego "daru", żeby sobie wstydu zaoszczędzić. Ludzie nie mają co jeść, dachu nad głową, a ona postanawia przyjść im z pomocą przynosząc biustonosz wyszywany brylancikami czy innym tego rodzaju gównem (nie wiem co to było, nie znam się). Co ci wszyscy karierowicze wiedzą o życiu? Co oni wiedzą o muzyce? Karierowiczostwo jest wtedy, kiedy człowiek nie ma nic do powiedzenia, jest płytkim gówniarzem i pcha się na afisz. Prawda jest taka, że nie można napisać dobrej muzyki, dobrego tekstu siedząc za ciemnymi szybami BMW czy chodząc z ochroniarzami po najdroższych restauracjach. Żeby być wiarygodnym poetą trzeba pochodzić po ulicach, zobaczyć realny świat w którym mieszka człowiek, a trzeba przyznać, że ten realny świat jest brzydkim miejscem. Niewiele mówi mi o życiu w naszym świecie piosenka, której głównym tematem jest impreza na plaży na Ibizie. Dlatego nie słucham wykonawców pop (z pewnymi nielicznymi wyjątkami, które mógłbym policzyć na palcach jednej ręki), nie słucham dance i reszty tych rzeczy, w których jest tak mnóstwo sztuczności i nieszczerości, w dodatku wszystko to robione z nastawieniem na sukces, że się niedobrze człowiekowi na samą myśl robi.SUNrise pisze:"Często podchodzą do mnie jakieś fanki i mówią: "Axl kocham Cię". A ja wtedy zawsze śmieję się w



A Ty tak ciągle:Krzychu Redchedzio pisze:Ja zawsze oceniam Marte obiektywnie
zawsze oceniam Marte obiektywnie
zawsze oceniam Marte obiektywnie
zawsze oceniam Marte obiektywnie
ufff

Moim zdaniem nie oceniasz, ale już nie będę pisać drugi raz tego co przedtem, bo to bez sensu.
Sorry Krzychu Redhedzio, (może) nie bierz sobie tego za bardzo do serca, ale muszę stwierdzić, że jak będziesz miał jakieś 10 lat więcej, to mogę się założyć, że zmienisz zdanie... A póki co, to zachwycaj się mandarynkowym snem, marz, i bądź szczęśliwy.Krzychu Redchedzio pisze:Marta nie jest dla mnie tylko idolką lecz kimś o wiele cenniejszym.Dzięki niej każdego dnia na mej twarzy pojawia się uśmiech.Dzięki niej czuje , że moje zycie ma sens.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
A teraz coś przy czym chwilę odetchnę

Ja to bym dodała jeszcze Kiss (mistrzostwo), Aerosmith (też oczywiście najlepsi w latach 70'tych), David Bowie (!!!!), Bruce Springsteen, Bob Dylan, Edguy, Dio, Rhapsody, Therion, Ayeron (znasz? Kupiłam ostatnio tak bez przekonania ich płytkę The Human Equation i nie mogę się od tego oderwać. Taka mocna, ale zarazem strasznie zabawna rzecz. Nie wiem jak można zdefiniować ten rodzaj muzyki. Jak słucham Day Sixteen: Loser - to zawsze mam skojarzenie z góralami. Nie wiem dlaczegoUnnamed pisze:Parę przykładów tego, co rozumiem przez słowo koncert muzyki współczesnej i z czym polecam się zapoznać.


Tylko w taki sposób okazuje się szacunek publiczności. Jeśli leci muzyka z playbacku to możesz wydzierać się do mikrofonu co ci się podoba np. "jestem już zmęczony, chce mi się jeeeeść i mam was już ludzie dosyć, idźcie do domu". Kiedy wykonawca gra, śpiewa i rozmawia z publicznością "na żywo" tylko wtedy czujesz ten klimat i wiesz, że muzyk jest z tobą szczery. No, ale Ciebie Sneyder nie muszę o tym przekonywać, Ty to wiesz, ja to wiem, a z innymi to pewnie różnie...Unnamed pisze:Można wyjść na scenę, grać absolutnie na żywo, śpiewać na żywo i robić przy tym kapitalne show, pokazując tym samym, jak bardzo kocha się i szanuje swoją publiczność.
Pierwszy coś wnoszący (do mojego życia) post na tym forum od całych stuleciUnnamed pisze:Dodam coś jeszcze (skoro już się wziąłem za pisanie).

No właśnie Sneyder jak tam z Twoją inspiracją? Miałeś pisać te swoje solówki, co by zrewolucjonizować brzmieniowo heavy metal i wprowadzić go w czwarte tysiąclecie. Nie mogę się doczekać....Unnamed pisze:Nie mógłbym odnaleźć w tym żadnych inspiracji.

A poza tym gdzie Ty się podziewałeś przez ostatni tydzień, ja się skontaktować z Tobą w żaden sposób nie mogłam. W ŻADEN. W końcu pomyślałam, że Cię już nie ma w Polsce, a Ty się nagle na forum pojawiasz..... gosh

Ja tam od dawna dobrze zdaję sobie sprawę, że się z tego drodzy chłopcy nabijacie. Jest taki żart. Przychodzą pod hotel fani gwiazdy rocka, skandują coś tam i drą się I love you, i love you. Ten wychodzi na balkon i mówi: "Ludzie, pomyłka! Iglesias mieszka w hotelu obok".Unnamed pisze: Z iloma muzykami nie rozmawiałem, zawsze "deklaracje miłosne fanek" były dobrym tematem do żartów.
- - - - - -
To tyle. Jeszcze duuuużo muszę od Ciebie nauczyć.
No dobrze, nie skazuję Cię już dłużej na czytanie moich bla bla bla i bla bla bla innych, w których na pewno inspiracji do tworzenia nie znajdziesz, chyba, że do napisania piosenki pt: "Mam wrażenie, że tutaj większość ludzi opowiada o rzeczach nieistotnych". I odezwij się gdziekolwiek jesteś, bo brakuje mi długich rozmów o 4 nad ranem

Przepraszam wszystkich za priva.


- Krzychu Redhedzio
- Posty: 114
- Rejestracja: śr, 19 paź 2005, 20:36
- Lokalizacja: Poznań
Twoim zdaniem nie oceniam Marty obiektywnie ... hmmm ...A Ty tak ciągle:
zawsze oceniam Marte obiektywnie
zawsze oceniam Marte obiektywnie
zawsze oceniam Marte obiektywnie
ufff
Moim zdaniem nie oceniasz, ale już nie będę pisać drugi raz tego co przedtem, bo to bez sensu.
Wybacz ale moim zdaniem to Ty ani prawie nikt na tym forum nie ocenia jej obiektywnie.Za przykład podam chociażby jej śpiew.Wszyscy jednogłosnie mówicie , że nie umie spiewać.Prawda jest taka , że Mandaryna w przyszłym roku wybiera się na Eurowizje a tam jak wiemy trzeba śpiewać na żywo.I daje sobie uciąć głowe , że nawet jak zaśpiewa dobrze i ładnie to i tak polecą ostre słowa krytyki od Was i od wielu innych ludzi.
To się nazywa być obiektywnym??? Może o tym niewiecie nawet ale podświadomie każdy z Was koduje sobie w głowie jedno zdanie : MARTA NIE POTRAFI ŚPIEWAĆ.I nawet jakby zaśpiewała w granicach możliwości dość dobrze i byście sami w domu przed telewizorem to stwierdzili to śmiem wątpić aby ktoś się do tego przyznał.
Normalna reakcja ludzka.Wiem co to jest

A skąd ktokolwiek może wiedzieć co ja będe robił za 10 lat ??? Pozatym Droga SUNrise przybliż mi prosze nad czym konkretnie niby zmienie zdanie ??? Bo nie bardzo rozumiem.Za 10 lat to pewnie Mandaryny już nie będzie (na scenie) ale mimo to będe ją zawsze wspominał do końca życia jako osobe , która robiąc to co robiła dała mi tyle szczęścia niegdyś ... I tak właśnie będzie wyglądało moje zdanie.Póki co jak mi napisałaś zachwycam się Mandarynkowym snem , marze i jestem poprostu szczęśliwySorry Krzychu Redhedzio, (może) nie bierz sobie tego za bardzo do serca, ale muszę stwierdzić, że jak będziesz miał jakieś 10 lat więcej, to mogę się założyć, że zmienisz zdanie... A póki co, to zachwycaj się mandarynkowym snem, marz, i bądź szczęśliwy.

Pozdrawiam.
Mnie Mandaryna nie rusza-nie wiem ale wydaje mi się że ten jej sukces to sukces jednego sezonu-nie słyszałam żeby na jej koncerty przychodziły takie rzesze ludzi.
Ale żeby porównywac ją zaraz do MJa???Co to za artystka która buduje kariere na coverach innych artystów???
Ale żeby porównywac ją zaraz do MJa???Co to za artystka która buduje kariere na coverach innych artystów???

__________________
"W zasadzie najważniejsze jest życie.A jak już jest życie,to najważniejsza jest wolność.A potem oddaje się życie za wolność."
To Ty tak ciagle nazywasz żartując sobie ze mnieSUNrise pisze:No właśnie Sneyder jak tam z Twoją inspiracją? Miałeś pisać te swoje solówki, co by zrewolucjonizować brzmieniowo heavy metal i wprowadzić go w czwarte tysiąclecie. Nie mogę się doczekać....Unnamed pisze:Nie mógłbym odnaleźć w tym żadnych inspiracji.


Byłem na południu w paru miejscach ( całkiem na południu, to znaczy w okolicach gór). Ludzie nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, w jak pięknym kraju żyjecie. Góry, wszędzie zieleń, macie czyste ulice i ludzie wyglądają na szczęśliwych i zadowolonych. I nie wyglądają na biednych, jak się na zachodzie Europy uważa. Może i chcecie być bogatsi niż jesteście teraz, ale to naturalne. Byłem w takich miejscach na świecie gdzie ludzie nie mają już kompletnie nic. Tutaj jest inaczej - bardzo pożądnie. Nie do końca rozumiem dlaczego tak niewielu ludzi przylatuje do Polski na wakacje.SUNrise pisze:A poza tym gdzie Ty się podziewałeś przez ostatni tydzień,
SUNrise pisze:ja się skontaktować z Tobą w żaden sposób nie mogłam.
Wiem i przepraszam


- - - - - -
To ja się uczę od Ciebie! I inspiracje [:-)] też czerpię, nawet o 4 rano przy bla bla bla. Od tego czasu chodzę spać o 20.00 wieczorem.SUNrise pisze:To tyle. Jeszcze duuuużo muszę od Ciebie nauczyć.
No dobrze, nie skazuję Cię już dłużej na czytanie moich bla bla bla i bla bla bla innych, w których na pewno inspiracji do tworzenia nie znajdziesz, chyba, że do napisania piosenki pt: "Mam wrażenie, że tutaj większość ludzi opowiada o rzeczach nieistotnych". I odezwij się gdziekolwiek jesteś, bo brakuje mi długich rozmów o 4 nad ranem
Do zobaczenia. I przepraszam za zamieszanie z tymi postami.


