Ale przywitać się trzeba :) , a i napisać o tym, co się czuje, też czasem warto, nawet jeśli czytać to mają ludzie, których się nie zna... A może właśnie dlatego?
Muzykę Michaela znałam jeszcze jako dzieciak, bo kto z nas nie kojarzy teledysku Earth Song? Pamiętam, że jako 9-letnia dziewczynka wzruszałam się widząc ten teledysk, ale wtedy byłam jeszcze nieświadoma geniuszu MJ'a i (jeszcze w tamtych czasach) w magnetofonie królowały raczej boysbandy

Później jakoś kilka piosenek się poznało, ale to nie było jeszcze to, gimnazjum i liceum to klimaty bardziej rockowe :)
Dopiero jakoś na studiach zapoznałam się z częścią twórczości Mike'a, przez jakiś czas słuchałam, ustawiłam sobie nawet jako dzwonek w telefonie.... Później wróciłam do starych klimatów, poznałam też "nowe" zespoły. Nie nazwałabym się Jego fanką w tamtym okresie. Miałam też mieszane uczucia, jeśli chodzi o Jego osobę... Nie wiedziałam jak to było z tymi operacjami, dlaczego nagle stał się biały, nie specjalnie też interesowały mnie powody, więc sobie odpuściłam...
Jakoś w kwietniu tego roku Przyjaciółka ściągnęła fragment Jego koncertu. Obie byłyśmy pod wrażeniem profesjonalizmu jaki prezentował! To było prawdzie show, pełne efektów, pomysłowe, a do tego Jego taniec i śpiew, mało artystów to potrafi! (jeśli w ogóle jest jeszcze ktoś taki)
No i zaczęło się, może nie wielkim szałem, ale jakoś człowiek bardziej chciał poznawać Jego twórczość...
I przyszedł pamiętny czerwcowy dzień... Noc właściwie. Oglądałam Tv i nagle na dole ekranu pojawiła się informacja o śmierci. Trudno było w to uwierzyć, przecież było zaplanowanych tyle koncertów (chociaż, zastanawiałam się, jak nasz Kochany MJ sobie z nimi poradzi).
Przyszedł smutek, jakieś roztargnienie, melancholia, mimo, że nie był mi bliski wtedy, ceniłam Jego muzykę, ale nie przywiązywałam wagi do tego, jakim był człowiekiem, w końcu różne rzeczy się czytało i słyszało. Jako Artysta był na pewno Geniuszem!!!
Od 25 czerwca nie można usłyszeć u mnie nic innego jak tylko Michaela! Zawładnął On moim życiem, powoduje, że się uśmiecham, ale wywołuje też łzy wzruszenia, czy czasami nawet niemalże rozpaczy. Poznałam Jego życie, przez te ponad dwa miesiące każdego dnia dowiaduję się czegoś więcej. Czasem wzruszam oglądając wywiady, czasem śmieję widząc, jaki momentami był szczęśliwy. Zakochałam się w Jego uśmiechu :D Mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jest, jest Mu lepiej, na pewno nikt Go tam nie ocenia. Ciekawe, czy Aniołowie nauczyli się już Moonwalk'a :D

Parę dni temu miałam konfrontację z dwójką przyjaciół. Nie są oni fanami MJ'a. Wręcz przeciwnie, nie lubią Jego muzyki, krytykują Go jako osobę nic o Nim nie wiedząc. I nie chcąc się dowiedzieć. Walczyłam dzielnie, żeby Go wybronić, ale fakty są takie, że każdy może mieć swoje zdanie. Boli jednak to, że niektórzy ludzie wyrażają swoją opinię znając sprawę tylko z jednej strony. Wiele lat temu może bym przyznała im rację. Dzisiaj nie wierzę w żadne oskarżenia. Michael miał ciężkie życie, na pewno wiele problemów, ale mimo tego dał nam to, co najpiękniejsze: wspaniałą muzykę i całego siebie, przecież kochał swoich fanów, a oni nie byli Mu dłużni.
Teraz ja dołączam do tego grona i, mimo, że pośmiertnie, będę odwdzięczać się taką samą miłością.
Dziękuję Ci Mike za to, że byłeś! :* R.I.P.
Tak to było ze mną :)
Mam na imię Magda, jestem studentką V roku, namiętnie słucham i poznaję Michaela. Od paru lat jestem też fanką Kasi Kowalskiej :)
Witam wszystkich :)