Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Na stronie 8 "Wprost" z 30 lipca 2006 można przeczytać...
zachęcam do przeczytania krótkiego artykułu przed zabraniem się do czytania tego tematu.
Modne są od dłuższego czasu hasła, które każdy z nas słyszał...
że w Polsce to jest brak tolerancji, brak wolności, a jak ktoś jest "nie postępowy", czyli nie wyraża przyzwolenia i poparcia dla wszystkiego to jest to nietolerancja, a ogólnie "Ciemnogród".
Ludzie wogóle zatracili znaczenie pojęć tolerancja i wolność.
Nawet nie wiem co tu więcej komentować... przemyślenia są po prostu myślę, że oczywiste po przeczytaniu artykułu.
Przecież to są ci dobrzy pedofile, oni chcą mieć prawo do miłości (shit!), obdarzania nią innych, dzielenia się nią, tą piekną (shit!) miłością. Przecież dzieci też tego pragną, ogranicza się je, ich rozwój emocjonalny...
Jeszcze chwila a ta 'tolerancja' i 'wolność' doprowadzą do tego, że nie będzie to niczym dziwnym, a dziwactwem za to będzie uznawanie tego za nienormalne i "cóż to za ciemnogród z takim nastawieniem" będzie można usłyszeć...
Dziwak jestem? Dobrze, można mnie nazwać faszystą (też ostatnio modne określenie), człekiem z Ciemnogrodu, nietolerancyjnym i niepostępowym - ale zasad i poglądów nie zmienię.
No ja tam jestem i za wolnością i za tolerancją, ale nie taką… Są pewne granice. Nikt nigdy nie przekona mnie, że pedofilia może być zjawiskiem pozytywnym. Nie istnieje coś takiego jak „dobry pedofil”. Internet ma tą wadę, że można w nim zamieścić niemal wszystko, nawet, jeśli moralna wartość tych treści jest znikoma, a właściwie nawet krzywdząca… Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się krzywda drugiego. Dzieci nie potrafią o sobie w pełni decydować, są nieświadome niebezpieczeństw i dlatego powinny być chronione. Dziecko jest w takim wypadku ofiarą. To, że pojawiają się strony o podobnej treści nie znaczy wcale, że te absurdalne postulaty są czy będą tolerowane przez społeczeństwo. Tolerancja to przyznawanie każdemu takich samych praw, chociażby do miłości, ale tylko w wypadku, jeśli żadnej ze stron nie dzieje się krzywda…
la_licorne pisze:No ja tam jestem i za wolnością i za tolerancją, ale nie taką… Są pewne granice.
Taki między innymi morał miał być wyciągnięty z tego postu
la_licorne pisze:jeśli żadnej ze stron nie dzieje się krzywda…
I tu też zaczyna się problem... bo kwestia "krzywdy" może być zupełnie różnie, całkowicie sprzecznie, pojmowana, jak zresztą widać... edit: kraj wyzwolony, tolerancyjny - Holandia... cytat z poczatku artykułu "Działają oni całkiem bezkarnie i reklamują się w Internecie. Niczym zalegalizowana w ubiegłym tygodniu w Holandii partia Dobroczynność, Wolność i Różnorodność (NVD), która ma wywalczać dla pedofilów podobne prawa, jakimi cieszą się tam geje i lesbijki.".
Chciałem zwrócić uwagę, że tolerancja jak i wolność nie mogą być ślepe, bo zgubią społeczeństwa.
Tolerancja powinna miec pewne granice. Obecnie ludzie chcą byc tak bardzo nowocześni, że są w stanie tolerowac wszystko. Pedofilia to wynaturzenie, i jak powiedział kiedyś pan Cejrowski, pedofile powinni miec na czole wypalone znamię (tak jak to robiono w średniowieczu) i kastrowani. No bo jeśli ktoś raz TO zrobił, to nie wierzę, ze tego nie powtórzy. Tu nie może byc mowy o tolerancji, jeśli krzywdzone sa niewinne dzieci.
Pedofilia jest przestepstwem. Do tego forma wynaturzenia. Dlaczego czlowiek o zdrowych zmyslach, majacy morale na przyzwoitym poziomie mialby to tolerowac?
Dobry pedofil??? To jakis obled!
Tolerancja nie polega na przyzwalaniu na wyrzadzanie krzywdy komukolwiek, zwlaszcza dzieciom. Nie moge sobie wyobrazic, by dziecko potrzebowalo takiego "dobrego" pedofila by sie prawidlowo rozwijac emocjonalnie. Rany, co za bzbura.
Chyba w tym znaczeniu nie jestem tolerancyjna i raczej nie bede...
Promise me we'll always be
Walking the world together
Hand in hand where dreams never end
My star secret friend and me
Obecnie ludzie tak bardzo boją się że ktoś mógłby im zarzucić 'nietolerancyjnośc' (a to w obecnych czasaach w oczach ludzi jedno z najgorszych oskarżeń), że zaczynają dawać swoje przyzwolenie na każdą inność, nawet jeśli jest ona zboczeniem i w sposób oczywisty krzywdzi ludzi, w tym wypadku niewinne, nie podejrzewające zagrożenia dzieci...
uważam się za osobę tolerancyjną, mam znajomych homoseksualnych, takich których wiele osób nazywa dziwnymi, pochodzę z bardzo tolerancyjnej rodziny..
ale wolę żeby zarzucono mi NIETOLERANCYJNOŚĆ niż dać swoje przyzwolenie i przymykać oczy na coś tak obrzydliwego jak pedofilia..
naprawdę wolę się wystawić na 'lincz publiczny' za moją 'nietolerancyjnośc'...
He was always such a nice boy
The quiet one
With good intentions
Respectful to his mother
His life was stole
Now we'll never know
Kiedyś obawiałam się, ze jeśli wyrażę swoje 'inne' zdanie na jakiś temat, to będą mnie uważac za nietolerancyjną lub coś takiego, więc wolałam się nie wypowiadac. Ale od jakiegoś czasu zupełnie mnie to nie rusza, jeśli ktoś mógłby uważac mnie za nietolerancyjną lub że mam staroświeckie, konserwatywne poglądy.
Jeśli np chodzi o homoseksualizm, to okej-niech faceci wiążą się z facetami a kobiety z kobietami, jeśli im tak dobrze. Ale po co tak bardzo chcą to demonstrowac? w ten sposób zrażają do siebie innych. Nie zaakceptuje nigdy tego, ze homoseksualiści mogliby adoptowac dzieci, bo to odbiłoby się tylko na psychice tych dzieci. Facet z facetem nigdy (wg mnie) nie stworzą prawdziwej rodziny, bo prawdziwą rodzinę tworzą mężczyzna i kobieta. Poza tym uważam, że homoseksualizm jest chorobą i to choroba uleczalną, co już udowodniono.
editt pisze:
Ale po co tak bardzo chcą to demonstrowac? w ten sposób zrażają do siebie innych.
moze z tego samego powodu co osoby heteroseksualne.
moze dlatego, ze jak kogos kochasz to masz ochote wykrzyczec to calemu swiatu i nie wstydzic sie tego.
moze zeby wywalczyc sobie przestrzen w zyciu spolecznym dla swobodnego wyrazania siebie i tego kim sie jest.
editt pisze:Nie zaakceptuje nigdy tego, ze homoseksualiści mogliby adoptowac dzieci, bo to odbiłoby się tylko na psychice tych dzieci. Facet z facetem nigdy (wg mnie) nie stworzą prawdziwej rodziny, bo prawdziwą rodzinę tworzą mężczyzna i kobieta.
normalna rodzina nie jest tez rodzina z jednym rodziciem, rodzina po rozwodzie z macocha czy ojczymem, rodzina skrajnie religijna czy rodzina hipisow zyjaca w komunie...nie ma jednego wzorca na zycie...kazdy wybiera wlasny.
ty stworzysz rodzine oparta na tradycyjnych wartosciach...kwestia tego, ze nie kazdy musi sie z toba zgadzac i je wyznawac i ma prawo do wlasnego systemu moralnego i zycia w zgodzie z nim.
editt pisze:Poza tym uważam, że homoseksualizm jest chorobą i to choroba uleczalną, co już udowodniono.
nic nie udowodniono...niektorzy od poczatku wlasnego rozwoju seksualnego wiedza, ze sa homoseksualni inni odkrywaja cos po latach, na jednych dzialaja czynniki spoleczne lub jednorazowy bodziec homo czy heteroseksualny, na innych uwarunkowania rodzinne, trauma z dziecinstwa itp. seksualnosc czlowieka bywa tajemnica dla niego samego.
bardzo prosto do tego podchodzisz jesli homoseksualizm jest uleczalny, uleczalny jest tez heteroseksualizm...mozna przez wiele lat zyc w zwiazkach homo, a potem zalozyc szczesliwa rodzine, mozna tez na odwrot po wielu latach uwazania sie za hetero znalezc szcescie z osoba tej samej plci.
poza tym jest watek o homoseksualizmie na forum, a nie znow metoda prostych skojarzen dochodzimy od pedofilii do homoseksualizmu.
editt pisze:Poza tym uważam, że homoseksualizm jest chorobą i to choroba uleczalną, co już udowodniono..
A mozesz podac zrodlo tych rewelacji ???
To nie są rewelacje. Czytałam różne artykuły, słyszałam też jedną audycję, w których wypowiadali się poważni ludzie, którzy przez wiele lat byli w związkach homoseksualnych i wydawało im się to normalne. Ale w pewnym momencie zaczęli miec uczucie, że to nie jest to, że czegoś im brakuje.
Już nie pamiętam szczególów, bo było to dawno, ale ci ludzie mają teraz żony, dzieci i są bardzo szczęśliwi. Nie podam ci źródła, bo nie pamiętam, gdzie to czytałam, ale jeśli mam gdzieś te artykuły i je znajdę to je tu wrzucę.
homesick pisze:
editt pisze:
Ale po co tak bardzo chcą to demonstrowac? w ten sposób zrażają do siebie innych.
moze z tego samego powodu co osoby heteroseksualne.
moze dlatego, ze jak kogos kochasz to masz ochote wykrzyczec to calemu swiatu i nie wstydzic sie tego.
moze zeby wywalczyc sobie przestrzen w zyciu spolecznym dla swobodnego wyrazania siebie i tego kim sie jest.
Ale ja jeszcze nie widziałam demonstracji gejów i lesbijek, którzy mówiliby jak bardzo kochają swoje drugie połówki. Ich demonstracje są, przynajmniej ja miałam czasem takie oddczucie, pełne jakiejś ukrytej agresji (?) Chcą wszelkim sposobami osiągnąc swój cel. Mnie takie coś odpycha. Przecież nikt im nie broni życia w związkach homoseksualnych, to jest ich sprawa co robią.
Czasami mam wrażenie, że na dalszy plan chcą zepchnąc ludzi żyjących w normalnych związkach homoseksualnych, że na siłę chcą dominowac, bo w przeciwnym wypadku, mogą oskarżyc o brak tolerancji wobec siebie.
homesick pisze:
editt pisze:Nie zaakceptuje nigdy tego, ze homoseksualiści mogliby adoptowac dzieci, bo to odbiłoby się tylko na psychice tych dzieci. Facet z facetem nigdy (wg mnie) nie stworzą prawdziwej rodziny, bo prawdziwą rodzinę tworzą mężczyzna i kobieta.
normalna rodzina nie jest tez rodzina z jednym rodziciem, rodzina po rozwodzie z macocha czy ojczymem, rodzina skrajnie religijna czy rodzina hipisow zyjaca w komunie...nie ma jednego wzorca na zycie...kazdy wybiera wlasny.
ty stworzysz rodzine oparta na tradycyjnych wartosciach...kwestia tego, ze nie kazdy musi sie z toba zgadzac i je wyznawac i ma prawo do wlasnego systemu moralnego i zycia w zgodzie z nim.
Gdyby homoseksualizm był czymś naturalnym, to w jaki sposób gatunek ludzki przetrwałby? Przecież to kobieta i mężczyzna dają początek nowemu życia, a nie facet z facetem. Owszem, są rodziny dysfunkcyjne, czasem patologiczne, ale to jest zupełnie coś innego.
Tak jak napisałam, to jest moje zdanie, że nigdy nie zaakceptuję adopcji dzieci przez homoseksualistów, bo to jest niezdrowe dla tych dzieci.
Ty masz swoje zdanie i je szanuję, ja mam inne poglądy.
Poza tym, ja nie łączę homoseksualizmu z pedofilią, bo to są zupełnie dwie różne kwestie. Chodzi tu o kwestię tolerancji.
Jak juz napisałam wcześniej, dla mnie tolerancja ma pewne granice. Tak jak akceptuję to, że osoby tej samej płci żyją ze sobą i jest to ich sprawa prywatna, tak w kwestii adopcji przez nich dzieci nie mogę byc aż tak tolerancyjna. Po prostu tego nie akceptuję.
Oglądałam pare miesięcy temu program w Puls tv, prowadzony przez penego starszego zakonnika. Bardzo ciekawy program, w którym rozmawia z zaproszonymi goścmi na dane tematy. I do
jednego z oddcinków zaprosił trzy osoby,chyba był jakiś nauczyciel i nie pamiętam dokładnie, ale chyba pani psycholog,wśród nich był ten pan, nie pamiętam jak on się nazywa, co w Polsce stoi na czele homoseksualistów. Dyskusja była spokojna, pozostali goście wypowiadali się na temat homoseksualizmu, oczywiście wyrażali swoje zdanie, swoje odczucia, była mowa o adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Natomiast ten pan obrońca praw gejów i lesbijek był bardzo nieprzyjemny, nie akceptował zupełnie tego, ze ktos na pewne kwestie może miec inne zdanie, cały czas jak nakręcony powtarzał to samo, nie dawał dojśc innyjm do głosu, żadne argumenty do niego nie trafiały, w ogóle nie szanował zdania innych i w połowie programu po prostu wyszedł zostawiając pozostałych. I tu się zastanawiam, czy tak zachowuje się człowiek, który domaga się praw dla swojej grupy, który domaga się tolerancji, a sam nie ma jej w sobie? Ten człowiek, zachowując się w tak infantylny sposób, stawia w bardzo złym świetle homoseksualistów.
Ja na prawdę nie jestem uprzedzona do homoseksualistów, nie akceptuje tylko pewnych kwesti i mam do tego prawo. Przecież można róznic się między sobą poglądami, a jednocześnie przyjaźnic się. Może mam wśród swoich przyjaciół, osoby o odmiennej orientacji, ale mimo tego przyjaźnimy się i jest wszystko ok. Przecież ktoś np może nie tolerowac tego jak sie ubieram czy coś takiego, a jednoczesnie możemy rozumiec się bardzo dobrze.
Hm, editt, pod pewnymi względami Twój stosunek do omawianego problemu wzbudza we mnie szacunek. Naprawdę rzadko spotyka się osoby, które w tak kulturalny sposób umieją wypowiedzieć się w tak gorącym, obleganym, a a może wręcz tępionym temacie?
Dla mnie tolerancja jak najbardziej ma granice. Nie ma się co wstydzić własnych poglądów- bo z jakiej niby racji pedofilia czy chociażby zoofilia mają być dopuszczalne? Możemy się z pseudo- tolerancyjnymi osobnikami sprzeczać, natomiast dla mnie niezaprzeczalnie tolerowanie pewnych zachowań kończy się tam, gdzie zaczyna się krzywda człowieka. Ot, moje proste jak budowa cepa myślenie. Dochodzę zatem do konstuktywnych wniosków na bazie mych mało skomplikowanych rozmyślań- iż w kwestii homoseksualizmu jestem całkowicie neutralna i wychodzę z założenia, iż każdy ma prawo do miłości.
Jestem zwolenniczką poglądu, iż każdy z natury jest biseksualny, natomiast nasmaruję tu jeszcze kilka zdań.
Rozumiem sprzeciw i niechęć editt do kwestii parad homoseksualistów, bo jakkolwiek by na to nie patrzeć, mam podobne odczucia. Nie chodzi mi tutaj konkretnie o homoseksualistów, ale w ogóle o sferę seksualności i taki sposób publicznego "okazywania miłości". Mnie po prostu nie podoba się publiczne paradowanie, tak samo jak okazywanie "swej wielkiej miłości" na przystankach autobusowych, w kiosku, czy w parku. Prawda jest taka, że właśnie to może w pewien sposób odstraszać czy zniesmaczać ludzi, bo dla nich pewna sfera życia powinna pozostać sferą tabu, do której nikt publicznie nie a prawa dostępu. Wielokrotnie spotykałam się z takimi opiniami od ludzi, którzy mają poglądy podobne do moich.
Co do rzekomego "leczenia" homoseksualizmu- tu się oczywiście nie zgodzę. Nie uwierzę w to. Tu nie chodzi nawet o pociąg seksualny do danej płci, ale o miłość do konkretnej osoby. Może to dziwne, ale nie postrzegam miłości w kwestiach płci. Poza tym, jeśli postrzegamy już homosekzualim w kategoriach "anomalii", to jest to zjawisko towarzyszące nam od zawsze, ale usilnie wciąż je negujemy i usuwamy w cień, traktujemy jak temat tabu i zapewne stąd wynika problem opisany w poprzednim akapicie. No, i zatacza się koło.
Natomiast ja w kwestii adopcji jestem jak najbardziej za- tylko nie w Polsce, bo u nas to najzwyczajniej w świecie nie wyjdzie. Takie dziecko czułoby się pokrzywdzone- nie przez rodziców, którzy niezależnie od płci, mogliby mu zapewnić odpowiednie wychowanie, wszystko zależy od tego, jakimi byliby ludźmi- ale w dużej mierze przez brak akceptacji ze strony otoczenia TO dziecko czułoby dyskomfort i barierę, która dzieli je z rówieśnikami.
Jakby nie patrzeć na kwestię tolerancji, to nie możemy się do końca wybielić. Tolerancja nie dotyczy jedynie sfery orientacji seksualnej, zapominamy o jej innych aspektach. Zawsze to, co odmienne, stanowiło dla nas źródło różnych emocji, często negatywnych- dlatego trudno zaakceptować nam chociażby samą kwestię płci, czy też braku jej kwalifikacji (chodzi mi tutaj o interseksualizm czy transseksualizm).
Dla niektórych kwestie takie jak płeć nie są tak istotne, bądź są istotne BARDZIEJ niż dla nas i dlatego nie możemy ich zrozumieć, natomiast to nie czyni tych ludzi gorszymi od nas i wydaje mi się, że ważne jest, byśmy najpierw czegoś dowiedzieli się o poruszanym przez nas zagadnieniu, a dopiero później dokonywali oceny. Niestety niektórzy tak nie potrafią.
Osobiście irytuje mnie współczesny pogląd zakładający, iż jeśli nie akceptujemy wszystkich odmienności, jesteśmy nietolerancyjni zacofani- passe! W pewnych kwestiach mentalność Polaków jednak mnie przeraża i nie umiem zrozumieć, dlaczego niektóre poglądy są aż tak głęboko w nas zakorzenione- bo nienawiść nie jest już nieakceptacją pewnych zachowań, a czymś, co prowadzi niejednokrotnie do przykrych, a często tragicznych w skutkach wydarzeń.
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
R.W.
Majkel - nie wyświetla mi się artykuł,ale wiem już o co kaman w tym temacie.
Nie będę się tu kłócić z Wami, bo to nie ma sensu i to,że ktoś ma inne poglądy nie znaczy,że mam go nie lubić nie szanować.
Każdy ma własny światopogląd.
Zależy to od kultury w jakiej żyjemy, od wychowania, później w trakcie młodego życia zmieniamy je nieco,bo kształtuje się nasza Osobowość i sami wyrabiamy sobie pogląd na świat, na życie. Na niektórych wielki wpływ ma religia, tradycja, tzw. wartości moralne, na niektórych wielki wpływ ma tv, czy subkultury,w których niekiedy się obracają, może i znajomi, wpływ otoczenia i wiele wiele różnych czynników.
pierwsze primo - tolerancja przede wszystkim polega na szacunku do innych ludzi i ich poglądów.
Każda ze stron [konfliktu] zawsze ma trochę racji.
Jakiekolwiek próby zmiany drugiego człowieka, wywierania na niego wpływu, presji uważam za brak mózgu(że tak to ujmę).
Dlatego nie wczytując się w żarliwe debaty kto ma większą rację, po prostu napiszę Wam co ja o tym myślę.
Homoseksualizm
- orientacji seksualnej się nie wybiera. To jest w Tobie, to jest Twój organizm i to on jakoś wybiera za Ciebie,czy jesteś heteroseksualny, biseksualny,czy też homoseksualny. To natura człowieka, a nie choroba. Niektórzy -np. bardzo wierzący i uznający to za grzech itd.- próbują to "leczyć",ale z tego co mi wiadomo, nic z tego nie wychodzi. Pozostają homoseksualni. Niektórzy próbują oszukać samych siebie - wiążą się z płcią przeciwną i udają,że są szczęśliwi jednocześnie raniąc bliskie osoby i unieszczęśliwiając tegoż partnera/partnerkę. Taka postawa prowadzi do frustracji, załamań nerwowych, depresji tudzież nawet chorób psychicznych. Bo ktoś nie potrafi pogodzić się z samym sobą, ma wewnętrzny konflikt. Tym bardziej,że wie, że dane społeczeństwo go dyskryminuje, ponieważ jest tzw. mniejszością.
Miłość nie wybiera. To uczucie najsilniejsze ze wszystkich.
Kiedyś usłyszałam, że [homoseksualiści] u nich to nie jest miłość,że mylą pojęcia. Powiem tak - w heteroseksualnych związkach jest takich i innych pomyłek na potęgę - a geje to jednak jak by nie było też ludzie, a ludzką naturą jest się mylić. Poza tym w większości heteroseksualnych tkwi przekonanie,że homoseksualizm (jako orientacja seksualna, lub też jak kto woli- choroba) to tylko seks i nic więcej. Że geje nie robią ze sobą nic innego tylko się - że tak trywialnie powiem - zapinają w pupę. I stąd AIDS, stąd pedofilia itd.
Trochę skrzywiony ten obraz. Ale w polskim społeczeństwie jak też podobnych mentalnie (głównie chyba Europa Wschodnia) jest już to przybite na stałe. Niestety.
Owszem, geje trochę sami narobili sobie wrogów i sami trochę są winni temu,że tak a nie inaczej ich się traktuje. Imprezy imprezami, ale manifestacje, gdzie wiadomo,że są wspomnianą MNIEJSZOŚCIĄ nic dobrego nigdy nie wniosą. Tylko kolejne konflikty.
Osobiście mam kilku kolegów gejów - są wspaniałymi kumplami. Dwoje z nich (Francuzów) pobrało się jakieś 2 lata temu w Amsterdamie. Pierre i Fabrice mają niezwykłą historię! :):) I nawet na ich przykładzie, choćby byli jedynymi na świecie, wiem,że w ich 'branży' też istnieje prawdziwa miłość!:)
Adopcja w parach homoseksualnych zawsze była kwestią sporną, u nich samych też. Tu już jestem przeciwna. Gdy dorastamy wybieramy swoją drogę, więc tendencyjne wychowywanie dziecka to nie najlepszy sposób. W przypadku,gdy decydujemy tylko o sobie, dwie dorosłe osoby - jest ok, ale wpływ na rozwój innej osoby, dziecka... tu jednak potrzebna jest i kobieta i mężczyzna. Niezaprzeczalnie.
Jeśli chodzi o pedofilię, no to krótka piłka. Bo chodzi o dzieci. Krzywdzenie ich. Kary za pedofilię powinny być surowe, bardzo surowe. Jedno takie drobne 'doświadczenie' w życiu dziecka ma ogromny wpływ na jego rozwój na wszelkich płaszczyznach, ma wpływ na całe jego życie. Więc wg mnie co najmniej dożywocie powinno być podstawową karą dla dopuszczających się tego przestępstwa.
Generalnie INNOŚĆ w Polsce (może i nie tylko tu..) oznacza ZŁO. Od razu, bez ruszenia mózgiem. Większość normalnych ludzi dosłownie nienawidzi odmienności, nie znosi,gdy ktoś się wyróżnia, jest inny niż ta cała szara masa ludzi. Jest od razu w pewien sposób dyskryminowany. Nie wiem z czego to wynika, nad tym zastanawiam się całe życie. Może z braku odwagi realizacji swoich marzeń, bo zdominowała ich proza życia, nie chcą się wychylać. Brak im charakteru, żyją najprostszym życiem jakie się da: praca, dom, wakacje nad morzem raz w roku, codzienne obowiązki, nie mają żadnej konkretnej pasji, a może by nawet chcieli, ale myślą,że już za późno, że nie wypada, że głupio...I dlatego z taką zawiścią patrzą na ludzi, którzy żyją inaczej, są inni,czy nawet ubierają się inaczej. Temat rzeka.
Osobiście powiem Wam... może nie z wyglądu,ale ... też czuję się wyalienowana w tym społeczeństwie. Naprawdę. Jestem inna i wiem to już co najmniej od podstawówki. Nigdy nie akceptuję standardów, utartych schematów jak ma być i masz tak robić. Zawsze wolałam inaczej.
Teraz też mam inaczej - nie wyszłam za mąż za chłopaka,z którym byłam podczas studiów, mimo że przecież już pora, mam już 27 lat,o nie! ;P
Ciągle od życia chcę więcej i więcej, zamiast usiąść na tyłku i cieszyć się z tego co jest. Wierzę w niemożliwe i spełniam nierealne marzenia - właśnie, to chyba przeszkadza większości. I w tym miejscu to ja spotykam się z nietolerancją. Ciotki klotki dziamdziają mi za każdym razem, próbują mnie swatać z porządnymi chłopakami (wtf!), chcą załatwiać mi pracę (już dwa razy tak było i rzuciłam,bo to kompletnie nie to!, skłócając się z daną ciotką). Żyję w społeczeństwie, które uważa mnie za kosmitkę. A nawet,gdy obróciłam to na swoje i jestem dumna z tego kim jestem,oni tego nie mogą znieść.
Wolę całe życie walczyć o swoje marzenia, umrzeć próbując!, niż siąść na tyłku. Nie chcę wyjść za "normalnego, wartościowego(?) chłopaka", pracować w jakimś urzędzie 7-15, wmawiać sobie że jestem szczęśliwa, kochać się tylko w pozycji po bożemu, oszczędzać na wodzie, kupować ciuchy po przecenach itd. To nie ja!! Ale ja nie dyskryminuję ludzi, którzy wybrali tak (większość). To był ich wybór, oni tak chcieli, dobrowolnie się na to zdecydowali. I ja to szanuję.
Dlaczego to wszystko piszę...
Bo widzę nawet na moim przykładzie, jak ludziom (w Polsce, we wschodniej EU, gdzie ciągle śmierdzi komunizmem, cenzurą i stereotypami) trudno zaakceptować innych, różnych od szarej masy. Mój mały głupi przykład to tylko przykład, a stąd dalej idziemy do rasizmu, homofobii itd. Dosłownie rzut beretem,bo problem polega na tym samym.
Różnice są WSZĘDZIE, na całym świecie: w Polsce, w Europie, Azji, USA itd. I zawsze będą. Tylko niektórzy ludzie już to zaakceptowali i żyją normalnie, szanują się, współżyją społecznie ze sobą i w człowieku - nie wiem jak różnym od nich - widzą człowieka. Murzyn, Chińczyk, Żyd, homoseksualista, pustelnik, Matka Polka, zakonnica, prostytutka, artysta - ktokolwiek. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Różnymi bardzo, ale Ludźmi! Więc, na Boga, dlaczego czasami tak ciężko żyć? I jeden drugiemu zamiast ułatwiać, to utrudnia!
Nie chcę żeby ktos odebrał mnie tu jako homofoba. Nie. Homoseksualiści mają prawo do szczęścia, jak każdy człowiek, jeśli nie krzywdzi drugiego człowieka. Dla mnie to jest po prostu.... nienaturalne(?). Tu już nie chodzi o to, że tak czy tak zostałam wychowana, po prostu tj moje odczucie. Kwestie religijne oczywiście miały wpływ na ukształtowanie moich poglądów, ale pewne rzeczy po prostu 'podpowiada' mi sumienie. 'Coś' wewnątrz mnie mówi mi, że to czy to jest lub nie jest właściwe. Kaźdy z nas ma swoje przekonania. Coś je kształtuje Tak jak juz wcześniej napisałam, jeśli facet chce byc z facetem to ich sprawa. Ja tylko nie akceptuję adopcji dzieci w takich przypadkach.
Zgodzę się, że żyjemy w takim 'kręgu kulturowym' (mam nadzieję, że to dobre okreslenie), gdzie pewne rzeczy nie sa akceptowane. Jest wielu ludzi bardzo uprzedzonych do innych, bo mają inny kolor skóry, inaczej sie ubierają, mają 'inne' zainteresowania. Dla wielu ludzi w naszym kraju zobaczenie czarnego człowieka na ulicy to sensacja, a przeciez mamy XXI wiek. Jest to także wynik wydarzeń historycznych,politycznych, które miały miejsce. Na wolnym, wyzwolonym Zachodzie pewne kwestie postrzega się inaczej. Poza tym Zachód nie jest już tak silnie religijny jak Polska właśnie. A przecież wszystkim wiadomo, że Kościół ma wpływ na sposób myślenia ludzi.
akaagnes pisze:Osobiście powiem Wam... może nie z wyglądu,ale ... też czuję się wyalienowana w tym społeczeństwie. Naprawdę. Jestem inna i wiem to już co najmniej od podstawówki. Nigdy nie akceptuję standardów, utartych schematów jak ma być i masz tak robić. Zawsze wolałam inaczej.
Teraz też mam inaczej - nie wyszłam za mąż za chłopaka,z którym byłam podczas studiów, mimo że przecież już pora, mam już 27 lat,o nie! ;P
Ciągle od życia chcę więcej i więcej, zamiast usiąść na tyłku i cieszyć się z tego co jest. Wierzę w niemożliwe i spełniam nierealne marzenia - właśnie, to chyba przeszkadza większości. I w tym miejscu to ja spotykam się z nietolerancją. Ciotki klotki dziamdziają mi za każdym razem, próbują mnie swatać z porządnymi chłopakami (wtf!), chcą załatwiać mi pracę (już dwa razy tak było i rzuciłam,bo to kompletnie nie to!, skłócając się z daną ciotką). Żyję w społeczeństwie, które uważa mnie za kosmitkę. A nawet,gdy obróciłam to na swoje i jestem dumna z tego kim jestem,oni tego nie mogą znieść.
Wolę całe życie walczyć o swoje marzenia, umrzeć próbując!, niż siąść na tyłku. Nie chcę wyjść za "normalnego, wartościowego(?) chłopaka", pracować w jakimś urzędzie 7-15, wmawiać sobie że jestem szczęśliwa, kochać się tylko w pozycji po bożemu, oszczędzać na wodzie, kupować ciuchy po przecenach itd. To nie ja!! Ale ja nie dyskryminuję ludzi, którzy wybrali tak (większość). To był ich wybór, oni tak chcieli, dobrowolnie się na to zdecydowali. I ja to szanuję.
Akaagnes, wydaje mi się , że chyba wszyscy, a przynajmiej duza większośc nas wszystkich na tym forum czuje się 'inna'
Ja głośno zaczęłam mówic o tym co mi przeszkadza, czego nie akceptuję, co lubię a czego nie dośc niedawno, jeśli biorąc pod uwage mój wiek Przez całą moją edukację szkolną, zawsze chciałam czegoś innego, lubiłam rzeczy, które dla innych były dziwne, nieciekawe, ale wstydziłam się mówic o tym, bo bałam się stracic przyjaciół, czy wyjśc na 'dziwną'. Chyba wiele dzieci tak ma. Juz dawno podobały mi się ubrania, ktyóre teraz są 'na czasie', ale kiedyś nie były. Chciałm je nosic, ale bałam się, że ktoś może mnie wyśmiac, skrytykowac. W liceum zaczęłam powoli 'przemycac' to co moje, choc czasami robiłąm to nie pewnie. Bardzo wiele rzeczy zmieniło się wraz ze studiami. To chyba dla wielu jest okres przełomowy w życiu. Gdy zaczęłam pierwsze studia w Krakowie (dodam, ze po 2 m-cach rzuciłam ) i tak sobie spacerowałam po mieście, uderzyło mnie jak wielu jest tam różnych ludzi i każdy z nich jest inny-każdy ubierał się jak chciał, miał włosy jakie chciał, ludzie śpiewali, grali na ulicach i...nikt nie zwracał na to uwagi. Nie było dla innych nic w tym dziwnego. To było normalne. I to wtedy tak na prawdę wszystko się zmieniło. Przestałam się przejmowac czyimś zdaniem.
Tak jak Ty, ja tez nie chcę miec pracy, któraby mnie ograniczała, nie chcę takiego zwykłego życia, nie chcę co dzień robic tego samego. Jak mówię komuś,że nie chcę pracowac np w budżetówce, to dziwią się jak mogę nie chciec takiej pracy, skoro to najlepsza fucha-płaca zagwarantowana co m-c, mało roboty, kawka-herbatka, i byle do 15-życ nie umierac. To nie jest dla mnie. Trochę pracowałam w 'takich warunkach' i mnie to męczyło. Gdybym komuś powiedziała jakiego faceta chcę, to by mnie wyśmiali.
Szanuję tych co mają inne poglądy, bo co by było, gdybyśmy wszyscy myśleli tak samo. Szanuję homoseksualistów, bo są tylko ludźmi, mają uczucia. Ich sprawa co robią. (nie chcę by ktoś pomyślał, że tak czepiłam się tematu homoseksualizmu, ale chcę po prostu wyrazic swoją opinię, a generalnie mało mówi sie w Polsce na takie tematy).
Najwazniejsze to szanowac siebie na wzajem W końcu nie mogłabym nazwac się fanką Michael'a Jackson'a (choc chciałbym znależc inne okreslenie na 'fana' ), gdybym nie potrafiła szanowac 'inności' innych ludzi, i nie mogłabym równiez domagac się by sznowano mnie za tą innośc...