Lenowy wstęp ;)
: ndz, 08 lis 2009, 22:31
Witam wszystkich ;)
Jestem Lena, mam lat 14 zaledwie (ach, to bycie smarkaczem, uwielbiam), a MJ naprawdę zainteresowałam się...jakiś tydzień temu.
Na swoją obronę mam jedynie fakt, że w czasie, gdy poznawałam muzykę i wybierałam swoich ulubionych artystów o Michaelu najłatwiej było usłyszeć, że to nadający się do leczenia psychiatrycznego pedofil z rozpadającą się twarzą. Dokładnie takie miałam o nim pojęcie i to mnie - bądźmy szczerzy - jako młodą, grzeczną i miłą jeszcze osóbkę, odstraszało. Jego muzykę poznałam w czerwcu tego roku - na jakieś dwa tygodnie przed śmiercią MJ. Słuchałam kilku piosenek, nie zagłębiając sie bardziej. Nie dlatego, że mi się nie podobało - po prostu jakoś wtedy zniknęło to wśród innych rozwijających się zainteresowań.
Tak, zapewne to mało oryginalne i najprawdopodobniej będę jedną z tysięcy, ale praktycznie rzecz biorąc zaczęło się od filmu "This Is It". Bo oto wtedy z wielkim zdziwieniem odkryłam, że może Michael był także, po prostu, dobrym człowiekiem, genialnym muzykiem i profesjonalistą. Nie będę filmu zachwalać ani ganić, bo zbyt początkująca jestem w temacie. Grunt, że się zaczęło, bo pokazano mi go z innej, lepszej strony.
Od tego tygodnia dzielnie uzupełniam straty tych czternastu lat ;)
Obawiam się, że zostałam już uzależniona, a zapisałam się do Was, żeby się trochę podszkolić i ogólnie być na bieżąco. No a poza tym, mam nadzieję, że aż roi się tu od ciekawych ludzi ;P
Pozdrawiam gorąco.
Jestem Lena, mam lat 14 zaledwie (ach, to bycie smarkaczem, uwielbiam), a MJ naprawdę zainteresowałam się...jakiś tydzień temu.
Na swoją obronę mam jedynie fakt, że w czasie, gdy poznawałam muzykę i wybierałam swoich ulubionych artystów o Michaelu najłatwiej było usłyszeć, że to nadający się do leczenia psychiatrycznego pedofil z rozpadającą się twarzą. Dokładnie takie miałam o nim pojęcie i to mnie - bądźmy szczerzy - jako młodą, grzeczną i miłą jeszcze osóbkę, odstraszało. Jego muzykę poznałam w czerwcu tego roku - na jakieś dwa tygodnie przed śmiercią MJ. Słuchałam kilku piosenek, nie zagłębiając sie bardziej. Nie dlatego, że mi się nie podobało - po prostu jakoś wtedy zniknęło to wśród innych rozwijających się zainteresowań.
Tak, zapewne to mało oryginalne i najprawdopodobniej będę jedną z tysięcy, ale praktycznie rzecz biorąc zaczęło się od filmu "This Is It". Bo oto wtedy z wielkim zdziwieniem odkryłam, że może Michael był także, po prostu, dobrym człowiekiem, genialnym muzykiem i profesjonalistą. Nie będę filmu zachwalać ani ganić, bo zbyt początkująca jestem w temacie. Grunt, że się zaczęło, bo pokazano mi go z innej, lepszej strony.
Od tego tygodnia dzielnie uzupełniam straty tych czternastu lat ;)
Obawiam się, że zostałam już uzależniona, a zapisałam się do Was, żeby się trochę podszkolić i ogólnie być na bieżąco. No a poza tym, mam nadzieję, że aż roi się tu od ciekawych ludzi ;P
Pozdrawiam gorąco.