Justin Timberlake
Justin Timberlake
Temat poświęcony jednemu z najbardziej popularnych młodych artystów naszych czasów ,Justinowi Timberlake'owi.
Komentujemy tu płyty,koncerty jak i wszystkie inne przedsięwzięcia w których palce maczał Pan Timberlake.
Komentujemy tu płyty,koncerty jak i wszystkie inne przedsięwzięcia w których palce maczał Pan Timberlake.
Ostatnio zmieniony sob, 26 kwie 2008, 1:16 przez Xscape, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie wiem, skąd masz płytę... Nie wnikam. Z przecieków w sieci wynika, że na tym krążku jest inaczej, głównie ze względu na to, że produkcją zajął się Timbaland. Jest więc akcent przesunięty bardziej na produkcję, niż na melodię.
Na youtube można podglądnąć ujęcia z kamer amatorskich, z występów Timberlake'a z nowym materiałem. Muzyk, jak się okazuje, wyruszył na kilka koncertów po małych salach klubowych, by wypróbować płytę. To cieszy, że teraz już i artyści masowi traktują to jako normę.
Gość dla mnie jeszcze nagrywa muzykę, która jest ładna, dobrze zrobiona i szybko chwytająca, ale też szybko się nudząca. Zabawa, nic poza tym. Jeżeli jemu nagrywanie płyt się nie znudzi i nie przestanie nagrywać, po tym, jak młodzież znajdzie sobie innego idola, to wróżę mu bycie klasykiem. Ma poczucie humoru, dystans do siebie, talent do chwytliwych melodii i jest pracowity. I- to ciekawe, nie wzbudza skrajnych emocji. Nie wiem, jak mu się to udało.
Ciekawostka. W piosence Chop Me Up pada imię i nazwisko pewnego znanego muzyka amerykańskiego. Znamy go wszyscy.
Na youtube można podglądnąć ujęcia z kamer amatorskich, z występów Timberlake'a z nowym materiałem. Muzyk, jak się okazuje, wyruszył na kilka koncertów po małych salach klubowych, by wypróbować płytę. To cieszy, że teraz już i artyści masowi traktują to jako normę.
Gość dla mnie jeszcze nagrywa muzykę, która jest ładna, dobrze zrobiona i szybko chwytająca, ale też szybko się nudząca. Zabawa, nic poza tym. Jeżeli jemu nagrywanie płyt się nie znudzi i nie przestanie nagrywać, po tym, jak młodzież znajdzie sobie innego idola, to wróżę mu bycie klasykiem. Ma poczucie humoru, dystans do siebie, talent do chwytliwych melodii i jest pracowity. I- to ciekawe, nie wzbudza skrajnych emocji. Nie wiem, jak mu się to udało.
Ciekawostka. W piosence Chop Me Up pada imię i nazwisko pewnego znanego muzyka amerykańskiego. Znamy go wszyscy.
Ja nie jestem almumem rozczarowana. Jest moze troche "kanciasty" - w zwiazku ze specyficzna produkcja- to mimo wszystko przy drugim przesluchaniu znalazlam na nim kilka kawalkow, ktore mi sie podobaja. Moim zdaniem beda one hitami na miare Cry me a river i Rock your body. FutureSex/LoveSound naprawde podnosi do tanca.... SexyBack zbyt przypomina mi jeden taki kawalek ( nie znam tytulu... ale chodzi o ten rytm krazacy w tle ... to sampel jakiegos klubowego przeboju, ktory non stop leci w USA) i dlatego podoba mi sie mniej. Jest zbyt nachalny. Sexy Ladies ma kilka powtorek z tego, co doskonale znamy z poprzedniej plyty artysty.... i tez nie przypadlo mi do gustu. My love ma fantastyczna melodie. To kawalek, ktory zapada w pamiec i jest bardziej od innych melodyjny. Ja juz kilka osob zauwazylo - to bedzie hit. LoveStoned.... i znowu wrazenie, ze gdzies juz to slyszalam. Mimo to bardzo chwytliwa melodia zapadla mi w pamiec. Cos na miare Rock your body - przynajmniej w koncowce przywodzi mi na mysl tamten kawalek. What goes around/ comes around fajnie mnie rozkolysal i tez wroze mu kariere.
Moj numer jeden to Summer Love/ Set the Mood Prelude. Nie wiem, czy tam sa sample czy nie (choc mam wrazenie, ze tak) - ale mnie ta melodia naprawde buja. Tej piosenki chce mi sie sluchac
Baby making songs tez sie Justinowi udaly. Przytulance na plycie sa naprawde mile. Loosing my way ma sample tego popularnego kilka lat temu kawalka When I get high ( chyba taki to byl tytul tego zeschizowanego utworu) ale melodia jest chwytliwa i mimo tego nachalnego sampla bardzo mi sie podoba. Chorki robi wielu artystow, nie tylko Mike. U Justina chorek jest zlozony jakby z wielu malych chlopcow, a w koncowce przeradza sie w gospel. Jako ze uwielbiam chorki - ta piosenka naprawde mnie kreci.
All over me to uklon w strone old schoolowych ballad- przywodzi mi na mysl ostatnie dokonania Alicii Keys ( moze to to pianino) i jest sliczne. Glos Justina wedruje w strone falsetu i wraca do bardziej naturalnej tonacji. Melodia jest bardzo soulowa. Naprawde bardzo udany kawalek.
Konczace plyte Pose i Chop me up to uklon w strone hip hopu, z tym ze Chop me up ma wiecej melodii i mniej rapu.
Podsumowujac moim zdaniem Justin sprostal wymaganiom i nagral naprawde dobry album, z ktorego mozna spokojnie wybierac hity. Piosenki przebojowe, bujajace, zapadajace w pamiec- jak na piosenkarza spiewajacego pop Justin zasluguje moim zdaniem na duze uznanie i jak powiedzal kaem - ma szanse przerodzic sie w klasyka.
Moj numer jeden to Summer Love/ Set the Mood Prelude. Nie wiem, czy tam sa sample czy nie (choc mam wrazenie, ze tak) - ale mnie ta melodia naprawde buja. Tej piosenki chce mi sie sluchac

Baby making songs tez sie Justinowi udaly. Przytulance na plycie sa naprawde mile. Loosing my way ma sample tego popularnego kilka lat temu kawalka When I get high ( chyba taki to byl tytul tego zeschizowanego utworu) ale melodia jest chwytliwa i mimo tego nachalnego sampla bardzo mi sie podoba. Chorki robi wielu artystow, nie tylko Mike. U Justina chorek jest zlozony jakby z wielu malych chlopcow, a w koncowce przeradza sie w gospel. Jako ze uwielbiam chorki - ta piosenka naprawde mnie kreci.
All over me to uklon w strone old schoolowych ballad- przywodzi mi na mysl ostatnie dokonania Alicii Keys ( moze to to pianino) i jest sliczne. Glos Justina wedruje w strone falsetu i wraca do bardziej naturalnej tonacji. Melodia jest bardzo soulowa. Naprawde bardzo udany kawalek.
Konczace plyte Pose i Chop me up to uklon w strone hip hopu, z tym ze Chop me up ma wiecej melodii i mniej rapu.
Podsumowujac moim zdaniem Justin sprostal wymaganiom i nagral naprawde dobry album, z ktorego mozna spokojnie wybierac hity. Piosenki przebojowe, bujajace, zapadajace w pamiec- jak na piosenkarza spiewajacego pop Justin zasluguje moim zdaniem na duze uznanie i jak powiedzal kaem - ma szanse przerodzic sie w klasyka.
Dżej Ti powraca z nowym materiałem, niestety nie jest to do końca powrót na jaki liczyłem. Już pierwszy promujący singiel, Sexy Backsprawił mi spory zawód, na szczęście na krążku znajduje się kilka lepszych piosenek. Ten kawałek jakoś do mnie nie trafia, opiera sie na powtarzanym w kółko "Go ahead, be gone with it" i tyle. Chociaż zdaję sobie sprawę że w klubie utwór może się sprawdzać. Porównując to jednak do tego jak Timberlake uderzył w 2002 z "Like I love You" to Sexy Back wypada blado. I właśnie tego brakuje mi na "FutureSex LoveSound", prawdziwego killera takiego jak wspomniany Like I Love You czy Cry Me A River. Owszem jest kilka wyróżniających sie utworów, jak chociażby piosenka tytułowa ale bez wiekszych uniesień. Z tej grupy mógłbym jeszcze wymienić My love, Lovestoned/I think she knows (na chwilę obecną chyba ta podoba mi się najbardziej, szczególnie druga jej część), bouncujący What goes around.../...comes around(6:50, słysze cos jakby Can You Feel It Jacksonów ;]), Chop me up. Na uwagę zasługuje również ballada (Another song) all over again i Summer Love. Płyta jest świeża i różni się od poprzedniczki. Justin poszedł bardziej w kierunku r'n'b/hiphop i nie jest już tak "majkelowy" jak na Justified, początkowo może zawodzić ale z każdym następnym przesłuchaniem nabiera rumieńców. Justified myślę nie przebije ale też niewypałem nie jest. 7 out of 10.
Obejrzałem VMA 2006, a właściwie nagrałem i dziś sobie obejrzałem. Na podglądzie, bo inaczej tego oglądać się nie da. Reklamy co kwadrans i mnóstwo rzeczy, które nudzą. I to moje ciągłe zniecierpliwienie Where the hell is Madonna? Madonny nie było, bo też i nie miałaby po co być. Nic Jej nie dali.
Zacząłem oglądać z kartką w ręce, co by wypisać, co mnie zainteresowało (tj. na co zwolniłem podgląd do tempa 1/1). Zakładałem, że choć do połowy ją zapełnię. Na początku napisałem Justin Timberlake, chwilę potem Lou Reed, a później... Już nic nie napisałem.

Shakira. Chociaż do popatrzenia miła
Timberlake rozpoczął nagrody. Zaczął od My Love, świetnie tańcząc electric boogie (jak to inaczej się nazywa, to Kasiu popraw mnie). Już dawno nikt tak nie tańczył. Od czasów niejakiego Michaela Jacksona. Zdolny chłopak. A później był najnowszy singiel, ale tu już tańca właściwie nie było. Swoją drogą, co do sampla w SexyBack. To takie u uuu, to nieodparcie kojarzy mi się z jednym z remixów z płyty "janet.remixed".

zdjęcia z onet.pl
Coroczną Michael Jackson Video Vanguard Award wygrał Hype Williams- reżyser klipów czarnych artystów- odpowiedzialny min. za What's It Gonna Be? Busta Rhymes i Janet Jackson, by pozostać w rodzinie.
A jak jeszcze jestem przy Janet, całość szła w simulcaście z, pewnie, kilkusekundowym opóźnieniem. Simulcast to technika polegająca na wytworzeniu dwóch strumieni obrazu, pozwalająca właśnie na emisję z kilkusekundowym opóźnieniem. Daje to możliwość cenzury. A dlatego piszę to przy Janet, bo technika weszła w ogólne użycie od czasu Jej hstorii nagiego sutka na Supebowl. Jak występowała z Justinem, że dodam, by wszystko tu stało się spójne
. Później zresztą pisano, że sprawa z Janet sztucznie była rozdmuchana, by można było zacząć mieć pretekst do ingerencji w telewizyjny przekaz.
Jeszcze jedna rzecz mnie zaciekawiła. Gdzieś w połowie wyszła kobieta i zaczęła z "wielką troską" mówić do Paris Hilton, jak się o nią martwi, że tak przytyła, że nie widać jej kości... Też dziewczę znalazło sobie sposób na zaistnienie. Robi wiele, by ludzie się z niej naigrywali. Taki człowiek do plucia, że przytoczę słowa TheWiz z innego wątku. A ludzie szybko na to idą. Od czasów igrzysk rzymskich chyba niewiele w sumie się zmieniło. Ale może nie ma co się rozpisywać. Dziewczyna wie, co robi.
Był też Axl Rose, ale o tym pewnie ktoś inny napisze.
Zacząłem oglądać z kartką w ręce, co by wypisać, co mnie zainteresowało (tj. na co zwolniłem podgląd do tempa 1/1). Zakładałem, że choć do połowy ją zapełnię. Na początku napisałem Justin Timberlake, chwilę potem Lou Reed, a później... Już nic nie napisałem.

Shakira. Chociaż do popatrzenia miła
Timberlake rozpoczął nagrody. Zaczął od My Love, świetnie tańcząc electric boogie (jak to inaczej się nazywa, to Kasiu popraw mnie). Już dawno nikt tak nie tańczył. Od czasów niejakiego Michaela Jacksona. Zdolny chłopak. A później był najnowszy singiel, ale tu już tańca właściwie nie było. Swoją drogą, co do sampla w SexyBack. To takie u uuu, to nieodparcie kojarzy mi się z jednym z remixów z płyty "janet.remixed".

zdjęcia z onet.pl
Coroczną Michael Jackson Video Vanguard Award wygrał Hype Williams- reżyser klipów czarnych artystów- odpowiedzialny min. za What's It Gonna Be? Busta Rhymes i Janet Jackson, by pozostać w rodzinie.
A jak jeszcze jestem przy Janet, całość szła w simulcaście z, pewnie, kilkusekundowym opóźnieniem. Simulcast to technika polegająca na wytworzeniu dwóch strumieni obrazu, pozwalająca właśnie na emisję z kilkusekundowym opóźnieniem. Daje to możliwość cenzury. A dlatego piszę to przy Janet, bo technika weszła w ogólne użycie od czasu Jej hstorii nagiego sutka na Supebowl. Jak występowała z Justinem, że dodam, by wszystko tu stało się spójne

Jeszcze jedna rzecz mnie zaciekawiła. Gdzieś w połowie wyszła kobieta i zaczęła z "wielką troską" mówić do Paris Hilton, jak się o nią martwi, że tak przytyła, że nie widać jej kości... Też dziewczę znalazło sobie sposób na zaistnienie. Robi wiele, by ludzie się z niej naigrywali. Taki człowiek do plucia, że przytoczę słowa TheWiz z innego wątku. A ludzie szybko na to idą. Od czasów igrzysk rzymskich chyba niewiele w sumie się zmieniło. Ale może nie ma co się rozpisywać. Dziewczyna wie, co robi.
Był też Axl Rose, ale o tym pewnie ktoś inny napisze.
Błagam niech ktoś wyszuka ten wystep w jakiejś dobrej jakości..oby jak najlepszej.Oglądnołem ten wystep na youtube .Looknijcie sobie.!!!!!http://www.youtube.com/watch?v=XvmADln_PeQ
Willy pisze:Dżej Ti powraca z nowym materiałem, niestety nie jest to do końca powrót na jaki liczyłem. Już pierwszy promujący singiel, Sexy Backsprawił mi spory zawód, na szczęście na krążku znajduje się kilka lepszych piosenek. Ten kawałek jakoś do mnie nie trafia, opiera sie na powtarzanym w kółko "Go ahead, be gone with it" i tyle. Chociaż zdaję sobie sprawę że w klubie utwór może się sprawdzać. Porównując to jednak do tego jak Timberlake uderzył w 2002 z "Like I love You" to Sexy Back wypada blado. I właśnie tego brakuje mi na "FutureSex LoveSound", prawdziwego killera takiego jak wspomniany Like I Love You czy Cry Me A River. Owszem jest kilka wyróżniających sie utworów, jak chociażby piosenka tytułowa ale bez wiekszych uniesień. Z tej grupy mógłbym jeszcze wymienić My love, Lovestoned/I think she knows (na chwilę obecną chyba ta podoba mi się najbardziej, szczególnie druga jej część), bouncujący What goes around.../...comes around(6:50, słysze cos jakby Can You Feel It Jacksonów ;]), Chop me up. Na uwagę zasługuje również ballada (Another song) all over again i Summer Love. Płyta jest świeża i różni się od poprzedniczki. Justin poszedł bardziej w kierunku r'n'b/hiphop i nie jest już tak "majkelowy" jak na Justified, początkowo może zawodzić ale z każdym następnym przesłuchaniem nabiera rumieńców. Justified myślę nie przebije ale też niewypałem nie jest. 7 out of 10.
Jako, że Twoja recenzja jest dla mnie jak najabrdziej obietywna i z uwagi na kilka krotna niegdys wymiane zdan na tamat pana J i jego kawałka LILY (czy było cos o tej pieknej mulatce? :p jak nei to nadrobimy) .
...:::But They Told Me A Man Should Be Faithful And Walk When Not Able And Fight Till The End:::..
Po dluzszym osluchaniu sie z ostatnia plyta Justina musze sie przyznac bez bicia, ze sie od niej uzaleznilam. Doslownie, ta plyta chodzi za mna codziennie. Bardzo dawno juz muzyka nie poruszyla mna na tak dlugo. Hehe, dzis na przyklad ogladalam stare wystepy Justina... m.in to z Grammy gdzie wykonal Senorite. I coraz bardziej mnie ten chlopak buja. 

A ja jeszcze do dzis non stop slucham tej plyty! Taka fascynacja nie zdarzyla mi sie od bardzo dawna. Nie moge wytrzymac dnia, jak nie puszcze sobie Losing my way i What goes around ..../ ... comes around i kilku innych kawalkow. Przyznam jednak sie bez bicia, ze nie zareagowalam na ten album natychmiast. Najpierw puscilam go sobie kilka razy do cwiczen w domku i mowiac szczerze mnie troszke irytowal. Z czasem jednak strasznie mi sie spodobal..... taka bardzo spozniona reakcja na pozytywne fluidy pana J.
Do tego wciagnela mnie nowa Aguilera ( A jednak, po prostu uwielbiam ja i nie sadze - to jako polemika wobec postulatow Kaema - by uzywala zbyt duzo swojego mocnego glosu na albumie. Wrecz przeciwnie, jest na nim bardzo duzo bardzo spokojnych piosenek, ktore niekoniecznie sa nastawione na ekspozycje jej mozliwosci skakania po oktawach.) Do tego zasluchuje sie w nowej Janet i stwierdzam ze i ona w koncu wraca na porzadna droge. Po ostatnim albumie naprawe juz w nia zwatpilam, a tutaj okazuje sie ze 20 Y.O. to bardzo udany prezent. Szczegolnie podoba mi sie rytmicznie bujajace Get it out me oraz wolniejsze Do it 2 me.

Do tego wciagnela mnie nowa Aguilera ( A jednak, po prostu uwielbiam ja i nie sadze - to jako polemika wobec postulatow Kaema - by uzywala zbyt duzo swojego mocnego glosu na albumie. Wrecz przeciwnie, jest na nim bardzo duzo bardzo spokojnych piosenek, ktore niekoniecznie sa nastawione na ekspozycje jej mozliwosci skakania po oktawach.) Do tego zasluchuje sie w nowej Janet i stwierdzam ze i ona w koncu wraca na porzadna droge. Po ostatnim albumie naprawe juz w nia zwatpilam, a tutaj okazuje sie ze 20 Y.O. to bardzo udany prezent. Szczegolnie podoba mi sie rytmicznie bujajace Get it out me oraz wolniejsze Do it 2 me.