Strona 1 z 40
Ostatnio obejrzany film
: ndz, 09 kwie 2006, 15:24
autor: kaem
Od lat byłem miłośnikiem kina europejskiego. Długie ujęcia, operowanie ciszą jako istotnym elementem budowania roli. Stawianie na inteligencję widza i nie tłumaczenie wszystkiego...
Tak też mam dziś. Tyle, że dodatkowo odkrywam, iż za wielką wodą mają podobnie. Herezja? Niekoniecznie. Bo w Ameryce, jak się okazuje, istnieje świetne kino. Nie hollywoodzkie oczywiście (choć i tu można zaleźć chlubne wyjątki- wyjątki, oczywiście).
Chodzi mi o amerykańskie kino niezależne. Słyszeliście pewnie o
Pi, o
Requiem Dla Snu czy o
American Beauty; znacie filmy Jarmuscha, Lyncha...
Kiedy obejrzałem
Odmienne Stany Moralności, byłem już pewien, że wolna kinowa amerykanka trafia w mój gust i można w ciemno oglądać filmy z tej półki.
Jak ten.
Prawdziwe kobiety są zaokrąglone.
Mały film, bez złożonej fabuły, za to bardzo bliski ludzkiej natury. Pomimo, że główną rolę odgywa kobieta, to znalazłem sporo swojego. Ta obezwładniająca bezradność w wyborach pomiędzy lojalnością wobec rodziny a własną drogą, pełną niepewności. I jak za tą niepewność wziąć odpowiedzialność?
Bez wielkich tragedii, cichy obraz o tym, co się dzieje w życiu człowieka. To chyba nazywamy sztuką?
A tak swoją drogą, USA to ciekawe państwo, pełne sprzeczności. Z jednej strony to kraj hamburgerów, stowarzyszeń typu grupa wsparcia dla wrogów piorunochronów i państwa prawa pozwalającego zarobić na wylaniu kawy w McDonaldzie. A z drugiej strony kraj, w którym powstaje TAKIE kino. I muzyka- również niszowa, szeroko nie znana, a bardzo poruszająca. Ale to już inna historia.
: pn, 10 kwie 2006, 12:14
autor: Lika
Podobnie chyba można powiedzieć o filmie, o którym zaraz wspomnę... to dobre
amerykańskie kino z
europejskim polotem

Aż dziw, że powstało za wielką wodą...
"21 gramów" - nie chcę zdradzać fabuły. Dlatego opis moich wrażeń po seansie będzie krótki, aczkolwiek myślę, że dość treściwy. Gorąco polecam, jeśli ktoś nie widział - naprawdę! Ja nie mogę się otrząsnąć... Sean Penn w wybornej kreacji aktorskiej! Co tu duzo mówić... po prostu niezwykły, doskonały film! Jeden z takich, które nie zacierają za sobą śladów zbyt szybko...
Sprawca haosu (tak mogę określić obecny stan mojego umysłu i batalię jaka sie w nim toczy od wczorajszego wieczora... ) stacja
HBO
Wszystko przez to, że skorzystałam z weekendowej promocji odkodowania HBO w sieciach kablowych i niedzielę o dwudziestej obejrzałam sobie ten film. Od dawna chciałam go zobaczyć. Nie zawiodłam się. Prowokujący pełen moralno - etycznych dylematów obraz. Historia życia trzech rodzin, spleciona ze sobą w jakże niezwykły sposób... Mądre, skłaniające do refleksji, szorstkie kino! Jednak nie jest nużące! - sporo tu zaskakujących rozwiązań, ciekawych zwrotów akcji, załamań fabuły! Trudno przewidzieć ciąg dalszy... Coś dla ludzi, którzy lubią układac puzzle, dopasowywać brakujące elementy. Całe nasze życie to puzzle... Wszystko jest dziełem przypadku, lecz nic nie dzieje się przypadkowo... Rzeczy wyglądają tak, jak chcemy na nie patrzeć... Dramat jednych osób staje się radością innych... Radość ponownie potrafi przerodzić się w przekleństwo... Nic nie jest dane "na zawsze", a cykl życia dalej trwa i trwać będzie... Nieskończenie...
"21 gram... Tyle waży pięć dwugroszówek...Tyle waży koliber... Batonik... Ile to jest 21 gram...?"
To co odeszło w płomieniach zazieleni się na nowo...
Polecam!
: śr, 12 kwie 2006, 14:09
autor: billie_jean
a więc widzę że stało się nieuniknione...
od jakiegoś już czasu mam zamiar założyć tutaj topic poświęcony mojej drugiej pasji bez której nie mogę żyć czyli filmowi. i znowu Kaem mnie ubiegł. no nic, widocznie tak miało być. po odzyskaniu na nowo netu obiecuję się tym zająć i zrobić to tak jak powinno być czyli z ładem i składem.
tymczasowo odpiszę na posta Liki co do "21 grams" bo to jeden z moich ulubionych filmów który miałam zaszczyt obejrzeć 21 razy jak do tej pory (zbieg okoliczności?). nie ma co się zbytnio rozwodzić nad fabułą bo każdy kto oglądał wie o co chodzi a kto nie to koniecznie musi to zrobić. historia podobnie jak w przypadku "amores perros" toczy się wokół wypadku samochodowego więc co czyni film wyjątkowym?
otóż po pierwsze gra aktorska: oskarowy Penn (moim zdaniem jednak niesłusznie), świetna Watts- która to właśnie powinna oskara otrzymać (jeżeli nie za "21 grams" to zdecydowanie za "mulholland drive"), no i znakomity Del Toro. czyli obsada z wyższej półki.
po drugie muzyka- świetna oprawa muzyczna Gustavo Santaolalli. soundtrack jest piękny a muzyka idealnie potęguje napięcie i wprowadza nastrój- czyli robi to co powinna.
no i oczywiście sama historia- a właściwie trzy historie splątane ze sobą- pokazywane po kilka minut aby wszystko bez pośpiechu utworzyło spójną całość.
"Życie nie jest sprawiedliwe, jest po prostu lepsze od śmierci"
#b_j# nieuleczalny kinomaniak
: sob, 15 kwie 2006, 23:29
autor: kaem
Obłęd z Adrienem Brody.
pobrane z: http://www.numberonestars.com
Do 3 razy sztuka. Najpierw przy okazji premiery słyszałem gdzieś o tym filmie w TV. Drugim razem była ulotka w ŁDKu, ostatniego lata. Dziś było po trzecie.
A po siódme- nie kradnij. Kurde, jak to filmowcy lubią od siebie zżynać. Koncepcja filmu co do powrotu do yyyy w celu yyyy, no nie mogę powiedzieć, co by za bardzo nie wygadać. No w każdym razie przypomniał mi się świetny
Donnie Darko, z 2001 roku.
Mimo wszystko, pomimo powtórki z rozrywki, mamy do czynienia z wciągającym thrillerem, o którym będziecie jeszcze pamiętali po obejrzeniu jakiś czas.
A co do obłędu w szpitalu psychiatrycznym, to dla mnie wciąż numerem 1 pozostaje
Kuracja z teatru TV.
: śr, 19 kwie 2006, 0:09
autor: thewiz
A propos filmow rodem z Hollywood. Co prawda to prawda, nigdzie nie produkuja takiej sieczki jak w USA,ale nie mozna uogolniac

Takze amerykanskie produkcje zdarzaja sie byc milymi,cieplymi filmami. Niedawno obejrzalam bardzo fajny obraz o zyciu " Life or something like it" (Co za zycie)z Angelina Jolie i Edwardem Burnsem. Niby oklepany temat, ale naprawde podobal mi sie ten film. Ogolnie nie przepadam za komediami romantycznymi,ale ta polecam szczerze.
O, tutaj juz graja ponoc swietny film V JAK VENDETTA braci Wachowskich. Mysle,ze warto bedzie go zobaczyc.
: śr, 19 kwie 2006, 23:32
autor: kaem
Capturing The Friedmans. Film dokumentalny o rodzinie, w której ojciec i syn zostali oskarżeni o pedofilię. Pokazany jest rozkład rodziny pod wpływem informacji, które wychodzą na światło dzienne w czasie procesu. Pokazane są emocje, które trzymają dzieci przy ojcu, zagubnienie żony i matki zarazem. Wstrząsajacy obraz. Trudny, bo głównymi bohaterami są osoby, z którymi nie można się identyfikować, a próba ich zrozumienia spotyka się z murem etycznym. A jednak to też są ludzie. A w tle głosy ofiar.
Naprawdę trudny obraz- pokazujący, że świat jeszcze nie znalazł sposobu radzenia sobie w takiej sytuacji. Trudny i prowokujący do dyskusji.
Równocześnie
Capturing The Friedmans to niemal dowód na zasadność wizji Davida Lyncha, iż za tą grzeczną fasadą amerykańskich domków czai się straszna tajemnica.
: wt, 25 kwie 2006, 9:32
autor: KASIA
Co do trudnych obrazów, widzieliście "Jabłka Adama"? Obejrzałam ten film kilka miesięcy temu i do dziś nie potrafię się jakoś ustosunkować względem tego obrazu. Postacie są takie nieludzkie, w tym sensie, że są albo skrajnie dobre, albo skrajnie złe, albo skrajnie zobojętnione na świat.
Cały obraz jest skrany. U mnie najwięcej skrajnych odczuć wzbudziła scena zastrzelenia kota... brrr
W każdym razie polecam

: wt, 25 kwie 2006, 9:40
autor: KASIA
thewiz pisze:A propos filmow rodem z Hollywood. Co prawda to prawda, nigdzie nie produkuja takiej sieczki jak w USA
Wiem, gdzie produkują coś jeszcze gorszego... w Polsce

Co prawda zdarza się nam robić naprawdę dobre filmy, jednak niestety większość naszych rodzimych produkcji to chłam, przy którym amerykańska sieczka to arcydzieła

: śr, 10 maja 2006, 23:11
autor: kaem
Dziś sobie zapuściłem coś bardziej zwyczajnego, powtarzalnego.
The Notebook. Lovestory, wzruszająca- czyli wszystko tak jak ma być.
www.filmweb.pl
Trudno zrobić coś dobrego w tematach najbardziej wytartych. Łatwo o wykopyrtkę. Ale jak się uda, to tym bardziej można dać owację na stojąco.
Ten film nie operuje zaskoczeniem widza. Na poczatku można się nie domyślać, ale kiedy widz już wie, co dalej, to reżyser sam ujawnia co jest grane, nie udając zaskoczenia na koniec. Bo nie o zaskoczenie w tym filmie chodzi. Ale o pasję uczuć, o miłość, do której dążymy i staramy się w niej wytrwać. Banalne, prawda? Ale piękne.
Polecam.
: sob, 03 cze 2006, 21:48
autor: kaem
Fajny film dziś widziałem. I sceny były...Najważniejsze jednak jest to, że
We Don't Live Here Anymore ogląda się zapominając, że to film. Bardzo wierzyłem aktorom i nie zastanawiałem się, co będzie za chwilę. Po prostu czekałem. Film cudnie nieprzewidywalnie przewidywalny. A o czym? O dwóch małżeństwach, wzajemnie się przenikających. Furia, pasja, miłość, wyrachowanie. Życie. W głównych rolach aktorki Lyncha - Naomi Watts i Laura Dern. I sprawdza się reguła- jak jakiś film wygrał coś na Sundance festival, to można go uznać za dzieło i oglądnąć w ciemno. Uznajmy to za kaem-ilizm

.
zdjęcie pobrane z: www.offoffoff.com
: ndz, 04 cze 2006, 12:08
autor: Pank
To po maratonie filmowym, zaległości mniej o pięć.
Że się skopiuję:
Refleksja po oglądaniu różnych wiadomości: Stygmaty Kościół potraktował dość niesprawiedliwie. Przecież równie kontrowersyjny Kod Da Vinci, podobno gorszy, został skrytykowany, rozreklamowany o wiele bardziej. Oba filmy - dziesiątki błędów historycznych jako fikcja, w którą trudno uwierzyć przeciętnemu. Ewangelia Jezusa Chrystusa? Wielka teoria spiskowa rodem z Watykanu? Przyznać trzeba, że brzmi przecież intrygująco. Efekt motyla również interesujący - Ashton Kutcher w odsłonie niekomediowej, dość nierealistycznej. Reszta - głupie komedie w stylu American Pie. Przy okazji, trylogia uzupełniona - druga część zdecydowanie najgorsza. Z jednej strony, gdy oglądasz z rówieśnikami - scena z klejem śmieszy. Po filmie zdajesz sobie sprawę, że to żałosne.
I to właściwie filmy jakby nienajwyższych lotów. W pierwszym wspomnianym podobały mi się jednak na przykład genialne zdjęcia, efekty - bardzo to
teledyskowe. Oraz muzyka. Bjork, Massive Attack. Na przykład. W drugim - niezwykłe, jak drobne, wydawać by się mogło, zdarzenia z życia mogą zaważyć na jego kontynuacji.

: sob, 10 cze 2006, 0:48
autor: THRILLER
A ja dzisiaj obejrzałem wszystkie odcinki „Rzym’u” – głośnego serialu jaki jakiś czas temu reklamowało HBO, i którego flash’owe reklamy irytowały mnie przy wejściu na każdy darmowy serwis.
Widział ktoś? Fajny, naprawdę fajny, poruszający. I trochę zaskakujący jak dla miłośnika gatunku. Spodziewałem się oglądać głównie groźnych legionistów a oglądałem w dużej części piersi, penisy ozdobione różnymi świecidełkami, i wszystkie inne te części ciała o których nie wypada mówić na tak szerokim forum. Może to dlatego że wszystkie inne filmy o tej tematyce gdzieś tam zawsze zahaczały o chrześcijaństwo i nie bardzo by to pasowało.
Trudno się doszukać w książkach naukowych czy Rzym faktycznie był takim miastem rozpusty jak to przedstawiono ale jeżeli tak to co poniektórzy mogą czuć zawód że urodzili się dopiero teraz.
Wracając do filmu, świetna opowieść przyjaźni, intrygi, wątków miłosnych, przygody, i rysu historycznego krótko przed narodzinami Chrystusa. Mi się najbardziej podobał wątek polityczny, cała ta machina, układy, układziki, korupcja, dzisiejsza władza to tylko nędzna kopia Rzymskiego Geniuszu uprawiania dwulicowej polityki. Oczywiście bardzo mi się też podobał wątek militarny, krew, zgrzyt żelaza, odcięte nogi, powalone ciała, lubię na to patrzeć (na filmie) szczególnie jak jest dobrze zrobione. (Prekursorzy „Waleczne serce” i Szeregowiec Rayan) Myślę że porusza, zniechęca do wojny. Chociaż nie ukrywam centurionem mógł bym zostać :), to były czasy, nie było trzeba się uczyć żeby być wychwalanym przez tłumy.
Film dość wszechstronny, różne ciekawe postacie się pojawiały, nawet Kleopatra ale to był raczej nie wypał. Jak bym to ujął? Tania suka – myślę że to właściwe określenie, nie to co Kleopatra z „Kleopatry” – dama, przebiegła ale urocza żmija.
Ok., wracam do XXI w., klikam OK. i dalej hoduje garba.
: sob, 10 cze 2006, 18:39
autor: kaem
Nie widziałem o tym serialu, ale słyszałem.
A propos brutalności, mocnym filmem jest
Identity [Tożsamość] z Johnem Cusackiem- tym od filmowej adaptacji
Wierności w stereo.
Wycieczka w deszczu, która później okazuje się wycieczką w głąb umysłu szaleńca. Najpierw się astanawiasz, kto zostanie zabity następny. A kiedy juz wydaje ci się, że rozszyfrowałeś mordercę- to przestaje mieć znaczenie. Odsłania się zupełnie inna gra.
Klimat zbliżony do serii filmów
Final Destination, ale myślę ciekawszy, bo prawdziwszy. Niestety.
Pobrane z: http://films.blog.lemonde.fr/
: sob, 10 cze 2006, 18:54
autor: THRILLER
kaem pisze:Nie widziałem o tym serialu, ale słyszałem.
A propos brutalności, mocnym filmem jest
Identity [Tożsamość] z Johnem Cusackiem- tym od filmowej adaptacji
Wierności w stereo.
Wycieczka w deszczu, która później okazuje się wycieczką w głąb umysłu szaleńca. Najpierw się astanawiasz, kto zostanie zabity następny. A kiedy juz wydaje ci się, że rozszyfrowałeś mordercę- to przestaje mieć znaczenie. Odsłania się zupełnie inna gra.
Klimat zbliżony do serii filmów
Final Destination, ale myślę ciekawszy, bo prawdziwszy. Niestety.
Pobrane z: http://films.blog.lemonde.fr/
Jak chcesz to ci nagram, dopóki jeszcze można
Lubię takie filmy, zapoluje. Lubię film który mnie oszuka/ zmyli, zazwyczaj jednak wiem co będzie później
: ndz, 11 cze 2006, 21:24
autor: kaem
Może Cię zaskoczy, jak się nastawisz, że Cię nie zaskoczy

.