Obejrzałem kilka dni temu film Madonny
I'm Going To Tell You A Secret. I muszę coś odwołać. THRILLER, miałeś rację, a ja się myliłem.
American Life to rzeczywiście świetny krążek, dodatkowo jeszcze niesamowicie brzmiący na 5 kolumnach. Wspomniany film zachęcił mnie do ponownego sięgnęcia po płytę. Tytuł
Confessions on a dancefloor moim zdaniem bardziej pasuje właśnie do płyty poprzedniej. Ona jest przesiąknięta filozofią życiową artystki, a wciąż można do tych słów

.
A film? Film zbliżony do podobnego dokumentu sprzed lat,
Truth Or Dare. Jest w nim mowa o trasie koncertowej
REinvention tour, o przywiązywaniu się do muzyków i tancerzy, z którymi Madonna występowała przez kilka miesięcy; o rodzinie, dzieciach, jej filozofii życiowej. Cieszę się, że obejrzałem ten obrazek. Przypomniało mi się, za co polubiłem Madonnę 16 lat temu. To jedyna artystka, która przechodzi do historii jako gwiazda muzyczna, utrzymująca swoją popularność przez dekady i umiejąca sobie z tym psychicznie poradzić. Podziwiam ją za to. Ona wie, co chce i równocześnie umie zachować równowagę w życiu. Coś też się w niej zmienia. Pamiętam drugi wywiad z Oprah, po płycie
Music. Madonna była w nim mniej pewna siebie, spokojniej myśląca, nieco delikatniejsza, nawet niepewna i nieco zdenerwowana. Jakby w opozycji do tej silnej Madonny,
niebojącejsięnikogo, sprzed lat. Jasne, z tego filmu wyłania się też Madonna, która nie potrafi być tłem w towarzystwie, nie na 1 miejscu. Zresztą, sama się do tego przyznaje mówiąc- że wie, że ma za duże ego.
A artystka żyje, wyobraźcie sobie, przy dość zwyczajnej ulicy w Londynie.

zdjęcia z http://www.madonnanewera.com/forumphp, autorstwa gościa o nicku Acidowsky.
Jak to ktoś na Madonny forum napisał, to jej sposób na sławę.
Chcecie mnie? Macie! Czar niedostępności prysł.
A do czego dążę. Żeby nie było zbyt offtopowo.
Oto krótkie przemówienie Madonny, nawiązujące do konfliktu izraelsko- arabskiego. Czy to odwoływanie się do niewinności dziecka nie brzmi nam znajomo?
Propos kruchości Madonny, to też jakoś mi znajome jest:

No i wspólną znajomą mamy:

Kinga, poznajesz swoje alter ego?
Jeszcze parę słów na temat filmu. Fragmenty z trasy są porażajace. Dawno już nie widziałem tak zmyślnej choreografii i tak dobrze dobranych filmów na telebimie. Wreszcie zrozumiałem piosenkę
Nobody Knows Me.
Mamy też młode pokolenie. Kto wie, co będzie za lat parę.
Kto wie/ Może mamy do czynienia z kandytatami na partnerów dzieci MJ? To byłby numer
Cóż, czasem potrzeba mi jakiegoś medialnego bodźca, by bardziej cieszyć się muzyką. Ten film spowodował, że od
American Life nie mogę się uwolnić, a wcale tak nie było w roku wydania albumu. Ale komu ja to mówię... Przecież wiemy coś o tym, ze dobra promocja przykuwa nas bardziej do muzyki.
Bardzo dobry film. Przed wszystkim o muzyce, z wyważonym- a i nie pozostawiającym niedosytu- obrazem Madonny jako osoby prywatnej.
Słowem, o niebo lepsza, kobieca wersja
Living with MJ.
______________________
