Fizycznie był w dobrej formie, ale pewnie gorzej z psychiką. Ja wolę wierzyć w to, co widzę, a nie w to, co czytam, a sami przyznają:
Z zaprezentowanych w dokumencie scen wynika, że muzyk był w świetnej formie. Wyreżyserowany przez Kenny’ego Ortegę obraz mocno kłóci się z jego wcześniejszymi doniesieniami o fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej Jacksona.
Ja to widzę tak - Michael miał zbyt długą przerwę w występach i bał się, czy da radę. Czasu na przygotowanie miał w sumie niewiele. Miał lepsze i gorsze dni, kiedy był pod wpływem jakichś środków. Ale potem piszą, że ostatnie dwa dni były wspaniałe, że Michael obiecał poprawę. A potem nagle bach i nie żyje. Dziwne, że zmarł właśnie wtedy, kiedy zaczął stawać na nogi, wierzyć w siebie i dochodzić do siebie. Gdyby nie ta feralna noc, to wierzę, że mielibyśmy wspaniałe koncerty, bo Michael zaczął wychodzić na prostą. Nawet jeśli wcześniej było kiepsko, to pod koniec życia wziął się za siebie.
Nawiasem mówiąc na pierwszym zdjęciu widać, jak dobrze by wyglądał, gdyby nie te proste włosy. Jego twarz naprawdę wyglądała dobrze.
PS Czy dobrze rozumiem, że próby zaczęły być nagrywane dopiero wtedy, kiedy Ortega zaczął się niepokoić? Wcześniej nic nie nagrywano?