Strona 5 z 6
: śr, 18 lut 2009, 11:20
autor: sergi13
Czyżbyś Mandey mówił o Freedym

: czw, 19 lut 2009, 15:04
autor: Maverick
Ładne imię dla Indianina by było... Wolny Dym...
: czw, 19 lut 2009, 23:44
autor: kaem
Pamiętam, jak przed bramkami przeciągnięto drut kolczasty i jak patrzyłem na to przerażony, czując za plecami przeszło stutysięczny, napierający tłum. Ktoś w końcu zauważył zagrożenie i usunął tą niebezpieczną przeszkodę, ale kazano nam się trzymać białej linii, co było już komiczne, czując wciąż napierających ludzi.
Pamiętam też, że jak w końcu nas wpuszczono, trzeba było jeszcze przebiec 2,5 km pas by w końcu znaleźć się pod sceną. A właściwie obok, bo w Polsce były sektory, przedzielone przestrzenią dla karetek. Jezu, jaka to była głupota. W sprzedaży z ogólnodostępnych najlepszych sektorów był sektor 3, który znajdował się właściwie obok sceny.
Nie, ja źle wspominam ten koncert. Na szczęście miałem za sobą 2 koncerty Michaela- w Pradze i Budapeszcie. Byliśmy tam dość zgraną grupką Polaków. W Pradze była nawet większa frekwencja, niż w polskiej stolicy, bo to był 1 koncert na trasie.
Miałem 18 lat, te 3 koncerty miały być moim prezentem na urodziny. To był też mój chrzest stadionowy. Pamiętam ten przeogromny ścisk, jak nie można było obrócić się, a jak wyciągało się plecak przed siebie, to buchała para wodna- taki to był ścisk.
A wszystko dla frajdy stania pod samą sceną. Ile premedytacji to kosztuje, ten tylko wie, kto tam kiedyś stał- ale bicie serca, kiedy dobiegasz i nagle się tam znajdujesz jest warte każdego trudu. Ten moment później przeżywałem wielokrotnie, już z innymi muzycznymi fascynacjami i choć za każdym razem to była kolejna ekstaza, nie przebiła ona nigdy tej z 1996 roku, w Pradze właśnie.
Pierwsze momenty koncertu, kiedy pojawił się w końcu film na telebimach przypomina te dreszcze, które towarzyszą filmowi trzymającemu w wielkim napięciu. A sam wyskok Michaela w rakiecie i świadomość, że ma się idola, którego podziwiało się tak bardzo i przez tyle lat, mając "jedynie" muzykę i telewizor, rzeczywiście jest nie do opisania. Ten sam dreszcz przechodził, gdy spotykaliśmy Michaela pod hotelem. Był 2-3 metry obok.
To mój początek obcowania z moimi muzycznymi idolami. Michael to moja pierwsza muzyczna wielka miłość, do dziś trwająca. Również pierwsza koncertowa.
Daj Boże, że może w przyszłym roku będziemy przeżywać podobne emocje.
Tymczasem, w tym roku będzie nam dana Madonna. W tym samym miejscu, być może z podobną frekwencją. Na szczęście w międzyczasie wynaleziono coś takiego jak Golden Circle. Za moment pojawią się bilety. Właściwie za kilkadziesiąt minut...
: sob, 28 lut 2009, 22:07
autor: Michalina
A ja zazdroszczę tym któży mogli zobaczyć Mike na żywo..Ja miałam rok,i prawie 8 miesięcy(a za 4 dni miał się urodzić braciszek)

.Mam nadzieję że doczekam podobnej chwili.
: pn, 16 mar 2009, 16:27
autor: AgnetaMJ
Ja niestety również nie byłam na koncercie... mimo iż mieszkam od zawsze na bemowie i mam 2 ulice od lotniska. 5 lat miałam wtedy dopiero
cały czas mam nadzieję, że chociaż raz uda mi się zobaczyć Króla na żywo

: czw, 02 lip 2009, 16:19
autor: natasha007
Tak strasznie żałuje że nie urodziłam się 20 lat temu...
upodobaniami muzycznymi znalazłabym wsparcie i nie przegapiła tak wielu wspaniałych koncertów... których już więcej w życiu nie obejrze na żywo ;(
Dziekuje, za relację (eh, nawet sobie wtedy sprawy nie zdawałam że MJ przyleciał do Polski ;((( 1 roczek ;()
: śr, 15 lip 2009, 14:48
autor: loczkowate
Skoro ciocia nie mogła, to można było wziąć mnie na ten koncert. Miałam wtedy parę miesięcy i nie sprawiłabym żadnego kłopotu, jestem pewna. xD
A tak na serio, to zazdroszczę tym wszystkim, którzy widzieli go na żywo. Ja na koncercie to bym chyba zemdlała ze szczęścia.
: pn, 26 lip 2010, 2:02
autor: MKK
Jezu, jak ja wam zazdroszczę. Koncert Michaela w Polsce był ponad rok przed moimi narodzinami. Boże, ile ja bym dała żeby urodzić się dwadzieścia lat wcześniej...
: pn, 26 lip 2010, 11:02
autor: nikawero
A mój tato był wtedy n szkoleniu , dość blisko sceny. Opowiadał Mi , że koledzy koncert przez lornetki oglądali

.
Re:
: ndz, 01 sie 2010, 15:50
autor: MJkacper
Ja też zazdroszcze tym którzy tam byli ale na osłode pozostały nam coroczne spotkania na Bemowie żeby uczcić to niezwykłe wydarzenie

: ndz, 01 sie 2010, 21:29
autor: Zosia-MJ
Jezu, jak ja zazdroszczę tym, którzy MJ widzieli na żywo... Świetna historia Mandey. Naprawdę, zazdroszczę Ci

: śr, 11 sie 2010, 18:31
autor: MJwroc
Jej, świetna relacja!!!Aż mnie sentymenty wzięły...
Dzisiaj w dobie internetu i możności posiadania wszystkiego mało co doprowadziłoby mnie do takiej ekstazy, jeśli nie bycie na koncercie Jacksona.
Takie wspomnienia to skarb...
Ja niestety miałam wtedy 3 lata, nie mieszkałam w Polsce i nie miałam jeszcze pojęcia kim jest mr. Michael Jackson...
Zazdroszczę wspomnień!
: śr, 08 wrz 2010, 20:32
autor: Anna_Michael
O matko. To jest świetne. Ja gdy Michael był w Polsce byłam jeszcze małym dzieckiem, więc to było niemożliwe bym tam była. Bardzo żałuję. To, by było cudowne wspomnienie.
Mandey jesteś mistrzem pisania z uczuciem, czy jakby to nazwać

Przyznam, że po przeczytaniu tego łezka poleciała.
: śr, 08 wrz 2010, 20:47
autor: DomiMJ
Czytałam .
Na pewno wspaniałe przeżycie,ja chyba wszystko bym oddała jakbym mogła pojechać na koncert MJ . Jeny jak ja Ci zazdroszczę . .
Ahh ..
: śr, 15 wrz 2010, 18:32
autor: jachym03
Mandey
beautiful beautiful beautiful!!!
